Forum Forum GONE Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

[Fan-fick] Bring me to life

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum GONE Strona Główna -> Archiwum / Fan-Art-Fan-Fiction!
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Constance
Super Silny
Super Silny


Dołączył: 01 Lut 2011
Posty: 344
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:32, 15 Paź 2011    Temat postu: [Fan-fick] Bring me to life

Postanowiłam wrócić do dawnego pomysłu. Poprzedni zginął śmiercią tragiczną na skutek formatowania komputera.

Jako tytuł wybrałam tytuł (xd) piosenki Evanescene "Bring me to life", którą mogę orzec hymnem, czołówką, czy czym tam jeszcze, tego opowiadania. Wystarczyłoby tylko zmienić wokal na męski i idealnie oddawałoby całość.

Dobra, nie przedłużam. Do waszych rąk prolog, z którego nie jestem szczególnie zadowolona. Nie zapomnijcie o jakiejś nastrojowej muzyczce (ów hymn, w ostateczności się nada Jezyk)!


Isabel leżała na materacu. Był stary i brudny. Kłaczki porozdzieranego wnętrza walały się po całym pokoju. Wystające sprężyny gniotły ją w plecy. Materac praktycznie nie miał zakończenia, ktoś uciął dolną część. Była za wysoka, więc cała się na nim nie zmieściła – jej stopy dotykały ziemi, przez co też czuła się niewygodnie, bo między nimi była dość duża odległość – po prostu zwisały kilka centymetrów nad ziemią.
Ale teraz jej to nie przeszkadzało. Nie chodzi o sam fakt, że dorośli zniknęli, pozostawiając dzieciaki same w sobie. Nie przeszkadzało jej to tylko ze względu na cierpienie.
Była silna, ale ból przejmował panowanie. Już nie był tylko w dolnej części uda – ba, nawet nodze! Czuła go wszędzie, zaczynając od głowy, kończąc na kciuku u prawej stopy.
Miała wrażenie, że z każdą minutą robi się słabsza. Obraz coraz bardziej jej się zamazywał. Było jej gorąco i zimno jednocześnie. Pot, spływający po twarzy niemiłosiernie ją palił, mimo, że miała na czole chusteczkę.
Chciało jej się krzyczeć, ale z jej ust nie wyszedł nawet szept.
Była taka zmęczona…
Ktoś coś mówił. Wiedziała, że w pokoju są chłopak i dziewczyna, ale teraz nawet przypomnienie sobie ich imion, było zbyt wielkim wysiłkiem.
- W ranę wdało się zakażenie… ma bardzo wysoką gorączkę…
Chciało jej się spać. Właściwie, dlaczego nie miałaby uciąć sobie drzemki? Gdy była mała, mama głaskała ją po głowie i kazała spać, jeśli źle się czuje. Podczas snu nie czuje się bólu, prawda? Nie ma się świadomości, że on istnieje.
Rozwiązanie było aż tak proste? Pójść spać? Zamknąć oczy i wrócić myślami do świata, który kiedyś istniał? Przypomnieć sobie swój ulubiony film z Nicole Kidman i śmiać się, tak jak podczas pierwszego seansu?
- Nie wiem, czy dam radę ją uratować…
Dwa cienie wrzeszczały nad jej głową. Powinny być cicho. Nie widzą, że źle się czuje? Chciała im powiedzieć, żeby się zamknęli, ale skończyło się tylko na otworzeniu ust.
Miała w buzi tak sucho…
- Wyleczyłaś gangrenę, a to tylko infekcja!
Sen. Tak, tego potrzebowała. Gdy się obudzi, będzie lepiej. Nie wiele, ale jednak.
Zamknęła oczy.
- Po prostu się spóźniłeś.
Wyobraziła sobie zachód słońca na pustyni. Siedziała ze swoją starszą siostrą, Ruth, która miała gitarę. Grała jakąś starą piosenkę, którą uwielbiali ich rodzice. Wieczór był spokojny. Na skarpie stał kojot i patrzył w jej stronę. Nie jeden z tych groźnych, które zabijała podczas Bitwy w Święto Dziękczynienia. Ten był mały i nie potrafił mówić. Spokojnie lustrował ją swoimi małymi, paciorkowatymi oczami. Ten wzrok ją przestraszył, więc lekko uniosła powieki.
Zobaczyła, że chłopak na nią patrzy. Jego oczy były dużo ładniejsze, niż tego paskudnego, paskudnego kojota. Widziała w nich tyle rzeczy… To, czego nie umiał ukryć w sobie - tego, kim był naprawdę….
Chciała dłużej mu się przyglądać, ale nie mogła szerzej otworzyć oczu. Tak bardzo ją bolało… głowa pewnie zaraz jej odpadnie… nie była w stanie dalej walczyć. To było dużo trudniejsze niż normalne walki w ETAP-ie. Jeśli o nie chodzi nigdy nie poniosła klęski. W tej też nie chciała się poddać, ale nie miała wyboru.
Dosyć.
Przecież ten jeden raz może przegrać?
Zamknęła oczy.
- Ratuj ją, do cholery!
Tym razem nie było pustyni. Kojota też nie.
Było ciemno. Rozejrzała się wokoło i spostrzegła, że stoi dokładnie na środku długiego korytarza. Widziała dwa wyjścia – przed i za nią.
Wejście do tego przed nią, promieniowało światłem. Gdzieś z tyłu majaczyła sylwetka Ruth, która śmiała się i machała do niej. Za nią stała jej matka z szerokim uśmiechem na twarzy, a tata był pewnie gdzieś za nią…
Zrobiła krok w tamtą stronę i odkryła, że ból znika. Z każdym ją opuszczał. Gdyby doszła do końca, pewnie byłaby zdrowa.
Popatrzyła jeszcze w stronę ciemności, mimo, że już zdecydowała. Im bliżej tamtego wyjścia, tym wyraźniej słyszała głosy.
Co wybrać? Ciemność czy światło?
Zgadywała, że za ciemnym wyjściem jest Caine, dla którego jest już martwa, za to, co zrobiła, a raczej chciała zrobić Dianie. Były tam wszystkie dzieciaki z Perdido. Pewnie także Gaiaphage, które chciało wkraść się do jej umysłu, żeby przejąć go tak jak Drake’a, albo Lanę, a ona nie będzie mogła tego powstrzymać. Tam był cały ból, nienawiść i strach, który zdążył się skumulować od czasu, gdy miasteczko znalazło się pod barierą.
Światło. Ruth. Normalne życie. To, co utraciła odkąd musiała zamienić beztroskę na rozsądek. Nie musiałaby oglądać się za siebie, żeby upewnić się, czy ktoś nie chce jej zabić. Pewnie dostałaby też paczkę Skittlesów. I tam nie było bólu.
Och, wybór był tak oczywisty, jak to, czy ma zjeść pomarańczę czy cytrynę.
Ale po ciemnej stronie był on. Jedyna osoba, dla której ona jeszcze coś znaczy. On i jego cudowne oczy…
Poczuła ukłucie w ramię. Czyżby ktoś nią szarpał? Może to ktoś z ciemnej strony? Może też chcą iść z nią do świata pełnego miłości?
Przesunęła się tam, chociaż czuła, że każdy krok jest cięższy od poprzedniego. Była już blisko, ale zatrzymała i odwróciła się napięcie.
Nie. Światło.
Ból był zbyt duży. Nie mógł wrócić, a zbliżając się, mogła go obudzić… było tak przyjemnie bez niego…
- Isabel, nie umieraj! Słyszysz? Błagam cię, obudź się! Otwórz oczy, Isabel, otwórz oczy!...
Otworzyć oczy? Nie, nie. Była tak blisko światła, które mogło wszystko naprawić. Wystarczyłby szybki bieg… zanim ktoś zdąży ją przekonać…
- Boże, Isabel, kocham cię! Kocham cię, słyszysz?! Nie rób mi tego, tylko ty mi zostałaś… błagam cię, obudź się, proszę, proszę, proszę…
Ale… ludzie stojący przy rozświetlonym wyjściu też ją kochali. A Ruth chyba trzymała płytę z tym filmem Nicole. Co z tego, że nawet nie pamiętała, o czym był?
Obróciła się w ich stronę, żeby odczytać tytuł, jeśli była w stanie z takiej odległości.
Dopiero wtedy zauważyła to.
Matka się do niej uśmiechała.
Matka nigdy się nie uśmiechała.

Jeśli widzicie jakieś błędy, to wypisujcie, a poprawię Mruga.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sunshine
Pirokinetyk


Dołączył: 09 Maj 2011
Posty: 769
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Z jaskini:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:28, 16 Paź 2011    Temat postu:

Fajne, podoba mi się. Bardzo dobry pomysł. Isabel umarła, nie? To znaczy... umiera. Na pewno będę czytać, jestem ciekawa kim jest chłopiec o pięknych oczach... Dreake? Mruga Powodzenia, pisz dalej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rose
Wykrywacz Kłamstw


Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 1256
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Wyspa Crabclaw
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:19, 17 Paź 2011    Temat postu:

Wierz co? Wyciagnełaś mnie tym z letargu. To jest chyba największy komplement, na jaki mogę sie zdobyć.
Piszesz fantastycznie. A za koniec to ja cie normanie ZAMORDUJĘ. Jak tak można, no ludzie!? Nóż sie w kieszeni otwiera!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
VeryOriginalNick
Pirokinetyk


Dołączył: 17 Gru 2010
Posty: 768
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Cydonia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:32, 17 Paź 2011    Temat postu:

Świetny prolog - tajemniczy, zachęcający do czytania. Powiem ci szczerze, że jak dla mnie ten fragment może spokojnie rozpoczynać kolejną część Gone - świetny styl. Z błędów to udało mi się dostrzec 'napięcie' zamiast 'na pięcie'. I to wszystko.
Bardzo mi się podoba, czekam na pierwszy rozdział.
Alice, to chyba nie Drake, on nie miał brązowych oczu - chyba niebiesko-szare czy jakoś tak, ale nie wiem czy się nie mylę... (*czy zrobiłam błąd w pisowni 'niebiesko-szare'? zawsze mam z tym problem...)
Też jestem ciekawa, kto to


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez VeryOriginalNick dnia Pon 19:34, 17 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Luminance
Bez mocy
Bez mocy


Dołączył: 26 Mar 2012
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: dolnośląskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:31, 12 Maj 2012    Temat postu:

Dobrze piszesz Wesoly Zauważyłam troszkę powtórzeń, ale ja zawsze się czepiam powtórzeń więc się nie przejmuj Mruga Z chęcią przeczytam kontynuację!

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Luminance dnia Sob 17:32, 12 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum GONE Strona Główna -> Archiwum / Fan-Art-Fan-Fiction! Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin