Forum Forum GONE Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Diana i Caine - Nieprawdopodobne, a jednak! By: Flywer

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum GONE Strona Główna -> Archiwum / Fan-Art-Fan-Fiction!
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Flywer
Bez mocy
Bez mocy


Dołączył: 07 Sie 2015
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:39, 08 Sie 2015    Temat postu: Diana i Caine - Nieprawdopodobne, a jednak! By: Flywer

PROLOG
- Diana, ty się wykończysz! - syknęła Astrid - Odłóż tą butelkę.
- Nie mów mi jak mam żyć - powiedziała Diana przez wodospad łez.
Do pokoju wszedł Sam. Zobaczywszy stan Diany usiadł obok dziewczyn na łóżku. Położył rękę na kolanie Diany, ale od razu spotkał się z zazdrosnym wzrokiem Astrid. Schował zatem ręce w kieszenie.
- Diana... Minęło pięć lat. Pięć lat od śmierci Caine'a i pięć lat od zakończenia tego chorego cyrku. Musisz się ogarnąć; znaleźć pracę - spojrzał na komputer Diany - i przestać randkować przez internet. Tamten koleś o mało co cię nie zgwałcił.
Dianą pociągnęła kolejny łyk czystego spirytusu. Nie robił już na niej wrażenia, jak kiedyś. Stało się to codziennością.
- Bywa.

**************
Witajcie! Zapoczątkowałam niedawno nową serię na blogspocie. Niestety linka nie podam, bo jestem tu od niedawna
Taka mini "kontynuacja" serii Michaela Granta. Baaardzo nie podobał mi się pomysł śmierci jednego z głównych bohaterów Więc postanowiłam go "ożywić", w trochę dziwny, aczkolwiek logiczny sposób Wesoly Oczywiście, na samym początku zależało mi po prostu na wskrzeszeniu Caine'a, ale z czasem uznałam, że mogłabym tej serii (jeśli w ogóle można nazwać to serią) poświęcić trochę czasu.
W komentarzach regularnie będę dodawała następne "rozdziały". Zapraszam!


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Caine'owata
Telekinetyk


Dołączył: 20 Lip 2012
Posty: 906
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 7 razy
Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Coates
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:10, 09 Sie 2015    Temat postu:

Ciekawie się zapowiada. Czekam na więcej. Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alyss
Bez mocy
Bez mocy


Dołączył: 27 Cze 2015
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:32, 09 Sie 2015    Temat postu: Re: Diana i Caine - Nieprawdopodobne, a jednak! By: Flywer

Hmmm... fragment krótki, więc wiele powiedzieć się nie da.
Zauważyłam kilka błędów, ale nie jakichś rażących. I tu mam pytanie: czy zależy Ci na ich poprawianiu? Bo nie wiem, czy mam je podawać. Może na razie zrobię tak, że wypiszę te z prologu, a Ty napisz, czy tego chcesz. Jeśli nie, to nie będę już podawać.
Ale do rzeczy. Oto te błędy:
Cytat:
- Diana, ty się wykończysz! - syknęła Astrid - Odłóż tą butelkę.

Jeśli na końcu wypowiedzi dajesz kropkę, pytajnik lub wykrzyknik, to po myślniku zaczynasz z wielkiej litery. A kiedy tego nie robisz, to z małej. Poza tym butelkę. W mowie dopuszczalne są obie formy, ale w formie pisanej tylko ta.
Czyli może być np.: - Diana, ty się wykończysz! - Syknęła Astrid. - Odłóż tę butelkę.
Teraz będzie już z górki Wesoly.
Cytat:
- Nie mów mi jak mam żyć

To jest zdanie złożone podrzędnie okolicznikowe sposobu. Dlatego trzeba oddzielić jego części. Przecinek przed jak.
Cytat:
Zobaczywszy stan Diany usiadł obok dziewczyn na łóżku.

Oddzielamy część zdania z imiesłowem od reszty. Czyli przecinek przed usiadł.
Cytat:
Schował zatem ręce w kieszenie.

Tu nie jestem pewna, ale czy nie lepiej: do kieszeni?
I to już chyba tyle, chociaż mogłam coś przegapić. A! I nie zrażaj się tymi błędami. Z czasem będzie ich mniej. Poza tym, jak ktoś nie jest specjalnie na nie wyczulony, to nawet ich nie zauważy. Straszne one nie są :3.

No to teraz treść Kwadratowy! Jak już mówiłam, fragment jest krótki, więc wiele nie napiszę. Ostatniej części "GONE" akurat nie czytałam, dlatego nie wiem, czy można jakoś logicznie wskrzesić Caine'a. W tej sprawie po prostu Ci zaufam Wesoly. Spodobało mi się to, że jego powrót nie jest opisany tak od razu. I nie powiem, ciekawa jestem, jak to rozwiążesz. Tylko nie rozumiem jednej sprawy: Diana upija się przez śmierć Caine'a i jednocześnie randkuje przez internet . Trochę to dziwne. No i jeszcze chciałabym prosić o dłuższe fragmenty, choćby trochę.

Ja również czekam na dalsze części. Życzę Ci weny i chęci, a co Kwadratowy!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Alyss dnia Nie 10:34, 09 Sie 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Flywer
Bez mocy
Bez mocy


Dołączył: 07 Sie 2015
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:14, 09 Sie 2015    Temat postu: ROZDZIAŁ 1

[color=green]Diana siedziała rutynowo na swoim łóżku i rozmyślała.
Sam zabrał jej cały alkohol, a ją okropnie suszyło.
Wyciągnęła z portmonetki dziesięć dolarów, całe jej oszczędności. ,,Mus to mus" pomyślała, zaśmiała się cicho do siebie, wsunęła na siebie bluzę Caine'a, którą dostała od jego adopcyjnych rodziców i wyszła na korytarz.
- Wychodzę! - Krzyknęła, ale zaraz przypomniała sobie, że dawno nigdzie nie wychodziła, a Sam i Astrid nie mieli ani chwili dla siebie - Wracam za trzy godziny!
Na dworze padał deszcz i wiał silny wiatr. Diana uznała, że to idealna pogoda żeby się upić, a rankiem wrócić do domu od jakiegoś nieznajomego, napalonego kolesia.
Kiedy szła ubrana tylko w adidasy, bluzę i jeansy zaczepił ją pewien człowiek. Miał brązowe, proste włosy na długość do uszu, piękne oczy, umięśnioną sylwetkę i na oko był w jej wieku... Komu szkodzi się zabawić?
- Dzień dobry! Czy widziała może pani pewną dziewczynę? Diana Lardis się nazywa, a wygląda tak...
Nieznajomy wyciągnął z kieszeni jej wydrukowane zdjęcie z facebooka.
Jej zgarbiona postura zmieniła się na wyprostowaną. Spojrzała mu prosto w jego pełne nadziei oczy.
- Znam. Właśnie pan z nią rozmawia.

***

Źrenice Caine'a powiększyły się o połowę. Z oczu poleciały pierwsze łzy i spływały po policzkach jak dwie rzeki. Na jego twarzy pojawił się tak szeroki uśmiech, że spokojnie mógłby startować do księgi rekordów Guinessa, krótko mówiąc - był szczęśliwy. Bardzo.
- Diana! Ha, ha! - Uniósł dziewczynę nad ziemię i wesoło zakręcił się dookoła własnej osi. Szybko jednak szczęście ucichło. Piękna Diana znokautowała Caine'a silnym kopnięciem w krocze.
- Najpierw może jakaś kawa? Albo wódka.

****************

Słowo ode mnie:
Było pewne pytanie dotyczące stanu Diany. Otóż, opłakuje śmierć Caine'a, ale jednocześnie chce się z tego pozbierać znajdując innego mężczyznę swojego życia. Chociaż wyraźnie w to wątpi.
*spoiler*
No i dodam też, że nie zraźcie się, bo Caine wyjawi jak się "odrodził" dopiero w 13 lub 14 rozdziale. Życzę wytrwałości Wesoly
Aha, i uznałam, że nowe Rozdziały będą koloru zielonego, żeby się odróżniały od komentarzy[/color]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Flywer dnia Nie 11:34, 09 Sie 2015, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Flywer
Bez mocy
Bez mocy


Dołączył: 07 Sie 2015
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:07, 10 Sie 2015    Temat postu:

- Więc skąd mnie znasz? Bo imię skądś kojarzę, a z twarzy też mi kogoś przypominasz.
- Ee... Chodziliśmy do tego samego gimnazjum.
Diana milczała przez chwilę błądząc gdzieś myślami. W końcu się odezwała:
- Jeśli mogę wiedzieć: Jak się nazywasz? W sensie nazwisko. Ty moje znasz.
Mark jąkał się przez chwilę, co wydawało się Dianie dziwne. Ale zignorowała to.
- Mark Owen. Tak, tak mam na imię. Mark Owen.
Mark uśmiechnął się do Diany, która odwzajemniła uśmiech.
,,Może z tego wyjść całkiem ciekawa znajomość" - pomyślała i upiła łyk kawy. Dawno nie miała tego smaku w ustach. W sumie od dawna głównym smakiem w jej ustach był alkohol. Westchnęła.
Mark był trochę dziwny i tajemniczy, ale Diana polubiła go. Miło im się razem rozmawiało.
Okazało się, że mają podobne zainteresowania, a Mark jako jeden z nielicznych na świecie nie znał jej historii, co było jej na rękę.
Ten dzień w kawiarni był niesamowity. Z bólem rozstawała się z Markiem w nocy, kiedy zamykali Healthy Café. Mark nie miał pieniędzy, więc Diana musiała zapłacić sama, ale nie przeszkadzało jej to. Wróciła do domu, gdzie czekali na nią Astrid i Sam. Niczym rodzice, tylko tacy w jej wieku. Ominęła ich i weszła do swojego brudnego pokoju.
- Astrid, gdzie macie odkurzacz?
Kilka chwil po tym pytaniu w drzwiach stanęła przerażona Astrid.
- Brałaś coś? Dobrze się czujesz?
- Nawet nie wiesz jak bardzo.

***

Caine musiał zapamiętać swoje nowe imię i nazwisko. W przytułku wołali na niego Lucas, w pracy Robert, a gdy przychodził jak co rano do swojej ulubionej piekarni po bułki był witany słowami: "Dzień dobry panie Carlosu!".
Ten dzień zapamięta prawdopodobnie do końca życia. Diana podała mu swój numer telefonu...
Padł na swoje twarde łóżko w swoich ukochanych dwudziestu metrach kwadratowych i obmyślał, jak to będzie gdy już się zwiąże z Dianą.
Po chwili poderwał się gwałtownie i doszła do niego smutna prawda.
- Przecież ja nie mam telefonu.
Jęknął głośno i uderzył się ręką w czoło.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Flywer
Bez mocy
Bez mocy


Dołączył: 07 Sie 2015
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 9:37, 11 Sie 2015    Temat postu: ROZDZIAŁ 4

Od kilku dni Diana chodziła po mieście i domu rozpromieniała niczym słońce. Już wkrótce miał do niej zadzwonić Mark! To było jak spełnienie najskrytszych marzeń. Czy to mogła być miłość? Od pierwszego... Nie. Pierwsze wrażenie poszło mu marnie.
Jak co rano wzięła ścierkę i przetarła kurze w swoim pokoju. Był taki czysty... Wyglądał tak, jak przez pierwsze dwa dni, pięć lat temu, gdy się tu wprowadziła. Była na skraju załamania nerwowego. Po raz pierwszy sięgnęła po papierosy i alkohol. Przeszła nawet przez kilka wizyt u psychologa. W sensie, jak każdy, kto uwolnił się z ETAPu. Tylko ona miała tych wizyt ciut więcej. Prawie tyle samo co Lana Arwen Lazar.
Po pozbyciu się wszelkich brudów z pokoju poszła do Astrid po laptopa. Został skonfiskowany, jak większość rzeczy Diany. Komputer, fajki, alkohol i telefon, który odzyskała dzień wcześniej. Wszystkie te rzeczy zostały jej zabrane "Dla jej dobra". Nie była pewna, czy zabranie jej kontaktu ze światem było dla jej dobra, ale nie mogła zrobić nic, póki była pod opieką Sama i Astrid. Tak, można to nazwać opieką. Przez pięć lat zdążyła im zarzygać prawie cały dom, przez pewien okres myć się raz na miesiąc i odstraszać klientów Sama. A oni nigdy jej nawet uwagi nie zwrócili. Udawali, że nic się nie stało, a ona czuła się z tym wyśmienicie. Do spotkania z Markiem.
- Wiesz, Diana, jestem z ciebie dumny - stwierdził Sam wręczając jej komputer - od tygodnia jesteś jakby innym człowiekiem. Mam nadzieję, że nie jest to tylko na jakiś czas. - puścił do niej oko.
- Nigdy tego nie mówiłam, czego żałuję, ale dziękuję wam za to, że jesteście i mnie wspieraliście w trudnych chwilach. Nawet, jeśli trwały one przez pięć lat.
Oboje zachichotali, a Diana poszła z komputerem do swojego pokoju. Wystukała w Google: Praca: opiekunka do dziecka.
Już jutro. Jutro do niej zadzwoni, tak jak się umawiali. Na tą myśl Diana zarumieniła się.

***

- Stary, proszę cię. Potrzebuję twojego telefonu, na jutro!
- Przykro mi, Lucas. Jutro wyjeżdżam, nie zostawię ci mojego smartphone'a na dwa tygodnie.
Caine wstał, oparł się rękami o stół i spojrzał przyjacielowi prosto w oczy.
- To jest dla mnie bardzo, bardzo ważne. Zrobię wszystko, żeby do jutra mieć działający telefon. Wszystko.
Przyjaciel założył nogę na nogę.
- Niestety nie umiem ci pomóc.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Flywer
Bez mocy
Bez mocy


Dołączył: 07 Sie 2015
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:30, 12 Sie 2015    Temat postu: ROZDZIAŁ

Caine szedł szybkim krokiem przez korytarz w swojej pracy jako kierownik McDonalda.
- Sorry, Robert. Nie mogę ci pożyczyć telefonu.
- Przykro mi, Rob, będę zajęty.
Jak Caine już znajdzie działający telefon zadzwoni do Diany. Jak Diana odbierze będą rozmawiali. Jak będą rozmawiali Caine zaprosi Dianę na plażę w Perdido Beach. Jak ją zaprosił będzie gorąco. Jak będzie gorąco Caine posmaruje Dianę filtrem.
To się nie może nie udać.
Tym razem będzie inaczej. Pokocha ją całym sercem, nie będzie się wstydził tego powiedzieć, ba! Wykrzyczeć. Nie zostawi jej z dzieckiem, jeśli Diana znów zajdzie w ciążę.
Kiedy nadejdzie odpowiednia chwila powie jej kim jest. A potem wytłumaczy jak to się stało. Będzie idealnie, jak kiedyś. Jak przez ten krótki okres kilku tygodni, gdy jeszcze byli zamknięci w ETAP-ie.
Nie zawiedzie jej. Nie tym razem.

***

Diana wstała dzisiaj z łóżka całkowicie prawą nogą. Uszykowała się tak, jak od bardzo dawna się nie szykowała.
Przejechała czerwoną szminką po swoich idealnych ustach, pogrubiła sobie rzęsy, zrobiła lekki zarys kredką do oczu, całość twarzy delikatnie przypudrowała.
Po uczesaniu włosów w końską kitę, zostawiając grzywkę i dwa pasma po bokach twarzy wzięła się za ubrania. Sukienka na lato do połowy ud, przewiewna, w kwiatki. Do tego beżowe rzymianki na nogi.
- Diana? - Usłyszała głos Astrid w łazience, przeglądając się w lusterku. Wcale tak źle nie wyglądała.
- Słucham?
- A ty czasem nie miałaś tylko odebrać telefonu?
Czar prysł.

***

- Cholera jasna! - krzyknął Caine. Nie miał pojęcia gdzie mieszka jego ukochana, ani jak można się z nią skontaktować inaczej niż przez komórkę.
Spojrzał na zegarek na swoim nadgarstku. Siedemnasta! Prawie wieczór. Jak nic, jak nic jest skończony.
Wyszedł na ulicę w poszukiwaniu budki z telefonem. Po dwóch kilometrach pieszo dał sobie spokój.
Spotkał po drodze jakiegoś mężczyznę. Na oko dwadzieścia, dwadzieścia jeden lat. Miał bujne, blond włosy i niebieskie oczy. I znajomą twarz.
- Dzień dobry! - Caine podbiegł do niego. - mógłbym skorzystać z pańskiego telefonu?
Człowiek wydawał się trochę rozkojarzony, ale użyczył Caine'owi komórki. Caine wystukał numer Diany, który był już podpisany jej imieniem. No ale nic, zadzwonił. Odezwał się znajomy, piękny, głos. Trochę podirytowany głos.
- Halo? Sam? Po co do mnie dzwonisz? Wiesz, że czekam na ważny telefon.
Caine'a zamurowało.
- Sam?
Szybkim ruchem rozłączył się bez słowa i wysłał SMS-a:

Spotkajmy się na plaży w Perdido Beach.

Oddał telefon Samowi. Swojemu bratu.
- Dzięki, Sam. - zawołał przez ramię kiedy biegł w umówione miejsce.

*************
Witam ponownie :3
Jak już wiecie, jest to w pewnym sensie mini kontynuacja serii Gone w formie fanfica.
Parę słów ode mnie:
Jeśli śledzicie mnie na blogspocie (link w mojej stronie [WWW]) to jesteście nieco dalej i pewnie mało was obchodzi co jest tutaj. Ale zachęcam do komentowania moich wypocin tutaj i tam :3
Dalej: Komunikat dla obserwatorów: Przez kilka dni nie będzie rozdziału na blogspocie bo się "wypaliłam", za to postaram się tutaj coś nadrobić. Chociaż nic nie wiadomo, może dziś wieczorem wena mi wróci? :3


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Alyss
Bez mocy
Bez mocy


Dołączył: 27 Cze 2015
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:04, 15 Sie 2015    Temat postu:

Ojojoj, narobiłam sobie zaległości Smutny . No to do roboty, samo się nie napisze! (Nie zwracajcie na to uwagi, ja tylko próbuję się zmotywować Wesoly.)

Rozdział 1
Cytat:
,,Mus to mus" pomyślała, zaśmiała się cicho do siebie, wsunęła na siebie bluzę Caine'a, którą dostała od jego adopcyjnych rodziców i wyszła na korytarz.

Przed pomyślała powinna być pauza albo przecinek. Podkreśliłam Ci powtórzenie, które na szczęście łatwo zlikwidować, bo to do siebie nie jest konieczne.
Cytat:
- Wychodzę! - Krzyknęła, ale zaraz przypomniała sobie, że dawno nigdzie nie wychodziła, a Sam i Astrid nie mieli ani chwili dla siebie - Wracam za trzy godziny!

Kropka po dla siebie. Poza tym wychodzę i wychodziła - powtórzenie. Lepiej napisać że od dawna nie opuszczała domu. I niezbyt rozumiem sens tego zdania . Także prosiłabym o jakieś wyjaśnienie, bo ja nie mogę się w tym połapać Wesoly.
Cytat:
Diana uznała, że to idealna pogoda żeby się upić, a rankiem wrócić do domu od jakiegoś nieznajomego, napalonego kolesia.

Przed żeby brakuje przecinka.
Cytat:
Kiedy szła ubrana tylko w adidasy, bluzę i jeansy zaczepił ją pewien człowiek.

Przecinek przed zaczepił.
Cytat:
Spojrzała mu prosto w jego pełne nadziei oczy.

Bez tego "mu".
Cytat:
Z oczu poleciały pierwsze łzy i spływały po policzkach jak dwie rzeki.

"Poleciały" to czasownik dokonany, a "spływały" niedokonany. I taka mieszanka powoduje, że gorzej się czyta. Dlatego lepsze byłoby "spłynęły".

A zielony przypadkiem nie jest dozwolony jedynie dla moderatorów :>? Poza tym nie działa Ci kod na kolor czcionki. Może masz zaznaczone "Wyłącz BBCode w tym poście"? Jak odznaczysz to będzie zmieniać kolor :3.

Cytat:
No i dodam też, że nie zraźcie się, bo Caine wyjawi jak się "odrodził" dopiero w 13 lub 14 rozdziale. Życzę wytrwałości Wesoly

Ja się nie zrażę, tak łatwo się mnie nie pozbędziesz Jezyk. A to, że nie wyjaśni wszystkiego zaraz po tym, jak się pojawił, jest dobre :3. Wyjaśnienie stanu Diany odebrano :3.

Rozdział 2
Cytat:
Diana milczała przez chwilę błądząc gdzieś myślami.

Przecinek po "chwilę".
Cytat:
Dawno nie miała tego smaku w ustach. W sumie od dawna głównym smakiem w jej ustach był alkohol.

Do tego powtórzenia muszę się przyczepić, bo bardzo rzuca się w oczy . To drugie zdanie najlepiej całkiem przekształcić.W sumie od dawna jedynym jej napojem był alkohol.?
Cytat:
Diana podała mu swój numer telefonu... Padł na swoje twarde łóżko w swoich

To "swoje" nie jest konieczne, bo raczej to raczej wiadomo, że w jego mieszkaniu stoi jego łóżko, a bez tego nie będzie powtórzenia Mruga.
Cytat:
i obmyślał, jak to będzie gdy już się zwiąże z Dianą.

Przecinek przed "gdy".
Poza tym zauważyłam, że ciągle powtarzasz "Mark" i "Diana". Spróbuj zastąpić to czymś innym, np. chłopak/mężczyzna, dziewczyna/kobieta. Właśnie... mogłabyś napisać w jakim są wieku?

Tak czytam ten rozdział, wypisuję błędy... a później to:
Cytat:
- Przecież ja nie mam telefonu.

Wesoly Genialny ten Caine Wesoly. Ta szybkość reakcji... i gwałtowność Wesoly. Nie no, to mnie podbiło :serduszka:. Mistrz!

Rozdział 3
Cytat:
Na tą myśl Diana zarumieniła się.

Tę myśl.
Oprócz tego było kilka niewielkich powtórzeń. Także proszę, żebyś sprawdzała rozdziały pod tym kątem. Bo z innymi błędami już lepiej :3.

I tu na temat treści raczej nic do powiedzenia nie mam. Po prostu taki miły rozdział :3. (Co za długi komentarz -.-.)

Rozdział 4
Pierwsze zdanie mi tu nie gra. Jeśli chcesz zaznaczyć jego pracę, to możesz np. opisać jego myśli po niepowodzeniach w poszukiwaniu telefonu? Coś w stylu: Fakt, że jestem kierownikiem McDonalda, jakoś nie pomaga mi w pożyczeniu telefonu. No bo kto chce dobrze dla szefa? - Pomyślał rozgoryczony. Tak mniej więcej Wesoly.
Cytat:
Jak Caine już znajdzie działający telefon, zadzwoni do Diany. Jak Diana odbierze, będą rozmawiali. Jak będą rozmawiali, Caine zaprosi Dianę na plażę w Perdido Beach. Jak ją zaprosił , będzie gorąco. Jak będzie gorąco, Caine posmaruje Dianę filtrem.
To się nie może nie udać.

Tych pogrubionych przecinków brakuje w tekście Mruga. Poza tym nie "zaprosił", a "zaprosi".
Cytat:
Kiedy nadejdzie odpowiednia chwila powie jej kim jest.

Przecinek przed "powie" i "kim".
Cytat:
A potem wytłumaczy jak to się stało.

Przecinek przed "jak".
Cytat:
Nie miał pojęcia gdzie mieszka jego ukochana

Przecinek przed gdzie.
Cytat:
Miał bujne, blond włosy

Tu z kolei nadprogramowy przecinek :3.
Cytat:
mógłbym skorzystać z
.
Z wielkiej litery to "mógłbym".
Cytat:
- Dzięki Sam. - zawołał przez ramię kiedy biegł

"Zawołał" z wielkiej litery i przecinek przed 'kiedy".
Oprócz tego znowu kilka powtórzeń. (Patrz: komentarz do rozdziału trzeciego Kwadratowy.)

I znowu nic do treści Smutny. Chociaż nie Wesoly. Spodobało mi się, jak Astrid zgasiła Dianę Wesoly. I jak Caine spotkał Sama :ucieszony:. Za to denerwowały mnie te rozmyślania Caine'a -.- (nie że źle napisane, czy coś, to takie zażalenie do Caine'a Jezyk.) Takie ma plany, a co zrobi, to się jeszcze okaże :<. Ale nie będę się tu smucić, tylko poczekam na dalsze części :ucieszony:.


Ja jestem leniem i na blogspocie nie śledzę Jezyk. Poczekam, aż tu się coś pojawi. Ale jak dla mnie nowe fragmenty nie muszą być aż tak często. Wystarczy co kilka dni :3. Ale mam nadzieję, że wena prędko wróci...

... i dlatego Ci jej życzę Kwadratowy. I chęci i pomysłów!


Post został pochwalony 2 razy

Ostatnio zmieniony przez Alyss dnia Sob 15:12, 15 Sie 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Flywer
Bez mocy
Bez mocy


Dołączył: 07 Sie 2015
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 11:07, 24 Wrz 2015    Temat postu: ROZDZIAŁ 5

Właśnie do mnie dotarło, jak ranię ludzkie oczy Smutny Obiecuję, że opłacę wizyty u okulisty! Wesoly
***
Kiedy Caine dotarł na plażę nikogo tam jeszcze nie było. Nie ma co się dziwić, dochodził wieczór. Jednak brakowało mu pewnej osoby, pewnie wszyscy domyślają się kogo.
Usiadł zatem na brzegu i czekał. I czekał.
Aż nastała noc.
Spoglądał ze łzami w oczach na pełnię księżyca i rozmyślał.
Wtem usłyszał głośny trzask drzwi samochodu, uprzedzający stukot szpilek o chodnik i krótką przerwę. Dalej słychać było bieg bosych stóp. Odwrócił się.
- Mark! - zawołała dziewczyna biegnąc z butami w dłoniach. Jej śliczne, szatynowe włosy powiewały łagodnie na wietrze, trzepot jej słodkich rzęs jakby go oczarował. Była ideałem.
Caine wstał aby ją powitać, ale Diana zbyt gwałtownie się zatrzymała i przewróciła się, prawie. Gdyby nie interwencja Caine'a.
Trzymał ją teraz jak w jednym kroku z pewnego tańca, którego nazwy nie pamiętał. Ich twarze dzieliło tak mało, że stosunkowo krótkie włosy Caine'a dotykały delikatnie rumieńców na policzkach jego ukochanej. Uśmiechnęła się nieśmiało, chywiciła twarz Caine'a i zaczęła gładzić czule palcami jego policzki.
Chłopak wahał się chwilę, po czym złożył na ustach Diany ostrożny pocałunek. Przyciągnęła go do siebie.
Caine podciągnął Dianę tak, aby stanęła na nogach. Położyli się obok siebie na ziemi trzymając się za ręce.
- Kocham cię. - wyszeptał cicho, ledwo usłyszalnie, ale ona słyszała.
- Wiem. - odszepnęła, po czym wtuliła się w jego silne ramiona - Ja ciebie też.
Pocałował ją niezdarnie we włosy, które opadły jej na czoło.
I tak zasnęli. Wtuleni w siebie w świetle księżyca i towarzyszących mu, migoczących wesoło gwiazd.

***

Diana ziewnęła. Był wczesny ranek, słońce dopiero wschodziło. Zerknęła na telefon.
20 nieodebranych połączeń od: Astrid.
15 nieodebranych połączeń od: Sam.

Dwa SMS-y od: Astrid.
Cóż. Było warto.

(Ponieważ ten rozdział pisałam po obejrzeniu ckliwego filmu, teraz wydaje mi się zbyt "loffki kisski" więc niżej dam rozdział kolejny xD)



Astrid nie spała całą noc, a może i dłużej. Siedziała w milczeniu, kurczowo trzymając telefon Sama i patrząc na tego nieszczęsnego SMS-a.
Spotkajmy się na plaży w Perdido Beach. I co by tam robili, co?
Że złości aż fuknęła. Obudziła tym Sama.
- Astrid? Czemu jeszcze nie śpisz? Diana wróci rano, znam ją.
- Wiem o tym. - burknęła, a w myślach dodała "znasz ją aż za dobrze".
Sam podciągnął się do pozycji siedzącej.
- Stało się coś? Jesteś obrażona?
- Ja? Obrażona? Skąd. Ja nie jestem obrażona. Nigdy nie jestem obrażona, idioto.
Sam uśmiechnął się.
- Widzę przecież. Powiedz mi - ujął jej dłoń, ale się wyrwała - co się stało?
- Domyśl się.
A co najlepsze - spodziewał się takiej odpowiedzi.
Dostrzegł w jej ręku swój telefon. Lekko rozkojarzony krzyknął:
- Hej, oddawaj! - wyrywając Astrid telefon z ręki. Dziewczyna się popłakała.
Nie wiedząc za bardzo co ma zrobić spojrzał na ekran swojego telefonu, gdzie widniały SMS-y z Dianą. Przeczytał ostatniego. SMS-a, którego wysłał "znajomy-nieznajomy", którego spotkał na ulicy.
- Kochanie, nie płacz. Wyjaśnię ci to. - przytulił ją mocno i zaczął opowiadać, jak to spotkał jakiegoś faceta na ulicy.
- Nie wierzę ci. Muszę go spotkać. Inaczej ci nie uwierzę.
Wyrwała się z uścisku i przekręciła na drugi bok.
- Ach, te kobiety - westchnął z uśmiechem Sam.
Astrid poderwała się gwałtownie.
- Na kanapę. Masz dziesięć sekund. Jak się nie wyrobisz to śpisz na dworze.

***

Rano Diana cichaczem przekroczyła próg drzwi, które trzasnęły tak głośno, że z pewnością ludzie na sąsiedniej ulicy to słyszeli.
- Też was nienawidzę, drzwi. - szepnęła ironicznie.
Bezdźwięcznie, na paluszkach przebrnęła przez korytasz, ale zatrzymała się w połowie. Drzwi do salonu były uchylone, jak nigdy. Uchyliła je zatem ciut bardziej i spostrzegła śpiącego Sama w pozycji, której prawdopodobnie szukał całą noc, by było mu choć trochę wygodnie. Diana mimowolnie zachichotała. - To sobie nagrabił - przebiegło jej przez głowę. Wycofała się, przeszła dalszą części korytarza i stanęła przed swoim największym wrogiem.
Schody.
Postawiła stopę na pierwszym stopniu. Skrzyp! Aż ją ciarki przeszły. Kiedy stawiała drugą stopę na kolejnym stopniu to samo. Skrzyp! Westchnęła, po czym pokonała resztę stopni - z tym samym rezultatem.
Kiedy znajdowała się już niedaleko swojego ukochanego, od niedawna czystego jak łza pokoju, spotkała Astrid.
No kurde.
- Nie za wcześnie dla ciebie? - zapytała Diana.
- A dla ciebie nie za późno? - odgryzła się z widocznym niesmakiem Astrid.
- Jestem pełnoletnia.
- Wiem. Mam z tobą do pogadania. Później. - ogień w jej oczach był tak widoczny, że w pokoju zaczynało się robić gorąco. Diana z przerażeniem patrzyła na wychodzącą z pokoju Astrid, potem na trzaskające drzwi. Prawie wyrwała je z nawiasów.
- Bo ci żyłka pęknie - stwierdziła pod nosem Diana i położyła się na łóżku, choć wcale śpiącą nie była.

***

Sam spał na niewygodnej kanapie w salonie. Normalnie poszedłby do gościnnego - tuż obok pokoju Diany, rozdzielałoby ich tylko kolorowe prześcieradło w miejscu, gdzie miały być drzwi. Ale z wiadomych powodów wybrał jednak salon.
Do pomieszczenia wpadła Astrid. Sam przetarł wesołe oczy, które uszczęśliwiły się na jej widok.
- Ona udaje, że nic nie wie!
- Bo nie wie.
Astrid zmierzyła Sama swoim Przeszywającym Spojrzeniem Śmierci.
- A ty skąd to wiesz?
- Też bym raczej nie miał pojęcia o rzeczach, których nie zrobiłem.
Astrid prychnęła.
,,Muszę znaleźć tego cholernego faceta" - stwierdził w myślach Sam. ,,Muszę".
Przypomniał sobie, że on kręci z Dianą. Sukces!

****
Przypominam, że póki co działam zasadą kopiuj-wklej z mojego bloga Laughing


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Flywer dnia Czw 11:19, 24 Wrz 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Flywer
Bez mocy
Bez mocy


Dołączył: 07 Sie 2015
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:37, 24 Wrz 2015    Temat postu:

Aha, i mam nadzieję, że jak dotrę do tematów, które są "bardziej na bieżąco", to nie będzie już tych wszystkich błędów Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Flywer
Bez mocy
Bez mocy


Dołączył: 07 Sie 2015
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:50, 26 Wrz 2015    Temat postu:

Sam siedział na kanapie w salonie - od kilku dni jego nieprywatnym pokoju - myśląc nad tym, jak zagadać Dianę by rozważyła przedstawienie swojego nowego chłopaka jemu i Astrid. No, przynajmniej tylko jemu.
Z jednej strony Astrid była ogromną zazdrośnicą. Z drugiej - to był jeden z powodów dlaczego ją kocha. Co nie zmienia faktu, że żeby pogadać z Dianą będzie musiał zrobić to albo kiedy Astrid będzie spała, albo iść na kurs wtapiania się w tła, ewentualnie wyrobić umiejętności maskowania się rodem ninjy.
Ciekawe, czy jest dostępny jeszcze jakiś egzemplarz peleryny niewidki. To byłby dobry i praktyczny plan.
Życie bywa brutalne. Ha, dziwne, że mówi to teraz, a nie kiedy...
Nie ważne, Sam. Nie przywołuj niemiłych wspomnień.
Tak więc wybrał noc.

- Diana - wyszeptał Sam, kiedy już był u niej w pokoju.
- Czego? Jest druga w nocy, debilu. - Powiedziała cicho.
- Jest sprawa. Słyszałem, że poznałaś nowego kolegę. Marka, zdaje się?
Diana skinęła niepewnie głową.
- Mógłbym go poznać? - Usiadł na fotelu.
- Zamierzasz go pobić, czy przesłuchać, "tato"? - Zapytała ironicznie.
- Chciałem z nim porozmawiać, poznać go. To już coś poważnego?
- Hm.. Dobra, co jest naprawdę na rzeczy?
- Astrid strzeliła focha, bo myśli, że z tobą kręcę.
- Ja? Z tobą? - Diana głośno zarechotała - Aż dziw, że jeszcze nie zrobiła kampanii, by kupić mi nowy gust.
- Też cię lubię. Ona chce go spotkać, bo nie wierzy mi, że to nie ja napisałem tego SMS-a.
Po chwili wstał i pożegnał się. Usnął w niewygodnej pozycji na kanapie.

***

Na następnym spotkaniu Diana z Markiem przywitali się całusem.
- Chciałabym, żebyś kogoś poznał.
- Kogo dokładnie?
- Moich przyjaciół. Astrid i Sama. Chcieliby cię bardzo poznać.
Mark chwilę stał jak zaczarowany, po czym jakby nigdy nic zapytał:
- Taki fajny jestem, że już się mną chwalisz na prawo i lewo, Królowo?
Od niedawna zaczął ją tak nazywać. Nie do końca wiedziała, jaki był w tym cel, ale nie narzekała.
- Nie schlebiaj sobie. Wcale nie jesteś fajny. - Diana próbowała ukryć uśmiech.
Mark złapał ją za rękę i zaproponował spacer.
Zjedli lody, poszli do parku. Normalna randka. Diana nigdy nie była na takiej normalnej randce. Ucieszyła się zatem, gdy mogła tylko chodzić i rozmawiać z Markiem. Tego potrzebowała. Wyżalić się komuś. Mark pocałował Dianę w szyję.
- Wiesz... Chciałbym ci coś zaproponować. Nie wiem, czy się zgodzisz, może... Ee... To spotkanie.. Zakończylibyśmy u mnie? No, jeśli nie to nie ma sprawy. Znaczy się.. Rób co chcesz... W sensie masz wybór. Nie to, że ja ci go daje, bo, no wiesz, możesz się zgodzić lub nie, to naturalne. - Mark zaczął nerwowo obgdryzać kciuk.
Diana zawahała się trochę. Znają się tylko trzy tygodnie, to nie za wcześnie? Ona go kocha, ale to za szybko. Cóż, gdy się człowiek spieszy to się diabeł cieszy. Ale ten chłopak był wart takiego grzechu.
- Chodźmy.

***

Caine szedł pod rękę z Dianą u swojego boku do domu. Nie był przytulny. Nie można było się tam dobrze czuć.
Czy tego właśnie chciał dla dziewczyny swojego życia? Stanął chwilę w zamyśleniu. Diana spojrzała na niego z zaciekawieniem.
- Przypomniałem sobie, że mamy remont, a budowlańcy lubią zaglądać przez okna.
- Nic się nie stało, pojedziemy do mnie - Diana pocałowała Caine'a w policzek.
Na miejscu Diana upewniła się, że Astrid rozdaje autografy w publicznej bibliotece ludziom zafascynowanym jej książkami, a Sam siedzi na spotkaniu z jednym że swoich klientów.
- Czysto.
Caine podziwiał niezwykle piękny i duży dom w zamyśleniu. Ciekawe, czy każdy, kto uwolnił się z ETAPu żył w takich luksusach.
Pocałował Dianę a ona nie przerywając pocałunku kierowała ich do swojej sypialni.
Opadli na miękkie, jednoosobowe łóżko.

***

Astrid wracała właśnie ze spotkania dla jej fanów. Trochę się skróciło, bo niewiele osób nie bało się podejść.
Weszła do domu.
- Wróciłam trochę wcześniej!
Usłyszała trzask dochodzący z pokoju Diany. Kierowana serią podejrzeń wkroczyła do jej pokoju.
- Dlaczego leżysz goła pod kołdrą?
- To wolny kraj.
Z szafy dochodził do jej uszu odgłos przerywanego oddechu.
Spojrzała podejrzliwie na Dianę i otworzyła szafę, gdzie ujrzała nagiego, ciemnowłosego chłopaka. Spodziewała się tam kogoś innego, ale i tak odczuła coś n w postaci ulgi.
Jej twarz przybrała czerwonawy kolor.
- Rozumiem, że ty wysłałeś tego SMS-a do Diany z telefonu Sama?
Rozkojarzony chłopak ostrożnie skinął głową.
Przyjąwszy to do wiadomości zamknęła drzwi od szafy i wyszła z pokoju.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum GONE Strona Główna -> Archiwum / Fan-Art-Fan-Fiction! Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin