Forum Forum GONE Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

[Fan-Fick] Pamiętnik Elizabeth Taylor

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum GONE Strona Główna -> Archiwum / Fan-Art-Fan-Fiction!
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Vanessa
Przenikacz
Przenikacz


Dołączył: 07 Lut 2011
Posty: 202
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:08, 24 Maj 2012    Temat postu: [Fan-Fick] Pamiętnik Elizabeth Taylor

Czyli ETAP z innej perspektywy.

CZĘŚĆ 1

Nazywam się Elizabeth Taylor i mam 14 lat. Mieszkam w Perdido Beach, w stanie Kalifornia. Niedawno wydarzyło się tu coś strasznie dziwnego. Postanowiłam to opisać. Gdyby ktoś nas znalazł, gdybyśmy nie przeżyli… Żeby ludzie wiedzieli, co tu się stało.

Wszystko zaczęło się 10 listopada. Byłam wtedy przeziębiona, więc Marta (nasza pokojówka i jednocześnie moja opiekunka- tata wciąż wyjeżdża służbowo) pozwoliła mi zostać w domu. Było cudownie- leżałam na kanapie, piłam herbatę i oglądałam po raz setny film ,,Mamma Mia!”. Żyć nie umierać.
W pewnym momencie do salonu weszła Marta z termometrem w ręku. Odwróciłam się w jej stronę, już otwierała usta być coś powiedzieć i nagle już jej nie było.

Zniknęła.

Nie było żadnego rozbłysku. Nie było ,,puff”. To wyglądało trochę jak na filmie kiedy ktoś wyłącza kamerę, druga osoba wychodzi z kadru, i kręci się dalej. Robiłam tak kiedyś z kumpelą Judy, kiedy dostała kamerę i chciałyśmy nakręcić ,,Niskobudżetowy film science-fiction”. To było beznadziejne.

W każdym razie Marta zniknęła. Termometr upadł na podłogę i poturlał się pod kanapę.
Moja pierwsza myśl? ,,Mam halucynacje”. Zmierzyłam sobie temperaturę (38,9°C),łyknęłam paracetamol i poszłam spać.

Za długo nie pospałam. Obudziła mnie Judy, która dobijała się do drzwi. Żebyście mogli sobie lepiej wyobrazić: Judy Law ma tyle lat co ja i chodzi ze mną do klasy. Dość drobna blondynka o wspaniałych, mocnych kręconych włosach i cudownych brązowych oczach. Nie myślcie sobie, że jestem lesbijką, że się tak zachwycam. Po prostu jej zazdroszczę. Sama jestem wysoka i chuda (za chuda), mam zbyt odstające kolana i za niski głos (nie mogę nawet szepnąć na lekcji by chemik mnie nie usłyszał). Jedyne co mi się we mnie podoba to włosy. Rude, długie i gęste.

No ale dobra, miałam opisywać co się stało a nie moje kompleksy.

Judy jest bardzo dziewczęca i delikatna, mówi cichutko, zawsze chodzi w sukienkach, dba o swój wygląd no i ma chłopaka. A raczej miała, bo Daniel miał 15 lat i zniknął tak jak inni.

Ale o tym potem.

Wpuściłam ją do środka a ona rzuciła mi się na szyję i zaczęła płakać.
-Nie ma ich! Nie ma!- piszczała.
Odsunęłam ją od siebie i spojrzałam prosto w oczy.
-Kogo nie ma? Co się stało?
-Wszyscy. Nauczyciele, rodzice, lekarze, starsi uczniowie… Wszyscy powyżej 15 roku życia. Moi rodzice, Daniel… Zniknęli.
Nie wyglądała, jakby kłamała. Była przerażona. A mi coś przewróciło się w żołądku.

-Jak to zniknęli?

-Normalnie! Zresztą nie tylko oni. Nie ma zasięgu, internetu, telewizji, nic…

Rzuciłam się do telewizora. Nic. Potem chwyciłam telefon i zadzwoniłam do Marty. Do taty. Pod 112.
Nic, nic, nic.

Powoli osunęłam się po ścianie na podłogę. Strach. Przerażenie. Panika.

Czysta, cholerna panika.

Co tu się do cholery dzieje?

*****************************
Piszcie co myślicie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Neliel
Kameleon
Kameleon


Dołączył: 30 Gru 2011
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:46, 24 Maj 2012    Temat postu:

Dobry początek, narratorka wydaje się milutka Wesoly Jeśli miałabym mieć jakieś obiekcje, to następne części mogłyby być dłuższe, lepiej się to wtedy czyta.
Powodzenia w dalszym pisaniu Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Blacku.
Kameleon
Kameleon


Dołączył: 12 Kwi 2012
Posty: 88
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:24, 26 Maj 2012    Temat postu:

Hej, mogłabym zmienić Nicole moc? Sorka, że nie wspomniałam o tym w szkole, ale sama wiesz, co się przydarzyło. Tak więc chciałabym, żeby była Pirokinetyczką. Spróbuję wymyślić jakiś opis Nikki i ci go dam w poniedziałek.
Pisz dalej, koniecznie ;3


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Blacku. dnia Sob 18:24, 26 Maj 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vanessa
Przenikacz
Przenikacz


Dołączył: 07 Lut 2011
Posty: 202
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:02, 10 Cze 2012    Temat postu:

CZĘŚĆ 2

-To jakiś obłęd- Judy weszła do salonu i postawiła na podłodze ogromną torbę z ubraniami, kosmetykami, szminkami i zapewne innymi pierdołami, których ja nie używam.

Tym się różnimy od siebie. Ona dba o swój wygląd, a ja nie. Ona zakochuje się w niemal każdym chłopaku, a ja nie. Jest jednak kilka rzeczy, które nas łączą. Miłość do kryminałów i Johnego Deppa. Brytyjscy aktorzy. Seriale, filmy i muzyka. Ja jestem dobra (nawet bardzo dobra) z chemii, ona z fizyki. Jestem bardziej wygadana i zawsze mam gotową ciętą ripostę, a Judy to bardziej człowiek czynu. Jesteśmy do siebie świetnie dopasowane. Jak ogień i woda. Jak Yin i Yang.

Zdecydowałyśmy, że przez jakiś czas będziemy mieszkać razem. Wiadomo było od początku gdzie- to ja mam willę z basenem i czterema sypialniami. Może i jestem bogata, ale co z tego. Praktycznie nie mam ojca. A on nie ma córki, tylko pracę.

Judy mówiła dalej.

-Wszyscy panikują. Powychodzili z domów, wzięli ze sobą koce, namioty i nocują na placu. Orc i jego ekipa mają ze sobą kije bejsbolowe, Sam Temple odwalił jakąś przemowę… Nawet inteligentnie gadał. Nikt nie zakopał tej dziewczynki… Przykryłam ją kocem.

-Zaraz- przerwałam jej. Zdecydowanie nie nadążałam za jej tokiem myślenia- Jaka dziewczynka?

-Dziewczynka z pożaru. Zginęła.

Usiadła na kanapie i westchnęła ciężko.

-Jak myślisz… Dlaczego to się stało?

-Nie mam pojęcia. Kosmici? Bóg?
-Wierzysz w Boga, Beth?

Zastanowiłam się przez chwilę.

-Nie wiem. Może i siedzi sobie tam na górze i się na nas gapi…

-Jeżeli Bóg istnieje, to pewnie ma z nas wszystkich teraz niezłe jaja.

Wybuchnęłyśmy śmiechem.

-Może to elektrownia? Zaczął topić się pręt, bum i wszystko napromieniowane.

-Już byśmy nie żyły, Judy.

-A ta dawna historia z meteorytem? Może promieniowanie to wszystko zapoczątkowało... Chociaż gdyby tak było pewnie pojawiłyby się jakieś mutacje, prawda?

Milczałam. Milczałam i myślałam.

-Beth? Jesteś tam?

-Jeżeli obiecasz, że nikomu nie powiesz, to coś ci opowiem.

-Co?

-Coś ważnego. O mutacjach.

Judy podniosła rękę, a drugą położyła na sercu.

-Przysięgam, że nikomu nie powiem. Ale nim zaczniesz… -sięgnęła do torby i wyjęła z niej kilka zupek chińskich, paczek ryżu, makaronu i sporą ilość mrożonek.- …mam dla nas kolację.

Otworzyłam szeroko oczy.

-Ukradłaś to?

-Każdy coś kradł. Batoniki, napoje gazowane, chipsy. Nikt nie pomyślał o przydatnych rzeczach. Oprócz mnie- zachichotała i poszła do kuchni wsadzić pizzę do piekarnika.

Gdy wstała zauważyłam coś, co mnie zszokowało. Judy się przebrała. Nie miała na sobie sukienki ani spódnicy. Tylko bluzkę z falbankami i dżinsowe szorty.

O mój Boże.

-Gdzie się podziała dawna Judy? Niewinna, słodka dziewczynka, która nigdy w życiu by czegoś nie ukradła? Judy chodząca w sukienkach?

Zaśmiała się.

-Zniknęła. Tak jak reszta.

Po kilkunastu minutach siedziałyśmy na kanapie, wgapione w niedziałający telewizor (wciąż miałyśmy wrażenie, że za chwilę sygnał wróci) i jadłyśmy pizzę. Szynka i ananas- moja ulubiona.

-To co miałaś mi powiedzieć?- odezwała się Judy, po pewnym czasie.

Wzięłam głęboki oddech.

-Wiesz że moi rodzice są rozwiedzeni?- Judy kiwnęła głową, wpatrując się we mnie z ciekawością. Mówiłam dalej.

-Mama mieszkała w Nowym Jorku, a ja zostałam z tatą w Perdido Beach. Z dwa lata temu zaprosiła mnie do siebie na wakacje. Wsiadłam w samolot i poleciałam- zacisnęłam dłoń w pięść. Jeszcze nikomu o tym nie opowiadałam.

-Było cudownie. Manhattan, Broadway, sklepy… Raj dla nastolatki. Któregoś dnia… to był czwarty lipca, miałyśmy zobaczyć Statuę Wolności. Tyle że mama musiała zajść do banku zapłacić jakiś rachunek. Wzięła mnie ze sobą…

Judy nie przerywała. Słuchała.

-Byłyśmy świadkami napadu. Grupa facetów z pistoletami wbiegła do banku i wzięła zakładników. Siedzieliśmy tam cztery godziny. Cztery długie godziny. Mama przypomniała sobie, że z tyłu jest wyjście i kazała mi uciekać. Zrobiłam jak mi kazała, lecz oni mnie usłyszeli. I do mnie strzelili.

-Zranili cię? -spytała moja przyjaciółka po cichu. Pokręciłam głową.

-Powinnam nie żyć. Kula leciała prosto w serce. Ale ja… zrobiłam coś dziwnego. Wyciągnęłam dłonie przed siebie i czas… jakby zwolnił.

-Czas zwolnił?

-Dokładnie. I jak w zwolnionym tempie zobaczyłam, że kula zmienia kierunek. Leci w prawo. Prosto w czoło mojej mamy.

Zapadła cisza. Judy podsunęła się do mnie bliżej na kanapę i mocno mnie objęła. Nawet nie zauważyłam, kiedy zaczęłam płakać.

-Przykro mi, Beth.

-Mi też. Ciągle się obwiniam. To co wtedy zrobiłam z pociskiem… to nie było normalne. To było…

-Jak jakaś super moc. Jak magia-podpowiedziała mi szeptem Judy.

-Tak. Magia. Cokolwiek zrobiłam, zabiłam własną matkę.

Rozryczałam się na całego. Przytuliłam się do Judy i płakałam jak głupia. A ona mnie przytuliła i powiedziała coś pięknego:

-Nie powiem, że ci współczuję. Nie powiem, że wszystko będzie dobrze. Nie będzie dobrze. Będzie ci cholernie trudno sobie z tym poradzić, ale zrobisz to. Jesteś silna i możesz to zrobić. Wierzę, że to zrobisz.

Znowu zaczęłam ryczeć. A Judy znowu mnie przytuliła.

Nie wiem ile to trwało. Wiem tylko, że zasnęłyśmy obie na kanapie, pomiędzy niedojedzonymi kawałkami pizzy i wielką butelką Coca-Coli.

Nie skarby są przyjaciółmi, ale przyjaciel skarbem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Vanessa dnia Nie 19:04, 10 Cze 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jamata
Pirokinetyk


Dołączył: 23 Cze 2010
Posty: 790
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:17, 10 Cze 2012    Temat postu:

Jeeeeej. Świetnie się zaczęło. Podoba mi się moc Elizabeth. Tylko am nadzieję, że się coś ciekawego wreszcie wydarzy. Niech przestaną dużo gadać. Jezyk

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Perc
Wykrywacz Kłamstw


Dołączył: 17 Gru 2010
Posty: 1436
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 24 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z ETAPu

PostWysłany: Nie 21:21, 10 Cze 2012    Temat postu:

Łaał!
Naprawdę jestem pod wrażeniem.
Zaczęło się bardzo ciekawie, i podoba mi się moc Beth i cała jej historia, jej charakter, świetna narracja. Ciekaw jestem, jak to rozwiniesz. Czekam na więcej oczywiście, czuję się mile zaskoczony.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nefeid
Kurczak


Dołączył: 17 Maj 2010
Posty: 1500
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:04, 11 Cze 2012    Temat postu:

Podoba mi się twój styl pisania, bardzo mi się podoba. Po prostu z przyjemnością się to czyta.
Ach, i Judy Law? Czyżby jakieś pokrewieństwo z Jude'm Law? (:


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nefeid dnia Pon 15:14, 11 Cze 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vanessa
Przenikacz
Przenikacz


Dołączył: 07 Lut 2011
Posty: 202
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:16, 11 Cze 2012    Temat postu:

Nefeid napisał:
Ach, i Judy Law? Czyżby jakieś pokrewieństwo z Jude'm Law? (:

Owszem Jezyk To ulubiony aktor mojej przyjaciółki, którą inspirowałam się przy tworzeniu Judy. Ona jest Judy, ja jestem Beth. Potem pojawi się jeszcze kolejna koleżanka, ale nie chcę za bardzo spoilerować Mruga
Jeeej, dziękuję za miłe komentarze!! Aż czuję się jak profesjonalna pisarka Jezyk Następna część będzie niedługo, być może w czwartek lub w piątek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lemo
Pirokinetyk


Dołączył: 25 Wrz 2011
Posty: 720
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Manchester
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:05, 11 Cze 2012    Temat postu:

Też mi się podoba Twój styl pisania, lubię też, że trzymasz się książkowych realiów.
Czekam na więcej. :3


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kira
Super Szybki
Super Szybki


Dołączył: 25 Paź 2011
Posty: 405
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:13, 11 Cze 2012    Temat postu:

Bardzo mi się podoba Wesoly. Twój styl pisania jest świetny, oby tak dalej ;>.
Czekam z niecierpliwością na następną część ;>.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vanessa
Przenikacz
Przenikacz


Dołączył: 07 Lut 2011
Posty: 202
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:46, 12 Cze 2012    Temat postu:

Obudziłam się pierwsza. Było dość wcześnie, więc postanowiłam pójść na spacer. Posprzątałam trochę, zostawiłam Judy liścik, gdyby się obudziła nim wrócę (chociaż w to wątpiłam-straszny z niej śpioch) i poszłam w stronę Ratusza.

Spotkałam tam kilka osób z mojej klasy i nie tylko. Porozmawiałam z każdym przez chwilę i dowiedziałam się kilku ciekawych rzeczy.
Sam Temple gdzieś zniknął. Ostatnio widziano go przy Clifftop razem z Genialną Astrid oraz tym dziwakiem Quinnem. Orc ogłosił się kapitanem, zebrał ekipę i chodzą po mieście z kijami bejsbolowymi. Dziećmi w przedszkolu zajmowała się Mary Teraffino i jej młodszy brat John. Jeżeli ktoś potrzebowałby pomocy medycznej, powinien iść do Dahry Baidoo.

Ktoś kto znajdzie kiedyś ten dziennik, nie będzie miał pojęcia kto jest kim. Dlatego postaram się opisać krótko każdego.
Dahra Baidoo jest ode mnie starsza. Znam ją głównie z biblioteki oraz z kursu pierwszej pomocy. Interesuje się medycyną. Ma matkę lekarkę, która pracuje w Santa Barbara, niedaleko stąd.
Mary Teraffino jest rudowłosą, nieśmiałą dziewczyną. Nie znałam jej, odkąd to wszystko się zaczęło. Przynajmniej nie osobiście, bo słyszałam o niej sporo plotek. Podobno miała depresję i bulimię jednocześnie, Naomi z klasy D mówiła, że próbowała się zabić. Ale Naomi często kłamie (a raczej kłamała- zrobiła ,,puff”), więc za bardzo jej nie wierzyłam.
Quinn jest delikatnie mówiąc dziwny. Ubiera się jak dziwak, zachowuje się jak dziwak, mówi jak dziwak. Może dlatego, że to dziwak. Kumpluje się z Samem Temple. Uwielbia surfować.
Astrid mnie wkurza. Jest cholernie perfekcyjna- piękne, jasne włosy, niebieskie oczy, powabne usta… I do tego mądra. Chodzi na indywidualne nauczanie na niemal ze wszystkich przedmiotów. Z matmy i historii jest nawet na poziomie uniwersyteckim. Kujonka.
Sam Temple stał się popularny w szkole, bo uratował wycieczkę szkolną. Dosłownie. Jego klasa jechała autobusem, a kierowca miał zawał serca. Sam ściągnął go z siedzenia, zaparkował autobus na poboczu i zadzwonił po karetkę. Brawa dla niego.

No dobra, bo zapomniałam napisać o najważniejszym.

Okazało się, że jesteśmy oddzieleni od reszty świata. Hotel Clifftop przecina bariera. Wysoka i nieprzeźroczysta. Niewiadomo skąd się wzięła.
Pojawiła się też oficjalna nazwa tego czegoś. ETAP. Ekstremalne Terytorium Alei Promieniotwórczej. Całkiem pomysłowe.

Wróciłam do domu i obudziłam Judy. Przekazałam jej wszystko i poszłyśmy na plażę. Bariera rzeczywiście tam była. Przechodziła przez hotel i ciągnęła się dalej, przez morze. Była też pod wodą- sprawdzałyśmy. Gładka, bez żadnych rys czy dziur. I wszystko wyglądało na to, że nie miała końca. Jakby nas okrążała.
Wyszłyśmy z wody (co z tego, że nurkowałyśmy w ubraniach) i położyłyśmy się na piasku. Rozmawiałyśmy ze sobą, nie o tym co opowiedziałam wczoraj ani o ETAP-ie. Obgadywałyśmy wredne dziewczyny z naszej klasy, głupich nauczycieli, przystojnych chłopaków… Wszystko było takie normalne, ale jednak inne.
Oparłam rękę o barierę i wtedy…

-Ała!- wrzasnęłam i natychmiast odskoczyłam od bariery. Judy spojrzała na mnie ze zdziwieniem.

-Co jest?

-Boli jak diabli!- spojrzałam na dłoń. Żadnej rany ani żadnego oparzenia. Ból zniknął równie szybko, jak się pojawił.

Judy uniosła brwi. Spojrzała na mnie, na barierę, potem znowu na mnie.
-Jak mi nie wierzysz, to sama sprawdź- powiedziałam i podniosłam się z piasku.

-Lepiej nie- Judy uśmiechnęła się i też wstała.-Idziemy?
Kiwnęłam głową i poszłyśmy w stronę domu.

Jednak tam nie doszłyśmy. Wielka gromada dzieciaków szła w stronę placu. Judy zaczepiła jakiegoś chłopaka (brzydki):
-Hej, co się dzieje?

-Nie wiem, ktoś przyjechał. Może pomoc? Właściwie to idę za resztą.

Popatrzyłyśmy po sobie i pobiegłyśmy w stronę placu. W mokrych ciuchach i z mokrymi włosami, całe w piasku. Super.

Z samochodów nie wysiedli żołnierze ani policjanci, tylko dzieciaki. Uczniowie Coates Academy. Tutaj w mieście nie przepadamy za nimi. Posyłani są tam ,,trudni” uczniowie, których rodzice są bardzo bogaci. Czesne nie jest niskie. Wiem o tym, bo tata chciał mnie tam kiedyś zapisać (po bójce z Tomem- złapał mnie za tyłek, więc go walnęłam, bo niby co miałam zrobić?). Oczywiście zaprotestowałam.

Po raz pierwszy miałam okazję przyjrzeć się mundurkom ,,trudnej młodzieży”. Dziewczyny nosiły czarne plisowane spódniczki, białe bluzki i dopasowane podkolanówki. Chłopcy podobnie, tyle że bez podkolanówek a zamiast spódnic-spodnie. Wszyscy natomiast nosili czerwono-szare krawaty oraz marynarki z logo szkoły oraz łacińskim mottem CA: ,,Ad augusta per angusta”. Muszę sprawdzić, co to znaczy.

Wszyscy ustawili się w równym rządku. Od razu było widać, że ćwiczyli. Co było dość niepokojące, skoro ETAP trwał od dwóch dni.

Z jednego samochodu wysiadł chłopak, ubrany w jasnożółty sweter. Uśmiechnął się niepewnie i stanął na bagażniku.
Był cholernie przystojny. Ciemne oczy, ciemne włosy, wysoki i umięśniony. Był pewny siebie i doskonale wiedział co mówi. Jakby wykuł to na pamięć.

-Cześć- powiedział- Jestem Caine Soren. Pewnie już się zorientowaliście, że ja… że jesteśmy z Coates Academy. Albo że wszyscy mamy kiepski gust w kwestii ubioru.

Kilka pojedynczych śmiechów. Spojrzałam na Judy, chciałam to jakoś skomentować, ale ona wpatrywała się w Caine’a z zachwytem. Przewróciłam oczami, a Soren mówił dalej:

-Wiem, że między dzieciakami z Coates Academy i Perdido Beach toczy się tradycyjna rywalizacja, ale to stare dzieje. Wygląda na to, że wpakowaliśmy się w to razem. Mamy teraz takie same problemy, i powinniśmy współpracować. Prawda?

Niemal wszyscy pokiwali głowami. Odchrząknęłam i spytałam głośno:
-Wiesz co się stało?
Caine pokręcił głową
-Nie. Pewnie nie wiemy więcej od was. Zniknęli wszyscy, którzy mieli piętnaście lat albo więcej. No i jest jeszcze mur, bariera.
-Nazywamy to ETAP-em. – odezwał się ktoś z tłumu. No tak, Howard.
-Etapem?- zainteresował się Soren.
-Tak. E- T- A- P. Ekstremalne Terytorium Alei Promieniotwórczej.
Caine myślał nad tym przez chwilę, a potem parsknął śmiechem.
-Dobre! Ty to wymyśliłeś?
-Tak
-Poczucie humoru jest najważniejsze. Jak się nazywasz?
-Howard. Jestem prawą ręką kapitana Orca.

Przez tłum przeszedł cichy szmer niepokoju. Caine to zauważył.

-Mam nadzieję, że wraz z kapitanem dołączycie do mnie i do pozostałych. Bo tak się składa, że mamy już pewne plany na przyszłość…
-Ja chcę do mamy! -wykrzyknął nagle jakiś mały chłopiec. Zapadła cisza. Malec powiedział to, co wszyscy czuli.

Caine zeskoczył z samochodu i podszedł do chłopca. Przytulił go i wziął na ręce.

-Wszyscy chcemy. Wszyscy chcemy, aby stary świat powrócił. I wiesz, co? To się kiedyś stanie. Wszyscy tu wrócą- moja i twoja mama, mój i twój tata… Ja w to wierzę, a ty?
-Też-odpowiedział chłopczyk

Caine pocałował go w czoło (Judy westchnęła z zachwytem) i postawił go na ziemi ze słowami:
-Bądź silny. Bądź silnym chłopcem swojej mamy.

Wstał, a wszyscy otoczyli go kręgiem.
-Wszyscy musimy być silni. Razem damy radę. Jeśli będziemy współpracować, jeżeli wybierzemy odpowiednich przywódców to damy radę.

Nieźle. Kilka minut, a już niemal wszyscy wierzyli w jego słowa. Niemal. Ja miałam go za mistrza manipulacji. Ale się nie odzywałam.

-Jeśli nikt nie ma nic przeciwko, to chciałbym pójść do kościoła i usiąść z waszymi przywódcami, w obecności Boga i omówić mój plan, a także wszelkie zmiany, jakich chcielibyśmy dokonać. Czy znajdzie się może z dziesięć osób, które zechcą reprezentować Perdido Beach?
-Chodź-mruknęłam do Judy- Raczej nas nie wybiorą, a zresztą umieram z głodu.
-Czekaj chwilę…- stanęła na palcach, aby lepiej widzieć Sorena.

Boże, znowu.

-No chodź!- niemal siłą wyprowadziłam ją z placu.
-Ale on jest śliczny…- Judy uśmiechnęła się głupio i zachichotała. Przewróciłam oczami.
-Taa, piękny…

Słyszę ten tekst co najmniej cztery razy w miesiącu. Chyba nie ma chłopaka, w którym ta wariatka by się nie zakochała. Niby jest w związku, ale nie przeszkadza jej to we wzdychaniu do miliona chłopaków naraz. Ja taka nie jestem. Bądźmy szczerzy, ale chłopak musiałby być pijany, żeby do mnie zarywać.

Drogę zagrodziła nam piękna brunetka z Coates Academy. Na twarzy miała miły uśmiech i mnóstwo tapety.

-Co, już idziecie? -spytała nas
-Owszem, śpieszy nam się- chciałam przejść, ale dziewczyna zagradzała drogę.
-Jestem Diana-przedstawiła się, wyciągając rękę-Diana Ladris.
-Miło nam. Judy Law- moja przyjaciółka uścisnęła jej dłoń. Diana przetrzymała jej rękę przez dłuższą chwilę ale potem puściła ją i westchnęła. Jakby z rozczarowaniem.
-Elizabeth Taylor- wymamrotałam i też podałam jej rękę.

Tym razem zareagowała kompletnie inaczej. Otworzyła szeroko oczy i wpatrywała się we mnie z ciekawością.
-Ciekawe…- mruknęła- Bardzo ciekawe..
Diana odwróciła się i odeszła na plac. Spojrzałyśmy z Judy po sobie.

-To było… dziwne.
-Wiem- odparłam- Chodźmy już.

Gdy dochodziłyśmy do domu, zauważyłam kogoś za rogiem. Chłopak z Coates, o piaskowych włosach i wrednym uśmiechu. Śledził nas, nie wiem od kiedy.

Nasze spojrzenia się spotkały a on uśmiechnął się złośliwie i odszedł w stronę centrum.

Dopiero później poznałam jego imię.

Drake Merwin.

Znany później jako Biczoręki.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jamata
Pirokinetyk


Dołączył: 23 Cze 2010
Posty: 790
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:40, 12 Cze 2012    Temat postu:

Biczoręki się pojawił!  Świetnie, że wplotłaś swoją postać do książki. Rewelacja. Czekam na ciąg dalszy. Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Perc
Wykrywacz Kłamstw


Dołączył: 17 Gru 2010
Posty: 1436
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 24 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z ETAPu

PostWysłany: Wto 19:49, 12 Cze 2012    Temat postu:

No nieźle nieźle. Podoba mi się, że tak dbasz o szczegóły typu jakie włosy miała Mary, gdzie pracowała mama Dahry itd., od razu lepiej się czyta.
Akcja też dobra. Ciekaw jestem, o co chodziło Dianie.
Czekam na ciąg dalszy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Blacku.
Kameleon
Kameleon


Dołączył: 12 Kwi 2012
Posty: 88
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:14, 14 Cze 2012    Temat postu:

Pisz dalej, ja wiem, że masz jeszcze fragmenty na kartkach, widziałam! xD w dodatku jedną dostałaś ode mnie, tak więc przepisuj, bo jak nie, to...(dokończ, wklejając w tym miejscu nazwę swego największego lęku.)

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Blacku. dnia Śro 13:38, 20 Cze 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nefeid
Kurczak


Dołączył: 17 Maj 2010
Posty: 1500
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:00, 16 Cze 2012    Temat postu:

Fajnie, tylko nie opisuj już tak bardzo wszystkiego, co się działo w książce, bo będzie najzwyczajniej na świecie nudno. Tyle zdecydowanie starczy. No i Dahra nie cierpiała medycyny (;

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vanessa
Przenikacz
Przenikacz


Dołączył: 07 Lut 2011
Posty: 202
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:46, 28 Cze 2012    Temat postu:

Dziękuję za komentarze.
Sorry, że tak długo nie pisałam, ale nie miałam czasu.
Następną część dodam raczej w tym tygodniu.

Jako odszkodowanie: http://www.youtube.com/watch?v=yzr1ve33DJA&feature=youtu.be

Zrobiłam z przyjaciółką (Judy) taki jakby zwiastun. Jest jeden błąd (14 lat, nie 15) ale poza tym jest wszystko OK.
Enjoy Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nefeid
Kurczak


Dołączył: 17 Maj 2010
Posty: 1500
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 9:24, 29 Cze 2012    Temat postu:

Fajne i pomysłowe. Tylko trochę zbyt rozciągnięte w czasie, w końcu ile można czytać "Puff". :>

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vanessa
Przenikacz
Przenikacz


Dołączył: 07 Lut 2011
Posty: 202
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:41, 16 Lip 2012    Temat postu:

Cytat:
Przepraszam, że tak długo., ale sporo się tu u mnie działo. Komentujcie!


ETAP trwał już tydzień. Sporo się tu zmieniło. Trochę na lepsze, a trochę na gorsze.

Dzień po przyjeździe Caine i innych uczniów Coates Academy pojawiły się ogromne, drukowane plakaty. Były porozwieszane wszędzie- przy sklepie Ralph’s, na fontannie, obok przedszkola i na McDonaldzie. Na nich widniały zasady, które każdy musiał znać:

1.Caine Soren jest burmistrzem Perdido Beach oraz całego obszaru pod nazwą ETAP.
2.Drake Merwin został mianowany szeryfem i ma prawo egzekwować przestrzeganie zasad.
3.Sam Temple jest szefem straży pożarnej i ma reagować w nagłych wypadkach.
4.Nikomu nie wolno wchodzić do sklepów ani niczego brać bez pozwolenia burmistrza albo szeryfa.
5.Każdy musi pomagać Mary Teraffino (Mateczce Mary) w przedszkolu, dając jej to, o co poprosi i udzielać pomocy, jeśli jej zażąda.
6.Każdy musi pomagać w przeszukiwaniu domów.
7.Każdy ma obowiązek przekazywać informacje o złych zachowaniach Drake’owi.
8.Zakazane są sztuczki magiczne oraz wszelkie działania mogące wywołać lęk lub niepokój.
9.Nikomu nie wolno krytykować osób wykonujących swoje oficjalne obowiązki, ani im w tym przeszkadzać.
10.Szeryf może uznać powyższe zasady za niewystarczające w sytuacji wyjątkowej. W takich przypadkach szeryf ma praw sformułować nowe zasady, niezbędne do zachowania porządku i zapewnienia ludziom bezpieczeństwa.


Średnio mi się to podobało. Caine i Drake mogli robić, co tylko chcieli, a reszta musiała przeszukiwać domy i harować w przedszkolu. To nie w porządku.

Bez przerwy zastanawiałam się nad punktem ósmym. Sztuczki magiczne i czary… Czyżby Caine wiedział, że mam moc? Może w ETAP-ie jest więcej takich mutantów, jak ja?

Nie buntowałyśmy się przeciw tym prawom. Za to kompletnie zmieniłyśmy swój plan dnia.

Wstawałyśmy o 7 rano. Jadłyśmy śniadanie, ubierałyśmy się i pędziłyśmy do przedszkola na dyżur. Judy nawet się podobało. Lubiła dzieci i umiała się nimi opiekować. Też je lubię, ale naprawdę- gdy po raz setny ta cholerna Cassie nie zdąży powiedzieć, że musi siku lub gdy Martin ZNOWU będzie rozpaczać, że chce do mamy- szlag człowieka trafia.

Nasz dyżur kończył się o 15. Potem szłyśmy do McDonalda na obiad. Barem zajmował się Albert- wysoki chłopak o ciemnej skórze. Gotował naprawdę świetnie- wszystko smakowało jak dawniej. Co prawda skończyło mu się świeże pieczywo, ale uwierzcie- McChicken z gofrem smakuje całkiem nieźle.

Potem spotykałyśmy się z Jamesem (chłopak z CA, brzydki) i ruszałyśmy na przeszukiwanie domów. Zadanie było całkiem proste- trzeba było sprawdzić, czy w domach nie ma małych dzieci ani porzuconych zwierząt, wyłączyć światła i bojlery oraz wziąć wszelkie zapasy leków, jedzenia oraz produktów dla dzieci. Jednak gdy przeszukiwało się domy przez cztery godziny bez przerwy, było się cholernie zmęczonym.

W końcu wracałyśmy do domu, oglądałyśmy jakiś durny film na DVD i zmęczone kładłyśmy się spać. I tak dzień w dzień.

Któregoś razu siedziałyśmy z Judy przy fontannie. Próbowała nauczyć się robić kłosa. Jadłam frytki, a Judy mnie opieprzała, że się ruszam.
-No co, głodna jestem!- wymamrotałam z pełnymi ustami.
-Ty zawsze jesteś głodna. Nic tylko jesz, a jakimś cudem wciąż jesteś chuda. To nie fair.
Postanowiłam zmienić temat.
-Słyszałaś o Bliźniaczkach?

Bliźniaczki. Piętnastoletnie Emma i Anna, które zniknęły w dniu swoich piętnastych urodzin. Czyli tego samego dnia. Najpierw Emma, starsza o 5 minut. Później Anna.
Puff!
To nie był nas dyżur, ale w ETAP-ie roiło się od plotek. No i był to jednak dość ciekawy temat.

-Jak myślisz? Wydostały się?
Wzruszyłam ramionami.
-Są różne wersje tego, co dzieje się z tobą po wielkim puffnięciu- tą nazwą zaczął posługiwać się już każdy -Śmierć. Powrót do rodziców. Zniknięcie z powierzchni ziemi. Porwanie przez kosmitów…
Judy zaśmiała się.
-Tylko powtarzam co słyszałam! W każdym razie zastanawiam się, czy można tego jakoś uniknąć.
-Kiedy masz urodziny, Beth?
-8 listopada. Myślałam, że pamiętasz.
-Czyli jakby co, to ja znikam pierwsza.
Zamilkłyśmy na chwilę.
-No dobra, skończyłam- oznajmiła Judy i odsunęła się, by podziwiać swoje dzieło.-Jaka ja zdolna jestem! Wyglądasz prawie jak człowiek.
-Dzięki-mruknęłam i wyrzuciłam opakowanie. Wstałam z fontanny i ziewnęłam.-Rany, jak mi się nie chce iść! Dużo nam jeszcze domów zostało?
-Tylko kilka.
-No nic. Chodźmy.

Przeszłyśmy w stronę Sherman Street.

-To niesprawiedliwe, że Caine może robić co chce, a reszta dzieciaków musi harować -odezwała się niespodziewanie Judy.
-Przyjeżdża do miasta i już od razu wszystkim rozkazuje. A ludzie się na to zgadzają. Niektóre zasady, które ustalił są w porządku, to fakt, ale za bardzo się rządzi…
-A ten Drake Merwin…
-Nawet przystojny. Patrzył się na mnie podczas zebrania na placu. I śledził nas w drodze do domu…
-Może mu się spodobałaś?
-Taa, jasne. Skoro pracuje dla Sorena, raczej nie myśli o flircie. No i podobno to psychopata.
-Jak oglądamy kryminały, to zawsze kochasz się w psychopatach.
-Ale to fikcyjne postacie! Nie mam zamiaru spotykać się ze świrem, który ma popierdolone w…

Ostatnie słowa powiedziałam dość głośno. I to był błąd, bo nagle zza jednego domu wyszedł chłopak o piaskowych włosach i wiatrówką w ręku.

-O cholera-mruknęłam i zatrzymałam się. Judy złapała mnie za rękę.
-Chcesz dokończyć? Popierdolone w… mózgu, tak? Tak?
-Dlaczego nas śledzisz?- spytała Judy, ale za cicho. Drake jej nie usłyszał i mówił dalej:
-Właśnie złamałaś zasadę dziewiątą. Wiesz jaka jest kara za złamanie jakiejkolwiek zasady, Elizabeth?

Pokręciłam głową, a on uśmiechnął się wrednie i palcem pogłaskał mnie po policzku. Wzdrygnęłam się, a Drake podszedł, i szepnął mi do ucha:

-Śmierć.

I wtedy zaczęłyśmy uciekać.
Nigdy w życiu nie biegłam tak szybko. To chyba przez adrenalinę. Serce biło mi jak szalone, w brzuchu coś się przewracało, ale biegłam mimo to. Już nawet nie pamiętam którędy.

Podczas biegu w mojej głowie pojawiały się kolejne pytania. Dlaczego nas śledził? Czego ode mnie chce? I skąd do cholery on zna moje imię?

W pewnym momencie Judy krzyknęła. Spadł jej klapek i się potknęła.

Drake wyciągnął pistolet.

Podbiegłam do Judy i zasłoniłam ją.

I wtedy Merwin strzelił.

To nie było dokładnie tak jak podczas napadu. Wtedy wyciągnęłam przed siebie rękę, a pocisk po prostu zwolnił i zmienił kierunek. Tym razem kula mnie dotknęła. Lekki ból, jak uszczypnięcie i pocisk odbił się ode mnie. Niemal trafił Drake’a, uchylił się w ostatniej chwili.

Jak ja to zrobiłam? Nie mam pojęcia.

Nie zdążyłam wstać. Chłopak podbiegł do mnie i wywrócił mnie na ziemię.

-Zostaw ją! -wrzeszczała Judy, podczas gdy ja kopałam, gryzłam i biłam Merwina. Był wyjątkowo silny.
-Judy, wiej! WIEJ!- zdołałam wydusić, lecz ta cholera oczywiście nie posłuchała.
-Zamknijcie się obie!- krzyknął Merwin. Zasłonił mi ręką usta.- Blondi, słuchaj. Nie chcę nic jej zrobić. Chce z nią tylko trochę porozmawiać.
-Nie wierzę ci- mruknęła moja przyjaciółka, rozglądając się dookoła.
-Porozmawiam i nic jej nie zrobię, jeśli będzie grzeczna. A raczej będzie. Zawsze są grzeczni, jak są przy mnie… Potem ją wypuszczę. Tak więc nie panikuj i idź stąd.

Spojrzała na mnie, a ja kiwnęłam głową. Już miała odejść, lecz nagle podeszła do Drake’a i zacisnęła mu rękę na szyi.

-Jeżeli cokolwiek jej zrobisz, to cię zabiję, skurwielu. Zabiję powoli i boleśnie. Zrozumiałeś?- wysyczała z wściekłością, czym nieźle mnie zaskoczyła. Po chwili puściła go, i odeszła. Wyprostowana i dumna.

No, no. Brawo Judy.

Merwin zabrał mi rękę z ust (pogryzioną i oślinioną), lecz usiadł na mnie okrakiem. Nawet gdybym chciała, to nie mogłabym uciec. A nie chciałam, bo najpierw musiałam dowiedzieć się paru rzeczy.
-Dlaczego ją wypuściłeś?
-Bo mam dobre serce.
-Bardzo zabawne. Dlaczego ją puściłeś? I czego ode mnie chcesz?

Już otwierał usta, gdy nagle zza rogu ulicy ktoś wybiegł. Diana. Podeszła do nas i uśmiechnęła się złośliwie.

-Widzę, że Drake nareszcie zrobił coś pożytecznego. Złapał swoją ukochaną, i za chwilę wezwie Caine’a, żeby zabrał ją do Coates. Prawda, Drake?

Co takiego? Ukochaną? O co tu chodzi?

Chłopak wymamrotał coś niezrozumiałego, a Diana chwyciła mnie za rękę. Nie sprzeciwiałam się, bo z lekka mnie zatkało.
-Ma trzy kreski. W sumie to trzy i pół.

Kreski? Że co? Że jak?

-Jaką ma moc, Drake?
-Odbija pociski… Tak jakby.
-Strzel

Merwin przystawił mi lufę do skroni i nacisnął spust. Głośny huk i pocisk trafił w drzewo. Diana uniosła brwi.

-Fascynujące.
-Zawieziesz ją do Coates?
-Owszem- odpowiedziała Diana- Idę po Pandę, żeby nas zawiózł. I nie puszczaj jej. Bo Caine by cię zabił, a ja z przyjemnością bym na to popatrzyła.

Drake prychnął, a ona uśmiechnęła się słodko i odeszła. Po chwili chłopak spojrzał na mnie i zaczął mówić z prędkością karabinu maszynowego:

-Nie przerywaj mi, bo nie mamy za dużo czasu. Zauważyłem cię już pierwszego dnia na placu, i muszę przyznać, że spodobałaś mi się. Dlatego cię śledziłem. Potem okazało się, że Diana to zauważyła. Podeszła do ciebie, i okazało się że masz moc. Ona potrafi to sprawdzać. Około trzech kresek, może dwóch i pół, nie zdążyła odczytać. Pomyślałem, że tym lepiej. Śledziłem cię, gdy złamałaś zasadę nadarzyła się perfekcyjna okazja. Teraz Diana pobiegła po Pandę, żeby cię zabrał. Uwierz, nie chcesz tam jechać. Mogę cię uwolnić, jeśli zgodzisz się na mój układ.

Spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
-Jaki układ?
Coś błysnęło w jego oczach.
-Masz moc, i to dość potężną. Pewnie gdyby ci dać pistolet, strzeliłabyś bezbłędnie.
-Daj mi, to zaraz się przekonamy.
Zaśmiał się.

-Podobasz mi się. Ty masz moc, ja mam pistolet… Słyszałem, co o mnie mówiłaś. ,,Przystojny świr”. Właściwie, to ty też jesteś niczego sobie…
Zaczął głaskać mnie po włosach, a mnie coś przewróciło się w żołądku.

-Zastrzeliłabyś dla mnie Caine’a Sorena?
-Co?- tym pytaniem kompletnie mnie zaskoczył- Myślałam, że dla niego pracujesz?

-To nie znaczy, że nie mogę go nienawidzić. To ja powinienem rządzić, a nie on. Nie byłby taki odważny, gdyby nie miał mocy.

-To… on też ma moc?

-O tak. Ale nie w tym rzecz. Moglibyśmy współpracować. Uwolniłbym cię, ty oddałabyś dla mnie jeden malutki strzał, no może dwa bo jeszcze ta suka Diana… Przejąłbym władzę nad Perdido Beach, dałbym ci jakiś ważny urząd… Moglibyśmy zostać parą… Bo jesteś śliczna, naprawdę. Byłabyś moją Dianą Ladris, tylko moją…- z przerażeniem patrzyłam jak jego ręka z moich włosów powoli zsuwa się na moją pierś, a druga wędruje w stronę podbrzusza- To jak… zgadzasz się?

Nie. Pewnie, że nie. Kopnęłam go kolanem w plecy i splunęłam mu w twarz.

Wtedy w tej twarzy coś się zmieniło. Stała się zimna, ponura, okrutna.

Twarz psychopaty.

Chwycił broń, zamachnął się i uderzył mnie kolbą w bok głowy.

Ostry ból, zapach krwi i straciłam przytomność.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Vanessa dnia Pon 13:57, 16 Lip 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Helen!
Kameleon
Kameleon


Dołączył: 20 Sie 2011
Posty: 55
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 22:59, 23 Lip 2012    Temat postu:

Świetny fick. Drakuuś Romeo, czemuś ty jesteś Romeo. Świetne. Podoba mi się wątek z nim i 'ukochaną' Wesoly No i gostka ma fajną moc, a myślałam na początku, że to chronokineza.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Blacku.
Kameleon
Kameleon


Dołączył: 12 Kwi 2012
Posty: 88
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:13, 26 Lip 2012    Temat postu:

Hahaha, Drejk x33 Ale FAIL'a zaliczył. Czekam na nexty i tego i Wakacji <wstawiaj czym prędzej>

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum GONE Strona Główna -> Archiwum / Fan-Art-Fan-Fiction! Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin