|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zimowykalafior
Super Admin
Dołączył: 10 Wrz 2010
Posty: 2241
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 53 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Australijskie Skierniewice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 14:23, 09 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
[PB]
-Powinno pójść w miarę łatwo - stwierdziła Elise - El głośno szczeka, ale prawda jest taka, że póki nie odnajdzie Siriusa jej moc nie będzie działać jak należy. Nawet jeśli wydobędzie z siebie jakieś piski, będą one mniej destrukcyjne niż zazwyczaj. Większym problemem są Arthur i Giselle. No i zwierzaki które przywoła. Chociaż w naszej obecnej sytuacji to nawet lepiej. Szczególnie, jeśli postanowiły by trochę pomóc.
-Nie masz tak dużej władzy nad zwierzętami. – zauważyła Anu. Wiedziała, że moc Gis jest silniejsza, jeśli idzie o zwierzęta. – Nie będziesz mogła ich kontrolować.
Elise uśmiechnęła się łobuzersko.
-A kto powiedział, że ja będę to robić? Dobra, wracając do konkretów, wie ktoś gdzie jest Sonia? Pewnie już zaczęła szukać…
Poszły na plac. Tam najprędzej mogły się czegokolwiek dowiedzieć...
Mniej więcej w połowie drogi An uświadomiła sobie, że nie ma z nimi Charliego. Wzruszyła ramionami. Widocznie ma inne plany.
Rozejrzała się tylko dookoła, żeby zyskać pewność, że chłopak nie został gdzieś daleko z tyłu.
Gdy Anuna zobaczyła w oddali Sonię stojącą na schodkach ratusza, podeszła do nich jasnowłosa, wysoka dziewczyna.
-Wy jesteście z rady?
- Taak... - odpowiedziała, spoglądając na nią podejrzliwie. - A o co chodzi?
Zatrzymały się, ale Anu potupywała niecierpliwie. Teraz nie był na to najodpowiedniejszy moment, chyba że ta blondynka miała jakieś ważne informacje...
Może jest z Coates? Chyba tylko tak można wytłumaczyć fakt, że nie znam jej nawet z widzenia...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Marvel
Różowy
Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 13 razy Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 20:53, 09 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
[Sztolnia]
Ze sztolni wyszło kolejno pięć osób. Każda z nich emanowała potęgą i siłą. Na ich twarzach nie gościło żadne uczucie.
Przed wejściem czekały na nich spokojnie cztery konie, wezwane przez Giselle. Biały, rudy, czarny i siwy. Czwórka starszych dosiadła swoje zwierzęta i ruszyła wolnym tempem. Najmniejszy podążał za nimi pieszo.
"I widziałem, jak Baranek zdjął pierwszą z siedmiu pieczęci….
I widziałem, a oto biały koń, ten zaś, który siedział na nim, [...] wyruszył jako zwycięzca, aby dalej zwyciężać."
Cały pochód prowadziła Elizabeth. Nieobecnym wzrokiem wpatrywała się w przestrzeń przed sobą. Dobrze wiedziała dokąd ma ich zaprowadzić. To jej powiedziało.
"A gdy zdjął drugą pieczęć….
Wyszedł drugi koń, barwy ognistej, a temu, który siedział na nim, dano moc [...], tak by mieszkańcy zabijali się nawzajem."
Za Elizabeth jechał Marvel. Nie czuł już bólu. Nie krwawił. W miejsce ludzkiej, kruchej ręki, którą stracił, to stworzyło mu nową. Twardą, lśniącą metalicznym, złotym blaskiem. Tak, miał rękę ze złota. Mógł nią normalnie ruszać, stała się jego częścią. El i Giselle również tego doświadczyły, jednak metal wypełniał tylko brakujące miejsca w ich dłoniach, po ranach od kul.
"A gdy zdjął trzecią pieczęć….
Widziałem a oto koń kary, ten zaś, który siedział na nim, miał wagę w ręce swojej. I usłyszałem jakby głos pośród czterech postaci."
- Każe wziąć jak najwięcej - oświadczyła Giselle, która jako trzecia jechała na koniu. Wiedziała, że od teraz jest silniejsza. W końcu jak inaczej wytłumaczyłaby to, że wezwała cztery konie aż z Rezerwatu Stefano Ray?
"A gdy zdjął czwartą pieczęć….
Widziałem, a oto siwy koń, a temu, który na nim siedział, było na imię śmierć, a piekło szło za nim, i dano im władzę [...], by zabijali mieczem i głodem i morem i przez dzikie zwierzęta ziemi."
Czwartym z podróżnych był Arthur. Mściwy chłopak co chwilę zerkał za siebie, spoglądając na Syriusza, który zamykał pochód. Chłopczyk jeszcze nie wiedział, że otrzymał najniebezpieczniejszą i najbardziej destrukcyjną moc w ETAP-ie.
~ ~ ~ ~ ~
Dzieci miasteczka walczyły dzielnie,
ale i brutalnie.
Ich starania w końcu przyniosły
bezpieczeństwo.
Chwilowo.
Pani hipnozy przybrała łagodny obraz,
a twórczyni iluzji zniknęła we mgle.
Lecz oto zbliżają się do was posłańcy,
z łacińską sposobnością zakończą władanie:
Bellum,
Pestis,
Fames oraz Morte...
Koniec rozdziału piątego.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Marvel dnia Czw 17:28, 10 Mar 2011, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|