Forum Forum GONE Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

[Fan-fick] By Helen!

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum GONE Strona Główna -> Archiwum / Fan-Art-Fan-Fiction!
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Helen!
Kameleon
Kameleon


Dołączył: 20 Sie 2011
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 19:17, 22 Paź 2011    Temat postu: [Fan-fick] By Helen!

Akcja Fan-Ficka dzieje się po Pladze, ale nikt nie poszedł nad jezioro,a Caine i jego banda mieszkają w Coates. To moja pierwsza parodia wiec proszę o wyrozumiałość.

Diana leżała na swoim łóżku w Coates Academy. Jej pokój został zniszczony przez Caina i jego pomocnika. Czarne, mroczne ściany zostały przemalowane na białe z motylkami i serduszkami - tak uważał Caine. Według Diany były to pająki i zakrwawione ściany. Sen przerwał jej przeraźliwy huk dobiegający z kuchni. Dziewczyna w szlafroku pognała na dół.
-Co się tu wyprawia?! - krzyknęła
Caine w fartuszku z napisem 'Jestem wspaniałym tatusiem' stał z garnkami w ręku. Na dole leżał przerażony Robal upaprany w jakieś brei.
-I po co znikałeś?! Teraz bobovita się wylała! Ty idioto! Teraz mój dziedzic nie dostanie zupki! - krzyczał Caine
-Ca-caine, ale twój dziedzic się jeszcze nie narodził. To 2 miesiąc - powiedziała Diana
Caine z Robalem zaśmiali się szydząco.
-Myślisz, że mówię o tym twoim bachorze?! Mówię o prawdziwym dziedzicu - powiedział Caine ciągnąć Dianę za sobą
W końcu kuchni stało krzesełko dla dziecka, a w nim mały piesek Chihuahua
-To jest prawdziwy dziedzic! Nazwałem go król Julian. Kochany Julianek, mój kochanieńki - mówił Caine głaszcząc pieska
Dianę zamurowało. Caine nazwał ich dziecko bachorem,a za swojego syna brał głupiego psa. Wariactwo. Diana zastanawiała się czy nie jest czasem w psychiatryku.
-Caine, skąd się wziął piesek w ETAP-ie i czemu nikt go nie zjadł?!
-Jak to skąd?! Z wyspy. Mieli tam całe schronisko dla zwierząt. Jednego z nich zabraliśmy do Coates. Miała to być niespodzianka, ale wszystkiego się dowiedziałaś! Zniszczyłaś niespodziankę! Pan Julian nie będzie zadowolony - powiedział Robal wskazując pieska przytulanego przez Caina.
-Głupi kundel - mruknęła Diana
-Niee! Tylko nie to! - krzyknął rozpaczą Robal
Caine podniósł wzrok. Był mocno wystraszony. Oczy psa stały się nagle błyszcząco zielone.
-Bobovita - powiedział pies
Diana zadrżała. Pies... gadał?
-Człowieku, kto to powiedział i czemu nie ma bobovity?
Caine trząsł się ze strachu. Miał wybór: Diana lub przyjaciel.
-To wszystko wina Robala! On wylał bobovitę i cię obrażał, Panie!
Pies spojrzał na Robala swoimi zielonymi ślepiami.
-Zapłacisz za to - powiedział pies i wyskoczył z siedziska
Caine złapał Dianę, przyciągnął ją do siebie i zasłonił jej oczy swoimi rękoma.
-Cii, nie patrz na to - szepnął Caine,a w tle krzyczał Robal masakrowany przez zielonookiego psa.



Astrid Elison leżała w salonie na podłodze, tuląc zabawkę jednorożca. Sam siedział obok niej słuchając jej napadów.
-Pete ... - powiedziała cicho
Sam uniósł głowę i dostał z plaskacza po czy został powalony na ziemie.
-Drakey, debilu, co ty zrobiłeś Peterowi! Gadaj ty kanalio!
Sam próbował unieść głowę i stać, ale wtedy poczuł dłonie Astrid na swojej szyi.
-Nerazza! Teraz ci nie popuszczę! Nie będziesz krzywdzić Petego!
Astrid zaczęła pomału zluźniała uchwyt. Sam zabrał jej ręce ze swojej szyi.
-Astrrid, Nerezzy nie ma,a Petera już nie ma. Astrid, ty jesteś chora.
-Nie jestem!
-Astrid, my nie możemy być razem. To paranoja! Na dodatek zjadasz moją Nutellę!
- To nie ja! Ja nawet nie lubię Nutelli! To był różowy jednorożec.
Dziewczyna zaczęła jak opętana śpiewać 'Unicorns, i love them', a zezłoszczony Samuel wyszedł z domu trzaskając drzwiami. Astrid zauważając, że chłopak wyszedł, zaczęła się diabelnie śmiać i zeszła do piwnicy. Piwnica była jeszcze gorszym miejscem niż sztolnia. Wszędzie były satanistyczne znaki, kotły, różne magiczne eliksiry, składniki do eliksirów, lalki voodo, świece, szafy i rzeźba diabła. Nie obyło się bez ksiąg Harrego Pottera i księgi z narysowanym pentagramem i napisem 'Księga Zaklęć'. Astrid szybko ją przejrzała i rzuciła się w stronę schodów. Chwilę potem zbiegła ze zdjęciem Pete'a oprawionym w ramkę. Dziewczyna ułożyła pentagram ze świec i po środku postawiła zdjęcie Pete'a. Astrid zapaliła świece.
-Accio Pete. Accio Pete. Accio Pete. Accio, accio, accio! * - krzyczała Astrid
Płomienie świec stały się większe i większe, aż nagle zgasły. Wtedy z szafy wyszedł ... Darkey z Nutellą w rękach.
-Upss, chyba pomyliłem szafy. O Astrid! Ave Satan!
-Ave! - powiedziała Astrid,a Darke zniknął w szafie.
Astrid zaklęła pod nosem. Rytuał nie udał się. Dziewczyna zdołowana wyszła z piwnicy i wróciła do salonu by pobawić się jednorożcem.


Lana Arwen Lazar siedziała w swoim pokoju w Clifftop. Dokładniej siedziała w szafie i czytała 'Opowieści z Narnii: Lew, Czarownica i stara szafa'. Dziewczyna próbowała się wczuć w przeżycia postaci gdy wchodzili do szafy. Lana miała wiele szaf w pokoju i najwięcej ubrań w ETAP-ie. Nie tylko ubrań - miała także książki, komiksy, zabawki, niedziałające telefony i wiele, wiele innych. Zawsze gdy ktoś kogo ostatnio uzdrowiła, miała coś co chciało, to musiała jej to dać. Zawsze dostawała co chce - bo kto niby nie dał Uzdrowicielce tego co chce? Jeszcze by się obraziła i przestała by uzdrawiać.
Mało kto do niej przychodził. Lanę często odwiedzał Quin, Sanjit i Drake z czego pierwsza dwójka nieudolnie próbowała ją podrywać. Czasami pojawiała się Taylor lub Brianna z wiadomością, że trzeba kogoś uzdrowić. Wiele osób bało się Clifftop. Lana miała w pokoju pianino na którym często grała Hedwig's Theme z Harrego Pottera co dodawało temu miejscu upiorności.
Lana siedziała w swojej szafie i czytała aż nie przeszkodziły jej trzaski bicza z drugiej strony. Lana otworzyła drzwi.
-Drake! Co ty tu robisz?!
-Nie widzisz? Podglądam cię i szukam Nutelli. Caine wywalił mnie Z Coates,a ja nie mam już Nutelli!
Drake zaczął płakać na ramię Lany.
-No już, Darkey, już nie płacz. Mam Nutellę w kuchni.
Drake zrobił swój słynny rekini uśmiech i zamknął szafę. Lana przez długi czas słyszała mlaskanie Drake'a i wróciła do lektury. Kilka minut później mlaskanie ustało i Drake otworzył szafę ponownie.
-A właśnie, Lano, Gaiaphage nas wzywa. Chce kogoś nam przedstawić - powiedział Darke i przejechał palcem po ręce w gest cięcia
-Nie żartuj! On nie będzie zadowolony z złamania obietnicy Sama. No dobra, idziemy - powiedziała Lana i wygramoliła się z szafy

C.D.N.

* Accio - zaklęcie przywołujące z Harrego Pottera


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Helen! dnia Sob 23:05, 22 Paź 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sunshine
Pirokinetyk


Dołączył: 09 Maj 2011
Posty: 769
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Z jaskini:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:25, 22 Paź 2011    Temat postu:

Hehehe. Super, naprawdę. Wesoly Biedny Sammy, co ta Astrid mu zrobi? Twisted Evil Ściana Diany wymiata, a Julian... No, także, pisz dalej!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Diana_Ladris
Kameleon
Kameleon


Dołączył: 14 Mar 2011
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:56, 23 Paź 2011    Temat postu:

Ha Ha. Bardzo mi się podoba Wesoly Piwnica Astrid rządzi, no i Drake, który pomylił szafę Wesoly Heh, i oczywiście Julian. Naprawdę, świetne!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Helen!
Kameleon
Kameleon


Dołączył: 20 Sie 2011
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 18:28, 23 Paź 2011    Temat postu:

Dziękuję Wesoly
_____________________________________________________________

Caine wybiegł z Dianą z kuchni. Musiał ratować swoją dziewczynę i swojego dziedzica przed potwornym psem.
-Puszczaj mnie! Czemu ten pies gada? Co tu się dzieje?!
-Diano, ten pies jest nowym avatarem Gaiaphage. Musimy mu usługiwać, bo w przeciwnym wypadku nie dostaniemy Nutelli - powiedział Caine i wtedy wrzaski Robala ucichły.
-O bosz - powiedziała Diana i zbiegła na dół.
Na kanapie siedział trzęsący się Robal z zadrapaniami na twarzy i śladami zębów na reszcie ciała.
-Demooon! Demooon! - krzyczał Robal
-Co ty się w Brittney zmieniasz? - spytała Diana - Gdzie on jest?
-Deeemooon! Demooon? Demooon wyszedł na spacerek - powiedział Robal
-Mamy szansę. Możemy uciec, Caine. Ten pies to zuo! Nie wiem jak wy, ale ja się wyprowadzam - powiedziała Diana i pomału ruszyła do swojego pokoju.
-Demoon, deeemooon! - krzyczał Robal
-Ale Diano, gdzie ty idziesz? Nie zostawiaj mnie!
Lana odwróciła się i spojrzała na niego groźnym wzrokiem.
-Idę do Perdido. Na pewno są tam jakieś wolne domki w którym mogę zamieszkać i wychować dziecko w dobrych warunkach.. Żegnaj, Caine
-Nie, Diano, zostań! Kto teraz będzie mi gotował? Kto się będzie mną zajmował? Kto pomoże mi zawładnąć ETAP-em, jak nie ty? Błagam cię Diano, nie rób nic głupiego. Jak już musisz odejść to weź Penny do obrony.
Dziewczyna spojrzała na niego groźnym wzrokiem i pognała na górę.
-Penny, wyjeżdżamy! Dosyć siedzenia w tej obrzydliwej dziurze! - krzyknęła Diana

Astrid siedziała w salonie odrywając głowy różowym jednorożcom, a niebieskie i białe rozcinała nożem, śmiejąc się psychopatycznie przy tym. Dziewczyna wyrywała im plusz u rozrzucała go po całym pokoju. Podczas tej 'zabawy' zadzwonił dzwonek. Astrid spanikowana zaczęła biegać po pokoju.
-Haloo, jest tu kto? - spytał głos zza drzwi
-Nie, nikogo tu nie ma - powiedziała Astrid i chwilę potem zrobiła facepalm'a
-Astrid, wpuść mnie. Tu Diana
Dziewczyna otworzyła drzwi. Diana wpadła do domu z 6 torbami bagażów.
-Co cię tu sprowadza, Diano?
-Wprowadzam się do was. Chyba nie masz nic przeciwko? Zamieszkam w piwnicy i postaram się nie sprawiać problemów.
Diana położyła bagaże i zbiegła do piwnicy.
-Diana, nie... - zaczęła Astrid i po tych słowach usłyszała pisk Diany.
Astrid zbiegła do piwnicy.
-OMG! Astrid, to tak miłe z twojej strony! Wiedziałaś, że przyjdę i dla tego zrobiłaś mi taki prezent! Od początku wiedziałam, że widzenie tych smug na niebie to tylko przedsmak mocy. Na prawdę nie musiałaś specjalnie dla mnie jej dekorować. Bardzo dziękuje, teraz ja i moje dziecko będziemy mieć idealne warunki do życia.
Astrid była oszołomiona reakcją Diany. Do pokoju weszła Penny z 12 bagażami Diany.
-A gdzie ona będzie mieszkać? - spytała Astrid
Diana spojrzała na nią i wykonała rekini uśmiech Drake'a.
-Wanna

Quin stał na placu. Od 3 dni nie szedł łowić. Nawet nie miał po co - prawie wszystkie ryby pływające przy brzegu, zostały zjedzone. Ryby na głębszych wodach były cwane i szybko zwiewały przed łódką i sieciami. Teraz bezrobotny Quin stał na placu z plakatem na którym jest napisane 'Przestańcie mordować ryby'. Chłopak kochał ryby i swoją pracę,ale nie mógł pozwolić by jego wodni przyjaciele wyginęli.
-Nie mordujcie ryb! Przez was maleje ich populacja! Zaprzestańcie połowów, bo nie będzie już co łowić! Stop mordowaniu rybątek!
Sam Temple podszedł do niego
-Stary co ty wyrabiasz?!
-Nie widzisz? Bronię moich podwodnych przyjaciół!
-Quin, wszyscy rybacy miesiąc temu poszli łowić nad jezioro by ryby z morza miały czas na rozmnożenie się
-Co?! Czemu ja nic o tym nie wiem?!
-Może dla tego, że nigdy nie słuchasz jak do ciebie mówię
Chłopak patrzył w chmury i gdy Sam skończył, spojrzał na niego zdziwiony.
-Ale, że co?
Sam zrobił facepalm'a.
-Idź nad jezioro i połów ryby! - krzyknął Sam i odwrócił się plecami do Quina Ekologa.
Chłopak ruszył w stronę swojego domu gdy spotkał Lanę i Drake'a.
-Hej, Samuś, pójdziesz z nami na spacer?
Drake zaśmiał się diabolicznie i pogładził Sama po twarzy.
-Używasz jakiś kremów? Masz twarz gładką jak niemowlak
-Drake, przestań. Używam Nivea Baby. Tobie też polecam
-To jak pójdziesz? - spytała ponownie Lana
-No dobra
Drake całą drogę śmiał się diabolicznie, a Sam z Laną rozmawiali o medycynie i zapotrzebowaniu na kremy w ETAP-ie.

*4 godziny później*

-Daleko jeszcze? - spytał Sam
-Tak - odpowiedziała Lana
-Daleko jeszcze?
-Tak
-Daleko jeszcze?
-Zamknij się! - krzyknął Drake
Grupa szła chwilę w ciszy po czym ciszę przerwał głos Sama.
-Daleko jeszcze?
-Jesteśmy już na miejscu - powiedziała Lana
Za drzewami coś się poruszyło i zrobiło upiorne 'Buuu' wystraszony Sam wskoczył w ramiona Lany.
-C-c-co to jest?
Drake wyciągnął z kieszeni trochę okruszków i rozrzucił je dookoła.
-Taś, taś. Chodź do tatusia. Goose. Taś taś.
Postać zza drzew wyskoczyła przed Drake'a.
-Przestań mnie tak nazywać!
Sam patrzył przerażony. Przez długi czas nie mógł skojarzyć chłopaka aż w końcu przemówił.
-Duck?
Postać odwróciła się do niego.
-Tak?
Duck Zhang nie był już tym samym Duckiem. Nie był też Duckiem sprzed ETAP-u. Był... inny. Chłopak miał czarne włosy z grzywką na prawe oko, kolczyk na brwi i czarną kretkę dookoła oczu. Ubrany był w bluzkę z napisem 'Wszyscy zapomnieli o SuperHero', skórzaną kurtkę z ćwiekami, podarte czarne spodnie z łańcuchami oraz glany. Na ręce miał napisane czerwonym mazakiem 'Hero...'
-Duck, co ci się stało? Czemu cię tak długo nie było? - spytał Sam
-Joke! - powiedział Duck
Lana odciągnęła Sama kawałek dalej.
-On nic nie wie. 5 dni po pogrzebaniu Gaiaphage wyszedł z tego dołu w sztolni i postanowił zrobić wam żart i przez 3 dni nie pokazywać się światu. W sztolni było strasznie ciemno, więc nie wiedział ile dni minęło. Niedawno Drake postanowił go odwiedzić i powiedział, że nikt o nim nie pamięta. Ten załamał się i postanowił się zmienić. Dostał kilka ubrań ode mnie no i kredkę do oczu. Chciał jeszcze żyletkę, ale dałam mu tylko mazak. Biedaczek. Dalej myśli, że nie było go 8 dni
Sam był zdziwiony tym co usłyszał. Czemu on o tym nic nie wiedział? Duck podszedł do nich.
-Ej, stary, gdzie jest ta ryba i willa z basenem co mi ją obiecałeś?
-Eee, wybacz, ale nie ma żadnej willi.
Duck zaklął pod nosem.
-Psia wdzięczność. Za kare nie zagłosuję na ciebie jak będą wybory do Rady! Ani też nie zagłosuję na ciebie w konkursie 'Zostań twarzą Kinder czekolady' ! Na ciebie Drake też nie!
Drake padł na ziemię i zaczął płakać.
-Dlaczegoo?! Jestem idealny na twarz Kinder czekolady. Dlaczego jesteś taki okrutny?!
Sam z Laną ruszyli w stronę miasta. Sekundę później dobiegł do nich Emo Duck zostawiając w tyle beczącego Drake'a.
-Drake, nie wracasz? - spytała Lana
-Nie, mam tu coś do załatwienia. Wracajcie sami. A i uważajcie na Goose!
Duck odwrócił się i rzucił kredką w Drake'a. Kretka niefortunnie trafiła w oko. Chłopak podszedł do niego i podniósł go w ziemi.
-Kredka albo wpier*** !
Drake grzecznie oddał kredkę i zaczął płakać.
-No, i pamiętaj - nigdy mnie tak nie nazywaj! - zagroził Duck i odszedł

C.D.N.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Helen! dnia Nie 18:46, 23 Paź 2011, w całości zmieniany 10 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sunshine
Pirokinetyk


Dołączył: 09 Maj 2011
Posty: 769
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Z jaskini:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:55, 23 Paź 2011    Temat postu:

Hahaha! Świetne... Emo Duck rządzi! Nie przestawaj pisać i poproszę jak najwięcej moentów z Duckiem. Diana i Penny świetne! Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
panna_Soren
Przenikacz
Przenikacz


Dołączył: 23 Lip 2011
Posty: 203
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lubuskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:39, 24 Paź 2011    Temat postu:

Noo, jestem pod wrażeniem *oklaski* Czekam na więcej!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Helen!
Kameleon
Kameleon


Dołączył: 20 Sie 2011
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:16, 24 Paź 2011    Temat postu:

Ducka to tu będzie duuużo. I bardzo dziękuję Wesoly
_____________________________________________________________

Caine leżał na swoim łóżku. W prawej ręce trzymała paczkę chusteczek, a w lewej zdjęcia Diany.
-Diano... dlaczego?
Chłopak wstał z ociąganiem i sięgnął telekinezą po następną paczkę Większość chusteczek leżało na ziemi. Caine wyciągnął dłoń i po chwili przyleciała 2 litrowa Coca-Cola.
-Utopię smutki w coli - powiedział do siebie Caine
Jeden łyk, drugi, trzeci i czwarty. Nie minęło 5 minut gdy butelka była już pusta. Caine chwycił następną i przytulił zdjęcie Diany. Chłopak zaczął nucić piosenkę Adele - Set Fire to the Rain
"Pozwoliłem mojemu sercu upaść
I kiedy upadło, podniosłaś się by rościć sobie do niego prawo
Spowity mrokiem byłem skończony,
Dopóki Twój pocałunek mnie nie uratował
Moje dłonie były silne, ale moje kolana zdecydowanie za słabe,
Bym mógł utrzymać się w Twych ramionach bez padania Ci do stóp"

Caine skończył śpiewać i do pokoju wszedł Robal.
-Czego?! - krzyknął Caine
-Przyszedłem sprawdzić czy wszystko u ciebie dobrze - powiedział Robal,a Caine rzucił się w stronę swoich skarpetek - Eee, Caine, dobrze się czujesz?
Caine podszedł do Robala i wręczył mu swoją skarpetkę.
-Zgredku, jesteś wolny! - krzyknął Caine
Robal skrzywił się. Caine zachowywał się jak upity.
-Obudziłem się rano
Mam mętlik w głowie
Sam muszę sobie z tym poradzić
Ale nie mogę znaleźć twojego adresu
Gdzie teraz jesteś?
Gdziekolwiek pójdę widzę tylko twoją twarz
Brakuje w tym czegoś czego nie mogę zastąpić
Odwracam się ale to nie ty
Czy kiedyś jeszcze się spotkamy?

Musisz zachować swoje serce
Musisz zachować swoje serce
Musisz zachować swoje serce
Musisz zachować swoje serce dla mnie

Caine rozpłakał się i przytulił Robala krzycząc co chwila 'Diana! Diaaanaaa! Dainuś!'
-Caine!
Robal położył dłoń na głowie Caina - nie miał gorączki. Chłopak lekko wychylił się i zobaczył butelki po colach.
-Nigdy więcej kofeiny - powiedział Robal i wyszedł z pokoju


Quin stał oszołomiony na placu. Musiał opuścić miasto. Musiał. Dekka Talent pojawiła się przed Quinem.
-Hej, Quinuś, co tam?
-Muszę opuścić miasto. Idę nad jezioro łowić ryby - wetknął Quin
-No i co z tego?
-To, że Lana i Sanjit tu zostaną. Zapewne jak wrócę będą parą i będą mieć małego Lanjit'a i Sanane - powiedział Quin i wybuchnął płaczem
-Quin, nie sądzę by Lana miała aż taki gust. Nawet fajna z niej laska... - zaczęła Dekka
-Dekka, przestań! - krzyknął płaczący Quin
-Dobra, dobra. Sęk w tym, że ona nie jest dla ciebie. Jak tak bardzo ci na tym zależy to zabierz Sanjita ze sobą nad te jezioro
Quin wykonał słynny rekini uśmiech Drake'a i pobiegł w stronę domków.
-Dzięki, Dekka. Zawsze widziałem, że mogę na ciebie liczyć

*30 minut później*

Sanjit i Quin stali przy placu z wędkami, ubrani w strój wędkarski.
-No, Sanjit, jesteś już wystarczająco duży by poznać męskie roboty! Wybierzemy się na rybki! Hej ho, hej ho, na rybki by się szło! W słoneczny dzień, jesienny dzień, hej ho hej hoo! - zanucił Quin i ruszył w stronę jeziora
-Dlaczego mnie to spotyka?! - krzyknął Sanjit


Sam, Lana i Duck wrócili do miasta.
-Willa z basenem - powiedział Duck
-Nie ma willi z basenem w Perdido - powiedział Sam
-A to, to co? - spytał Duck i wskazał palcem na jeden z domów
Dom był trochę większy niż przeciętny dom w Perdido. Miał wielki banem i śliczny, zadbany ogród. Był to dom alberta.
-To jest dom Alberta - powiedział Sam
-Chcę go - powiedział Duck i ruszył przez bramę.
Duck podbiegł szybko do Alberta i chwycił go za dłoń. Albert poleciał w powietrze, a Duck zaśmiał się psychopatycznie.
-Ej, ściągnij mnie! - krzyczał Albert
-Tak mi przykro - powiedział Duck i położył się na leżaku
Sekundę później pojawił się wianuszek ślicznych pokojówek.
-No, no, no! Świetnie się urządziłeś - pochwalił Duck
-Duck, ściągnij go - poprosił Sam
-Nie! Ściągnę go w zamian za willę
Sam spojrzał na Alberta smutnym wzrokiem.
-Nie! Tylko nie moja willa z basenem! - krzyknął Albert
-Nie to nie. Mam nadzieję, że wiesz, że mogę sprawić byś zapadł się pod ziemię. Nie ma tam za dużo tlenu - powiedział Duck
Albert był przerażony wizją zapadania się pod ziemię.
-Dobra, bierz ten dom, ale zdejmij mnie!
Sekundę potem Albert spadł na ziemię i uciekł z posiadłości.
-Duck, co ty wyprawiasz?! Tak nie wolno!
-No i co z tego? Jesteś mi winny basen z wilą. Ciesz się, że nie leżysz jeszcze pod ziemią - powiedział Duck - Ej ty, blondi pokojówka. Mam dla ciebie zadanie. Zrób listę moich dłużników. 1. Sam Temple - dłużny willę z basenem i coś jeszcze. 2. Caine Soren - dłużny ... eee. Sam,co tam u Diany?
-E no, jest w ciąży - odpowiedział Sam
-Czyli uratowałem i ją i dziecko. Pisz dłużny Ferrari, blondyno. Należy mi się. Ej ty, brunetka, przebiegnij się po mieście i spisz wszystkie dziewczyny z ETAP-u. Jak jakaś ma moc to też zapisz
-Eee, po co ci to?
-Jak to? Super Hero musi mieć śliczną laskę.
Sam zrobił facepalm'a.
-Samuelu, możesz odejść z mojego oblicza - powiedział dumny Duck
Chłopak miał ochotę uderzyć Duck'a, ale w ostatniej chwili się powstrzymał. Sam odszedł z posesji.
-Ty, blondi, powiedz mi co Sam może mi jeszcze dać - Duck zamyślił się - Wiem!
Duck schylił się i coś szepnął dziewczynie do ucha. Dziewczyna była wyraźnie zaskoczona.
-Ohh, biedny Sam. Odda mi to co ma najcenniejsze
Duck zaśmiał się diabolicznie

C.D.N.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Helen! dnia Pon 20:18, 24 Paź 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cukierkowa
Gyrokinetyk


Dołączył: 26 Kwi 2011
Posty: 617
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 7:27, 25 Paź 2011    Temat postu:

No fajne, fajne. Jak na pierwszą parodię naprawdę świetnie. Śpiewający Caine rządzi!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum GONE Strona Główna -> Archiwum / Fan-Art-Fan-Fiction! Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin