Forum Forum GONE Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Rozdział X
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Forum GONE Strona Główna -> Archiwum / GONE - to tylko ETAP / Archiwum 2.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Puma
Naczelny Grafficiarz


Dołączył: 15 Mar 2010
Posty: 808
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Paradise City
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:24, 07 Lip 2011    Temat postu:

[gdzieś w PB]

Rose i Nerissa szły szybkim krokiem w stronę bunkra, nie oglądając się za siebie.
- Daleko jeszcze? - zapytała nieco zmęczona już Swann. - Wiesz, Destiny jest trochę ciężka.
- Jeszcze kawałek - odparła rudowłosa.
Po drodze zajrzały do jakiegoś domu. Jednego z niewielu, jakie zostały w ETAPie w całości. Znalazły nieco jedzenia (marnego, ale zawsze), jakieś ciuchy dla siebie i śpioszki dla małej. Ner przebrała się szybko i poganiała Rose. Cały czas miała wrażenie, że ktoś (lub coś) je obserwuje, podąża za nimi. Wmawiała sobie, że wpada w paranoję, jednak ze słabym efektem.

[bunkier]
Kiedy weszły do bunkra, Nerissa wcisnęła Destiny w ramiona Rose, a sama zakneblowała drzwi.
- Wiesz, że ona może stać się duchem, jeśli zechce?
Swann oparła się o ścianę, po czym osunęła się na ziemię opierając głowę na kolanach.
- Wiem - westchnęła. - Ale co jeszcze mogę zrobić? Powiedz, co? Wiem, że El chce wmówić wszystkim niezorientowanym, że to jej córka. Z Sethem jej się nie udało, ale w końcu ktoś jej posłucha. I co wtedy? Jeżeli zabierze jej duszę, jak będę mogła ją odzyskać?
Rose otworzyła usta, ale nie mogła znaleźć odpowiedzi. Bo nie było odpowiedzi.
- Mam dużą moc, Rose. Potrafię na odległość sprawić, że ktoś zasłabnie w znacznym stopniu. Charlie ma jeszcze większą. To jaką może mieć ona? To idealna okazja dla Elizabeth. Lepszej może nie mieć. Więc zrobi wszystko, żeby mi ją odebrać - ściszyła głos - I szczerze - boję się twoich wizji, Rose. Boję się tego, co niedługo zobaczysz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ihuarraquax
Różowy
Różowy


Dołączył: 17 Maj 2011
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 16:56, 07 Lip 2011    Temat postu:

[jezioro]

- Musimy się wycofać - przyznał Seth. Tom zacisnął zęby. Wszystko zależało od niego.
- On ma rację. Za długo tak nie wytrzymamy
Elliott i Rebeka leżały na łódce zawinięte w koc. Oprócz toporka strażackiego, była to jedyna użyteczna rzecz, jaka udało mu się znaleźć. Wszyscy byli zmęczeni. Kolejna macka wystrzeliła z wody.
- Trzymać się! - Tom odpalił silnik i ruszył w stronę PB.Macka poleciała za nimi. nikt nie miał siły by cokolwiek zrobić. Uderzy w nich. Cholera! Jaskier spojrzał na toporek. Metal. Moc. JEGO moc. Skupił się tworząc coś na rodzaj włóczni. Macka była zaledwie kilka metrów od nich. Skupił się posyłając "włócznię" w stronę potwora. Trafił. Włócznia utkwiła w macce. Woda zaczęła się pienić, po czym ujrzeli głowę stwora.
Drugim razem się wam nie uda! Ja i moje dzieci, zniszczymy wasz nędzny gatunek!
Wszyscy zaniemówili. To COŚ gadało. Potwór zniknął.
- Czy on powiedział dzieci? Za dużo tego jak na jeden dzień.
- Trzeba ostrzec wszystkich w mieście
- I tak nam nikt nie uwierzy Seth. Ale i spróbować nie zaszkodzi.
-Trzymajcie się, dobijamy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ihuarraquax dnia Czw 17:00, 07 Lip 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Megumi
Niezniszczalny


Dołączył: 04 Mar 2010
Posty: 1550
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: L-wo
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:22, 07 Lip 2011    Temat postu:

[PB]

- Idiota - mruknęła Maggie odpychając nieprzytomnego, poranionego Marvela. Niemożliwe było, zeby nic nie wiedział...
Zapomniałaś o zmartwychwstałej, słaba, ludzka istoto!
Głosy nadal siedziały w jej głowie, jednak Maggie już się uspokoiła. Wcześniej po prostu w końcu wybuchła swoją złością.
- Elizabeth... Czy gdybym umarła, ona bedzie miała jakąś władzę nad moją duszą?
Chcesz umrzeć. Głosy wyprzedziły jej niewypowiedziane głośno zamiary.Jeżeli umrzesz, my sie uwolnimy. Rozpanoszymy się po tym małym, bezsensownym swiatku, zwanym przez was, słabełuszy ETAP-em. Kazdy z nas znajdzie się w umyśle różnych ludzi i zaczniemy nimi sterować. Nie bedą wiedzieli, że to my nimi sterujemy. W szczególności obejmiemy władze nad tymi, co najbardziej sie wyróżniają i przewodniczą tutaj.
Maggie wzruszyła ramionami.
- To już nie bedzie moje zmartwienie. - odparła, w myślach mając wizję wolnosci od tego swiata. Jej dusza nie bedzie potrzebna El, a jeżeli już, to ona się jej tak łatwo nie da.
Ostrze noża myśliwskiego było lekko zabrudzone krwią Marvela. Maggie, całkowicie nie wzruszona tym faktem, przyłożyła sobie nóż do gardła. Umiała zabić, więc nie powinno być problemu.
Zrobiła zdecydowany ruch. Upadła na kolanach, po czym oparła swoje dłonie na ziemi. Widziała jak jej krew leje sie na poniszczony asfalt. Czuła, jak zamyka za sobą jakiś okres w jej życiu, zaczynając swoją drogę od nowa.
Tym razem z nieograniczonymi możliwościami czynienia zła.
Naokoło było czarno. Przed oczami widziała niebieski ogień, a pośród płomieni wyciągniętą ku niej czerwoną rękę. Bez wachania chwyciła ją i zanużyła się w ogniu.
Teraz ma nową postać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Buu!
Gość





PostWysłany: Czw 23:02, 07 Lip 2011    Temat postu:

[PB]
-Właściwie to na co czekamy?
-Nie czekamy- mruknęła Anuna i zniknęła. Nie minęły nawet trzy minuty kiedy wróciła obładowana kocami. Z kieszeni sterczał jej duży nóż myśliwski. Z drugiej właśnie wypadał scyzoryk.- Jeszcze chwila.
Zniknęła i po chwili powróciła z jakimś starym plecakiem. Był lekko nadwęglony przez pożar, ale generalnie trzymał się dobrze. Do środka zmieściło się tych kilka podstawowych rzeczy jakie przy sobie miały.
-Pusto trochę- zauważyła Flo gapiąc się pustym wzrokiem do środka- Głupio tak, żeby bez ubrań.
-Czekajcie jeszcze chwilę- powiedziała Sus gapiąc się na plecak- Spróbuję coś skombinować.
Czas oczekiwania na Suss, czyli jakieś 20 minut upłynął im dokładnie tak jak zwykle. Floss gadała, Anu słuchała. Z rzadka zamieniały się rolami.
-Wszystko jest- powiedziała Anuna dopinając plecak.- Chyba czas opuścić Perdido.
-Ale tak już?- Floss zrobiło się smutno. Podniosła głowę i spojrzała na przyjaciółki, które najwyraźniej niewiele rozumiały.- No bo będę tęsknić. To nietajne. Wiem, że wrócimy, może nawet niedługo wrócimy? No, wrócimy. Ale nie wiem kiedy. Więc jest mi smutno. I zostawiam dużo ludzi. Wiem, że nie odejdziemy bardzo daleko. Ale w sumie nie znam tak bardzo tych ludzi. Tylko Setha trochę znam. Ale on chyba mnie nie lubi. A może lubi? Chciałabym już iść. Albo nie. Nie wiem. Nie. Chciałabym się z kimś pożegnać.
-Ale z kim?- Anuna była cierpliwa. Bardzo cierpliwa.
-No… Nie wiem.
-To może chodźmy już- zasugerowała Suss.
-Chodźmy! Tak, i będę hodować roślinki. Ale pamiętacie tego królika kiedyś? Myśmy go zjadły… A on był taki malutki. Teraz nie będziemy polować na króliki, dobrze? Chodźcie już!
-Ale przecież dopiero co chciałaś…- mruknęła Suss.
-Nie przypominaj jej nawet czego chciała- odpowiedziała szeptem Anuna.
Powrót do góry
Seth
Kameleon
Kameleon


Dołączył: 06 Cze 2011
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stargard Szczeciński
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 0:31, 08 Lip 2011    Temat postu:

[PB]
Wysiedli na przystani. Nevil podziękował im i we trójkę pobiegli w stronę autostrady. Seth nie miał pojęcia dlaczego biegnie za tymi dwoma chłopakami. Jeden z nich, Tom Ferry jeszcze po południu wzywał do odejścia w stronę bazy. Za to Charlie Angel skopał go, przeprosił i poprosił o pomoc.
Dom wariatów. Trafiłem do domu wariatów.
Mimo to biegł za nimi dopóki nie natrafili na dwa ciała. Jednym z nich był ten chłopak który rozwalił ścianę. Marvel o ile się nie mylił. Drugiej dziewczyny nie znał w ogóle. Miała poderżnięte gardło.
- Musimy jej jakoś pomóc – odparł nieśmiało. Charlie dalej niepewnie trzymając się na nogach po skoku do morza wysapał jedynie:
- Za późno, - spojrzał na Toma nachylającego się nad ciałem. – Nie ruszaj jej!
Gdy tamten dotknął tylko denatki z jej ciała wyleciało dziesiątki upiornych zjaw. Wszystkie, poza jedną która wleciała w Ferry’ego, uniosły się nad ziemią i poleciały w stronę miasta. Tom spojrzał na nich świecącymi na czerwono oczami
- Chodźcie do miasta! – i pobiegł. Charlie klnąc siarczyście podniósł Marvela, mało się nie wywracając.
- Pomóc? - zapytał niechętnie. Tamten kiwnął głową i ruszyli za biegnącym. Seth spojrzał na niebo pełne duchów.
Nie dość że dom wariatów to jeszcze nawiedzony
W końcu dotarli do wpół zniszczonego mieszkania. W nim stały Anuna, Sussane i Flossy. Seth jęknął cicho.
Wtedy ku ogólnemu zaskoczeniu Tom pchnięciem zwalił Anunę z nóg i rzucił się w jej stronę. Przytrzymał ją przy ziemi i zaczął ją całować w szyję
- Opamiętajcie się! Tu są dzieci! – krzyknął Angel. Następnie rozejrzał się – Ups! Jesteście tu najmłodsi! Mój błąd.
Seth niewiele myśląc trzepnął mu przez głowę. Suss i Flo dalej stały jak skamieniałe. Wtedy nadleciała kolejna zjawa wlatując w Anunę. W tym samym momencie przestała się opierać i wręcz ochoczo odpowiadała na czyny Ferry’ego. W pewnym momencie dusza opuściła ciało Toma. Ten otworzył szeroko oczy całując w tym momencie Anunę.
- Co? Jak to? Że ja i ty?
Naprawdę wariatkowo


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vringi
Game Master
Game Master


Dołączył: 01 Cze 2010
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 10:04, 08 Lip 2011    Temat postu:

[PB]
Obserwował sytuacje rozgrywającą się u jego stóp szczerze rozbawiony.
W pewnym momencie dziwnie się poczuł. Dalej był zmęczony jak diabli, ale nie to się zmieniło. Poczuł się niesamowicie samotnie. Położył na ziemi Marvela i wychodząc z budynku rzekł:
- Niedługo wrócę. - Seth spojrzał na niego jak na świra. No ale ten koleś spoglądał tak na wszystko co go otaczało.
Uaktywnił adrenalinę i pobiegł na plażę. Tam gdzie Rose jest i Nerr. Kucnął na ziemi i tysiąckrotnie wyostrzył swój węch. Tak! Zapach prorokini i zwierzaków dalej był wyczuwalny. Ukrył ostrze a dłoń zawinął w ręcznik.
W połowie drogi zwietrzył zapach Nerrisy. Dalej biegnąc dotarł do bunkra. Oparł się o drzwi waląc w nie energicznie.
- Nerr! Otwieraj! To ja, Charlie! Proszę! Otwórz mi! Musimy pogadać!
Czuje się samotnie!
Walił tak jeszcze przez chwilę. Potem oparł się o nie plecami czekając.
W pewnym momencie ktoś je gwałtownie otworzył i Charlie wpadł do środka. Sięgnął z tyłu głowy gładząc nowo powstałą ranę.
Nieważne
Nad nim stała Nerrisa. Niewiele myśląc podniósł się i pocałował ją. Ta spojrzała na niego zszokowana. Mimo to pozwoliła mu na pocałunek.
(Pumo, teraz ty Wesoly)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zimowykalafior
Super Admin
<b>Super Admin</b>


Dołączył: 10 Wrz 2010
Posty: 2241
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 53 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Australijskie Skierniewice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 10:36, 08 Lip 2011    Temat postu:

[PB]

Nie panowała nad sobą. Ale tylko przez chwilę. Przez chwilę czuła się jak w jakiejś dziwnej hipnozie, letargu, albo jeszcze czymś innym.
Zrzuciła z siebie Toma, wstała i podniosła plecak, który dziwnym trafem wylądował po drugiej stronie pomieszczenia.
-Nie. - powiedziała głosem mającym nie znosić sprzeciwu. Tak naprawdę trochę jej się łamał. - Wiedziałam, że będziecie tęsknić, ale tego się nie spodziewałam.
Odchrząknęła. Pozbierała resztę bambletli, gestem wskazała drzwi i wyszła za Flo i Susan. Spojrzała jeszcze raz na Toma, kręcąc głową z niedowierzaniem.

-Taa... Pożegnanie mamy za sobą.
Ruszyły szybkim krokiem w stronę lasu, może trochę za bardzo obładowane.
To nie urlop. To zwykła ucieczka.
Wiem.
Taki dajesz przykład?
Tak, taki daję przykład. Nie zostawiam tu nic, na czym by mi zależało.
Chciałabyś, żeby tak było.
Chciałabym.

Zatrzymały się na wzgórzu, z którego roztaczał się widok na las, pustynię, góry, wszystko.
-To dokąd idziemy?
Anu wzruszyła ramionami.
-Wy jesteście trochę bardziej obeznane w terenie.
Ruszyły.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Puma
Naczelny Grafficiarz


Dołączył: 15 Mar 2010
Posty: 808
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Paradise City
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 11:14, 08 Lip 2011    Temat postu:

brak weny, no. -.-


Kiedy dziewczyny usłyszały nagłe walenie w drzwi, Ner myślała, że dostanie zawału. Uff... To tylko on. Jej niepokój się częściowo ulotnił, ale tylko na chwilę. Otworzyła drzwi gwałtownie, może trochę zbyt gwałtownie. 
Charlie wpadł do bunkra i pocałował ją tak nagle, że mało się nie przewróciła. Po chwili odsunęła go od siebie.
- Co się stało?! - zapytała zaskoczona. - Umierasz? Koniec świata?
Chłopak jakby trochę się opamiętał, rzucając ukradkowe spojrzenie w kierunku Rose. 
- Musimy porozmawiać - powtórzył.
- Powiedz w końcu, co się stało - odpowiedziała nieco zniecierpliwiona. 
Nagle Rose wydała siebie zduszony krzyk. Jednak był to krzyk pełen bólu i strachu. Destiny, którą trzymała, wysunęła jej się z rąk, ukryła twarz w dłoniach. Angel zdążył złapać małą, zanim wylądowała na ziemi.
Nerissa stała osłupiała. I nie chciała wiedzieć, co zobaczyła jej rudowłosa przyjaciółka.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Puma dnia Pią 11:17, 08 Lip 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rose
Wykrywacz Kłamstw


Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 1256
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Wyspa Crabclaw
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:18, 08 Lip 2011    Temat postu:

Matko, Puma, zabiję cię za to, zrobiłaś ze mnie wariatkę i jak ja mam teraz wybrnąć?! Jezyk


[ bunkier]

Rose była niezbyt zainteresowana etap-owa wersją Romea i Julii, która rozgrywała sie przed jej oczami, niemniej jednak, coś mówiło jej, że coś (ale inne coś Jezyk ) jest nie tak. To było jakby dreszcze biegały jej po skórze. Malutkie wyładowania elektryczne. Aż przerodziły sie w jedno- ale potężne. Krzyknęła i poczuła, ze Destiny wysuwa jej się z rąk, ale nie mogła nic zrobić i ona też spadała.... do piekła.

Ogień. Nie, to nie był ogień... Tylko gorąco. Tak gorąco, jakby ktoś nagle wrzucił cię do rozgrzanego do czerwoności pieca i wepchnął ci do gardła biały z rozgrzania pręt. A równocześnie było zimno, tak zimno, że przestała czuć palce , dłonie i tsopy, jakby ktoś zamroził ją w wielkiej bryle lodu. To był strach, jeszcze nigdy tak sie nie bała, to... TO A to wszystko powodowało TO. Było w sztolni. I w El. I wielu, wielu dzieciakach, które myślały, że się Tego pozbyły. Ale równocześnie To było w szkatóuce, któr otworzyła Maggie. I To było Maggie. I siostrą Rose i innymi zmarłymi dzsieciakami. Dzieciaki... padały wszystkie na ziemię, klekając przed TYM. I TO stworzyło ETAP i TO było jego władcą. Widzieli TO jako zombie, jako matkę, jako ojca, jako głód, jako pożar, jako krew, jako nietoperza i wielkie pająki. TO było strachem. żywiło się nim. I TO wyciągało swoje ochydne kończyny po Destiny. I TO wyssało jej moc, A Destiny zamiast płonąć jasnym płomieniem jak biała świeca kościelna, jak gwiazda na ciemnym niebie , tak jak widziała ją Rose, gasła. Umierała . A kiedy umarła, TO miało jej moc. I zabiło wszystko i wszystkich , I wyszło z ETAP-u sie pożywić

Rose leżała na ziemi i czuła, zż wszystko w co wierzyła nie ma sensu. I, że TO dostanie i ją i , że jej moc też chciało. I , że nie ma dokąd uciec, nie ma miejsca, w którym Destiny mogłaby być bezpieczna.
To był koniec.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Green
Biczopędzel
Biczopędzel


Dołączył: 02 Kwi 2011
Posty: 693
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:03, 08 Lip 2011    Temat postu:

[PB]

Perdido Beach znów pogrążyło się w chaosie.
Kate szła ulicami miasta, zmęczona i głodna. Widziała walkę z potworem, ale nie mogła pomóc. Była całkiem bezużyteczna. Chociaż, może to i lepiej.
Szła przed siebie, szukając jakiejś znajomej twarzy. Potrzebowała towarzystwa, bardziej niż kiedykolwiek.
Gdzieś w oddali, za miastem na wzgórzu dostrzegła trzy postacie - jedna z nich miała ogniście czerwone włosy.
Flo?
Kate zmarszczyła brwi i przyspieszyła kroku. Tak, to była Flo, z Anuną i Suss.

Szybko je dogoniła.
-Suss! - zawołała. - Anu! Flo!
Odwróciły się i zatrzymały.
- Jak dobrze was widzieć! Chciałam znaleźć kogoś znajomego, zauważyłam was więc stwierdziłam, że... Idziecie gdzieś? - Kate zauważyła wypchany plecak Anuny.
- Przed siebie - powiedziała Flo.
- Chciałyśmy trochę odpocząć - odezwała się Anuna. - Każdemu należy się chwila wytchnienia.
- No tak... - Kate pokiwała głową - Oderwanie od szarej codzienności, rutyny... Rozumiem.
Nagle usłyszały za sobą czyjeś kroki.
- Przyniosłem jedzenie - powiedział Seth. - Batonika?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rexus Maximus
Gość





PostWysłany: Pią 14:34, 08 Lip 2011    Temat postu:

- Gdzie ten cholerny Charlie? - mówił Tom, łażąc po ruinach PB.
- No i Nevil?
- Wspominałem o Secie?
Pojemnik stanowi realne zagrożenie dla życia i zdrowia mieszkańców ETAP-u.
Więc skonsultujmy się z lekarzem lub farmaceutą.
Czego?
Łoj nie ty.
Czyli...?
Eee... A czy sam...
Z palcem w nosie. Masz mnie.
I wiewióra.
Ricky wskoczył na ramię Toma.
- Hej gazdo, słyszałem ja taką pikną historyję o tobie...
- Zamknij się.
- I normalnie w tej historyji ło tobie, hej, to...
- Zamknij się!
Więc?
Aj, niech ci do cholery będzie.
Hej.
I skierował swoje jakże szlachetne i hipersuperwspaniałe kroki w stronę gór Santa Katrina.
- Była kiedyś taka piosenka: O, Santa Katrina, jak to fajnie jest...
Przed Tomem stanął Grymas.
- Gdzież to idziesz, mężny światłości synu?
- Nie no, moja mama straszliwie opalona była.
Grymas przewrócił oczami.
- Gdzie idziesz?
Teraz to Ferry przewrócił oczami.
- Idę do jakże zacnego zakątka tego ETAP-u, gdzie wedle wszelkich informacji znajduje się kryjówka Pojemnika.
Grymas odrzekł:
- Jak ci... wam nie pomogę, nie dacie sobie rady.
- No to wio.
I poszli.
Powrót do góry
Loki
Super Moderator
<b>Super Moderator</b>


Dołączył: 26 Maj 2010
Posty: 2006
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:48, 08 Lip 2011    Temat postu:

[Wyspa Crabclaw]

Była zła. Nawet wściekła. Jej dusza wręcz dymiła ze złości (tam wygląda to bardzo efektownie). Nie dość, że miała ochotę przepchnąć cielaka przez układ trawienny Setha to nowo dusza musiała przyjść właśnie podczas jej terapii dużym kubełkiem lodów czekoladowych i kąpielą w jakuzzi w otoczeniu aromaterapeutycznych świec o zapachu lawendy i jaśminu.
Elizabeth widziała nową duszę z daleka. Wyciągnęła rękę, by pnącza wydłużyły się i zanurzyły w obłoczku.
Maggie
Uśmiechnęła się. Ciebie Danmundgraj też dopadł? No proszę. Ciekawe czego się boi panna Steward. El zanurzyła się w ostatnich wspomnieniach Maggie, by odkryć straszną prawdę. Znała Maggie, miała tu jej duszę - pojawiła się w momencie otworzenia szkatułki. Ewentualne poznanie jej lęku traktowałaby jako ciekawostkę. Ale to, że popełni samobójstwo - niemożliwe.
Przepełniona wściekłością gnała tym szybciej. Gdzie? Tam gdzie miały swój początek korzenie. Te które obwijały ją. Oraz wszystko co znajdowało się tu.
Jesion. Jego kopia. Nie. Pierwowzór. Mentalne odwzorowanie Gaiaphage.
Tutejszy Jesion był podobny nie tylko z wyglądu. Siedziały na nim ptaki. Dokładnie w takim samym układzie jak kokony na Jesionie w ETAPie. Było ich jednak mniej - ptaki należały tylko do osób zabitych w ETAPie, bądź tych, którzy postanowili zniknąć. Kokonów było tyle ile osób pod kopułą od zniknięcia dorosłych.
Korzenie uniosły El. Ptaki patrzyła na nią zdziwione. Zachowywały się jak prawdziwe, z dwiema różnicami. Po pierwsze nie mogły odfrunąć. Po drugie - były nieme. "Martwi nie mówią, bowiem znają wszystkie tajemnice Wszechświata."
Ptak Maggie był kardynałem czerwonym. Samiczką. Brązowo-rudą, gdzie-nie-gdzie czerwoną.
-Cześć mała - uśmiechnęła się El. Delikatnie ujęła ptaszka w dłonie. Nie protestował - Tak, wiesz, że nic ci nie zrobię...
Ale ptak był tylko osobowością Maggie. Jej emocjami. El musiała to połączyć z jej wiedzą, wspomnieniami. W tym celu zwyczajnie podeszła do kłębka i zgniotła go niczym kulkę waty, po czym podsunęła mu pod dziób, ze stanowczym.
-Jedz!
Ptak posłusznie zjadł kulkę. Po kilku sekundach zaczął rosnąć. Korzenie pojawiły się znikąd i zaczęły się zaciskać na wydłużających się skrzydłach. Nie wytrzymała.
-Jak mogłaś się zabić?! Oszalałaś?! Wyglądam ci na Jezusa?! G. mnie za to zabije, rozumiesz?! Zabije! Teraz na serio.
Maggie nie mogła odpowiedzieć - wciąż miała dziób. Elizabeth westchnęła
-Dobra, masz rację. Nie powinna się gniewać o ten wyjątek - jesteś wystarczająco dobra - a mówiąc dobra, mam na myśli zła - że to nam się zwróci. Ale musisz mieć ciało...
-Mam... ciało... - mówiła z trudem, właściwym osobie, która chwilę temu była martwa.
-Twoje ciało nie żyje. Serce nie bije, te sprawy. Mogę ci załatwić nowe ciało, takie same jak stare, ale to znaczy... - westchnęła - Że muszę opętać Toma. Znowu - nie żeby ta perspektywa bardzo ją cieszyła.
-Masz dwie możliwości Maggie. Możesz tu posiedzieć i poczekać. Albo wrócić, tylko z moim ciałem i moją mocą. To jak?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vringi
Game Master
Game Master


Dołączył: 01 Cze 2010
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 0:13, 09 Lip 2011    Temat postu:

[Bunkier]
Nagle Rose wydała siebie zduszony krzyk. Jednak był to krzyk pełen bólu i strachu. Destiny, którą trzymała, wysunęła jej się z rąk, ukryła twarz w dłoniach. Charlie w ułamku sekundy odzyskał zdrowy rozsądek i skoczył na ziemię łapiąc Destiny. W następnej chwili już stał z dzieckiem w ramionach:
- Co mała? Ledwo się urodziłaś a już jesteś rozchwytywana przez pół ETAPu, co?
Mała poruszyła się wesoło. Nie mógł się nie uśmiechnąć. Podał Destiny Nerrisie i uklęknął przy Rose.
- Słuchaj, - zaczął łagodnym głosem - Musisz nam powiedzieć co ujrzałaś. A najlepiej będzie jeśli to nam jakoś pokażesz.
Tamta spojrzała na niego pustym wzrokiem, a następnie dotknęła swymi dłońmi jego skroni. Wtedy do jego głowy napłynęły upiorne obrazy.
- Wszystko straciło sens. - powiedziała martwym głosem. Klepnął ją lekko w policzek.
- Nie porzucaj nadziei dziewczyno. Nic nie jest stracone. Przyszłość nigdy nie jest pewna. Tylko czas pokaże co się wydarzy. - gwałtownie postawił ją na nogach. - Nie jesteś sama. Masz Destiny. I Nerr. Jeszcze Anu i resztę dziewczyn z Rady. Jest jeszcze Marvel, który na ciebie leci, nie? - uśmiechnęła się słabo podchodząc do Nerrisy.
Wybiegł z bunkru. W końcu dotarł pod swój stary dom. Tam spojrzał na swoje odbicie w kałuży.
Nie to co ja.
Co cię boli chłopcze?
Endorayal? Oj nic. Więc czym są te duchy?
Zjawy? Efekt mocy jednego z uczniów CA, który zginął przed powstaniem ETAPu
Super moc.
Dokładnie. Po śmierci tego... Nathana, Szkatułę przejęła Ciemność.
Dzięki Endo... Mogę cię tak nazywać?
Proszę bardzo. Tom już mnie wystarczająco przyzwyczaił do tego że muszę słuchać jakichś zdrobnień
Charlie westchnął. Wchodząc do budynku zastał w nim siedzącego Jamiego Ghosta. Stanął jak wmurowany.
- Siemasz Charlie. Kopę lat. Dawno nie wyłaziłem z ziemi.
Charie wysunął ostrze.
- I po co ci to? Przecież i tak jestem częścią Ciemności. Jak sądzisz? Kto przejął moc szkatuły dla Gaiaphage? Ja! Kto stworzył genom potrzebny do narodzin Destiny? Ja! Kto przygotował Eter dla Elizabeth Ann Marie Frey? JA!!!
I zniknął. Zapadł się pod ziemię jak wtedy w sztolni.
Jestem sam pośród cieni. Sam dzierżąc Prawo Kary. A gdyby tak wzniecić pożar?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rexus Maximus
Gość





PostWysłany: Sob 7:54, 09 Lip 2011    Temat postu:

[Santa Katrina]

- Eee... Ricky, czy powinienem zjeść tą kupę?
Wiewiór pokręcił głową.
Grymas zaś ochoczą nią pokiwał. Tropienie prawie dwumetrowej, kamiennej puszki nie było takie łatwe.
I wtedy wokół niego zaświeciła żółtawa bańka, a obijał się o nią jakiś zielony obłok, wściekle uderzając w ścianki. W końcu obłok odleciał.
Eee... co jest?
Mieczowy system wczesnego ostrzegania. Obejmuje ochronę przed opętaniem, hipnozą, przejęciem umysłu, wejściem do wspomnień etcetera.
Dzięki.
A serio, nie jedz tej kupy. Pojemnik jest jakoś tak bardziej na północny wschód.
A, dobra.
No i poszedł. Grymas ledwo powstrzymywał się przed oznaczeniem terenu, jednak Ricky rzucił w niego szyszką. Kojot prychnął.
Powrót do góry
Megumi
Niezniszczalny


Dołączył: 04 Mar 2010
Posty: 1550
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: L-wo
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 13:53, 09 Lip 2011    Temat postu:

[Wyspa Crabclaw]

Maggie czuła się, jakby przebudzono ją ze stuletniego snu. Wszystko zaczeło do niej wracać ze zdwojoną siłą.
I do tego jeszcze Elizabeth i postać jakiegoś głupiego ptaka. Wolała już, żeby była dalej maretwa, by pamięć o niej zaginęła. Teraz jednak, kiedy ma świadomość, nie może się tak łatwo załamać. Trzeba działać.
- Powiedzmy...że wybieram opcję drugą. - cięzko jej się mówiło, ale niestety musiała to robić. - Nie wiem... gdzie twoje ciało... jest...
- O to się nie martw. - odparła El. - Wszystko w swoim czasie. Czyli co? Siedzisz tutaj, czy przynosisz mi ciało i moc?
Maggie pomyślała chwilę. W zasadzie czemu ma jej nie pomóc? Jeżeli zrobi to co chce, ona da jej ciało. To dobry interes. Ale, jezeli te dusze... Nie! Skoro El ją przebudziła, to tym razem się nie podda. Bedzie walczyć do końca.
- Wrócę tutaj z Twoim ciałem i mocą. - powiedziała Maggie z wysiłkiem, by się nie zacinać, jednak jej głos nadal chrypiał. - Powiedz mi tylko co i jak


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vringi
Game Master
Game Master


Dołączył: 01 Cze 2010
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 2:07, 10 Lip 2011    Temat postu:

[PB, dom Angelów]
Charlie poczuł że ziemią się trzęsie. Odruchowo skoczył na najwyższy mur.
- Co? Wypatrujesz?
Wzdrygnął się. Obok niego stał Jamie.
- Co się dzieje? - zapytał udając obojętność. Tamten spojrzał na niego swoimi upiornymi, martwymi oczami.
- Przesuwam Crabclaw w stronę elektrowni. Muszę zrobić jeszcze kilka rzeczy.
Boże! Muszę działać!
Mimo to stał.
- Co? Pokonałeś Dangudmraja. - powiedział zaskoczony. Mógł tylko kiwnąć głową. - Nawet się temu nie dziwię. Posiadasz dużą moc.
Angel uśmiechnął się wrednie:
- Taa, zdążyłem zauważyć. W ciągu 4 miesięcy zdołałem wytępić wszystkie kuguary w Stefano Ray. Łatwizna.
- Więc nie jest Nam ono potrzebne.
I wtedy usłyszał odległy wybuch. Cichy dźwięk niosącej się fali uderzeniowej. Ghost znowu zniknął. Angel zrezygnowany zeskoczył na resztki podłogi. Znalazł jakiś materac i śpiwór. O dziwo natrafił także na nieruszoną poduszkę. Musiał się przespać. Co z tego że Stefano Ray spłonęło w wybuchu?
Ledwie zasnął gdy poczuł dziwne rwanie w klatce piersiowej. Podniósł się złorzecząc cicho.
- Normalnie zatłukę tego Harry'ego? Co on, spania nie ma? Zatłukę dziada!
I niechętnie ruszył w stronę CA.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rexus Maximus
Gość





PostWysłany: Nie 7:01, 10 Lip 2011    Temat postu:

[Santa Katrina]

- Ooooo, następny kojocik, hejże, hola, jedzą piją, lulki palą, haha hihi hejźe hola!
Grymas spojrzał na wiewióra spode łba.
Tom wyciągnął miecz. Zarżnął niczego nie spodziewające się zwierzę.
Szedł.
Maszerował.
Biegł.
Wspinał się na drzewka.
- Ło, panocku, tylko ci czapeczki z szopa zabrakło.
Nastała chwila ciszy. W końcu Ricky dokończył:
- Hej?
Grymas odetchnął z ulgą.
Tom spojrzał na niego, z błyskiem w oku.
- Tu się zatrzymamy. Jeszcze, łaa, parę dni. I będzie po sprawie.
Grymas padł jak długi, tam gdzie stał, Tom ułożył się na opadłych liściach, a Ricky wpełznął do którejś jego kieszeni.
Powrót do góry
Loki
Super Moderator
<b>Super Moderator</b>


Dołączył: 26 Maj 2010
Posty: 2006
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:49, 10 Lip 2011    Temat postu:

[Wyspa Crabclaw]

Elizabeth, a właściwie jej duch, nerwowo tupała nogą, czekając aż Maggie obudzi się w jej ciele. Trochę to trwało - dziewczyna ciągle była w szoku, zresztą, trudno jej się dziwić.
-Nastąpiły pewne komplikacje - zaczęła bez ogródek, ledwie tamta otworzyła oczy.
-Jakie...komplikacje...? - spytała, podnosząc się w wanny. El nie mogła się powstrzymać od zmierzenia wzrokiem swojego ciała. Z tej perspektywy wyglądało jeszcze lepiej, można rzec kusząco. Kawał dobrej roboty.
-Tom jakimś cudem zdołał mnie odeprzeć. Pieprzony pupilek Endorayala. Inaczej pewnie już byłabyś w swoim własnym ciele... A przynajmniej takim samym jak twoje byłe ciało - westchnęła - Trochę potrwa zanim znajdę... - przerwała, ale nie z własnej woli. Całą wyspą zatrzęsło. Maggie w ciele Elizabeth złapała się krawędzi wanny. El odruchowo chciała się złapać umywalki, ale, oczywiście, jej dłonie przez nią przeszły. Wybiegła przez ścianę i doskoczyła do okna na korytarzu. Zaraz dołączyła do niej Maggie w szlafroku, z trudem utrzymując równowagę.
-Czy my... płyniemy?
-Na to wygląda...
Wpatrywały się w fale jakie powodowała przesuwająca się wyspa. Drzewa drżały pod wpływem pędu. Wstrząsy stawały się coraz mocniejsze, w miarę jak dno stawało się coraz płytsze. Maggie wydała z siebie takie "Oł!" na widok pękającej ściany.
-Czy ten dom się nie zawali?!
-Możliwe... Pewnie rury popękają, potłucze się całe szkło i porcelana, a... - zamilkła na chwilę, kalkulując szybko w myślach, by w końcu, prawie płacząc, wykrzyczeć w stronę nieba - Moje jakuzzi!!!
Maggie przeklęła siarczyście, gdy jakiś wazon mało nie spadł jej na gołą stopę. I wtedy właśnie El coś drgnęło.
-Co jest? - Maggie od razu wyczuła, że coś się święci. A może zauważyła szeroki uśmiech na twarzy El?
-Mam go! Wiem gdzie jest.
-Tom?
Pokręciła głową.
-Nie tylko Tom ma władzę nad czasem - uśmiechnęła się jeszcze szerzej, rozpływając się w powietrzu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ihuarraquax
Różowy
Różowy


Dołączył: 17 Maj 2011
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:10, 10 Lip 2011    Temat postu:

Cholera, co teraz? Nie mogę ich tu tak zostawić. Siedział na plaży obok ciał Elliott i Rebeki. Muszę zabrać je do miasto. Tylko jak? Zobaczył rozbite auto na ulicy. Skupił na nim całą swoją moc. Trwało to sekundę. Otworzył oczy. Zamiast auta, na plaży leżała taczka. Zabiją mnie, jak się o tym dowiedzą . Wstał i podniósł z ziemi nieruchome ciała. Były nieprzytomne. Położył ciała w stworzonej przez siebie taczce. Ruszył w stronę miasta.
- Jaskier, gdzie ty byłeś!
Odwrócił się. Widział biegnącego w jego stronę Cala.
- Mała misja ratunkowa. Co tam nowego w Perdido?
- Misja ratunkowa?
Chłopak spojrzał na nieruchome ciała w taczce.
- Zabierz je w bezpieczne miejsce. Później Cię znajdę.
- Niedawno zaczepiła mnie dziewczynka. Ma 9 lat i mówiła, że cię szuka. Wiesz cos o tym?
- Magda. Powiedz jej, że za niedługo wrócę.
- Tak jest.
****

Ciągle słyszał ten głos. Głos potwora z jeziora. Drugim razem się wam nie uda! Ja i moje dzieci, zniszczymy wasz nędzny gatunek!. Czego on chciał? Dlaczego ich zaatakował?. Spojrzał na zachód słońca. Coś się ruszało. Wyspa Crabclaw poruszała się w stronę lądu. Spojrzał w drugą stronę. Woda zaczęła się pienić. Długie, zielone macki wystrzeliły z wody i zaczęły zbliżać się do plaży. Cholera Jaskier pobiegł w stronę miasta.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vringi
Game Master
Game Master


Dołączył: 01 Cze 2010
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:30, 10 Lip 2011    Temat postu:

[CA]
Znowu stał w ruinach. Z całej szkoły nieruszone pozostały nieruszone schody na piętro. Pod nimi stał namiot przed którym czekał Harry.
- Masz żarcie?
Charlie nie wytrzymał.
- I wszystko jasne! Ja mało się nie zarzynam biegając po całym ETAPie, i co za to mam? Nawet nie mogę sobie pospać! Mam dość! Masz mi znaleźć dodatkowy materac!
Potem usiedli na materacach zawijając się kołdrą. Charlie zwrócił na wyrytą na schodach, strzelistą literę N.
- Co to za "N"? - zapytał zakładając z góry że napis jest podpisem.
- Nathan - wyszeptał przerażony Harry. Charlie znowu usłyszał ten głos w sztolni
Nemesis musi się odrodzić. Ale nie może znowu stawić oporu. Tego ty przypilnujesz.
Potrząsnął głową. Większość tego co wtedy usłyszał nie miało żadnego sensu. W pewnym sensie.
Harry widząc spojrzenie Angela zaczął mówić:
- Nathan był istnym diabłem. Słyszałem od ciebie o tej całej Ciemności. Ale dla mnie obrazem zła na zawsze pozostanie Nathan. Nie widziałeś tego człowieku. Raz widziałem jak wziął przejechanego psa i go ożywił! Po prostu kazał mu żyć. A to tylko mała część. Przez ostatnie pół roku przed ETAPem ta szkoła zmieniła się w psychiatryk
- A Nathan? - zapytał zaintrygowany Angel.
- Zginął dokładnie 15 dni przed ETAPem. Znaleziono go z nożem wbitym w plecy.
Zapadła cisza. Charlie myślał gorączkowo. Wszystko wskazywało na to że Nathan był Nemesis o którym mówiła Ciemność. Jednak jego moc była widocznie zbyt wielka nawet dla Gaiaphage skoro postanowiła się go pozbyć. I dopiero po śmierci chłopaka mogła przejąc jego Szkatułę.
- Jeszcze jedna ciekawostka. ETAP rozpoczął się w dzień piętnastych urodzin Nathana.
Stał chwilę jak zaklęty. Tego już jego rozum nie obejmował.
- Wezwij tu dla mnie kilka osób. Nevila Jaskra, Setha Campbella i Maggie
Nie musiał się obawiać że nie przybędą. Moc przywoływania Harry'ego działała za każdym razem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Forum GONE Strona Główna -> Archiwum / GONE - to tylko ETAP / Archiwum 2. Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 4 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin