Forum Forum GONE Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

[Fan-fick] Duchy są wśród nas...

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum GONE Strona Główna -> Archiwum / Fan-Art-Fan-Fiction!
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
sam_temple
Bez mocy
Bez mocy


Dołączył: 08 Gru 2011
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Perdido Beach (Warszawa)
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 13:25, 20 Sty 2012    Temat postu: [Fan-fick] Duchy są wśród nas...

ROZDZIAŁ I

To miejsce, gdzie mieszkałem wydawało mi się spokojną okolicą. Miałem wrażenie, że dom, w którym mieszkam od tygodnia nie należał do mnie. Czułem, jakby moi nieżyjący już dziadkowie, do których należała posiadłość dalej tu mieszkali. Dom ten zbudowany był w 1750 roku. Wiele pokoleń mojej rodziny tu żyło.
Siedziałem teraz na ławeczce w ogrodzie. Ogród składał się z dwóch ogromnych trawników. Jeden z nich oświetlany był lampami ogrodowymi. Drugi był mniej zadbany. Porastały go wysokie drzewa. Trawa nie była tu ścinana chyba od wielu lat. Zupełnie, jakby o tej części ogrodu zapomniano. Spoglądałem na mój nowy dom. Strzeliste wieżyczki sprawiały, że dom ten wyglądał jak dwór. Gdy dłużej przyglądałem się budynkowi zauważyłem jedną dziwną rzecz. Z tej strony domu nie było żadnych okien. Gdy tak o tym myślałem zimny dreszcz przeszedł mi po całym ciele. Postanowiłem wrócić do domu. Wszedłem przez frontowe drzwi, zdjąłem kurtkę. Zasiadłem przy biurku i zapaliłem lampkę. Zza okna dobiegało ciche pukanie o rynnę. Uff… zdążyłem! Nagle usłyszałem ciche człapanie dobiegające z korytarza. Robiło się coraz głośniejsze. Coś powoli zbliżało się… Serce zabiło mi mocniej… Ujrzałem cień… Przypatrzyłem się uważnie. Z ulgą stwierdziłem, że to był pies – piękna rasa Golden Retrivera. Skąd on się tu wziął? Nie mogłem się nikogo spytać. Byłem sam w domu, bo mój tata wyjechał w sprawach służbowych, a moja mama, cóż… Nie mogłem się z tym pogodzić. Moja mama zmarła, gdy byłem mały. Tata nieraz opowiadał mi o niej. Mimo, że jej nie znałem brakowało mi jej. Tata ufał mi, wiedział, że może zostawić mnie samego na dłuższy czas. Przerwałem swoje rozmyślania, gdy zauważyłem, że pies się ciągle we mnie wpatruje. Podrapałem go lekko za uchem. On popatrzył na mnie swymi brązowymi oczami. Oceniłem jego wiek na kilka miesięcy. Widać było, że to jeszcze szczeniak. Poczekam, aż tata wróci i postanowi co z nim zrobimy, a na razie może zostać.
-Muszę ci nadać jakieś imię – odezwałem się na głos – Od dziś jesteś Niko.
Niko zareagował przekrzywiając głowę na bok. Będzie z niego dobre zwierzę. Zerknąłem na wiszący na ścianie zegarek , który zrobił dla mnie mój dziadek. Była dziewiąta wieczór.
-Czas położyć się spać – zerknąłem na Niko , który wyglądał na zainteresowanego moimi
słowami – Jutro zobaczymy, co potrafisz – Uśmiechnąłem się do niego i ukryłem głowę pod kołdrą. Poczułem, że układa się obok mnie. Zgasiłem lampkę i zamknąłem oczy.
Obudziłem się w środku nocy. Zegar wybił właśnie dwunastą. Zapaliłem światło i poszukałem wzrokiem psa. Nie było go na łóżku wstałem na nogi. Zobaczyłem Niko, który zdenerwowany popiskiwał. Jego pisk przemienił się w warkot. Wiedziałem, że coś go niepokoi. Przytuliłem go do siebie. Cały się trząsł. Zobaczyłem, że światło zaczyna przygasać. Ogarnęła mnie nieprzenikniona ciemność. Położyłem się obok Niko i zasnąłem.

Następnego dnia poczułem, że moja twarz cała jest mokra . Coś szorstkiego mnie lizało. Byłem zmęczony i nie miałem siły wstać. Domyśliłem się, że to był mój nowy towarzysz, który chciał mnie zbudzić. Po krótkiej drzemce postanowiłem się przebrać i wyjść z Niko na dwór. Wypuściłem go na podwórze. Wczoraj nie zastanawiałem się, jak on mógł się tu znaleźć, jednak dziś ta myśl nie dawała mi spokoju. Brama przecież była zamknięta. Jeden z sąsiadów miał psa. Może w płocie była, jakaś dziura. Tak czy inaczej cieszyłem się jego obecnością. Ależ ładnie wyglądał w biegu. Jego długie uszy latały w dół i w górę, jakby to zwierzę miało wznieść się zaraz w powietrze. Podbiegłem do niego i zacząłem się z nim bawić. Znalazłem gruby kij, który polubił tak bardzo, że nie chciał się z nim rozstać. Z początku nie spodziewałem się, że ten z pozoru powolny pies może być taki szybki. Biegł za kijem, jak szalony. Pozwoliłem zabrać mu go do domu. Gdy wróciliśmy ze spaceru Niko zasnął, jak zabity. Musiałem poszukać dla niego jakiegoś posłania. Szukałem na parterze i piętrze, lecz nic nie znalazłem. Do przeszukania pozostawał jedynie strych. To miejsce od dziecka napawało mnie niepokojem, a czasami nawet strachem. Oglądałem wiele filmów i słuchałem wiele historii na temat strychów. Nie rozumiałem jednak czego można było się tam bać, a jednak lękałem się. Dla pewności pójdę z Niko.
-Niko! – zawołałem. Usłyszałem znane mi już powolne kroki – Dobry piesek, dobry Niko!
Położyłem mu dłoń na głowie. Pomachał energicznie ogonem (zawsze tak robił na mój widok). Przypomniało mi się, że zamiast szukać mu posłania powinienem dać mu coś do jedzenia. Pewnie był głodny.
-Zaczekaj. – powiedziałem łagodnie. Niko posłusznie usiadł. – Pójdę do kuchni i przyniosę ci „papu”.
Zszedłem po lekko krętych schodach. Zajrzałem do lodówki. Poczułem okropny zapach. Stwierdziłem, że coś się psuje. Zrobiło mi się niedobrze. Zobaczyłem spleśniały ser, przy którym latały już muchy. Musiałem to wyrzucić. Założyłem gumowe rękawiczki, które znalazłem w szufladzie i zatykając nos wrzuciłem ser do kosza na śmieci. Zdjąłem rękawiczki. Znalazłem surowe mielone mięso. Na widok mięsa pociekła mi ślina. Musiałem oprzeć się pokusie. Niko nie jadł już pewnie nic od kilku dni. Obłąkany dotarł do mojego domu w poszukiwaniu jedzenia. Wróciłem na górę. Wlałem mu do miski wodę, a do drugiej wrzuciłem mięso. Zwierzę potrzebowało jakiejś minuty, by opróżnić obie miski.
-Dobrze, jesteś najedzony. – oznajmiłem – Teraz czas znaleźć dla ciebie jakieś posłanie – dodałem poważniej
Niko podskoczył do góry, jakby zadowolony, że nie będzie musiał dalej spać na twardej podłodze. Strome wysokie schody prowadziły do klapy. Nie byłem pewien czy psu uda się tutaj podejść. Ku mojemu zdumieniu zwierzę bez najmniejszych problemów kocimi ruchami weszło na górę. Podniosłem do góry klapę. Poczułem podmuch chłodnego powietrza. Podniosłem Niko i wyciągnąłem go przez otwór. Drzwiczki z głośnym skrzypnięciem zatrzasnęły się za nami.

______________________________

Komentujcie i oceniajcie Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lemo
Pirokinetyk


Dołączył: 25 Wrz 2011
Posty: 720
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Manchester
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:45, 20 Sty 2012    Temat postu:

Bardzo interesująco się zaczyna. Ciekawi mnie co czai się na strychu. Piszesz na bieżąco, czy masz już skończone i tylko dodajesz? Ach i mam jedną uwagę, na początku bardzo często powtórzyłeś słowo 'dom'. A poza tym nic takiego złego nie widziałam. Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sam_temple
Bez mocy
Bez mocy


Dołączył: 08 Gru 2011
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Perdido Beach (Warszawa)
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 14:38, 20 Sty 2012    Temat postu:

Lemonade napisał:
Bardzo interesująco się zaczyna. Ciekawi mnie co czai się na strychu. Piszesz na bieżąco, czy masz już skończone i tylko dodajesz? Ach i mam jedną uwagę, na początku bardzo często powtórzyłeś słowo 'dom'. A poza tym nic takiego złego nie widziałam. Wesoly


Dzięki za opinie. Piszę na bieżąco


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Edilio
Odczytywacz
Odczytywacz


Dołączył: 09 Gru 2011
Posty: 175
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:03, 20 Sty 2012    Temat postu:

Fajne. Ciekawie się zapowiada. Wesoly
Tylko szybko dodaj kolejną część, bo chcę wiedzieć co ich tam czeka Jezyk


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sam_temple
Bez mocy
Bez mocy


Dołączył: 08 Gru 2011
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Perdido Beach (Warszawa)
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 16:59, 20 Sty 2012    Temat postu:

Udało mi się dodać jeszcze dziś drugą część.

ROZDZIAŁ II

Strych był bardzo dużym pomieszczeniem. Tutaj gromadziłem niepotrzebne rzeczy, które może kiedyś będą użyteczne. Leżały tu jakieś zepsute meble, lustra, różne skrzynki. Jednym słowem można było tu znaleźć wszystko. Poddasze to miało własne oświetlenie; jedną słabą żarówkę przymocowaną do belki, która podtrzymywała konstrukcje budynku. Musiałem mieć więcej światła. Na jakiejś szafce znalazłem małą świecę, a obok niej zapałki. Niko człapał za mną posłusznie. Oświetliłem ciemne zakamarki strychu. Znalazłem koszyk, który świetnie się nadawał na posłanie. Włożę tu tylko poduszkę i będzie miał piękne łóżeczko. Zadowolony ruszyłem do wyjścia. Zerknąłem na Niko, który zatrzymał się i coś zaczął wąchać. Położył się na brzuchy i patrzył się w jednym kierunku. Zawołałem go, lecz on nie zareagował. Nie ruszał się z miejsca. Znów zaczął lekko popiskiwać. Ogarnął mnie strach. W pomieszczeniu zrobiło się lodowato. Usłyszałem w oddali jakieś jęki. To nie był Niko. Włosy zjeżyły mi się na głowie. Ciało zaczęło mi drżeć. Zobaczyłem, jak lampka zaczyna bujać się na boki i powoli słabnie światło. Pociągnąłem psa za ogon i wybiegliśmy z pomieszczenia. Spocony i wykończony oparłem się o drzwi. Poczułem, że coś kopie w drzwi. Mój umysł znowu się przebudził. Wziąłem kilka krzeseł i zastawiłem nimi drzwi. Wybiegłem z salonu i ruszyłem w kierunku mojego pokoju. Ruszyłem klamką. Drzwi zamknięte. Kopniakiem je otworzyłem, wbiegłem do mojego pokoju, poczekałem na psa i zatrzasnąłem drzwi.
-Niko, piesku. – szepnąłem – Cieszę się, że tu jesteś – dodałem jeszcze ciszej
Niko popatrzył na mnie, jakby ze współczuciem.
-Też się bałeś, wiem o tym. Musimy poczekać do powrotu mojego taty. Już, jak się tu sprowadziłem wiedziałem, że z tym miejscem jest coś nie tak. Poradzimy sobie.
Dreszcze jeszcze mi nie zeszły. Mówiłem do Niko po to, aby się trochę uspokoić. Musiałem się czegoś napić. Postanowiłem jednak, że nie będę ryzykował. W dzień będę normalnie chodził po domu, a wieczór będę spędzał tylko w moim pokoju. Po godzinie ochłonąłem już trochę. Było późno jednak nie chciało mi się spać. Włączyłem telewizor i oglądałem motoryzacyjny kanał. Później przełączyłem na serwis informacyjny. Wiadomości ze świata. Wyłączyłem telewizje i poszukałem czegoś w moich rzeczach. Znalazłem starą, zniszczoną książkę o tytule „Sekrety Duchów”. Musiałem ją przeczytać. Musiałem wiedzieć, jak się bronić przed duchami. Wiedziałem, że tam znajdę jakieś informacje na ten temat. Schowałem księgę pod poduszkę, zgasiłem lampkę i zasnąłem.

Od razu gdy się obudziłem wyciągnąłem z pod poduszki książkę. Była cała zakurzona. Otarłem ją i ostrożnie otworzyłem na pierwszej stronie. Było tam napisane: „Sekrety Duchów” Robert Murphy. Przewróciłem kartkę na kolejną stronę. Był tam narysowany bajkowy wizerunek ducha; w prześcieradle. Następnie zajrzałem do spisu treści. Przejechałem palcem po kategoriach. Zatrzymałem się przy „Obrona przed duchami i demonami”. Znalazłem odpowiednią stronę. Zagłębiłem się w tekście. Odczytałem na głos fragment: „By uciec przed duchem lub demonem trzeba skierować w jego stronę krzyż. Jeżeli ktoś mieszka w nawiedzonym domu musi go zawsze nosić przy sobie inaczej biada im…” Przełknąłem głośno ślinę po przeczytaniu ostatnich słów. Musiałem mieć gdzieś w domu krzyż. Byłem przecież katolikiem. Na pewno wisi gdzieś na ścianie. W istocie krzyż wisiał przy sypialni moich rodziców. Zanim go zdejmę muszę raz jeszcze zajrzeć do księgi. Znalazłem jeszcze jedną ważną kategorię: „Aktywność duchów”. Było tam napisane, że duchy aktywne są wtedy, gdy zachodzi słońce. Zakląłem w duchu i wyjrzałem za okno. Słońce chyliło się ku horyzontowi. Musiałem działać. Rozpaczliwym pędem zbiegłem do piwnicy. Znalazłem to czego szukałem. Chwyciłem drabinę i wbiegłem na górę. Ustawiłem ją w odpowiednim miejscu i wspiąłem się na górę. Usłyszałem kroki i jęki zarazem. Zbliżały się… I to nie był Niko. Mało nie zemdlałem ze strachu. Drabina, na której stałem bujała się na boki. Czułem, jak powietrze z ciepłego zmienia się w lodowate. W oddali usłyszałem szczekanie psa. Przebudziłem się. Głos nie minął, lecz stawał się coraz mocniejszy. Z korytarza wyłonił się… duch. Zjawa była cała biała. W miejscu, gdzie miały być oczy były tylko czarne wypustki. Zbliżał się do mnie. Wyciągnął do mnie swoją na wpół kościstą i na wpół żywą. Usłyszałem słaby wołający głos: „Chodź do mnie…”Nie zastanawiając się chwyciłem krzyż i cisnąłem nim w miejsce oczodołu. Zaczął płonąć. Usłyszałem wrzask tak przeraźliwy, że o mało nie ogłuchłem. Zjawa padła na ziemię i zniknęła. Stałem osłupiony z rozwartymi ustami ze zdumienia. Nie mogłem wydobyć z siebie choćby jednego słowa. Byłem zszokowany. Stałem tak może godzinę, może dwie. W końcu spadłem z drabiny i ……..
Obudziłem się następnego dnia z mocnym bólem głowy. Niko, jak zwykle składał mi poranną wizytę. Nie byłem jednak tak zadowolony z niej jak zazwyczaj.
-Piesku, naprawdę źle ze mną – oznajmiłem z wyrzutem – A jak ty się czujesz? Dobrze?
Zwierzę schyliło głowę w dół, jakby zmartwione.
-Nie bój się. Dobrze, że tu jesteś. Zawsze ostrzeżesz mnie w porę. Dziękuję ci.
Pogłaskałem psa i dałem mu jedzenie. Niko z apetytem zjadł mięso i podziękował skinieniem głowy.

_____________________________

Komentujcie i oceniajcie Wesoly


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez sam_temple dnia Pią 18:03, 20 Sty 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum GONE Strona Główna -> Archiwum / Fan-Art-Fan-Fiction! Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin