Forum Forum GONE Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

[Fan-fick] "Światło w Ciemności"
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum GONE Strona Główna -> Archiwum / Fan-Art-Fan-Fiction!
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Fire-mup
Biczoręki


Dołączył: 08 Maj 2010
Posty: 2051
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:36, 09 Wrz 2010    Temat postu:

Nie wiem, jak mi to wyszło. Miało być kłótliwie, jak jest - trudno mi powiedzieć.


Opuszkami palców przejechała po zakurzonym biurku. Ku własnemu zaskoczeniu, stęskniła się za swoim pokojem. Czuła się tu tak... normalnie. Okno było otwarte na oścież, książki porozrzucane po całym pokoju, a ubrania – jej prawdziwe ubrania, wyrzucone z wysokiej szafy, zapewne podczas poszukiwań jedzenia. Zaśmiała się. Ciekawe, czy ktoś znalazł jej ostatnią paczkę chipsów, którą tam ukryła przed Anisse. Pociekła jej ślinka. Obecnie mogła jedynie pomarzyć, o paczce chrupiących, aromatycznych Walker’sów. O tym cudownym szczypaniu soli na języku, zapachu ostrych przypraw palących wargi i o słodkiej, zimnej coli gaszącej ten ogień... Nagle zrobiło się jej ciemno przed oczami. Musiała podtrzymać się szafki nocnej, by nie upaść. Natychmiast przestań o tym myśleć! Skarciła się. Powoli osunęła się na łóżko Anisse, wznosząc tumany kurzu. Będzie musiała trochę tu posprzątać.

Gdy pokój wyglądał już w miarę znośnie, pierwszy raz od paru dni przebrała się w normalne ubranie. Były to obcisłe, czarne Jeansy i długi, biały sweterek bez rękawów, z szerokim kołnierzem opadającym luźno na ramiona, utrzymywany jedynie na cienkich ramiączkach. Jej czarny kostium zdecydowanie zasłużył już na pranie. Przed wyjściem przyjrzała się sobie w lustrze. Wyglądała... dziwnie. Zupełnie jak nie ona. Planując swoją szaloną misję, spodziewała się większej ilości przeszkód, strachu, bólu. A tak naprawdę, mimo wszystko czuła się tu taka... bezpieczna. Ogarniało ją uczucie przynależności, którego tak bardzo brakowało jej w Perdido. I właśnie ta myśl przerażała ją najbardziej.
Zeszła do stołówki, najwyraźniej trochę spóźniona.
-... potrzebuje obstawy i – wszyscy odwrócili głowy w jej stronę.
-Idealnie! – Caine uśmiechnął się na jej widok. – Drake, Elena pójdzie z tobą.
-Co?! – zawołali niemal równocześnie.
-Muszę cię jakoś sprawdzić, a jak to ładnie ujęłaś, wyszedł bym na idiotę, puszczając cię samą do Perdido.- uśmiechnął się złośliwie. Głupek, pomyślała. Kara biednego, niewinnego Drake’a moją obecnością, gdy zapewne miało być odwrotnie.
-Pójdziecie z Orsay po szpiegować trochę Sama, jakieś pytania?

Jeśli kiedykolwiek myślała, że ‘niezręczne milczenie ’panuje w chwili, gdy dwie obce sobie osoby zostają sam na sam, to grubo się pomyliła. Przez całą drogę do Perdido, żadne z nich nie odezwało się ani jednym słowem. Po prostu wysadzili dziewczynę przed Ratuszem i wycofali się do najbliższego lasku. Po kilku minutach drogi, Drake usiadł na zwalonym drzewie, niemo oznajmiając, że to tutaj mają zamiar spędzić resztę nocy. Elena westchnęła ciężko i zaczęła zbierać drewno na ognisko, które po pięciu minutach już płonęło. Przez kolejne pój godziny, oboje tępo się w nie wpatrywali.
-Po co wróciłaś? – zapytał oskarżycielskim tonem. Przez ten czas zdążyło zrobić się zupełnie ciemno, a nikłe światło ognia nie pozwoliło jej określić dokładnie wyrazu jego twarzy.
-Dla władzy. Kiedy Caine opanuje elektrownię, ludzie z Perdido sporo mu zapłacą za dostawy prądu, a ja mam zamiar na tym skorzystać. Banalne.
-Może. Ale strasznie nie w twoim stylu. – Nie była pewna, czy naprawdę się uśmiechnął, czy była to jedynie gra płomieni, odbijających się na jego twarzy. – Szpiegujesz.
Nie wiedziała co odpowiedzieć. Oczywiście! Znał ją lepiej niż inni w Coates i nigdy nie nabierze się na jej pozę a’la Diana. Miała tylko jedno wyjście.
-Tak. I co zrobisz? Powiesz Caine’owi?
-Nie. – Zatkało ją.
-No cóż, dziękuję.
-Nie ma sprawy. – Tym razem była wręcz pewna, że się uśmiechnął. Nie okrutnie, nie złowieszczo, tylko... tak po prostu. I nawet ładnie z tym wyglądał.
–Po za tym, nie robię tego dla ciebie.- Wyrwał ją z zamyślenia. – Mogli byśmy zawrzeć sojusz.
-Ja? Z tobą? Chyba żartujesz...
-Dlaczego nie? W dwójkę dali byśmy radę Cainowi.
-To twoje chore zapędy, nie moje...
-Więc patrząc z twojego punktu widzenia: Czy nie czuła byś się pewniej, mając mnie po swojej stronie? – uśmiechnął się jeszcze szerzej. – Nawet nie wiesz, jak niewielu osobom składam takie propozycje.
-Nie pochlebiaj sobie
Zaśmiał się, ignorując tą uwagę.
-Więc dlaczego nie?
-Ponieważ jesteś psychopatą i mordercą… Psychopatycznym mordercą. Do tego sadystą i...
-Dobra, rozumiem.
-Po za tym cię nienawidzę, gardzę tobą i nie mam pojęcia, dlaczego w ogóle zaproponowałeś mi taki układ. – W tym momencie oboje wybuchnęli głośnym śmiechem. Trwało to dobrych kilka minut. Pierwszy otrząsną się Drake.
-Ale na serio, czemu nie?
-To było na serio debilu!
-Daje ci fory. Będziesz mogła się wycofać, kiedy tylko coś nabroję.
-Jaja sobie robisz?!
-Nie. Mam na dzieję, że do tej pory znajdę jakieś lepsze argumenty. –Zaśmiał się cicho.
-Znając ciebie, nie wiele masz czasu. – uśmiechnęła się nieznacznie - Wiesz co? Gdybyś był taki na co dzień, nawet mogła bym cię polubić. Nooooo.... Przynajmniej przestać aż tak nienawidzić.
-Gdybym był taki na co dzień, prawdopodobnie bym już nie żył... Ale dziękuję.
-Proszę.
-Nie odpowiedziałaś mi....
-Drake...
-Co? Nie sądzisz, że tak było by po prostu bezpieczniej? Gdyby Caine zaatakował ciebie, ja przyszedł bym ci z odsieczą, gdyby zaatakował mnie...
-To akurat rozumiem. Nie pojmuję tylko, dla czego wybrałeś sobie właśnie mnie!
-Masz moc. I to dość potężną. Proste.
-Wiele osób je ma. W samym Coates znalazł byś sobie kogoś... dogodniejszego. Po za tym, ja nie lubię ciebie, ty nie lubisz mnie... – Przyjrzała mu się dokładnie - Bo mnie nie lubisz, prawda?
Zaśmiał się nerwowo.
-Cóż, jeśli sprawi ci to przyjemność... Tak, nie lubię cię.
-Drake!
-Co?!
-Nie mów, że ty dalej...
-To nie moja wina!
-A co, może moja!? - Żadne z nich nie odpowiedziało. Po jakimś czasie Elena położyła się na ziemi, tyłem do niego i do ogniska, kładąc sobie bluzę pod głowę.
-Ty pierwszy trzymasz wartę. –Rzuciła. On milczał. Próbowała zasnąć, ale sen nie przychodził. Westchnęła ciężko.
-Jutro zapewne znowu będziesz sobą.
-Zapewne – odpowiedział cicho - Coś jeszcze?
-Tak. Wchodzę w to.


* * *


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Loki
Super Moderator
<b>Super Moderator</b>


Dołączył: 26 Maj 2010
Posty: 2006
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:49, 09 Wrz 2010    Temat postu:

Powiem ci jak wyszło - fantastycznie! Wesoly
Układzik Elena + Drake - miodzio Jezyk Może być ciekawie.... A nawet na pewno tak będzie.
Czekam, czekam.....
A, no i oczywiście Padam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Miriam
Bez mocy
Bez mocy


Dołączył: 11 Maj 2010
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina Samotności
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:55, 09 Wrz 2010    Temat postu:

`Świetne !! Wciągające, konkretne i rzeczywiście kłótliwe xd
Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fire-mup
Biczoręki


Dołączył: 08 Maj 2010
Posty: 2051
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:03, 22 Wrz 2010    Temat postu:

Miło z waszej strony, że nadal dotrzymujecie mi towarzystwa. Mruga
Większości się już znudziłam. I się nie dziwię. Wesoly


Obudziła się pierwsza. Na dworze było już jasno, ognisko powoli dogasało, a Drake... Drake spał zdecydowanie zbyt blisko niej! Szturchnęła go łokciem, by się obudził. Ten mruknął niewyraźnie parę przekleństw i niechętnie otworzył oczy.
-Wstawaj, trzeba iść po małą.
-Taaaa...
Jakby nic się nie zdarzyło, zabrali otępiałą Orsay z pod Ratusza, wrócili do Coates i zdali raport, wymieniając między sobą tylko pojedyncze, formalne zdania. Resztę dnia spędzili nie zwracając na siebie większej uwagi. Drake czasami patrzył na nią, szukając jej wzroku, ale ignorowała go. W pewnym momencie, krążąc bezcelowo po całej posesji Coates, usłyszała cichy szloch. Automatycznie skierowała się w stronę, z której dochodził.
Na schodkach przy tylnym wejściu do szkoły siedziała zapłakana Orsay. Powoli podniosła na nią oczy.
-Ty nie wiesz, jak on wygląda! – wysyczała.
-Co?
-Ty nic nie wiesz! Ty i twoje głupie sny...- głos jej się na chwilę załamał – Nigdy go nie widziałaś!
-Poczekaj tu chwilę. – Oddaliła się o parę kroków – Caine!
-On go zna, tak jak chłopczyk. Tak. Oni wiedzą. Ty nie wiesz nic.
-Tak, oczywiście... Caine!
Podeszło do niej kilkoro dzieciaków.
-Coś z nią nie tak, biadoli. Zabierzcie ją do Caine’a.
-Nie! On cię nie dotknął! Nigdy nie będziesz wiedziała!
Odetchnęła z ulgą, gdy ją odciągnęli. Nieustraszony Przywódca kazał jej się stawić na parkingu przed szkołą za pół godziny... Pół godziny temu.

Gdy dużo myśli się o swoim celu, sama droga do niego mija w mgnieniu oka. Zanim się zorientowała, już przekraczali bramę elektrowni. Pierwsi ruszyli Caine i Drake, potem dwóch jego żołnierzy, a na końcu ona, Diana i Jack.
-Stać, bo strzelam. – dało się słyszeć słaby głos Josha. Nastąpiła krótka wymiana zdań, poczym padły pierwsze strzały. Caine od razu padł na chodnik, Drake ruszył do ataku. Niemal z fascynacją patrzyła, jak ze stoickim spokojem podbiega coraz bliżej i oddaje kolejne strzały. Robił to z taką precyzją i gracją, jakby czynił z tego sztukę. Nie zimny rozlew krwi, nic, od czego człowiek mógł by stracić życie, lecz coś co można podziwiać, z czego można się cieszyć. Prawie jej tym zaimponował. Prawie! Rozdzierający krzyk przywrócił jej jasność myślenia. Wpadła do sali z Turbinami jak błyskawica. Na podłodze, leżał zapłakany Josh i jakaś dziewczyna w jeszcze gorszym stanie, C-nell! Po chwili zjawiła się reszta. Chłopak uniósł drżące ręce do góry, druga postać nawet się nie podniosła.
-Poddaję się! Nie zabijaj mnie, proszę! Nie zabijaj!
Drake patrzył pustymi oczami na swoją ofiarę. Nawet się nie zorientowała, kiedy uderzył.
-Drake! Idioto! – krzyknęła. Nie wiedziała, co ma wspólnego słowo 'idiota' z psychopatycznym mordercą, ale to było pierwsze co jej przyszło do głowy. Spojrzał na nią wściekle. Zresztą z wzajemnością. Mierzyli się tak przez parę sekund, poczym ku jej wielkiemu zaskoczeniu, Caine przywołał go do porządku. Kroiła się bójka. Przez ten czas, Josh przy pomocy zdrowej nogi, podpełznął do wyjścia, a ona zdążyła podejść do nieprzytomnej Cornelly. Wyglądała potwornie.
-Elena, idziemy! – usłyszała z sobą.
-Caine, pozwól mi się nią zająć.
-Po co? I tak zaraz dednie. – odezwał się z rozbawieniem w głosie Drake. Bez namysłu ruszył w stronę nastawni, kopiąc przy okazji nieruchomą dziewczynę. Tego już było dla niej za wiele. Wstała i wymierzyła mu pięścią w twarz, ale się uchylił. To rozwścieczyło ją jeszcze bardziej. Spróbowała znowu, lecz tym razem, zatrzymał jej rękę, owijając wokół niej swoją ohydną mackę. Po chwili cofną ją, oparzony.
-Spokój! – wrzasnął Caine.
-Więc pozwól mi się nią zająć! Bo chyba nie chcemy więcej trupów, prawda? – wysyczała, patrząc znacząco na Drake’a. Zrobił niewinną minę.
-Myślę, że bez paru ofiar się nie obejdzie. Po za tym, od tego mamy ciebie i Drake’a. A właśnie... Dobij ją.
-Co?! – zaschło jej w gardle.
-Chciałaś, żeby nie cierpiała, więc proszę. Dobij ją.
-Nie..
-Albo ją dobijesz, albo zrobi to Drake. Jak wolisz?
Była w pułapce. Na drżących nogach podeszła do dziewczyny. Wyciągnęła rękę przed siebie i w ostatniej sekundzie przed strzałem, skierowała ją na Caine’a. Ten zrobił unik, uniósł ją w powietrze i brutalnie rzucił o ścianę. Zrobiło jej się ciemno przed oczami.
-Gdybym tylko cię nie potrzebował...
Poderwał ją znowu i po raz kolejny opuścił. Uderzyła w coś twardego i kanciastego. Ból wydusił jej powietrze z płuc.
-Gdyby na co dzień, nie otaczali mnie ludzie, tacy jak ty...
Nawet nie poczuła kolejnego upadku.
-Gdyby naszym przeciwnikom tak na tobie nie zależało...
Przysunął ją do siebie na tyle blisko, że czuła na twarzy jego oddech.
-Nie żyła byś teraz, rozumiesz?
Nie odpowiedziała. Ostatnią rzeczą jaką usłyszała, było niewyraźne wołanie.
-El!


* * *


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Loki
Super Moderator
<b>Super Moderator</b>


Dołączył: 26 Maj 2010
Posty: 2006
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:15, 22 Wrz 2010    Temat postu:

O mamo! To ja wstrzymywałam oddech? Ufff...
Grant nigdy nie przekonał mnie do tego, że Caine jest "taki strasznie, strasznie zły". Tobie się to udało - Caine to świnia, grrr...
Fajny kawałek jak Elena i Drake się leją. Naprawdę, urocza parka Jezyk
Wygląda na to, że za każdym razem będę robić Padam i pisać, że czekam na więcej - nie poradzę, ty mnie do tego zmuszasz Kwadratowy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fire-mup
Biczoręki


Dołączył: 08 Maj 2010
Posty: 2051
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:46, 10 Lis 2010    Temat postu:

No dobra. Specjalnie dla Elki..... i w sumie tylko dla Elki. Jezyk Npisany jeszcze w wakacje (o matko, ale dawno - ja chcę już lato!!!! Smutny ).

Była strasznie obolała. I... co zdecydowanie zbyt późno odkryła, związana. Wykrzywiła się. W tym momencie poczuła, jakby skóra na jej skroni pękła. Delikatnie potarła bokiem głowy o ramię. Strup rozkruszył się, zostawiając na jej rękawie czerwoną plamę. Całe jej ciało pokrywały sińce, ale po za tym, chyba nie doznała większych obrażeń. Rozejrzała się dookoła. Znajdowała się w pokoju z wielkim komputerem, przy którym drzemał Jack. Obok niej stało dwóch wysokich drabów, z uwagą obserwujących Micki’ego i Mike’a. Znała ich dobrze, oboje byli z Coates. Mike był o rok młodszy, dawała mu korki z angielskiego. Kiedyś nawet się w niej podkochiwał. Teraz oboje patrzyli na nią smutno i jakby z nadzieją. Kawałek dalej, w kałuży krwi leżała dziewczyna. Ta sama, która ją tu wpuściła kilka dni temu. Automatycznie spojrzała na Drake’a. Końcem swojej macki pieścił duży, czarny karabin maszynowy, który trzymał w dłoni. Spojrzał na nią, a ona nie zdążyła odwrócić wzroku. Chciała nadal udawać, że śpi. Nie miała zamiaru oglądać jego paskudnej gęby, lecz było już za późno. W mgnieniu oka, znalazł się obok niej.
-Gdzie Caine? - wychrypiała, nie poznając swojego głosu.
-Pan i pani Demolka, muszą obgadać parę spraw. Biedakom chyba nie układa się w związku – zakpił. Chciała go uderzyć, ale obtarła sobie tylko ręce.
-Nawet się nie unoś, liny są ognioodporne.
Nie odpowiedziała. Miała wielką ochotę rzucić się na niego i wydrapać mu oczy. On wstał i skinął na swoich żołnierzy.
-Weźcie i zamknijcie gdzieś tych gnojków. Będą tylko przeszkadzać.
Zakładnicy spojrzeli na nią błagalnie. Odpowiedziała im smutnym wzrokiem. Na co oni liczą?! Jestem w tej samej sytuacji co oni! Przynajmniej z założenia...
-Nawet nie wiesz, o ile łatwiej by mi było, gdybyś nie była popaprańcem.
Była wściekła. Ryknęła z furią jak wściekłe zwierze. Chłopak jedynie się zaśmiał.
-Nieeee... To mój tekst. – uśmiechnął się paskudnie.
Zmroziła go wzrokiem.
-A w ogóle, to dzięki za pomoc ‘wspólniku’.
-Przepraszam. – Spuścił oczy - Ale zapewniam cię, że nie pozwolił bym mu cię zabić.
-Dzięki, co ja bym bez ciebie zrobiła... –nawet nie zaproponowała, by ją rozwiązał. Sama uważała to za zły pomysł, zdradziło by to ich tajny sojusz. O ile nadal istniał.
-Naprawdę. Po za tym, specjalnie dla ciebie, nie zabiłem tej blondyneczki.
-C-nell? Gdzie jest?
-Wylizuje się w pomieszczeniu obok.
-Drake?
-Co?
-Nienawidzę cię. Serio. Ale dzięki.
-Byłem ci to winny.
Spojrzała na niego zaskoczona.
-No wiesz, za te kojoty. Pomogłaś mi, więc chyba nie nienawidzisz mnie aż tak bardzo. – zaśmiał się dziwnie.
Zmrużyła oczy.
-Mam po prostu szacunek do ludzkiego życia. Nawet tak marnego i bezsensownego jak twoje.
Spochmurniał.
-A jest jakiś sposób, żebyś przestała mnie nienawidzić?
-Tak. Znaleźć mutanta o mocy cofającej czas. – Przyjrzała mu się uważnie. – Dla czego tak strasznie ci na tym zależy?
-Bo jestem sam, przeciwko całemu ETAPowi!
-A dla czego upatrzyłeś sobie akurat mnie?
Spojrzał na nią wzrokiem skarconego dziecka.
-Wiesz przecież.
-Nie, powiedz.
-Nie zmusisz mnie.
-Jesteś pewien? – zapytała naśladując jego okrutny, rekini uśmiech. Wbrew pozorom, wyszło jej całkiem, całkiem. Spojrzał na nią podejrzliwie. Właśnie na to czekała. W najmniej spodziewanym momencie, przyskoczyła do niego i uwolnioną wcześniej nogą, z całej siły kopnęła go w krocze.
-O ***** ******, co ci ***** ******, ja cię zaraz ***** *******!!!!!!!!!!! – ‘stwierdził pogodnie’ i zamachnął się na nią macką. Siedziała spokojnie i patrzyła mu w oczy z determinacją. Po chwili opuścił bicz i warknął coś pod nosem. Zaśmiała się triumfalnie.
-Tylko tyle chciałam wiedzieć.
-Nienawidzę cię. – syknął bez przekonania.
-Zabawne, bo ja zaczynam lubić cię coraz bardziej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Loki
Super Moderator
<b>Super Moderator</b>


Dołączył: 26 Maj 2010
Posty: 2006
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 23:04, 10 Lis 2010    Temat postu:

Wdech-wydech.
Chcesz mi powiedzieć, że od...1,2,3... trzech miesięcy skrywałaś TO w głębi swojego twardego dysku i nie byłaś łaskawa się podzielić?!
Wdech-wydech.

No dobra, więc przejdźmy do rzeczy.
Wspominałam już, że Drake i Elena tworzą słodką parkę? Jezyk Komplementują się... nie szczędzą czułych słówek.... i czułych gestów.... co chwila żartują "nienawidzę Cię". Ah, jakie to piękne...
I uparcie twierdzę, że masz niesamowity talent do "wykorzystywania" postaci w taki sposób, że nadal są takie same jak w oryginalnej książce. W sensie, że nie zmieniasz bohaterów na własne widzi-mi-się. Za sam ten fakt WIELKIE brawa, ba! Owacja na stojąco!!!


A teraz, wszyscy rzucają się do pisania komentarzy, bo jak nie będę zwiedzać Polskę, betonując wszyskich po kolei Wsciekly
to nie jest żart! serio


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Czw 13:48, 11 Lis 2010    Temat postu:

Bardzo fajnie xD . Widzę to , że się postarałaś

Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Czw 13:54, 11 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
zimowykalafior
Super Admin
<b>Super Admin</b>


Dołączył: 10 Wrz 2010
Posty: 2241
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 53 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Australijskie Skierniewice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:05, 11 Lis 2010    Temat postu:

Woow, to jest świetne Wesoly
Czytałam z zapartym tchem Jezyk


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fire-mup
Biczoręki


Dołączył: 08 Maj 2010
Posty: 2051
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:41, 11 Lis 2010    Temat postu:

Elka napisał:
A teraz, wszyscy rzucają się do pisania komentarzy, bo jak nie będę zwiedzać Polskę, betonując wszyskich po kolei Wsciekly
to nie jest żart! serio

Spokojnie dziecko, spokojnie! Bez nerwów.... Jezyk


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nicole
Super Silny
Super Silny


Dołączył: 25 Paź 2010
Posty: 334
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:18, 13 Lis 2010    Temat postu:

Ja również czekam na więcej. To opowiadanie było jednym z katalizatorów, przez które tu się zapisałam. Więc... Dziękuję za taki świetny czasoumilacz xD

Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Miriam
Bez mocy
Bez mocy


Dołączył: 11 Maj 2010
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraina Samotności
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:59, 15 Lis 2010    Temat postu:

`Świetne jak zwykle!!

PS Wpadajcie na bloga mego Mruga [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fire-mup
Biczoręki


Dołączył: 08 Maj 2010
Posty: 2051
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:23, 09 Gru 2010    Temat postu:

Nicole napisał:
Ja również czekam na więcej. To opowiadanie było jednym z katalizatorów, przez które tu się zapisałam. Więc... Dziękuję za taki świetny czasoumilacz xD

Nawet nie wiesz, jak cholernie miło jest coś takiego usłyszeć córuchno. Very Happy



Rozciągnięty w drzwiach drut zauważyła dopiero wtedy, gdy Diana schyliła się pod nim wchodząc.
-Drake, gdzie zakładnicy. – zapytała.
-Nie twój zakichany interes.
-Chodź, musimy coś z tobą obgadać. – zmierzyła Elenę wzrokiem. – Bez świadków.
Wrócili po jakiejś godzinie.
Nagle w pomieszczeniu zrobiło się strasznie gorąco. Nagle niewidzialna moc przygwoździła ją do ściany.
-Hej, to nie ja! – trudem wyciągnęła z pod siebie, obwiązane czarnym materiałem dłonie. Wtedy w przeciwległej ścianie, powstał niewielki, ociekający topionym metalem otwór.
-Sam...- syknął Caine, po czym spojrzał na nią niepewnie – Wyprowadźcie ją stąd! Za dużo wie.– zarządził.
Jeden z ‘żołnierzy’ pchnął ją do przodu.
-Dam radę- warknęła wstając.
-Ja ją odprowadzę – zgłosił się Drake mierząc ją nienawistnym wzrokiem. –Mamy do pogadania.
Obwinął swoją mackę wokół jej pasa i pociągną za drzwi.
-Miło było cię poznać, El. – Stwierdziła sarkastycznie Diana, gdy przekraczali próg.

Chłopak prowadził ją przez ciasne korytarze elektrowni bez słowa.
-Gdzie idziemy?
-To niespodzianka. – stwierdził pogodnym, acz trochę niepokojącym głosem, zwalniając uścisk. W końcu zatrzymali się przez dużymi drzwiami. Nagle, obwiązał swoją mackę wokół jej szyi tak ciasno, że nie mogła oddychać. Odruchowo zapłonęła żywym ogniem. Przyjrzał się oparzeniu.
-W miarę wiarygodnie...
-Co?!
-Posłuchaj... Nie możesz tu zostać.
-Ale jak to?
-Powiedzmy, że mam pewne plany, w których wolę, żebyś nie uczestniczyła.
-Chcesz postawić się Caine’owi?! – spytała oskarżycielskim tonem.
Nie odpowiedział.
-Na co ty liczysz! Zgniecie cię jak robala na szybie i to ku uciesze całego ETAPu!
-Dla tego ty tu zostajesz.
-Nie.
-Niby czemu?
-Żeby cię powstrzymać, nie możesz rządzić i dobrze o tym wiesz!
-Po co, skoro i tak mi się twoim zdaniem nie uda? I opowiadaj mi bajeczek o poszanowaniu dla życia!
-Mamy sojusz, zapomniałeś? – szepnęła niepewnie.
Nastąpiła chwila ciszy.
-Kocham cię, wiesz?
Poczuła się, jakby ktoś uderzył ją czymś ciężkim w głowę.
-Cco? – wydukała.
-To, co słyszałaś.
-Nawet nie wiesz co to znaczy!
Nastąpiła chwila ciszy.
-Ale to prawda.
-Nie. – stwierdziła stanowczo. – Osoba, która zabija innych ludzi, nie umie kochać.
-Skąd to niby wiesz?
-Czy zanim odbierzesz komuś życie, zastanawiasz się, czy istnieje na świecie ktoś, kto by tą osobę kochał? Nie, prawda? – Westchnęła – Powiedzmy, że jednak mnie kochasz. Co byś zrobił, gdyby to mnie ktoś zabił?
-Zabił bym go. Znaczy tą osobę, która by to zrobiła.
-I czół byś się z tym lepiej?
Spojrzał na nią tak smutno, że musiała odwrócić wzrok.
-A ty mnie kochasz?
-Co?!
-No wiesz. Niby mnie nie nawiedzisz, a jak ze mną rozmawiasz to tak jakoś...
-Ciebie się nie da kochać!
Cisnęła mu to zdanie prosto w twarz. Dostał nim mocniej, niż to zaplanowała. Podniósł na nią swój lodowaty wzrok.
-Kusi mnie, żeby zapytać jeszcze raz, tylko w trochę inny sposób. – wysyczał, rozwijając swój bicz. Nawet nie drgnęła, gdy się zbliżał. Nagle ich uwagę zwróciły ciche kroki wymykających się zakładników. Drake natychmiast wyciągną pistolet i wycelował w tego, który stał najbliżej. Ukradkiem spojrzał na nią, dopatrują się jakiś prób powstrzymania go, lecz ona stała spokojnie, wpatrując się w niego wyczekująco. Zwęził powieki i z głuchym westchnieniem opuścił broń. Uśmiechnęła się do niego pogodnie, w wyrazie pochwały. Na chwilę odwzajemnił uśmiech, poczym znów spochmurniał, wracając myślami do ich rozmowy.
-Z resztą nie ważne. – powiedział i skierował się w stronę nastawni.


Nie wiedział co powiedzieć. Co on sobie w ogóle myślał?
Z resztą pewnie ona ma racje. Może i nie potrafił kochać. Nagle wezbrał w nim gniew. I świetnie! Miłość była najgorszą ze słabości. A on nie mógł sobie pozwolić na słabość. Dobrze mu było samemu, po za tym nikogo nie potrzebował, nikogo! Miał ochotę kogoś zabić. Po prostu. Chciał, żeby ktoś zapłacił za to, że on cierpi. Ale ona tego nie chciała. Dopiero teraz się zorientował, że od jakiegoś czasu Elena z niepokojem wpatruje się w jego oczy. Czy było możliwe, że to widziała? Jej wzrok wwiercał się w niego, poruszając te części jego umysłu, o których już dawno zdecydował się zapomnieć. Spojrzał w inną stronę. Westchnęła tak, jak to miała w zwyczaju, gdy nie chciała kontynuować tematu.
-Jeśli chcesz, że bym sobie poszła, zamknij oczy.
-Po co? – burkną jak obrażone dziecko.
-Diana może cię odczytać. Gdy ujrzy, że nie widziałeś jak wychodzę, nie będzie ci miała nic do zarzucenia. Oczywiście oprócz straty ostatniego zakładnika, ale to i tak brzmi lepiej niż zdrada.
-Jak chcesz...
Stanął pod ścianą umożliwiając jej przejście i mocno zacisnął powieki. Nie słyszał żadnego dźwięku, nie wiedział, czy może już spojrzeć, czy nie. Nagle, poczuł na swoich ustach ciepły dotyk. Nim zdążył się zorientować o co chodzi, zniknął. Minęła chwila, zanim znów zaczął trzeźwo myśleć.
-Aż strach zostawić cię samego. Nie wiadomo co ci kiedy odbije, zachce ci się kogoś zabić albo coś. Ktoś musi pilnować, żebyś zanadto nie nabroił. – powiedziała z niewinnym uśmieszkiem. Zaśmiał się krótko.
-Więc przykro mi, ale zostaję.
Spochmurniał.
-To mnie jest przykro. –powiedział powoli rozwijając swój bicz. -Ale nie możesz zostać.



* * *


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Fire-mup dnia Czw 23:24, 09 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nicole
Super Silny
Super Silny


Dołączył: 25 Paź 2010
Posty: 334
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:38, 10 Gru 2010    Temat postu:

O kurczę...
/dochodzi do siebie/
Niesamowite. Tyle emocji... Fire-mum, jesteś kochana. Za ostatni akapit, za słowa, tak pasujące do Drake'a, za "uczuciowy bunt" El, za jej niezależność i odwagę. Za to, że chcę więcej, więcej i więcej... Za to, że pięć minut po przeczytaniu ja już czekam za następną częścią...
I za to, że Drakey był taki ludzki... *__*
Pięknie piszesz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rose
Wykrywacz Kłamstw


Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 1256
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Wyspa Crabclaw
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:46, 10 Gru 2010    Temat postu:

Dziękuję ci za ten ff. Jestem pewna że skoro teraz potrafisz wzbudzać takie emocje, to kiedyś kolekcja twoich książek będzie stała u mnie na półce ( oczywiście liczę na rabacik !) Very Happy

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rose dnia Pią 19:47, 10 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Loki
Super Moderator
<b>Super Moderator</b>


Dołączył: 26 Maj 2010
Posty: 2006
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:57, 10 Gru 2010    Temat postu:

Iiiiiiii! [przeskakuje radośnie z nogi na nogę, ciesząc się jak szalona, próbuje nawet chodzić po ścianach z podekscytowania, ale spada i łamie sobie boleśnie kość ogonową, ale i tak się nie przejmuje, tylko dalej drze gardło wyrażając swoją radość]
Drogi panie Grant. Pana książka jest genialna, ale bardzo mi przykro - FanFick mojego Karaluszka wywołuje u mnie większe emocje, niż pana dzieła. Radzę, wziąć u niej parę lekcji, ponieważ już niedługo zajmie ona miejsce na tronie króla literatury bestsellerycznej.

Dobra, TROSZECZKĘ ochłonęłam, napisałam jak umiałam, chociaż to i tak za mało, mogę powiedzieć, że NIGDY nie przestaniesz mnie zadziwać i myślałam, że nie możesz już pisac lepiej, to jednak się myliłam. I nie mów mi, że przesadzam bo serio, skopię ci tyłek. Jesteś świetna, dosłownie kocham twój styl pisania i kropka. Amen. Bóg zapłać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zimowykalafior
Super Admin
<b>Super Admin</b>


Dołączył: 10 Wrz 2010
Posty: 2241
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 53 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Australijskie Skierniewice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:13, 10 Gru 2010    Temat postu:

Elka napisał:
Iiiiiiii! [przeskakuje radośnie z nogi na nogę, ciesząc się jak szalona, próbuje nawet chodzić po ścianach z podekscytowania, ale spada i łamie sobie boleśnie kość ogonową, ale i tak się nie przejmuje, tylko dalej drze gardło wyrażając swoją radość]


Ta nagroda (najlepsze komentarze do FF Fire) absolutnie Ci się należała xDD

A co do fiku- świetny. Nie wiem, czy lepiej piszesz od Granta, ale moglibyście konkurować Jezyk


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nicole
Super Silny
Super Silny


Dołączył: 25 Paź 2010
Posty: 334
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:01, 12 Gru 2010    Temat postu:

GRATULUJĘ! Moja sceptyczna siostra przeczytała to z zapartym tchem. Więc teraz podwójnie: chcemy więcej!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fire-mup
Biczoręki


Dołączył: 08 Maj 2010
Posty: 2051
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:55, 01 Sty 2011    Temat postu:

Nicole napisał:
GRATULUJĘ! Moja sceptyczna siostra przeczytała to z zapartym tchem. Więc teraz podwójnie: chcemy więcej!

Możesz jej przekazać, że bardzo mi miło

Tak więc powoli zbliżam się do końca *w swojej małej, walniętej główce układa plan wielkiego finału*. Bardzo dziękuję za pozytywne komentarze (że też wam się chce). Mruga



Pierwszym co zobaczyła, były jego ciemne oczy. Takie dobre, ciepłe, a nie wypełnione lodem i okrucieństwem. Ale pozbawione czegoś... Czego?
-Edilio?
-Ella. –westchnął z ulgą.
-Edilio, tak cię przepraszam! Nie miałam tego na myśli, ja tylko...
-Rozumiem. Nie szkodzi. Jak się czujesz?
-Dobrze. – odpowiedziała beznamiętnie, patrząc w stronę elektrowni, oddalonej o parę-naście metrów od miejsca, gdzie obozowali. A to cwany drań! Uderzył ją tą tak, że nic nie poczuła. Wiedział jak i gdzie to zrobić, aby ogłuszyć, lecz nie zranić. Kiedyś go za to zabije.
-Musisz natychmiast wracać do Perdido.
-Co?
-Nie możesz tu zostać. Boże, Ella, jak oni cię tam traktowali? Czy te bestie ci coś zrobiły?
-Wszystko w porządku, naprawdę.
-Dobrze, opowiesz mi po drodze.
-Idziesz ze mną? – zapytała z udawaną nadzieją. Chciała pobyć chwilę sama. Miała kilka spraw do przemyślenia.
-Tak. Muszę przy okazji sprawdzić, co się tam dzieje.
-A.
Odszedł na chwilę. Ona podkuliła nogi pod siebie i spróbowała sobie przypomnieć, co się stało, zanim straciła przytomność. Wybuchnęła śmiechem, kiedy jej się to udało. Kilkoro przechodniów popatrzyło na nią dziwnie. Oddała by wszystko, by muc znów zobaczyć jego minę, kiedy go pocałowała. Szkoda, że nie miała aparatu. W jego oczach pojawiło się wtedy coś... dziwnego.
-Jedziemy? – zapytał Edilio, podając jej rękę. Nawet nie zauważyła, kiedy się tam zjawił.
-Tak...

Większość drogi minęła w milczeniu. Dopiero gdy ich oczom ukazały się pierwsze zabudowania Perdido, Edilio się odezwał.
-Dlaczego to zrobiłaś? – zapytał cicho.
-Chyba myślałam, że uda mi się ich powstrzymać przed atakiem. Że będę udawać jedną z nich, by uderzyć w najmniej oczekiwanym momencie.
-Chyba?
Nie odpowiedziała. Taki był jej cel... Prawda? Nagle spojrzał na jej ręce. Delikatnie pogładził fioletowe sińce. Jego dotyk był taki czuły, taki dobry. Nie bała się, że mógł by ją skrzywdzić, nie miała wątpliwości co do jego zamiarów. Lecz coś w nim było nie tak.
-Kto ci to zrobił?
-Caine mną rzucił.
-Oh. Przykro mi.
-Niepotrzebnie.
Przyjrzała się jego twarzy. Coś się stało widziała to, nie potrafił ukrywać emocji tak dobrze jak...
-Coś się stało?- zapytała.
-Nie, tylko no wiesz. Ta cała walka, afera z Zilem... To minie wykańcza.
To tak jak mnie... Chciała powiedzieć, lecz coś ją zaniepokoiło w tym stwierdzeniu.
-Po za tym martwiłem się o ciebie.
-Kłamiesz. – stwierdziła w końcu - Jest coś jeszcze.
Nie odpowiedział. Coś przed nią ukrywał widziała to. Nie potrafił się przed nią otworzyć, jak...
-Mam tego dosyć! – krzyknęła w końcu, wywołując u niego z szokowaną minę. W oczach wezbrały jej łzy.
-Dlaczego to nie jesteś ty?– teraz już płakała.- Dlaczego, to nie o tobie nie mogę przestać myśleć!? Dlaczego nie potrafię...
- ...przestać cię do niej porównywać.
Podniosła na niego oczy zaskoczona, lecz on miał spuszczony wzrok.
-Czego mi brakuję, kiedy to ty mnie dotykasz... – kontynuował cicho.
-To o nią się tak martwisz, prawda?
Chłopak wyjął z kieszeni spodni wymięty liścik, zaadresowany do Sama. Przeczytała go.
-Tak. – odpowiedział prawie niesłyszalnym szeptem. – Tak jak ty, sama próbuje zaradzić całemu złu. Eh, baby z ambicjami. – zamyślił się - Ale ty i ja... No wiesz. Jesteśmy dla siebie stworzeni. Pasujemy do siebie.
-I chyba to jest problem...
Spojrzał na nią pytająco. Ku jego wielkiemu zaskoczeniu, objęła go mocno.
-Życzę ci szczęścia. – powiedziała pogodnie. Rozluźnił się.
-Ja tobie też.
-Wolała bym nie.
Zaśmiał się.
-No cóż, jak chcesz. Między nami wszystko w porządku?
-Jasne.
-Co teras masz zamiar zrobić? Zostaniesz w Perdido?
Jej dobry nastrój wyparował w jednej chwili. Od samego początku ETAPu miała jakiś cel. Służba Caine’owi, pokonanie go, zdobywanie jedzenia, uniemożliwienie ekipie z Coates opanowania elektrowni.... A teraz?
-Nie mam pojęcia. – westchnęła.
Co mogła teraz zrobić? Po prostu żyć, zejść w cień? Po tym wszystkim, co się wydarzyło?
Zachciało jej się płakać. To nie mógł być koniec. Nie miała nic, nie miała nikogo! Zamyśliła się... Więc nie zaszkodziło by spróbować kolejnej misji. Prawdopodobnie najbardziej szalonej w jej nastoletnim życiu.


***


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Loki
Super Moderator
<b>Super Moderator</b>


Dołączył: 26 Maj 2010
Posty: 2006
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:03, 02 Sty 2011    Temat postu:

1) Och, tak! Szkoda, że nie miała aparatu. Ah, jak szkoda......
2) Szalona misja? Moja twarz właśnie rozaniela się w bardzo szerokim uśmiechu.... Kwadratowy
3) Całuję Cię w tą Twoją małą, walniętą główkę w której to uklada się plan wielkiego finału.

JA CHCĘ WIELKI FINAŁ!
JA CHCĘ WIĘCEJ.
JA Padam NA TWARZ.
JA...hmm.. co by tu...JA KOCHAM CIĘ KOBIETO!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum GONE Strona Główna -> Archiwum / Fan-Art-Fan-Fiction! Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 5 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin