Albert

Blindness · Wysłany: Sob 14:25, 20 Mar 2010 Temat postu:

Skoro wszyscy chodzą z pistoletami to chyba muszą mieć proch prawda?
Wiec nie mów mi, że źle kojarzę -,-

Rashel · Wysłany: Sob 14:43, 20 Mar 2010 Temat postu:

Naboje są już nabite. (w spłonce i łusce znajduje się proch). Jak skonczą sie już te gotowe, to skąd wezmą czysty proch? Skąd będa wiedzieli jaką ilością nabić naboje, żeby podczas wystrzału broń nie wybuchła im w ręce?

Chyba że gdzieś go znajdą. I do wszystkiego dojdą, a wątpie, żeby dzieciaki były na tyle inteligentne

A i tak wątpie, czy udało by im się odrazu wyprodukować naboje zdatne do nabicia prochem Wesoly

No i tak jak mówie, różna broń potrzebuje naboi innego kalibru

... póki co mają tylko jeden kaliber, więc dużo im to nie da.....

Blindness · Wysłany: Sob 14:50, 20 Mar 2010 Temat postu:

Ale i tak jest mowa w "Kłamstwach", że nikt nie wychodzi z domu bez pistoletu, noża lub jakiejkolwiek broni, więc na pewno dojdą do tego gdzie znaleźć lub jak wyprodukować proch. Tam wszystko jest możliwe.

Rashel · Wysłany: Sob 15:21, 20 Mar 2010 Temat postu:

Jedynym miejscem, gdzie mogą mieć dostęp do naboi to posterunek policji, albo baza wojskowa (a jej część znajduje się w etapie). A o ile pamiętam, Sam kazał zebrać wszystko w pierwszej części...

A i to, się w końcu skończy.

A prochu raczej sami nie wyprodukują, ponieważ to związek chemiczny

[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]

Pożyjemy, zobaczymy...
Ps. wyszedł off top...

To wszystko wcale nie jest takie łatwe Wesoly

wciąż uważam pomysł Alberta za jaknabardziej trafiony, bo przeciez nie maja innej formy odlewniczej. Wiadomo, znależli by forme w kształcie monet, czy jakiejś innej drobnostki, pewnie było by lepiej i wygodniej. A tak? Dla mnie pomysł trafiony Wesoly

Gdyby nie ludzie tacy jak Albert, którzy maja głowę na karku i umieją wszystko zorganizować, wciąż ludzie byli by na etapie wynajdywania koła

...

panna_Ladris · Wysłany: Sob 15:33, 20 Mar 2010 Temat postu:

Dobra, może nie wyjda i nie będą strzelać zlotymi nabojami, ale sama ta postać może być dla nich jekby oznaką walki/ sprzeciwu.

Clare · Wysłany: Sob 17:19, 20 Mar 2010 Temat postu:

To poza tematem ale już trudno:
Lana, a skąd wiesz że w 'Kłamstwach' nikt nie wychodzi z domu bez broni?

Rashel · Wysłany: Sob 18:49, 20 Mar 2010 Temat postu:

panna_Ladris · Wysłany: Nie 8:23, 21 Mar 2010 Temat postu:

Bo przecież już w Głodzie, na ulice większość dzieciaków wychodziła z nożami, kijami bejsbolowymi itp.

Natfild · Wysłany: Nie 19:24, 21 Mar 2010 Temat postu:

Dla mnie Albert to dosyć ciekawa postać. Przed Etapem cichy , spokojny . Gdy dorośli znikają to rozwija wiatr w żagle . Prowadzi McDonald , Klub nocny , chce się chyba jako jedyna osoba z Etapu kształcić , jest przedsiębiorczy i pomysłowy . Jednak fakt , faktem że przesadzał w niektórych momentach , choćby wspommniane opłaty za wejście do klubu .
Czesto z Samem się nie zgadzał , ale był mu wierny nie myslał ani przez moment by odejść . .Jest to dla mnie postać pozytywna .

Blindness · Wysłany: Nie 19:29, 21 Mar 2010 Temat postu:

Rashel · Wysłany: Nie 19:47, 21 Mar 2010 Temat postu:

Dorian · Wysłany: Nie 19:55, 21 Mar 2010 Temat postu:

Oj, po prostu mam swoje źródła i to mi się udało na 100% z nich wyciągnąć. Inne to niepewne spekulacje. Jak wydadzą Kłamstwa w USA, to będę miał do nich dostęp...

alik537 · Wysłany: Pon 13:54, 29 Mar 2010 Temat postu:

No więc Albert... Jego pomysły są dobre, ale jego ambitność, nie wiem czemu, działała mi na nerwy. Odebrałam to tak, jakby przez swoje pomysły np.: to płacenie żeby wejść do McKlubu, chciał dojść do władzy. Może się mylę... Generalnie to nie przepadam za tą postacią, ale "ujdzie".

Brianna · Wysłany: Śro 14:21, 31 Mar 2010 Temat postu:

Czuję, iż w następnej części postawi się Samowi, bo coraz bardziej dąży do władzy...

alik537

Mam podobne odczucia, Brianno. On jakby coś knuje. Wydaje mi się, że bardzo chciałby zająć miejsce Sama.

Brianna

Dokładnie i ja tak myślę. Za dużo spraw załatwia za plecami Sama.

Kryseik

No właśnie... Najpierw uważałem Alberta za dobrego bohatera, nawet większego od innych. Nieźle pozbierał się po nastaniu ETAP-u no i pomagał innym. Ale teraz gdy czytam II część mój stosunek do niego jest już prawie "pod ziemią"...

Candace

Cytat:

"Albert miał czternaście lat i był najmłodszy z sześciorga rodzeństwa. A także najmniejszy. Jego trzej bracia i dwie siostry mieli od piętnastu do dwudziestu siedmiu lat. (...) Wózek inwalidzki matki okazał się pusty."

Coś tam jeszcze pisało, ze musiał się usamodzielnić, bo matka była niepełnosprawna. Może dlatego jest taki "władczy".

Brianna

Pewnie tak. Jeśli był najmłodszy to musiał sobie jakoś radzić i ciągle coś knuć.

Vringi

Nie rozumiem was. Koleś prubuje działać i w przeciwieństwie do Sama i Astrid nie jest naiwny (wie że ludzie nic nie zrobią bo ich o to poproszą) i wybiega w przyszłość. Jeśli przejmie władze w ETAP-ie to może i lepiej. Sam radził sobie gorzej od Caine'a. Caine przynajmniej jasno postawił sprawę kto rządzi. Sam za to odgrywa role wielkiej niańki. Choć Albert raczej będzie głową Rady Tymczasowej. Jest ciekawą postacią.