Forum Forum GONE Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

[Fan-fick] "Światło w Ciemności"
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum GONE Strona Główna -> Archiwum / Fan-Art-Fan-Fiction!
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Fire-mup
Biczoręki


Dołączył: 08 Maj 2010
Posty: 2051
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:00, 01 Lip 2010    Temat postu:

No dobra, trochę to trwało, ale no nic.
Oto mej żałosnej paplaniny ciąg dalszy:

Dryfowała. Pamiętała kilka momentów, w których była bliska rzeczywistości, ale nie chciała się z nią zmierzyć, więc trwała dalej w nicości. Przez ten czas śniło jej się wiele snów, ale dla odmiany nie występowały w nich zgniło-zielone potwory, lecz ludzie. Większości nie znała, byli wytworami jej wyobraźni, nie myślała o nich jak o przyjaciołach, wrogach czy obcych. Po prostu tam byli i przechodzili obok, nie patrząc w jej stronę. Potem doszedł chłód. Nie wiedziała skąd się wziął. Czuła, jakby przybywał z innego świata. Obcego i nierealnego, który przecież był jej światem. Musiała się w końcu obudzić. Ale nie chciała. Unosiła się wśród chmur, nad domami i miejscami których nigdy nie widziała i było jej z tym dobrze.
Nagle podszedł do niej jakiś chłopak. Tak jak ona, lewitował w tej dziwnej przestrzeni. Jak on miał na imię? Caine, taaak chyba Caine… Przez głowę przewinęły jej się zmącone wspomnienia.
-To nie jest twój świat – ostrzegł. Co miał na myśli? – Nie pasujesz tu -.
Jak to nie pasuje!? Czuła się tam świetnie! Chciała mu to powiedzieć, lecz wtedy obraz zniknął, a razem z nim wszystko inne.

Pierwszą rzeczą jaką zobaczyła, były wpatrzone w nią, pełne troski oczy. Potem ukazało się więcej. Ściany w nienazwanym kolorze, mającym coś z żółtego, choć niezupełnie. Biała pościel, mała szafka nocna z jakimś zgniecionym papierkiem na blacie i... Lana!
-Ella? – zapytała niepewnie przyjaciółka. Elena uśmiechnęła się w odpowiedzi.
-Myślałam, że już się nie obudzisz! Nawet nie wiesz jak się bałam! Wyglądałaś jak byś nie żyła, byłaś taka blada i ... O Boże, to było straszne! Tyle krwi i i... Ach! – uzdrowicielka nachyliła się nad nią i przytuliła ją mocno. Dziewczyna odwzajemniła uścisk.
-Dziękuję – szepnęła. Nie musiała dodawać za co.
-Nie ma sprawy. – westchnęła - No dobra czas na pytania. Co chcesz wiedzieć?
-Jak długo tu leże?
-Szczerze? Trzy dni. Masz bardzo silny organizm. – skrzywiła się.
-Jak widać nie aż tak silny... Znajdzie się może coś do jedzenia?
Lana zaśmiała się nerwowo.
-No tak. Sama coś sobie znajdę, jak wstanę – dodała, zanim ta zdążyła cokolwiek odpowiedzieć.
-Przykro mi, ale...
-Rozumiem i tak już wiele dla mnie zrobiłaś. – uśmiechnęła się delikatnie.
-Jeśli jest coś jeszcze...? – spytała nie pewnie.
-Macie tu może prysznic?
-Jasne, na górze. Dojdziesz, czy mam ci pomóc?
-Powinnaś bardziej wierzyć w swoje umiejętności. – zaśmiała się.
Chwiejnym krokiem udała się do łazienki. Moc Lany dziwnie na nią działała. Nie czuła się jak osoba pobita i postrzelona przez bandę bandytów, bardziej jak ktoś, kto chorował na grypę i po dwóch tygodniach pierwszy raz podniósł się na nogi.
Przed wejściem pod prysznic dokładnie się sobie przyjrzała. Nie zauważyła żadnych większych blizn, oprócz jednej po kuli w podbrzuszu, na prawo poniżej pępka.
-Żegnajcie biodrówki – mruknęła do siebie.

Po kąpieli ubrała się w pożyczone od Lany ubrania. Były tylko troszeczkę z duże. Kilkoma ruchami dłoni wysuszyła włosy i zeszła na dół. Przyjaciółka przez ten czas nawet nie ruszyła się miejsca. Elena usiadła na łóżku i przyjrzała się jej dokładnie. Coś ją męczyło.
-Co się stało? – zapytała.
-To nie w porządku. Tak nie powinno być, a Sam nie chce nic z tym zrobić...
-Chodzi o Zilla? Boisz się, że ciebie też dopadnie?-.
Uzdrowicielka westchnęła.
– Nie martw się, dla całego etapu jesteś jak święta, nawet tacy wykolejeńcy darzą cię większym, czy mniejszym szacunkiem – kontynuowała.
-No wiesz, tak naprawdę nigdy nic nie wiadomo...
-Przestań...
Lana nie wytrzymała.
-Już nawet nie chodzi o mnie! Nie widzisz co ci zrobili?! Cudem przeżyłaś, gdyby nie to coś, pewnie nadal by cię bili. -głos jej się załamał - A gdybyśmy cię w porę nie znaleźli już byś była martwa! Choć pewnie i tak wkrótce będziesz, bo nie sądzę, żeby ci odpuścili!
-Jakie coś?
-Coś ich tam wystraszyło zanim cię wykończyli. – powiedziała beznamiętnie.
-Acha.... Co to jest? – wskazała palcem na świstek zmiętego papieru na szafce.
-Liczyłam, że ty mi powiesz – sięgnęła po przedmiot i rzuciła go w jej stronę.- Miałaś to w ręce kiedy cię znaleźliśmy-.
Elena delikatnie rozprostowała kartkę i przyjrzała się jej dokładnie.
-Nie wiem o co chodzi – stwierdziła, wkładając ją do kieszeni. – Chyba powinnam już iść.
-No co ty!? Dopiero wstałaś, jesteś jeszcze słaba i ...
-Dam sobie radę – uśmiechnęła się –Jak zawsze.
-Jak chcesz- stwierdziła niepewnie podając jej rękę. Elena ją chwyciła i chwiejnie podniosła się z miejsca. Odczekała chwilę, aż przyjaciółka odejdzie i jeszcze raz przyjrzała się papierkowi, na którym widniał pisany dziewczęcą ręką napis: Ostatnia szansa. Wróć, jeśli nie chcesz być ich jedynym światłem w ciemności.
Wtedy do domu wpadł Sam.
-Jest Elena? – przełknął ślinę – Potrzebujemy ludzi.

* * *


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Miriam
Bez mocy
Bez mocy


Dołączył: 11 Maj 2010
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina Samotności
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:26, 02 Lip 2010    Temat postu:

Zabójcze. Po prostu zabójcze. Kurde jak bym chciała miec taki talent! Zazdroszczę ci jak nie wiem co Mruga ! Z niecierpliwością czekam na kolejne części

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
heroin(e)
Debil Roku


Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 2232
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 15:42, 03 Lip 2010    Temat postu:

CHCEMY WIĘCEJ! CHCEMY WIĘCEJ!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Summers
Kameleon
Kameleon


Dołączył: 30 Cze 2010
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nerly Scott (PB)

PostWysłany: Sob 17:55, 03 Lip 2010    Temat postu:

* naśladuje gościa z reklamy Heikenen ( czy jakoś tam ) Festival *

Fire-mup masz talent. Serio...

= CHCEMY WIĘCEJ, CHCEMY WIĘCEJ =

Czekam na dalsze części. Wesoly


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Summers dnia Sob 17:56, 03 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fire-mup
Biczoręki


Dołączył: 08 Maj 2010
Posty: 2051
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:51, 04 Lip 2010    Temat postu:

Jejku, dziękuję. Embarassed
Szczerze nie spodziewałam się takich reakcji, gdy zaczynałam to pisać. Zawstydzony



-Chciał bym, żebyś sprawdziła co się dzieje w elektrowni, mam złe przeczucia... Jeśli oczywiście czujesz się na siłach...-ostatnie zdanie wypowiedział z takim ociąganiem, iż było wręcz pewne, że Elena nie ma większego wyboru. Ale co tam.
-Przeczucia...- powtórzyła beznamiętnie.
-Słuchaj – powiedział niecierpliwie – Wiem, że Caine coś knuje, stawiam na elektrownie. Nie szykuje kolejnej wojny, chcę po prostu kogoś tam wysłać, żeby zobaczyć, czy się mylę, czy nie, a pomyślałem o tobie, ponieważ jestem pewien, że sobie poradzisz.
-Acha...
-Oczywiście jeśli się zgodzisz.- stwierdził z naciskiem. Elena nie miała siły i ochoty się z nim kłócić. Po prostu pojedzie tam, wróci i będzie miała z głowy tą cholerną... elektrownię! No tak! Jak mogła być taka głupia! ‘jeśli nie chcesz być ich jedynym światłem w ciemności.’. ‘Światło’ rozszyfrowała od razu, chodziło o jej ogień, ale ciemność? Pierwszą rzeczą jaka jej przyszła na myśl było Gaiaphage, ale mu przecież chodziło o prąd! Mają zamiar zgasić światło! Idiotka!
-Więęęęęęc?
-Eeeeem... Sorry, zamyśliłam się. Ok, mogę iść.
-Świetnie - klasnął w dłonie. – Spotykamy się za dwie godziny w moim biurze.
-Mhm.

Słońce powoli wschodziło, mieniąc się słabo między drzewami, które rzucały długie cienie. Wilgotne powietrze pachniała sosnowymi igłami, a pod nogami przyjemnie chrzęściła ściółka. Elena siedziała na zwalonym drzewie i obmyślała szczegóły swojego planu. To miejsce pozwalało jej się naprawdę wyciszyć. To tutaj przyszła pierwszej nocy po przyjeździe do Perdido, prawdopodobnie właśnie tu Edilio się w niej zakochał. Czule pogładziła mech palcami. Jeśli tego nie przeżyje, chciała by się znaleźć w takim miejscu jak to. O ile na to zasłużyła. Spojrzała w niebo powoli przybierające różowego odcienia. A jeśli Drake’owi się uda? Nieee, to nie możliwe... Ale jeśli? Tak naprawdę było by to dla niej najwygodniejsze rozwiązanie. Żyła by sobie spokojnie, nie obawiając się niczego, a w szczególności żadnego Zilla. Jak Diana, pomyślała nagle. Odetchnęła głęboko i wyjęła z kieszeni zmięty świstek papieru, by go po raz setny przeczytać. Odruchowo dotknęła swojego podbrzusza.
-Ostatnia szansa, tak? Świetnie. – podniosła się. Nie miała przecież nic do stracenia. Pewnie ruszyła w stronę domu. Wymijając drzewa, czuła, jakby te zastępowały jej drogę.
-To tylko twoja wyobraźnia.- wmawiała sobie.
-Albo sumienie...
-Nie. – westchnęła.- Wariuję.
Weszła do domu, pogłaskała Reinę i udała się do łazienki. Trochę pudru, dużo tuszu do rzęs, kredka dla podkreślenia oczu, delikatny błyszczyk... Wyglądała naprawdę świetnie i w pełni zdawała sobie z tego sprawę. Przeczesała jeszcze włosy spuszczając je luźno na ramiona, ubrała swój czarny kostium i ostatni raz (może i w życiu) się sobie przyjrzała. Blada skóra, wszechogarniająca czerń, świdrujące oczy... rzeczywiście przypominała czarny charakter z jakiejś bajki, złą czarownicę. Lecz wystarczył tylko jeden czarujący uśmiech, by to natychmiast zmienić. Zadowolona z siebie, pewnym krokiem ruszyła w stronę ratusza.
Kilka osób odwracało głowy gdy przechodziła, ale miała to gdzieś.
Sam czekał już przy schodach. Była z nim dziewczyna, na oko trzynastoletnia, o bardzo drobnej posturze, jasnych, nieudanie pocieniowanych włosach do ramion i jeszcze jaśniejszych błękitnych oczach. Burmistrz uśmiechnął się na jej widok.
-No nareszcie. To jest Cornnelly, pójdzie z tobą.-.
Elena skrzywiła się w nieszczerym uśmiechu. Po chwili spanikowała. Jej plan tego nie przewidział, już i tak ryzykowała własne życie, nie mogła narazić tej dziewczyny!
-Wiesz... – starała się, żeby jej głos brzmiał nonszalancko – Nie obraź się, ale wolę pracować sama.
-A jeśli jednak Caine naprawdę coś planuje? Przyda ci się wsparcie.-.
-Dam sobie radę, jestem dużą dziewczynką – buntowała się.
-Ale Caine jest chłopcem większym od ciebie. Nie, żebym w ciebie nie wierzył.- zaśmiał się.
Nie wiedziała co robić. Jeśli będzie się nadal opierać, Sam zacznie coś podejrzewać, a jeśli ją weźmie... Musiała improwizować.
Westchnęła ciężko na znak zgody. Dziewczyna wyglądała na uradowaną.
-Cześć, jestem Cornnelly, krócej Cornnell – uśmiechnęła się słodko, Elena to zignorowała – A jeszcze krócej C-nell. Większość osób mnie tak nazywa, wymyślił to mój brat kiedy jeszcze... – głos jej zadrżał. Wzięła głęboki wdech i po chwili na jej twarzy znów pojawił się uśmiech, lecz tym razem słabszy. – Z resztą nie ważne.
-No dobra C-nell, wsiadaj.- Elena wskazała na tył swojego motoru. Dziewczyna z widocznym entuzjazmem w oczach usadowiła się na siedzeniu. Dziwne, kogoś jej przypominała... Tylko kogo? Z resztą kit z tym. Czekała je długa podróż.



* * *


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Fire-mup dnia Nie 21:53, 04 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Muffy
Pirokinetyk


Dołączył: 24 Lut 2010
Posty: 706
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:24, 05 Lip 2010    Temat postu:

Kolejny na prawdę boski rozdział. Podoba mi się to, jak piszesz - żywe dialogi, interesujące opisy i masz świetne pomysły Wesoly.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
heroin(e)
Debil Roku


Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 2232
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:01, 05 Lip 2010    Temat postu:

Było chcemy więcej,to może teraz hmmm...
Dzię-ku-jemy! Dzię-ku-jemy!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Miriam
Bez mocy
Bez mocy


Dołączył: 11 Maj 2010
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina Samotności
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:38, 05 Lip 2010    Temat postu:

`Świetne!!! Czekam na więcej

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Summers
Kameleon
Kameleon


Dołączył: 30 Cze 2010
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nerly Scott (PB)

PostWysłany: Wto 11:31, 06 Lip 2010    Temat postu:

Dołączam się do heroin(e) Wesoly
Dzię-ku-jemy!

A ja tylko dodam, że piszesz bardzo fajne opisy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fire-mup
Biczoręki


Dołączył: 08 Maj 2010
Posty: 2051
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:12, 11 Lip 2010    Temat postu:

Dziękuję. Nie sądzę, żebym była aż taka dobra, ale to miło z waszej strony. Wesoly
Na jakiś czas wstrzymuję pisanie, ponieważ wyjeżdżam. Kilka razy pewnie zajrzę na forum, ale nie sądzę, żeby po za tym udało mi się coś tam nabazgrolić. Jezyk



Nie miała kasku dla C-nell, lecz ta najwyraźniej czerpała radość z wiatru we włosach.
-Jaką masz moc? No wiesz, Sam nie wysłał by takiego zwykłego człowieka na zwiady. Tobie widać ufa, więc musisz coś tam umieć. Ja na przykład odczytuję przedmioty. Wiem trochę dziwnie to brzmi, ale jeszcze nie znalazłam na to lepszej nazwy. Chodzi mniej więcej o to, że jak jest Np. jakiś sejf, to gdy go dotknę, od razu znam kombinację szyfru, osobę która go zbudowała, no wiesz, całą jego historię. Rozumiesz o co mi chodzi? Co?
-Eeeee... Chyba tak.- Wbrew pozorom była wdzięczna Cornnelly za to, że jest. Jej paplanina odwracała myśli Eleny od misji i uszczerbków w planie.
-Więc?
-Co?
-Co potrafisz?
-Posługuje się ogniem.
-Hah! Farciara! Te moce to są chyba przypadkowo przyznawane, nie? Myślałaś może o jakimś przezwisku? Coś ognistego! Fire Lady? Nie, może coś z mutanta. W końcu jesteśmy z tego dumne, nie? Hmmm... Mutant, mupek, mup... może Fire-mup?
-Słuchaj, to brzmi idiotycznie. Kompletnie bez sensu.
-Jak chcesz. – obraziła się dosłownie na kilka sekund, po czym ponowiła swój monolog, lecz nagle Elena przestała słuchać. Na plaży niedaleko autostrady stali Quinn z Ediliem. Jakaś niewidzialna siła ścisnęła ją za serce. Nie była przygotowana na to spotkanie. Chciała jak najszybciej przejechać, licząc, że ten jej nie zauważy, ale nie potrafiła ruszyć się z miejsca. Kolejna rzecz, której nie przewidziała. Chłopak spojrzał na nią i ruszył w jej stronę. Wręcz świetnie! Nie mogła zdradzić mu swoich prawdziwych zamiarów, nikt nie mógł ich znać. Wiedziała jednak, że gdy on spojrzy jej w oczy, nie będzie potrafiła go okłamać. A nawet jeśli, odkryje to. Mogła zrobić jedno.
To dla dobra wszystkich w ETAPie, powtarzała sobie, lecz łzy powoli zaczęły przesłaniać jej wizję.
-Możemy porozmawiać?- spytała słabo. Weź się w garść! Nakazała sobie. Żeby to zrobić musiała być wściekła, zła. Wtedy pomyślała o Zillu i jego Ekipie Ludzi, bliźnie na brzuchu, samotności, Drake’u... Nabrała pewności siebie.
-O co chodzi?
-Chodź tam – burknęła żałośnie i wskazała na kępkę drzew parę metrów od szosy. –C-nell, poczekaj na nas.
Szli powoli nie patrząc na siebie.
-Wracam do Coates.– oznajmiła szorstko.
-Ale jak to?
-Ja tutaj nie pasuje.
-Słyszałaś o Zillu. - Było to bardziej stwierdzenie niż pytanie - Coś wymyślimy, nie dam mu cię ...
Podciągnęła koszulkę i pokazała mu ślad po kuli. Zaniemówił.
-K...kiedy to się stało? – spytał w końcu. Był zszokowany.
-Parę dni temu, ale to nie ważne.
Przełknął ślinę.
-Słuchaj, coś z tym razem zrobimy, nie musisz tam wracać... – powiedział kładąc duży przycisk na słowo „razem”.
-Nie. Ale chcę.
-Chcesz? – spytał z niedowierzaniem.
-Jestem jedną z nich, zawsze byłam, nie widziałeś tego?
-Nie, nie jesteś. – jego głos przybrał poważniejszy ton – Może kiedyś byłaś, ale teraz? Zmieniłaś się, powie ci to każdy kto cię znał wtedy i teraz. Nie jesteś zła.
-Czyżby? –wskazała na siedzącą i nudzącą się na motorze C-nell – Ja wrócę do Coates, ale ona? Ona będzie walczyć do końca. I przegra. Zabije ją Caine albo Drake, będzie mieć wielkie szczęście, jeśli zrobię to ja.- mówiła delikatnym, spokojnym głosem, co tylko potęgowało grozę tych słów - Jak widzisz wiozę tą dziewczynkę na pewną śmierć. Nadal uważasz, że nie jestem zła? –.
-Nie wierzę w to.-. Edilio wciąż uparcie trwał przy swoim. Musiała to jak najszybciej zakończyć.
-Więc patrz – odwróciła się i już miała zamiar odejść, kiedy złapał ją za łokieć.
-Zostań.- powiedział tym razem ciszej – Potrzebujemy cię tu.
-My, znaczy ty? – musiała być bezwzględna. Spuścił oczy.
-Kocham cię.-
Elena zacisnęła powieki by się nie rozpłakać. Jeszcze nigdy żaden chłopak nie powiedział jej, że ją kocha. W ogóle nie pamiętała, kiedy ktoś ostatnio jej to mówił. Ale nie mogła się teraz poddać, za daleko zaszła. Po za tym nie robiła tego dla siebie.
-Nie - szepnęła słabo, nie wiedziała kogo te słowa zabolą bardziej, ją, czy jego.- Nie kochasz. Potrzebujesz, ponieważ cię rozumiem, a tego najbardziej w świecie pragniesz – zrozumienia. To nie jest to samo-.
Nie odezwał się więcej. Elena uwolniła rękę z jego uścisku i pobiegła w stronę autostrady. Wsiadła na motor i założyła kask, by C-nell nie widziała jak płacze. Ostatni raz obróciła się w stronę Edilia. Nadal tam stał.
-Zsiadaj – rozkazała ostro.
-C-co?
-Daje ci ostatnią szansę, potem będzie za późno. Zsiadaj! – tym razem prawie krzyknęła.
-Nie!- powiedziała twardo Cornnelly.- Nie wiem w co się pakujesz, ale będziesz potrzebowała pomocy.
-Idiotka- warknęła Elena i odpaliła silnik.


* * *


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Loki
Super Moderator
<b>Super Moderator</b>


Dołączył: 26 Maj 2010
Posty: 2006
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:43, 12 Lip 2010    Temat postu:

Wzruszająca ta scenka z Ediliem.
A że mnie nie było, muszę pogratulować wszystkich poprzednich rozdziałów - są po prostu BOOOOOOSKIE Jezyk
No i wiemy, skąd się wzięło Fire-mup Kwadratowy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Loki dnia Wto 8:59, 13 Lip 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fire-mup
Biczoręki


Dołączył: 08 Maj 2010
Posty: 2051
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:07, 13 Lip 2010    Temat postu:

Elka napisał:

No i wiemy, skąd się wzięło Fire-mup Kwadratowy

Właściwie to wymyśliłam tą historyjkę na poczekaniu. Jezyk Jezyk


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Muffy
Pirokinetyk


Dołączył: 24 Lut 2010
Posty: 706
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:31, 14 Lip 2010    Temat postu:

Cudowny rozdział, tylko smutno, że Elena zostawiła tak Edilia. Biedny chłopak.
I wracaj z wyjazdu szybko, bo musisz nam napisać ciąg dalszy!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Summers
Kameleon
Kameleon


Dołączył: 30 Cze 2010
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nerly Scott (PB)

PostWysłany: Śro 14:58, 14 Lip 2010    Temat postu:

Jak zwykle przepięknie Fire-mup Mruga
Muffy napisał:
tylko smutno, że Elena zostawiła tak Edilia. Biedny chłopak.

Niech go zostawi Jezyk Później więcej akcji będzie z nimi na pewno XD


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fire-mup
Biczoręki


Dołączył: 08 Maj 2010
Posty: 2051
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:14, 06 Sie 2010    Temat postu:

No dobra. Wróciłam, stworzyłam i zamieściłam, jak to się mówi. Wesoly
Ciągniemy dalej tą parodię...

Po kilku godzinach drogi wreszcie dostrzegła w oddali elektrownię. Jak na razie była tylko maleńkim punkcikiem falującym na horyzoncie, z powodu drgań gorącego powietrza. Wzięła głęboki wdech. Nie musiała tam jechać. W każdej chwili mogła zmienić zdanie, wykonać swoją misję, lub zwyczajne zawrócić i zapomnieć. Prawdopodobnie by to zrobiła, gdyby nie rozmowa z Ediliem, która uniemożliwiła jej powrót. Wszyscy w Perdido wiedzieli już pewnie o jej zdradzie i raczej nie powitali by jej zbyt ciepło.
No nic. Jechała dalej, a ostatnie odcinki drogi dłużyły jej się niemiłosiernie. W końcu zaczęła zbliżać się do ogrodzenia. Powoli, w pełnej gotowości do ataku zsiadła z motoru.
-Stój, bo strzelam! – dało się słyszeć słaby głos. Po chwili koło głowy Eleny świsnął pocisk. W sekundę zapłonęła i już miała uderzyć, gdy nagle usłyszała czyjeś wołanie.
-Josh debilu! Ona jest od Sama.- tym razem była to dziewczyna. Czyżby pan burmistrz się pomylił? Może to ona coś opacznie zrozumiała? Bo na pewno nie było tu Caina.
-Czego tu chcesz – zapytała wystawiając głowę przez jedno z okien. Była dość puszystą osóbką z okularami na nosie i fryzurą, która zapewne jeszcze kilka godzin temu była kucykiem. Elena nie wiedziała co odpowiedzieć. Do dupy z planem, i tak się posypał. Trzeba improwizować.
-Mogę się trochę rozejrzeć? – wypaliła w końcu.
-Eeeee.... Jasne.
-Czekaj tu na mnie – rzuciła do Cornelly odchodząc.
Nie szukała w środku. Mało prawdopodobne, żeby jakoś dostali się do elektrowni nie wzbudzając podejrzeń straży. Obeszła obiekt dookoła, poczym wróciła na miejsce zrezygnowana. Już miała wracać na motor, do niecierpliwiącej się C-nell, kiedy nagle coś pod jej nogą zachrzęściło. Zdziwiona podniosła z ziemi papierek po czekoladce Junior Mints. Uśmiechnęła się do siebie triumfalnie, poczym schowała się za ścianą komina nasłuchując. Stała w bezruchu dość długo, ale była cierpliwa i w odróżnieniu od większości ludzi, palące słońce nie robiło na niej większego wrażenia. W końcu dostrzegła nikły ruch. Właściwie były to tylko zamazane ruchy powietrza, na które przeciętna osoba nie zwróciła by najmniejszej uwagi. Lecz nie ona... Ona zakradła się od tyłu, nabrała w ręce piasku i zanim przeciwnik się zorientował, obsypała go nim, poprawiając sobie widoczność.
-Aaaaa! – krzyknął, pocierając oczy, poczym przybrał widoczną postać, wyciągną z za pasa nóż i wycelował w dziewczynę. Chciało jej się parsknąć śmiechem. Mogła bez problemu go powalić, nawet bez użycia mocy, albo.....
Skupiła wzrok na ostrzu starając się, by jej źrenice nie zmniejszały objętości.
-Nie zbliżaj się – sapnął Robal nabierając pewności siebie. – Albo cię zabiję.
-Nie, proszę ja... tylko...
Dyskretnie odwróciła się za siebie. Jej motor stał poza polem jego widzenia, a C-nell, zapewne była w środku. W porządku, mogła grać dalej. Chłopak stał jak wryty nie bardzo wiedząc co zrobić. Głupek, pomyślała. Nie chciał jej zabić, widziała to w jego oczach, ale nie mógł też pozostawić po sobie świadka, bo spartaczył by zadanie, co mogło by się bardzo źle dla niego skończyć. Był rozdarty. Myśl, chłopie, myśl! Poganiała go w duchu Elena.
Minęły by wieki, zanim wpadł by na właściwe rozwiązanie, a nie mogła specjalnie go na nie naprowadzić, bo domyślił by się podstępu. Była w stanie zrobić tylko jedno. Uśmiechnęła się słodko i podeszła bliżej.

Z pełną odpowiedzialnością mogła stwierdzić, że to był najgorszy dzień w jej życiu! Przez całą drogę do akademii, musiała znosić obrzydliwe zaczepki i komentarze Robala. Nie do wiary, że miał dopiero 12 lat! Kilkakrotnie hamowała niepowstrzymaną chęć, do uderzenia go kulą ognia, ale trzymała się dzielnie. Jednak obiecała sobie, że dopadnie go, gdy tylko skończy swoją misję. I o ile ją skończy. Mogła by wtedy... Nieeee, to by było zbyt okrutne, wręcz nieludzkie... Po za tym nieskuteczne, ponieważ nie sądziła, żeby Drake’owi po ostatniej wymianie zdań nadal na niej zależało. Będzie musiała to jakoś odkręcić.
Odetchnęła z ulgą, gdy jej oczom ukazały się mury Coates. Wyglądało strasznie. Duża część budynku szkoły w ogóle nie przypominała dzieła rąk ludzkich (nie chciała wiedzieć, co dokładnie się stało), więc większość dzieciaków gnieździło się w pobliżu internatu. Trawa była wysuszona, zdecydowanie zbyt długa, a w niektórych momentach wyrwana. Domyślała się w jakim celu, ale wolała jednak tego nie roztrząsać. Gdy tylko znaleźli się na głównym placu, uderzył w nich niesamowity odór. Zebrało jej się na płacz. Nie chciała spędzić ani sekundy swojego życia w miejscu takim jak to! Szczególnie z bandą tych psycholi! Nie mogła tu zostać! Po prostu nie mogła. Kusiło ją, by się odwrócić i uciec, nim ktokolwiek zobaczy, że jej niema, lecz nie była w stanie. Było na to za późno, po za tym nie miała już dokąd. Perdido Beach było dla niej zamkniętą księgą, nie przyjęli by jej tam z powrotem. Nie po tym co zrobiła... Stop! Co właśnie robi. I zrobi! Upomniała się. Jakoś wytrzyma. Z resztą nie miała innego wyjścia. Westchnęła głęboko i razem z Robalem ruszyli w stronę wejścia.

Czarna terenówka wlokła się niemiłosiernie. Drake siedział na tylnym siedzeniu, z macką owiniętą wokół trzęsącej się ze strachu dziewczyny. Zazwyczaj sprawiało mu to przyjemność. Lubił, gdy ludzie się go bali, ale dzisiaj nie był w nastroju nawet na to, by czuć z tego powodu satysfakcję. Był głodny i wściekły. Denerwowało go to, że Caine się obudził, gówniara widziała jego sny, a .... Nie, w ogóle nie chciał o niej myśleć. W końcu to nie jego wina, sama odeszła! Po za tym już go zupełnie nie obchodziła. Niech gnije u Sama, niech patrzy, jak on zdobywa władzę. Trudno, sama tego chciała. Nie potrzebował jej. Była dla niego tylko... tylko... Starał się jak mógł, by nie dopuścić do siebie tego słowa. Ale to prawda...
Była najbliższą mu osobą w ETAPie. Nagle usłyszał cichy jęk. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że przez ten czas, jego bicz coraz mocniej zaciskał się wokół zakładniczki. Uśmiechną się okrutnie i zawęził uścisk jeszcze mocniej. Poluzował go dopiero wtedy, gdy poczuł na swojej macce ciepłą, lepką ciecz. Niestety, musiał dowieźć dziewczynę do Coates choć trochę żywą.
Chociaż....
W końcu zatrzymali się na podjeździe akademii. Drake wyskoczył z samochodu, zanim ten zdążył się jeszcze zupełnie zatrzymać, brutalnie ciągnąc za sobą przerażoną zakładniczkę. Jak wicher wpadł przez główne wejście do stołówki, gdzie już czekali na niego Caine, Diana i Robal. Zatrzymał się na chwilę. Na twarzy tego ostatniego dało się zauważyć coś na kształt satysfakcji. Spojrzał na niego morderczym wzrokiem i ku jego wielkiemu zdziwieniu, ten, uśmiechnął się jeszcze szerzej, choć już znacznie mniej pewnie. Postanowił to zignorować, powracając myślami do swojego zakładnika. Wyszczerzył się nonszalancko.
-Patrzcie kogo mam. – pomachał w powietrzu zbielałą ze strachu dziewczyną. Na Robalu nie zrobiło to najmniejszego wrażenia.
-Patrzcie kogo JA mam.



* * *


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Fire-mup dnia Pią 19:33, 06 Sie 2010, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Loki
Super Moderator
<b>Super Moderator</b>


Dołączył: 26 Maj 2010
Posty: 2006
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:32, 06 Sie 2010    Temat postu:

Ah! W końcu! Jak ja na to czekałam! Jak tylko zobaczyłam, że Fire-mup coś napisała w tym temacie zaczełam piszczeć. Hurra
No, ale do rzeczy - świetny rozdział. Podziwiam Elenę - w życiu bym się nie odważyła. I moje współczucia dla Orsay, po tym fragmencie stały się dużo większe. Kobieto - zastanów się poważnie nad karierą pisarki. Gdybyś miała dobry temat, to wydawnictwa mogłyby się o ciebie bić. (całkowita powaga) Czytam twoje "Światło w Ciemności" po raz "ęty" i nadal się zachwycam. Oby wena ci sprzyjała, bo będę cię zadręczać o ciąg dalszy (a wierz mi - przezwiska "Tyran" nie zdobywa się przypadkiem). Chylę czoło Padam i czekam niecierpliwie (wiem, że się powtarzam).


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fire-mup
Biczoręki


Dołączył: 08 Maj 2010
Posty: 2051
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:48, 21 Sie 2010    Temat postu:

Dzięki, kochana jesteś. Wesoly
Choć zdecydowanie przesadzasz...

EDIT:

Ostatnimi czasy kiepsko u mnie z weną, więc wyszło to tak jak wyszło, ale no nic. Confused

Elena dokładnie przyjrzała się twarzom wszystkich zebranych. Robal był wyraźnie z siebie dumny. W końcu nie dość, że sam przyprowadził nowego zakładnika, to jeszcze pokonał w tej konkurencji Drake’a, który przywiózł ledwie żywą dwunastolatkę. Caine lustrował ją wzrokiem. Zapewne rozważał, czy zakuć ją w beton, czy zabić z miejsca. Ewentualnie zlecić to swojemu wiernemu pieskowi. Drake... Jego nie mogła rozgryźć. Przyglądał się jej równie intensywnie, spojrzeniem, które było idealną mieszanką szoku, wściekłości i co dziwne, czegoś w rodzaju ulgi. Jedynie Diana, ze stoickim spokojem uśmiechała się do niej w miarę szczerze, choć z nutką tajemniczości.
-I mam ci niby uwierzyć, że dałaś się złapać temu czemuś? – spytał spokojnie Caine przerywając milczenie. Robalowi momentalnie zrzedła mina.
-Raczej nie. Wyszedł byś na idiotę. – było to dość odważne zagranie. W jego oczach zatańczyły złowieszcze ogniki, poczym natychmiast się opanował. Nie sądziła, by ktokolwiek oprócz niej zwrócił na to uwagę. Oczywiście nie licząc Diany, która śledziła wzrokiem każdy jego ruch.
-Powiedz mi zatem, dlaczego miał bym cię teraz nie oddać Drake’owi?
Hmmm... Jakby ci to powiedzieć... Raczej kiepsko by to zniósł.
-To ty nie wiesz? – spytała, teatralnie udając zaskoczenie. – Wydaje mi się, że zostałam tu zaproszona. – stwierdziła, patrząc wyczekująco na pannę Lardis.
Caine obrzucił swoją ‘dziewczynę’ gniewnym wzrokiem.
-Bo nieważne jak bardzo byś w siebie wierzył, nie dasz rady Sa... Całemu Perdido Beach. – powiedziała łagodnym głosem Diana, ironicznie się uśmiechając.
-Nie przypominam sobie, żebyś to ze mną ustalała. – wycedził przez zęby.
-Jakoś mi to umknęło.
Chłopak z trudem stłumił napad wściekłości. Już chciał się jakoś odgryźć, gdy nagle zdał sobie sprawę, że ona miała rację. Przez krótką chwilę szukał argumentów, popierających jego stanowisko, lecz w końcu się poddał.
-Dobrze więc. Zostaniesz jako nasz zakładnik.
-Czyli co? Łapki w beton?
-Nie – zaśmiał się paskudnie – Mogą nam się jeszcze przydać. Bo od teraz będziesz robić zawsze to co ci każe, jak ci każę i kiedy ci każę. – wstał i skierował się do wyjścia. Zatrzymał się przed samymi drzwiami i jeszcze raz na nią spojrzał. - Jeden fałszywy ruch i koniec naszej współpracy. Robal, Drake za mną.
Po chwili w pomieszczeniu została jedynie ona i Diana.
-Nawet łatwo poszło. – odezwała się Elena po kilku minutach ciszy, pomijając złośliwą uwagę, na temat jej nowej fryzury.
-Masz szczęście. Rzadko zostawia zdrajców przy życiu.
-A w ogóle to dzięki. Nie mam pojęcia jak to zrobiłaś, ale dzięki.- miała oczywiście na myśli incydent z Zillem, a nie jej kamienne milczenie podczas ‘rozprawy’.
-Jack trochę pomógł - uśmiechnęła się okrutnie – On ma ukryty potencjał.
-Nie wątpię. Caine zapewne nic o tym nie wie
-Zapewne.- przyjrzała jej się dokładnie. – Zmieniłaś się. I to bardzo.- zaśmiała się gorzko - A była z ciebie taka słodka, niewinna dziewczynka. Już myślałam, że nie dasz rady w ETAPie... A jednak
Elena zmrużyła oczy.
-To twoja zasługa.
-Wiem. I dlatego ci nie wierzę. – zaczęła powoli obchodzić ją dookoła. – Powiedz, Sam kazał ci tu przyjść? Nieeee... Oczywiście, że nie. Przecież nie posłał by cię tu samej, to taki dobry chłopiec. – stwierdziła szyderczym głosem - Więc albo jesteś na tyle głupia, żeby pchać się tu na własną rękę, albo znudziło ci się już życie w ETAPie.
Zesztywniała.
-Więc po co mnie tu ściągnęłaś?
-Żebyś pomogła Caine’owi w jego najnowszej fantazji. Wiedziałam, że nie przegapisz okazji, żeby trochę nas poszpiegować.
-Ja nie szpieguję.- wysyczała wściekle, za późno zdając sobie sprawę, że właśnie się tym zdradziła. Znaczy zdradziła by, gdyby szpiegowała. Bo miała trochę odmienne plany.
-Nie?
-Nie. A nawet jeśli, to co zrobisz? – wymierzyła dłoń w jej stronę.
-Na co ty liczysz?! Mieszkam z Cainem i Drake’iem pod jednym dachem i dyryguję nimi jak tylko chcę, mając ledwie dwie kreski mocy! Więc fajerwerki zachowaj sobie dla siebie, bo uwierz, że nie zrobią na mnie większego wrażenia. – uśmiechnęła się okrutnie – Mam cię w garści, nic nie możesz mi zrobić.
-Tak myślisz?- zbiła ją z tropu. – Naprawdę uważasz, że przyszła bym tutaj nie mając niczego w zanadrzu?
-Nie myślę. Jesteś zbyt podobna do mnie.
-Nie, nie jestem.
Diana kontynuowała, nie zwracając na to najmniejszej uwagi.
-Mogły byśmy być siostrami. Co ty na to? Ja nie powiem nic Cainowi, a ty będziesz na każde moje zawołanie. Zrobisz to co ci każę bez żadnych pytań i wątpliwości. To mi będziesz podlegać, nie jemu.
-A ty co, armię zbierasz?! Nie jestem taka głupia jak Jack! Ja nikomu nie podlegam. Pracuję tylko dla siebie.
Uśmiechnęła się.
-Prawidłowa odpowiedź.


* * *


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Fire-mup dnia Sob 23:50, 21 Sie 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Loki
Super Moderator
<b>Super Moderator</b>


Dołączył: 26 Maj 2010
Posty: 2006
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 9:43, 22 Sie 2010    Temat postu:

Nie jest tak źle Jezyk Elena i Diana naprawdę się lubią Kwadratowy, ale ciekawi mnie rozmowa Caine'a z Drakiem... Zabawa się zaczyna, co mnie bardzo cieszy Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Miss_Merwin
Gość





PostWysłany: Nie 13:38, 22 Sie 2010    Temat postu:

Nieźle piszesz Fire-mup. Wciągnęło mnie to.
Powrót do góry
Ladriska
Gość





PostWysłany: Śro 12:56, 08 Wrz 2010    Temat postu:

Fire-mup napisał:
-Caine cię zabije – powiedział cicho
-Więc szykuj beton kochanie- syknęła i odjechała.


O to jest świetne Wesoly.

Podoba mi się ten ff. Oby tak dalej Wesoly.
Powrót do góry
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum GONE Strona Główna -> Archiwum / Fan-Art-Fan-Fiction! Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 4 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin