|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Buu!
Gość
|
Wysłany: Pią 22:22, 24 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
[PB]
-Mieliśmy pomagać budować miasto- przypomniała Suss.
-Miałem walczyć na arenie- Seth popatrzył na widoczne w oddali zgliszcza.
Wszyscy czworo siedzieli na trawie. Z tym, że Seth jednak nieco na uboczu. Floss bawiła się swoją mocą ożywiając padnięte krzaczki z jagodami. Rzuciła jedną w kierunku Setha, ale ta nie dosięgła celu złapana przez Kate. Floss prychnęła i rzuciła kolejny owoc. W końcu zmęczona przysiadła na trawie koło przyjaciół.
-Może faktycznie byśmy pomogli?- zapytała- Ja mogę ożywiać trawniki. I sadzić drzewka. I kwiatki. Są tu jakieś nasionka? Tulipany. I róże. I… fiołki! Tak, fiołki. Niezapominajki. Wrzosy. Bratki.
-Stokrotki- wtrąciła Kate.
-Narcyzy- mruknął Seth.
-Ruszmy się stąd- Flo nie była pewna kto to powiedział, Kate czy Suss. W każdym razie, trzeba było coś zrobić. W ETAP-ie nie dało się zbyt długo siedzieć bezczynnie.
-Ciekawe gdzie jest Anu- Seth przypomniał sobie o istnieniu dziewczyny.
-Znajdzie nas. Nie zmieniaj tematu- mruknęła Kate- Jak już mamy coś robić to to róbmy.
Floss wróciła do zabawy krzakiem jagód. Była dziwnie zdenerwowana. Nerwowo mrugała powiekami. Drżącymi rękami zgniotła trzymane w ręce jagody. Popatrzyła w stronę Kate, co rusz rzucającej spojrzenia na Setha. Flo była smutna. Zazdrosna. I właściwie sama nie wiedziała co czuje. Otarła ręce o trawę zostawiając na niej fioletowe smugi.
-A idźcie sobie wszyscy- mruknęła do siebie.
Miało być jeszcze o oczach Setha, ale nijak się nie komponowało z resztą postu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Marvel
Różowy
Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 13:19, 25 Cze 2011 Temat postu: |
|
|
[PB]
Marvel był niezwykle wdzięczny, że Charlie się zatrzymał. Tak, to prawda. Nie czuje nic negatywnego względem tego chłopaka. To jak go skrzywdził, pozbawiając ręki było całkowitą sprawką Ciemności. Tak samo jak Marvel krzywdził, kiedy był pod jej wpływem. Takie czyny trzeba wybaczać.
Lecz innych przecież darzy nienawiścią, owszem. Elizabeth, Arthur. Główne obiekty, z którymi przed chwilą się rozstał. Na dłużej, miał nadzieję.
Uciekali. Nie wiedział dlaczego. Po prostu obydwoje tego potrzebowali. Ucieszył się, gdy Charlie zaczął wymieniać rzeczy, które mogą zatrzymać Wybuchy. ,,A więc jest nadzieja." Przygody Marvela i Charlie'ego nie raz się krzyżowały. Czasem prowadziły do dobrego, czasem do złego. Może dlatego potrafili się teraz zrozumieć? Na pewno pomaga w tym świadomość tego, co ich łączy. Obydwoje stali się żołnierzami Gaiaphage, obydwoje próbowali ją zniszczyć no i... Marvel od trzech miesięcy przeżywa to co Charlie od niedawna - napady niekontrolowanej wściekłości.
Oni, wrak Jeźdźcy i były Outsider.
Charlie zatrzymał się, Marvel to słyszał. Odwrócił się i zobaczył, że ktoś trzyma jego towarzysza za ramię. To była Anuna. Charlie nie odwrócił się, ale dostrzegł ją w oczach Omberda.
- I co zamierzasz zrobić? - zapytała z ironią i wręcz obrzydzeniem. Widać było, że jest zmęczona - Znów uciekniesz do dziczy bawić się w Tarzana? - potem jakby przypomniała sobie o obecności Marvela. - A ty? Naprawdę idziesz z nim?
Roześmiała się. Marvel cofnął się do tyłu. Jego oczy zaczęły delikatnie świecić na zielono.
- Jesteście żałośni... Nie wiem, czy można upaść jeszcze niżej.
Jej słowa doprowadzały Marvela do szału. Były gorsze od jakiegokolwiek innego dźwięku. Drażniły go. To znaki, że niedługo Wybuchnie. Nie gorzej działo się z Charlie'm. Czuł jak Anuna się na nim wyładowuje. Wyładowuje całą złość i żal, którymi go darzy. Ale gdzieś tam w głębi jeszcze go kocha. I to pozwalało mu w malutkiej części się kontrolować.
To co zrobią, zależy znów od decyzji Charlie'ego. I lepiej żeby podjął ją szybko, bo Ciemność zaczęła odbierać Marvelowi własną wolę. ,,A więc El jest zła. Nie odpuści." To były jego ostatnie słowa przed Wybuchem.
~ ~ ~ ~ ~
Pandora całkowicie odsłoniła
wieko.
Coś jest tego czynu
trującym owocem.
Po szerszeniach zaczęło
krążyć wśród dzieci.
Nocą rosnąć w
siłę.
A przecież Lęk
to dopiero drugi twór z puszki,
który niesie zniszczenie.
Czy można umrzeć ze strachu?
Koniec rozdziału dziewiątego.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|