Forum Forum GONE Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Rozdział X
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Forum GONE Strona Główna -> Archiwum / GONE - to tylko ETAP / Archiwum 2.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Megumi
Niezniszczalny


Dołączył: 04 Mar 2010
Posty: 1550
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: L-wo
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 8:53, 11 Lip 2011    Temat postu:

[Wyspa Crabclaw]

Maggie spojrzała w stronę Perdido Beach, majaczącego na horyzoncie. Nagle poczuła przymus przybycia do Coates Academy.
Kiedyś trzeba wrócić.
Wróciła do budynku i ubrała się w dźinsy i biały top. Włosy zostawiła rozpuszczone. Przechodząc przez korytarz stanęła na chwilę przed lustrem. Wyglądała jak siostra bliźniaczka El. Skrzywiła się z niesmakiem.
- Ten wygląd mi nie pomoże. - mruknęła niezadowolona, ale nic nie mogła na to poradzić.

[CA]
Maggie trochę zajęło wydostanie się z wyspy. W końcu nie miała umiejętności teleportacji.
Ciekawe, czy nadal posiadam swoją moc
Blondwłosa znalazła sie między ruinami jej dawnej szkoły. Usmiechnęła się usatysfakcjonowana. W końcu to jej dzieło. Podeszła do ocalałych schodów pod którymi stał namiot a przed nim znajdowała się grupka chłopaków. Rozpoznała dwóch - Harry'ego i Charlie'go. Dwóch pozostałych kojarzyła tylko z widzenia. Kiedyś miała czas na obserwacje.
Podeszła do nich z przeczuciem, że to nie jest zbieg okoliczności. Ktoś musiał przywołać ją tutaj. Musiała rozgryść, który miał taką moc.
- Ktoś mnie wzywał. - powiedziała Maggie, kiedy podeszła do chłopaków. - Lepiej dla was, żeby było to cos ważnego.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seth
Kameleon
Kameleon


Dołączył: 06 Cze 2011
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stargard Szczeciński
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 10:33, 11 Lip 2011    Temat postu:

[PB]
-Batonika?-zapytał otwierając torbę.
-Batonika? Batonika? Masz batoniki? Ja chcę truskawkowego! Albo karmelowego. Z orzechami! Z czekoladą! Albo kokosowego.- Flo rozkrzyczana podbiegła do Setha.
-Mam tylko takie.- wyjął pierwszego lepszego i podał go Flo. Podszedł do Anuny, Suss i Kate.- Też chcecie?
I wtedy puszcza eksplodowała. Fala uderzeniowa odrzuciła ich do tyłu.
-Jednak nie idziemy do lasu...- wyszeptała Anuna.
-Tam były zwierzątka! Dużo zwierzątek.- łkała Flo.
-Na pewno wszystkie u...- zanim dokończył zdanie poczuł ból. W środku, w sobie.-Popilnujcie jedzenia.
Wstał i poszedł. Sam nie wiedział dokąd.
[CA]
Ruiny. Co ja tutaj robię? Jedyną ocalałą częścią budynku były schody. Seth podszedł do nich. Pod nimi zobaczył namiot. A przed nim... Charlie i Nevil... Co oni tutaj robią? Co ja tutaj robię? Zanim zdążył ich spytać usłyszał za sobą głos.
-Ktoś mnie wzywał. Lepiej dla was, żeby było to coś ważnego.
Elizabeth, wspaniale.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vringi
Game Master
Game Master


Dołączył: 01 Cze 2010
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 15:56, 11 Lip 2011    Temat postu:

[CA]
Najpierw przyszedł Nevil. Zaraz po nim zjawił się Seth.
- Ktoś mnie wzywał. - Elizabeth? Nie, raczej Maggie w jej ciele. - Lepiej dla was, żeby było to coś ważnego.
Wyciągnął w jej stronę lewą dłoń.
- Widzisz Maggie-w-ciele-Elizabeth. Chciałbym abyś mi opowiedziała co wiesz o Nathanie.
Zdziwiona zaczęła się wypierać, mówiąc że nie wie o co mu chodzi
- Nie kpij ze mnie. - wycedził przez zaciśnięte zęby. Ostrze w jego dłoni wysuwało się powoli. - Chodziłaś tutaj do szkoły i przez 4 miesiące byłaś w posiadaniu jego szkatuły. Musisz coś wiedzieć.
W końcu zaczęła mówić(tobie Maggie zostawiam kwestie tego co powiesz). W miarę jak mówiła na twarzy Charliego zaczął gościć wredny uśmiech. Po prostu nie mógł się powstrzymać.
- Tyle wiem. Mogę sobie iść? - zapytała ironicznie dziewczyna. Odruchowo pokiwał głową. Miał plan. Plan który może wszystko zniszczyć.
- Harry, przywołaj Marvela Omberda. Jak tu przyjdzie to powiedz mu że czekam na niego w mojej łodzi. Zrozumie. Seth, Nevil. Możecie mi powiedzieć co się dzieje w Perdido?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zimowykalafior
Super Admin
<b>Super Admin</b>


Dołączył: 10 Wrz 2010
Posty: 2241
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 53 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Australijskie Skierniewice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:15, 11 Lip 2011    Temat postu:

[Nad jeziorem, gdziekolwiek, gdzie jeszcze cokolwiek zostało]

Była zajęta. Naprawdę zajęta. Nic, nawet głos Endorayala, który co jakiś czas mówił jej, co dzieje się w mieście (i nie tylko tam), nie mogło odciągnąć jej uwagi od splatania wianków ze stokrotek.
-Flo! - od strony wody dobiegł ją radosny okrzyk. Przyzwyczaiła się do tego - Wyrośnij jeszcze trochę kwiatków tutaj, to zacznę kapelusze nam wyplatać.
Cisza.
-Sły... - nawet nie dokończyła pytania, gdy poczuła coś zimnego na głowie. A konkretniej, zimną wodę. Za nią Flossy skręcała się ze śmiechu, trzymając w rękach małe, kolorowe, plastikowe wiaderko.
-Bardzo śmieszne. Rób roślinki! - krzyknęła, odgarniając sobie mokre włosy z czoła.
-Chciałam ci tylko powiedzieć, że woda jest ciepła. Możemy popływać.
Anu wzruszyła ramionami, poczekała, aż tamta się odwróci, po czym spojrzała znacząco na Susan, która parę metrów dalej kończyła wyplatać siedzenie huśtawki (zgadnijcie, czyim pomysłem było zbudowanie takowej), i konspiracyjnym gestem wskazała Flo.
Dziewczyny zakradły się do niej cichutko i jak gdyby nigdy nic zepchnęły ją z brzegu, żeby pluskiem wpadła do wody, przy czym same potknęły się o korzeń, kamień, albo jeszcze coś innego, i... Też wylądowały w wodzie. Wynurzyły się po chwili krztusząc się i śmiejąc głośno.
-Rzeczywiście ciepła - mruknęła Suss, wyławiając z wody starego buta - Ale mądre to to nie było, będziemy schnąć przez tydzień...
-Aaaaaa! To świstoklik! - wrzasnęła Anu i rzuciła się w stronę buta, gdy ten poszybował wyrzucony ręką Susan i teraz leżał gdzieś na odległym brzegu. - Jak mogłaś go wyrzucić!
-Po co ci świstoklik, jak możesz się teleportować?
-To było z myślą o was. - powiedziała z udawanym wyrzutem, a potem zmieniła kierunek płynięcia, żeby kontynuować wyplatanie wianków, kapeluszy, tudzież innych cudów na brzegu.

Gdzieś tam daleko pewnie zachodziło słońce, topiąc się w spokojnej wodzie oceanu. Flo układała zgrabny stosik na ognisko, Anu teleportowała się po okolicy i znosiła drewno, a Susanne siedziała i rozprawiała o ostatnim polowaniu na latające węże. Kate nie było z nimi, bo musiała jeszcze po coś wrócić do miasta. Powiedziała, że je znajdzie później.
Collins zatrzymała się i zamarła w bezruchu, nasłuchując. Chrust wypadł jej z rąk. Było już prawie ciemno, kiedy do ich obozowiska ktoś (coś?) się zbliżał.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez zimowykalafior dnia Wto 12:49, 12 Lip 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Megumi
Niezniszczalny


Dołączył: 04 Mar 2010
Posty: 1550
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: L-wo
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 8:04, 12 Lip 2011    Temat postu:

[CA]
Nie kpij ze mnie. - wycedził Charlie. - Chodziłaś tutaj do szkoły i przez 4 miesiące byłaś w posiadaniu jego szkatuły. Musisz coś wiedzieć.
Maggie westchnęła. Co jej w zasadzie szkodziło powiedzieć? I tak, prędzej czy później ktos musiał się o tym dowiedzieć.
-Nathan Carter został wysłany do Coates, bo jego starsi raz złapali go na tym, jak dokonywał sekcji zwłok swojego kanarka. W naszym środowisku, było to najłagodniejsze przewinienie, więc przez parę pierwszych tygodni w szkole był wyśmiewany i pogardzano nim. Nathan nie zwracał uwagi na to. Potem wyśmiewanie się z niego wszystkim się znudziło i wszyscy zostawili go w świętym spokoju. Przez miesiąc był prawie niezauważalny, tak jak ja, starał się unikać konfrontacji z innymi, zamykając się na klucz w swoim pokoju. Jak to mówią, była to chwilowa cisza przed burzą. Zachowaniem Nathana zainteresowała się nasza szkolna psycholog, która szukała każdej okazji, żeby pokazac, że potrafi nas zmienić. Na jej prośbę, on grzecznie poszedł do jej gabinetu. Natknęłam się na niego, kiedy od niej wracał. W ręku ściskał tą szkatułkę, którą miałam przez cztery miesiące, a na twarzy miał uśmiech triumfu. Po tym wydarzeniu w szkole zaczęły dziać się dziwne rzeczy. Tam gdzie był Nathan, tam działa się jakaś paranormalna sprawa, na przykład samozapłon pewnego ucznia czy wypływanie gałek ocznych. Wszyscy od razu zrozumieli, że on jest sprawcą i automatycznie zaczęli go unikać. Z ciekawości zaczęłam go śledzić. Zauważyłam, że cały czas nosi ze sobą te srebrne pudełko, jakby było jakąś magiczną rzeczą. Raz włamałam się do jego pokoju, żeby ukraśc szkatułkę. Niestety przyłapał mnie na kradzieży. Rzucił mną o ścianę jakąś niewidzialną siłą a potem uniósł w powietrzu. Najlepsze było to, że przy tym nawet nie machał rękami. Powiedział, że powinien mnie zabić, ale ja będę jedną z postaci, które wybrał On. Powiedział mi tez, że mam umiejętności hipnozy. Nie wiedziałam o co mu chodzi, ale byłam gotowa uwierzyć mu we wszystko, byleby zostawił mnie w spokoju. Kiedy wychodziłam powiedział, że w tym pudełku jest moc swiata. Nal uważałam go za wariata i dla własnego bezpieczeństwa zostawiłam go w spokoju. Miesiąc później, znalazłam go na korytarzu z nożem wbitym w plecy. Szkatułki nigdzie nie było. A potrm zaczął się ETAP. Tyle wiem. Mogę sobie iść?
Charlie kiwnął głową. Maggie pobiegła w stronę morza.
Mam nadzieję, że wiesz gdzie jestem El


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Megumi dnia Wto 8:04, 12 Lip 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rexus Maximus
Gość





PostWysłany: Wto 11:51, 12 Lip 2011    Temat postu:

[Santa Katrina]

- Łaa cóż to? - zapiszczał Ricky.
- Zielone, błyszczące kamyczki. Dzieciaki byłyby zachwycone.
Tom pokiwał głową. Po kamieniach przechadzał się Pojemnik, sypiąc jakieś ziarna. Żwir poruszył się parę razy, po czym znieruchomiał. Kamienie w okolicach kącików ust Pojemnika uniosły się do góry. Pochylił się, zjadł kilka żwirków. Urósł parę milimetrów, kamienie na jego ciele powiększyły i rozbłysły silniejszym blaskiem.
- Eeee... doooobra... to było dziwne.
Grymas i wiewiór jednocześnie pokiwali głowami.
Tom powoli wyjął miecz z pochwy. Obejrzał ostrze. Potem wycofał się do tyłu.
Jeszcze nie.
Im dłużej...
Tak wiem, oglądałem Power Rangers. Im dłużej on będzie żył, tym bardziej jego moc będzie wzrastała.
Czy to przypadkiem nie był Harry Potter?
No, mniejsza z tym.
Tom wczołgał się do jakiejś dziury w ziemi, zarabiając przy tym jedenaście otarć i trzy zadrapania.
Zasnął.
Powrót do góry
Vringi
Game Master
Game Master


Dołączył: 01 Cze 2010
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 13:45, 12 Lip 2011    Temat postu:

[Obrzeża PB]
- Czego szukamy? - zapytał Jaskier.
- Małej szkatułki z literą "N".
Więc szukali w trójkę. W końcu usłyszeli krzyk Setha. Charlie sprintem ruszył w jego stronę.
- To? - zapytał zadowolony z siebie. Charlie uśmiechnął się do niego i poklepał go po plecach.
- Stary, nawet nie wiesz jakie to ważne.
- To teraz nad jezioro? - zapytał Nevil. Angel kiwnął jedynie głową. Wpatrywał się w szkatułę.
A gdyby tak wszystko zniszczyć?

[Jezioro]
Szli tak w milczeniu. W końcu stanęli na przystani. Charlie skazał im dwie łodzie. Sam usiadł tam gdzie jeszcze rano siedział z Marvelem. Z bratem.
Czekał na niego. A w tym oczekiwaniu czuł że ktoś go obserwuje.
- Po co tu przybyliśmy? - zapytał Nevil.
- To szkatuła Nathana. Z niej pochodzą szerszenie, Coś, duchy i Bóg wie co jeszcze.
- No ale jest pusta. - powiedział bez przekonania Seth powoli zasypiając.
Po chwili Nevil i Seth zasnęli, pozostawiając Angela sam na sam z jego myślami. Wysunął swoje ostrze które zaczęło płonąć niebieskim ogniem. Wsadził je do wody jednak płomień nawet nie przygasł. Uśmiechnął się pod nosem.
- A gdyby tak ją napełnić?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rose
Wykrywacz Kłamstw


Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 1256
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Wyspa Crabclaw
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:06, 12 Lip 2011    Temat postu:

{bunkier]

Rose jako- tako pozbierała się po potwornej wizji i właściwie nie za bardzo wiedziała co ze sobą zrobić. Destiny spała w objeciach Ner, która wydawała się nieco wtrząśnięta tym, co pokazała jej rudowłosa.
,, Na razie mnie tu nie potrzebują'' pomyślała Rosemary ,, Równie dobrze mogę gdzieś się przejśc''
- Ide na spacer.- zakomunikowała francuzce i wyszła spod ziemi.
Szła przed siebie, nie zabardzo świadoma gdzie, ani po co. Nie chciało jej sie nawet myśleć.
Postanowiła, że przejdzie sie nad jezioro; równie dobrze może spotkać Anu, Sus i Flo, które chyba powinny gdzieś tu być.
- Cholera jasna! Ta przekleta szkatułka!- jękneła przykładając sobie dłonie do palących skroni.
- Charlie, Charlie!- wydarła się, biegnąc.- Zostaw to! co kolwiek planujesz z nia zrobic; to się nie uda!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marvel
Różowy
Różowy


Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:56, 12 Lip 2011    Temat postu:

[PB]

Marvel nie wiedział, że został przeniesiony. Stracił przytomność już na autostradzie, zaraz po tym, jak Maggie poderżnęła sobie gardło. Za mocno go bolało, za dużo krwi stracił, by nie zemdleć.
Obudził się powoli, a nawet otwarcie oczu sprawiło mu ból. Jego ciało było całe poharatane. Dziesiątki ran, mniejszych i większych, po cięciach nożem. Podniósł się na nogi. Nikt nie przyszedł mu pomóc, nie pojawił się żaden uzdrowiciel. Niektóre rany zaschły, a z innych nadal sączyła się krew. Czuł się jak zardzewiały robot, u którego przy każdym ruchu powstawało skrzypienie. Tylko że w jego wypadku chodziło o ból.
Wyszedł z budynku. Wyglądał jak bohater horroru, gdyż całe jego ciało było czerwone od lepkiej substancji. Powinien zginąć, ale tek się nie stało. Znowu. Nie umrze, dopóki ma swoją moc. Zwierzęta potrafią się regenerować. Gąbki, stawonogi, kręgowce. Dlatego Marvel nadal żył. Ledwo, ale żył.
Stał przez chwilę i ruszył przed siebie. Poraniony, szedł z dziwnym uczuciem, że musi to zrobić. Że podświadomie wie, dokąd iść.

Bolało strasznie, ale w końcu, ze łzami w oczach doszedł. Coates Academy. Ostrożnie zbliżył się do ostatniej, nietkniętej przez wybuch rzeczy, schodów. Pod nimi leżał brudny chłopak, zawinięty w koce.
- Ty jesteś Marvel Omberd?
Dopiero teraz Marvel jakby się obudził z transu.
- Tak, to ja. Co się stało? - odpowiedział po chwili.
Tamten zdawał się być jeszcze bardziej ostrożniejszy od niego. W końcu skąd miał wiedzieć, jak obchodzić się z chłopakiem umazanym krwią.
- Jestem Harry. Mam dla ciebie wiadomość od Charlie'ego Angela. Czeka na ciebie na swojej łodzi.
W oczach Marvela obudził się blask. Podziękował Harry'emu i ruszył w stronę jeziora.

Nie spodziewał się, że będzie aż tak źle. Myślał, że zdoła dojść. Na zmianę włączał regenerację i zdolność nie odczuwania bólu. Nadal nie mógł używać cech dwóch zwierząt naraz. Kiedy był już blisko celu, ledwo stał na nogach. Sunął nogami po ziemi i trawie. Skapywała z niego krew. Krzywił się w nienaturalny sposób. Zobaczył Charlie'ego i usłyszał krzyk Rose. Upadł.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nefeid
Kurczak


Dołączył: 17 Maj 2010
Posty: 1500
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:55, 12 Lip 2011    Temat postu:

[Nad jeziorem, gdziekolwiek, gdzie jeszcze cokolwiek zostało]

-... i to nie było zbyt mądre, bo on na mnie skoczył. No więc się przestraszyłam i chciałam uciekać, ale na pewno bym mnie dogonił, w końcu ma te skrzydła, więc wzięłam kamień i go...
W tym momencie Anuna upuściła chrust, z przestrachem patrząc się w czerń lasu.
- Co jest? - zapytała niepewnie Flossy.
-Nie słyszycie tego? - szepnęła Anuna.
Ktoś się zbliżał. Kilka sekund minęło w nerwowym oczekiwaniu, kiedy coś wielkiego i ciemnego skoczyło na Anu.
- Aaaaaa! - wrzasnęła wyżej wymieniona, po czym teleportowała się kawałek dalej.
Cielsko upadło na ziemię, po czym szybko się podniosło i pogalopowało w stronę Susanne, niemal zwalając ją z nóg przy wtórze radosnego szczekania.
- Rocky - wykrztusiła Suss, próbując odgonić od siebie psa - czy ta kretynka nie umie przypilnować zwierzęcia? Przecież wyraźnie jej powiedziałam, że on...
- Może coś jej się stało? - zasugerowała Anu.
- Może ją zagryzł? - podsunęła Flo.
Susan zgromiła ją wzrokiem.
- On na pewno... raczej tego nie zrobił. To grzeczny pies.
- Grzeczny pies - powtórzyła z niedowierzaniem Anu.
- Nooo, zwykle jest grzeczny. Mnie nigdy nic nie zrobi.
- Tobie. Pocieszające - mruknęła Anuna.
- Nie przesadzajcie. Mamy stróża, który ewentualnie może przegryźć czyjąś tętnicę. Nawet nie ewentualnie.
Anu uniosła brwi.
- Był bardzo agresywny i w schronisku chcieli się do jak najszybciej pozbyć. Flo już zna, w końcu spędził z nią cztery miesiące.
- A mnie może zagryźć? Genialnie.
- Nie lubi nieznajomych - przyznała Susan - ale już cię trochę zna, nie powinno być problemu... chodźcie rozpalić to ognisko, jestem głodna. Niby po co przyniosłam tego ohydnego szopa?
Szop w smaku nie okazał się aż tak ohydny. W sumie był całkiem dobry, zwłaszcza z ziemniakami i sałatą, które wyrosła Flo. Po posiłku rozłożyły się wokół ogniska.
- Jutro wyrosnę trochę truskawek - oznajmiła Flossy.
- Wolałabym śliwki - skrzywiła się Susanne.
- Pomarańcze - sprostowała Anu.
- Z truskawkami jest najmniej roboty... Nie chce mi się wyrastać drzewa.
- Jak wyrośniesz drzewo, możemy z niego zrobić wieżę strażniczą - zaproponowała Anuna.
- Mało masz tu drzew?
- Ale na tym możesz stróżować i jeść pomarańcze - powiedziała entuzjastycznie Anu.
- Śliwki - poprawiła Susan.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nefeid dnia Wto 19:56, 12 Lip 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zimowykalafior
Super Admin
<b>Super Admin</b>


Dołączył: 10 Wrz 2010
Posty: 2241
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 53 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Australijskie Skierniewice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:02, 12 Lip 2011    Temat postu:

[Nad jeziorem, gdziekolwiek, gdzie jeszcze cokolwiek zostało]

Na horyzoncie, niedaleko przystani, zamajaczyło kilka sylwetek. Z tego, co wywnioskowało, coś się tam działo. Krzyki niosły się po wodzie.
-Może chodźmy do nich? - odezwała się Flo, odbiagając na chwilę od tematu drzewek owocowych - Oni chyba...
-Nie ma po co. - ucięła szybko Anu. Jej wzrok zatrzymał się na wypchanej torbie od Setha. -Aaaaaa! - rzuciła się w jej stronę zanim Rocky zdążył zarejestrować jej ruch i skoczyć za nią. -Żelki!
Wyciągnęła paczkę i rozerwała. Duża ilość czegoś małego wylądowała na jej kolanach i wszędzie dookoła.
-Próbowałyście kiedyś pieczonych żelek? - oczy Susan zaświeciły.
-Już wiem, czego mi tak brakowało od początku... - chwyciła garść żelek, wrzuciła do metalowego sitka (nie pytajcie, skąd je wzięła) i przytrzymała nad ogniem. Płomienie trzaskały cicho, oświetlając twarze dziewczyn (i psa) delikatnym pomarańczowym blaskiem.
Jeden żelek zaczął się palić, i mimo energicznego dmuchania szybko zmienił się w kupkę popiołu. Ale reszta była bardzo smaczna. Przez chwilę było słychać tylko zgodne pomlaskiwanie.
-Co my tu jeszcze mamy? - Suss przetrzepała torbę ze słodyczami.
-Cukierki! - pisnęła uradowana Flo, rozrywając kolejną paczkę i rzucając w stronę Anu i Flo po kilka sztuk owocowych landrynek.

Po tej entuzjastycznej uczcie zasnęły wszystkie, opatulone szczelnie kocami, z Rocky'm na straży, wpatrując się w gwiazdy migoczące między drzewami. Ognisko dogasało.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vringi
Game Master
Game Master


Dołączył: 01 Cze 2010
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 0:17, 13 Lip 2011    Temat postu:

[Przystań]
Pojawienie się Rose obudziło Nevila i Jaskra. Do tego stopnia że wpadli do wody. Spojrzał na niebo. Nów fałszywego księżyca. Potem w stronę lądy.
Zaskoczony ujrzał upadającego Marvela. Wyskoczył z łodzi i podbiegł do przyjaciela. Zaczął przeszukiwać swoje kieszenie. Jest! Strzykawka.
Skupił się na produkowaniu adrenaliny i tworzeniu skrzepu krwi niezbędnego do uleczenia ran. Ponadto wytworzył jeszcze naturalne znieczulenie i przeciwciała na wypadek zakażenia. Pobrał wybuchową mieszankę i wstrzyknął w żyłę Omberda.
- Dalej nic. Jeszcze raz!
Za drugim razem poszło lepiej. Marvel zerwał się nagle a jego rany zagoiły sie w ekspresowym tempie.
- Charlie! - wykrzyknął zdziwiony. Charlie uśmiechnął się podając mu dłoń po czym pokazał mu szkatułę.
- Idziesz bracie?

[Tunel]
Seth i Nevil pozostali na zewnątrz pilnując łodzi. Charlie, Marvel i Rose stali nad błękitnym stawem.
- To się źle skończy Charlie. Zwłaszcza dla ciebie. - szepnęła zrozpaczona Rose. Jej strach widocznie udzielił się Marvelowi. Angel nie chciał przyjąć tego do wiadomości ale gdyby nie jego moc też by zaczął dygotać.
Uniósł szkatułę nad wodą.
Puenmortenie, możesz przywrócić źródło mocy tej szkatuły?
Umywam od tego ręce.
Charlie wrzucił szkatułę do wody. Wtedy ta zasyczała. Szkatuła się rozpływała a jej miejsce zaczęła zajmować zarys jakiejś postaci.
Po chwili z wody wyłonił się chłopak. Spojrzał na swoje nagie ciało i pojawiło się na nim ubranie. W jego oczach kryła się nienawiść i gniew. Były jak otchłań piekielna.
Rose w tym samym momencie upadła na ziemie ciągnąć za sobą Marvela. Ten posłał jej zaskoczone spojrzenie ale ona jedynie przyłożyła mu palec do ust. Miała oczy pełne łez.
- Jestem Nathan Carter - wysyczał kierując spojrzenie na Angela. Jego głos brzmiał jakby przemawiały dwie osoby na raz - Widzę wasze żałosne myśli. Wiem że chcesz tego co ja. Chcesz zniszczyć G. Ale nie będę twoją bronią. Zasługuję na władzę nad tymi którym dałem moc.
Wtedy żyły w ciele Angela otworzyły się. Krew po prostu z niego wytrysnęła. Nie było szans aby przeżył. Upadł na kolana.
- Nie. - rzekł Nathan podnosząc Charliego na nogi. Na jego twarzy zagościł sadystyczny uśmiech - Nie dam ci tak łatwo umrzeć.
Charlie poczuł jak jego ciało drętwieje. Poczuł też że wszystko wokół niego wiruje. Nathan gdzieś go wysyłał. Ale gdzie?

[Crabclaw]
Pojawił się niedaleko wielkiego drzewa. Jesionu. Czuł zmianę. Krew przestała mu lecieć. Co było dziwne. Równie dobrze mógłby wrócić do Perdido.
Ale nie mógł się ruszyć. Spojrzał na swoje stopy i doznał szoku. Wyrosły mu korzenie. Jego ciuchy rozdzierały się. Stawał się drzewem. Chciał krzyczeć. Ale nie mógł. W końcu od kiedy drzewa mają gardła. Czuł jak rośnie w górę. Jak wyrastają mu gałęzie i pokrywają się liśćmi.
Nathan urzeczywistni jego koszmar.
Wiedział że to nie jest iluzja.
To moc upiornego mutanta którego nawet Ciemność się obawiała.
Mutanta którego przywrócił do żywych.
Jego ciało stało się drzewem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rexus Maximus
Gość





PostWysłany: Śro 6:14, 13 Lip 2011    Temat postu:

[Santa Katrina]

Tom nie mógł zasnąć. Wpatrywał się w księżyc w nowie.
Jak myślisz, co będzie?
Co?
No, czy ETAP kiedyś się skończy?
Oczywiście. Ale gupek.
Ej!
Nie ty. Charlie.
Łee?
I mój podobno neutralny braciszek.
Łee, razy dwa.
Ożywili Klątwę ETAP-u. Zapanuje nad Cosiem i kojotami, nad zjawami i duchami, bo to jego twory, no, oprócz kojotów. Pojemnik też za nim pójdzie.
Nie pójdzie.
Aaa, zapomniałem o twoim... ehh... pomyśle?
Tia.
Powodzenia.
Uff, już myślałem, że powiesz: młody padawanie.
Bez żartów. Zresztą, jak myślisz, kto dał pomysł na Yodę Lukasowi?
No raczej nie ty.
No racja.
Dobra, idę spać. Do rozstrzygnięcia zostało... mało czasu.
Ostatnio nie sypiasz.
A, bo kurde tak sobie myślę, że jesteśmy jak postacie w rpg jakimś.
RPG?
Nie zrozumiesz.
Dobra. Branoc.
Tom powoli pokiwał głową, i znów, tym razem ostrożnie, wpełznął do dziury w ziemi.
***
Słońce zaświeciło Ferry'emu w twarz. Tom otworzył oczy. Grymas już jadł jakiegoś zająca, Ricky siedział na stercie orzechów. Ferry wziął kawałek ucha, zawinął w to parę wyłuskanych nasion orzecha.
- Nawet, nawet. Nadziewane słuchy królicze.
Po czym znów zaczął się podkradać na poletko Pojemnika.
Powrót do góry
Rose
Wykrywacz Kłamstw


Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 1256
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Wyspa Crabclaw
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 9:24, 13 Lip 2011    Temat postu:

[Jezioro]

,,Idiota, idiota, idiota''- pomyślała z rozpaczą Rose ,, Zabijesz wszystkich, wszystkich; siebie, mnie, Marvela, Nerissę, Destiny i każdego w tym pokręconym świecie'' A teraz Charlie zniknął. Po prostu zniknął, po tym, jak prawie wykrwawił sie na piasku.
Nathan spojrzał na nią. A ona na niego .Była koszmarnie przerażona, ale nie zamierzała tak po prostu dygotać ze strachu na ziemi. To było jak... elektryczność w powietrzu. Wszystko co czuła,każde uczucie... czuła się, jakby unosiła się w białej pustce, to było naprawdę...przyjemne. Nicość. Po prostu nic. Ale dziewczyna czuła, że czegoś jej brakuje, że w głowie ma jedynie pustkę... białą pustkę, że to źle, że ... wspomnienia.
- Nie, nie!- jęknęła zamykając oczy i zakrywając je dłońmi. Nawet ślepa wiedział, że Nathan wie wszystko, wszystk,o o czym ona wiedział. Wszystko co sie stanie. I był tym zadowolony. Wspomnienia powoli wracały, ale wszystkie razem, powodujac koszmarny ból głowy...
- Rose, Rose, jego już...tu nie ma...- ostroznie otworzyła oczy i spojrzał na Marvela.
-Chodź.- podała mu reke.-Trzeba powiedziec Nerissie, co jej głupi chłopak wymysśił i jaki kłopot nam ściągnął na głowę. I, że jest teraz drzewem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ihuarraquax
Różowy
Różowy


Dołączył: 17 Maj 2011
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 9:41, 13 Lip 2011    Temat postu:

-Myślisz, że co oni tam robią?
-Tego nie wiem
Wraz z Sethem miał pilnować łodzi. Charlie, Marvel i Rose wszedli do tunelu. Nie było ich godzinę. Jaskier usiadł przy wejściu. Seth siedział w łodzi. Poczuci dziwny chł¶ód wiejący z jaskini.
- Coś się dzieje. Idziesz?
-Idź sam, przypilnuje łodzi.
Jaskie wstał i skierował się w stronę jaskini. Doszedł do jeziora. Zobaczył jak Marvel i Rose biegli w jego stronę. Na brzegu stał chłopak. Był dość wysoki i śmiał się. Poczuł uderzenie.
- Marvel! Rose! Nic wam nie jest? Gdzie Charlie?
-Nie ważne. Chodź! -Rose. Była wystraszona.
Zerwał się z ziemi i pobiegł do wyjścia. Zobaczyli śpiącego Setha w łodzi.
-Seth wstawaj! Musimy jak najszybciej pojechać do miasta.
Chłopak zerwał się i odpalił łódź.
Jaskier siadł koło Setha. Marvel z Rose siedzieli z tyłu, szeptając.
- Gdzie jest Charlie?
- Tego nie wiem. Gdy tam doszedłem, nie było go.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Puma
Naczelny Grafficiarz


Dołączył: 15 Mar 2010
Posty: 808
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Paradise City
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 10:04, 13 Lip 2011    Temat postu:

[bunkier]
chwilę wcześniej

Dziewczyny siedziały w bunkrze, prawie wcale nie odzywając się do siebie. Obie były pogrążone we własnych myślach. Myślach o tym, co zobaczyła Rose. 
Czy można zmienić przyszłość? Nerissa zadawała sobie to pytanie średnio pięć razy na minutę. A potem powtarzała sobie:
Można ją zmienić. Można, na pewno. Można, można, wszystko będzie dobrze...
I znowu była chwila zwątpienia, wydawało jej się śmieszne, że jeszcze przed momentem miała jakąś nadzieję.
- Idę się przejść -oznajmiła nagle Rose i udała się do wyjścia jak gdyby nigdy nic. Swann próbowała protestować, zatrzymać ją, ale właściwie... Co jej się może stać? Czy było jeszcze coś naprawdę strasznego w ETAPie? No dobra, było, ale to wszystko wydawało się bezsensowne.
Nerissa dokładnie zamknęła wejście i położyła Destiny w kocu, który dziewczyny zabrały wcześniej z jakiegoś domu. Chodziła nerwowo w tę i z powrotem, nie wiedziała co ma teraz robić. Nie mogła cały czas tu siedzieć. Czuła się taka głupia i bezużyteczna.
Przez moment zdawało jej się, że słyszy jakieś krzyki. Niee... To pewnie wiatr. Wiatr? Nieee... Sowa? Nietoperz?
Nie. Krzyki. Słyszała dziewczęcy krzyk, a raczej wrzask. Czy to była Rose? 
A potem znowu cisza. Swann usiadła na ziemi, opierając się o ścianę. Siedziała tak długo. Bardzo długo...
Nagle usłyszała jakiś ludzi. Zbliżali się. A potem walenie w drzwi.
- Ner! Otwórz! To ja, Rose! I Marvel!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seth
Kameleon
Kameleon


Dołączył: 06 Cze 2011
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stargard Szczeciński
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 16:51, 13 Lip 2011    Temat postu:

[PB]
Dobili do brzegu. Kawałek dalej potwór atakował Perdido Beach. Normalka. Nevil, Rose i Marvel wybiegli z łodzi.
-Cześć! Dziękuję za rozrywkę. Po prostu uwielbiam pilnować łodzi, wpadać do wody i wiosłować. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy!- uśmiechnął się ironicznie i skierował się w przeciwną stronę.
Dlaczego nie zostałem z Elizabeth?! No tak, racja, przecież uwielbiam być pomagierem. Kolega ze mnie do rany przyłóż
I wtedy spotkał Elizabeth. Na wpół przeźroczystą. Nagą.
- O, cześć Elizabeth. Dlaczego widzę co masz za plecami? I dlaczego nie rzucasz się na mnie w napadzie zwierzęcego szału?
Widział zaskoczenie na jej prawie-twarzy. Wyminął ją i ruszył sprintem.
Mam nadzieję, że mnie nie goni... Muszę wrócić po torbę z jedzeniem. Kiedy dobiegł na miejsce, nie zastał Anuny, Flo i Suss. Stefano Rey praktycznie przestało istnieć. Ruszył w kierunku, gdzie miał nadzieję zastać dziewczyny.

[Nad jeziorem, gdziekolwiek, gdzie jeszcze cokolwiek zostało]
Znalazł dziewczyny. I znalazł jedzenie. W większości pożarte.
-Znajdzie się tutaj dla mnie miejsce?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zimowykalafior
Super Admin
<b>Super Admin</b>


Dołączył: 10 Wrz 2010
Posty: 2241
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 53 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Australijskie Skierniewice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 17:13, 13 Lip 2011    Temat postu:

[NJGGJCZ] <- skrót taki. Miejsce się nie zmieniło.

Flossy potrząsała Anuną, za wszelką cenę starając się ją obudzić.
-Anu, wstawaj! Obudź się!
Obudziła się. Usiadła, przetarła oczy i rozejrzała się nieprzytomnym wzrokiem. Słońce stało już wysoko.
-Hmmm? - tylko na tyle było ją stać. Pełne i logiczne zdania była w stanie składać dopiero około pół godziny po przebudzeniu.

[Pół godziny później]
-Więc mówisz, że Charlie jest drzewem? Ciekawe, bardzo ciekawe... - jastrząb teraz całkowicie zignorował to pytanie retoryczne, a zajął się dziobaniem w ziemi.
Ty go znasz, prawda?
Ty też go znasz. Każdy Outsider-Założyciel dostał wtedy ptaka...
-Trzeba było tak od razu. - zwróciła się do jastrzębia.
Przyleciał z samego rana, kiedy Collins jeszcze spała, a Susan i Flo nie bardzo wiedziały, co z nim zrobić. Stąd ta gwałtowna pobudka.
Anu przeciągnęła się. Teraz był czas na poranną gimnastykę, przebiegła więc dwa kółka dookoła drzewa i usiadła ciężko przy dziewczynach, które na wolnym ogniu piekły jakieś biedne stworzenie. Mysz? Szczur? Królik? A może następny szop?
-Mamy jeszcze trochę żelek? Kotlet z żelkami... Mmm... - rozmarzyła się, opierając głowę o pień.
-Nie, ale są pianki. Pianki! - Suss powiedziała to tak, jakby właśnie dowiedziały się, że chomiki potrafią latać.
-Spróbujmy je upiec - zaproponowała Flo, a po chwili wyjęła z ognia zwęglone coś, co z pewnością nie przypominało pianki.
-Nie tak. Delikatnie... - Anu wzięła piankę i cisnęła nią przed siebie, tak że przeleciała przez ogień i wylądowała z drugiej strony lekko tylko nadpalona. Sięgnęła po nią i spróbowała. -Delicje.
Następne kilkanaście minut dziewczyny spędziły na rzucaniu piankami i bieganiu za nimi na drugą stronę ogniska. Zabawa była przednia.
A wtedy przyszedł Seth.
-Znajdzie się tutaj dla mnie miejsce?
Anuna spojrzała porozumiewawczo na Susan i Flo. W tym wzroku było pytanie "Znajdzie się czy nie?" Ale nic to nie dało, bo one patrzyły na nią tak samo.
-Żelki były bardzo dobre, wiesz? A z racji tego, że ty jesteś ich sponsorem... Znaczy byłeś, bo już ich nie ma... - zacięła się.
-Siadaj - mruknęła Susanne.
Ale zanim usiadł, Rocky przywitał go dość entuzjastycznie. Bardzo entuzjastycznie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vringi
Game Master
Game Master


Dołączył: 01 Cze 2010
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:56, 13 Lip 2011    Temat postu:

[Crabclaw]
Wiatr wiał. Liście nowo wyrosłej jabłoni szumiały przyjemnie.
Drzewo wyglądało upiornie. Tak jakby wyrosło z człowieka w nim zawartego.
Jednak ciała nie było. Stało się Drzewem. Widać już było kwiaty które niedługo miały się stać owocami. Z jednej z dwóch pierwszych gałęzi wystawało błękitne ostrze. Drzewo kwitło i miało zamiar wydać owoce.
Bo taka była wola zawartego w nim Charlie'go Jacoba Angela.
***
Pamiętał bardzo dobrze swoje pierwsze lata w Perdido. Jego ciotka i jej córka. Zwykle Charlie spędzał całe dnie na plaży wpatrując się samotnie w zachody słońca albo chodząc po niej po ciemku.
Ale w końcu coś się zmieniło. Pewnego dnia na przerwie jeden z jego kolegów z klasy szepnął mu na ucho:
- Słuchaj, David ma jutro 14 urodziny. Przyjdziesz?
Zgodził się. W końcu nie miał co robić.
Zabawa była pijatyką na plaży. Wtedy to po raz pierwszy spróbował alkoholu. I polubił go.
Potem wystarczyła byle okazja aby chodzili krzywo po mieście. A to choroba nauczyciela, a to imieniny. Problemem była kasa.
Charlie zaczął kraść. Zwykle to były portfele, jakieś bransoletki. Ale raz włamał się do największej rezydencji w Perdido. Miał takie szczęście że w czasie pobytu właściciel wyłączał alarm.
To co znalazł w mieszkaniu bardzo ułatwiło mu życie w ETAPie. Było to jego przyszłe wakizashi. Od razu zakochał się w ostrzu. Zupełnie olał kosztowności. Chciał mieć po prostu to ostrze.
I posiadł je. Przez cały rok spoczywało pod panelem w jego podłodze. Po prostu czuł że kiedyś mu się przyda.


[NJGGJCZ]Jedno pytanie Anu:WTF?
Widział wszystko oczami jastrzębia. Endoptasiora. Widział Anunę, Sussane, Flossy i Setha przerzucających pianki przez ognisko.
Mógł kazać ptakowi zrobić co chciał. W końcu byli połączeni.
Sussane rzuciła jedną z pianek a gdy tylko wyleciała z ognia jastrząb zjadł ją w locie. Zanim się spostrzegli zjadł 12 pianek.
- Zjada nasze pianki. - krzyknęła oburzona Flo biegnąc w stronę ptaka. Ten wystrzelił do tyłu i wylądował na głowie Setha. Ten zaczął odganiać ptaka ruchami rąk. Bezskutecznie oczywiście.
- A sio! złaź ze mnie! A kusz! Won..
Sussane i Anuna przypatrywały się temu rozbawione. Flossy wzięła kij i próbowała odgonić nim ptaka. Zamiast tego trafiła nim w twarz Setha.
- Za jakie grzechy... - wycedził tamten. Ptak podleciał do Collins i usiadł jej posłusznie na ramieniu. Wypluł z dzioba kilka pianek które zjadł pies.
- Dlaczego ciebie lubi? - zapytała z wyrzutem Flo. Charlie wycofał się z umysłu ptaka. Już wystarczająco wpłynął na jego charakter. Pozostawił sobie jedynie jego wzrok.

[Crabclaw]
Pojawił się pierwszy owoc. Na razie jeszcze zielonkawy. Ale już niedługo dojrzeje. Tu i tam było widać szkarłatne plamy.
Niedługo Drzewo wyda ich więcej.
Może ktoś zje jeden z nich.
Może coś się stanie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rexus Maximus
Gość





PostWysłany: Śro 20:54, 13 Lip 2011    Temat postu:

[Santa Katrina]

- W murowanej piwnicy tańcowali zbójnicy, kazali se piknie grać i na nóżki spozirać! Oj dana oj dana, oj dana oj dana, oj dana, oj dana, oj dana oj dana! - wydzierał się Ricky, łażąc to tu, to tam, obok poletka.
Grymas uśmiechnął się.
Ricky zaczerpnął tchu i zwrócił się w stronę kryjówki Toma:
- No już dłużej nie wytrzymię!
Wtedy zza drzewa wytoczył się Pojemnik. Nie był już tym pełnym gracji opętańcem, emanującym niezdrową zielenią. Teraz dosłownie, wytoczył się. Cały pokryty był kamieniem.
Tom wyszedł zza krzaka.
- Peace, my friend. Make love, not war.
Wojtek zaryczał coś.
Ferry pokazał pacyfkę.
- My old friend, war nie ma sensu. Poddajmy się nawzajem.
Pojemnik uderzył dłonią o dłoń, i ruszył na chłopaka.
Tom przybrał wyjątkowo głupawy wyraz twarzy. Wyjął miecz z pochwy na plecach.
- Za Hogwart i ciastka bez kalorii!
I natarli na siebie.
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Forum GONE Strona Główna -> Archiwum / GONE - to tylko ETAP / Archiwum 2. Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 5 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin