Forum Forum GONE Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

[Fan-fick] "Więzy"
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum GONE Strona Główna -> Archiwum / Fan-Art-Fan-Fiction!
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Nicole
Super Silny
Super Silny


Dołączył: 25 Paź 2010
Posty: 334
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:24, 13 Lis 2010    Temat postu: [Fan-fick] "Więzy"

Dobra, pierwsza część mojego opowiadania. Nie mam wprawy w pisaniu fan-ficków, więc uprzedzam, zbieżność osób i nazwisk jest... Nieprzypadkowa^^ Liczę na szczere opinie i słowa krytyki, jeżeli takowe będą potrzebne. Wesoly

Znowu był w jej pokoju, znowu ją obserwował. Potrzeba patrzenia na nią była silniejsza niż instynkt przetrwania. To było jak narkotyk. Nie cierpiał, gdy był od czegoś zależny, ale… Uzależnił się na swoje życzenie. Poddawał się uczuciu poddaństwa, po raz pierwszy w życiu. Jeszcze niczego nie czuł tak mocno, tak głęboko. Z jednej strony go to przerażało, z drugiej, fascynowało.
Stał oparty o framugę drzwi i z przekrzywioną głową przyglądał się śpiącej dziewczynie. Wyglądała tak słodko, tak uroczo z dłonią pod policzkiem i potarganymi, jasnobrązowymi włosami. Wyglądała tak niewinnie. Jak anioł. Uśmiechnął się lekko, gdy mruknęła coś przez sen i gwałtownie przekręciła się na drugi bok, a kołdra zsunęła się z jej nóg na podłogę. Jego oczom ukazało się drobne, opalone ciało tylko w kusej koszulce i bieliźnie. Pokręcił głową z rozbawieniem i starając się nie robić hałasu, podszedł do niej i poprawił kołdrę, delikatnie ją przykrywając. Zwalczył dziwną pokusę, by pocałować ją w czoło. Co się z nim działo? Przy niej był zupełnie innym człowiekiem. Miała nad nim władzę. Nie podobało mu się to. Odgarnął z jej policzka niesforny jasny kosmyk. Wstrzymał oddech, gdy chwyciła jego dłoń, ale… Spała nadal. Coś jej się śniło. Odetchnął głęboko z rozbawieniem i odsunął się od niej powoli, by się nie obudziła. Zerknął za okno. Księżyca, tej dziwnej białej plamy nie było już widać, a granatowa czerń ustąpiła miejsca błękitowi. Rozpoczynał się nowy dzień. Pora wracać.
Do domu.
Gdy dwadzieścia minut później Nicole obudziła się, chłopaka już nie było. Zniknął. Jak duch.

-Myślałam kiedyś o tym, jak wyglądałoby normalne życie. Bez ETAPu, bez mutacji, tej bariery.- głos dziewczyny załamał się, ale nie pozwalała łzom płynąć. Uporczywie wpatrywała się w oparty o ścianę krzyż.
-Ja już dawno przestałem to robić.- mruknął Quinn. Westchnął.- Czemu ciągle tu siedzisz?
-A gdzie mam iść? Moja rodzina zniknęła. Tu czuję się w miarę bezpiecznie.- zwiesiła głowę, jakby całkiem bez sił.
-Ale ciągłe przesiadywanie w kościele w niczym nie pomaga. Tylko się dołujesz. I tak już jesteś załamana. Nicole. Spójrz na mnie. Nicole.- Ujął jej twarz w dłonie i zmusił, by podniosła wzrok na niego.
Jedna łza spłynęła po jej policzku.
-Boję się, Quinn. Tak bardzo się boję.
-Ja też, Nicole.- Wyszeptał, po czym objął ją i pozwolił, by łzami moczyła mu koszulę. Trzeba dodać, nie po raz pierwszy. Powoli zaczynał się przyzwyczajać.
-A ty? Dlaczego tu przyszedłeś?- spytała cicho. Mógł udać, że nie usłyszał, ale nie zrobił tego.
-Dlaczego?- uśmiechnął się i oparł podbródek o jej głowę. Jej krótkie włosy łaskotały go w brodę i nos.- A jak myślisz?
Odwzajemniła uśmiech, nieco niepewnie i z zawstydzeniem. Ale uśmiechała się.
A on stwierdził, że minęło bardzo dużo czasu, odkąd widział jej uśmiech. I że bardzo on mu się podoba.

Tę noc też spędził przy niej, mimo że nie była świadoma jego obecności. Już niedługo, mała. Niedługo mnie poznasz. Uśmiechnął się z czułością, a jego ręka, długi, czerwonawy bicz zakołysała się w rytm jej spokojnego oddechu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nicole dnia Nie 14:07, 05 Gru 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
akimoda
Uzdrowiciel
Uzdrowiciel


Dołączył: 14 Cze 2010
Posty: 805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łąka/zachodniopomorskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:42, 13 Lis 2010    Temat postu:

Hmm... Tutaj Quinn, tam Drake. Uuu, będzie się działo Jezyk Będą walczyli o dziewczynę! Tylko sobie wyobrazić nie mogę, żeby Drake mógł się zakochać, znaczy jeszcze sobie tego przed sobą nie uświadomił, ale to przecież widać.
Świetnie się zaczyna, naprawdę Wesoly Oby tak dalej! Powodzenia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Loki
Super Moderator
<b>Super Moderator</b>


Dołączył: 26 Maj 2010
Posty: 2006
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:47, 13 Lis 2010    Temat postu:

Uuu... Tajemniczo. Elka lubi Ale do rzeczy.
W końcu jakiś FF z Quinnem. W sensie, że romansideło. Nie wiedzieć czemu, panny zawsze jakoś go omijają.... Ale przy momencie, kiedy na scenę wkroczył Biczuś-rękuś (ten to się zawsze nawinie. Nie ma Drake'a - nie ma dobrego Fan-Fika) publika nam zamiera, wgapiając się z napis "Ciąg Dalszy Nastąpi".
Oby nastąpił jak najprędzej...

Tylko takie zapytanko - mniej więcej, kiedy dzieje się to opowiadanko? Jakoś łatwiej sobie wyobraźić akcję, gdy zna się przedział czasowy i sytuację w tamtym momencie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fire-mup
Biczoręki


Dołączył: 08 Maj 2010
Posty: 2051
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:56, 13 Lis 2010    Temat postu:

Uuu.... Szykuje się widzę niezła akcja. Po prostu uwielbiam takie romansidła, uwielbiam! Wesoly Nie mogę się doczekać następnej części. Jezyk

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nicole
Super Silny
Super Silny


Dołączył: 25 Paź 2010
Posty: 334
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:04, 13 Lis 2010    Temat postu:

Oj, zdziwicie się... Choć... Może przez noc komentarze mnie natchną i coś zmienię w obmyślonym scenariuszu... Ale dzięki Wesoly To dodaje skrzydeł. No i Drake oczywiście musi być. Po tym, jak ostatnio mi się śnił (to zakrawa na fobię...), nie mogłam go tu nie umieścić xD Akcja dzieje się mniej więcej w porze Głodu. Mniej więcej, zaznaczam Wesoly Żeby później nie było niedomówień. xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bisqit
Pirokinetyk


Dołączył: 19 Lip 2010
Posty: 746
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Perido Beach
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 12:10, 14 Lis 2010    Temat postu:

Nie przepadam za romansidłami, ale to jest serio fajne. Może zacznę je czytać... Mruga

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nicole
Super Silny
Super Silny


Dołączył: 25 Paź 2010
Posty: 334
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:38, 16 Lis 2010    Temat postu:

Dzięki, będzie mi bardzo miło Mruga Ale to nie będzie takie typowe romansidło, nie umiem takich pisać

Nicole nigdy nie uważała się za silną dziewczynę, tak silną jak Mary czy Astrid. Od rozpoczęcia ETAPu każdego dnia zdarzało jej się płakać. Nie uczestniczyła w żadnych ważnych wydarzeniach, zawsze z boku, w ukryciu. Była człowiekiem, więc co mogła zrobić? Chciała być jak oni, jak odważny Sam, rozsądna Astrid, opiekuńcza Mary, którzy nie bali się stawiać czoła rzeczywistości. Ona się bała. Podziwiała ich i pewnie dlatego tak bolała świadomość, że ona nie potrafi żyć w ten sposób.
Tej nocy nie spała spokojnie, przewracając się z boku na bok. Silne wspomnienie wszechobecnego głodu odganiało wesołe sny, zmieniając je w koszmary. W pewnym momencie drgnęła gwałtownie i obudziła się, oddychając głęboko. Usiadła pod ścianą na łóżku i objęła ramionami kolana. Jej twarz wykrzywił grymas bólu. Tyle by dała, żeby teraz był przy niej…
-Witaj, Nicole.- drgnęła na głos chłopaka zaskoczona i z przestrachem uniosła głowę. Serce w niej zamarło, a przeraźliwy wrzask wyrwał się z jej ściśniętego strachem gardła. Nie, to niemożliwe. To gorsze niż sen, to koszmar na jawie.
-Nie bój się.- powiedział z przyjaznym uśmiechem. Jego oczy zabłysły, gdy zobaczył, jak dziewczyna zrywa się z łóżka i gorączkowym wzrokiem szuka czegokolwiek do obrony. O, naiwności ludzka…
-Drake.- szepnęła zbielałymi wargami.- Drake Merwin.- zadrżał jej podbródek, a oczy wypełniły się łzami.- Nie rób mi krzywdy, błagam.
Nie wytrzymała. Ukrywanie emocji nigdy nie było jej mocną stroną. Z twarzą wykrzywioną paroksyzmem bólu i z czysto ludzkim przerażeniem w oczach zaczęła się cofać, gdy tylko uczynił krok w jej stronę.
Absurd. Czego od niej chciał? Była tylko człowiekiem. Małym, głupim, słabym człowiekiem. A może to tylko sen? Irracjonalna, nierzeczywista rzeczywistość? W końcu gdy rozum śpi, budzą się upiory… A jej upiór był śmiercią w ciele piętnastolatka. Słyszała o nim, że jest psychopatą, że lubi sprawiać ból, ranić. Że nie ma w sobie nic z człowieka.
Machnął niedbale swoją macką i uśmiechnął się szerzej. Nie podobało jej się to, co widziała w jego oczach.
-Nie mam zamiaru. Posłuchaj…
-Nie zbliżaj się do mnie!- krzyknęła histerycznie i cofnęła się pod samo okno. Wizja rzeczy, które mógłby jej zrobić, napawała ją paraliżującym przerażeniem. Poczuła pod plecami chód parapetu i krew odpłynęła jej z twarzy. Była w pułapce. Jeszcze nigdy tak się nie bała. Niczym odgłos pogrzebowego werbla słyszała nienaturalnie głośne bicie swego serca. Nie chciała umierać. Łzy płynęły po jej policzkach nieprzerwanym strumieniem, a ręce drżały jak w febrze.
-Nicole, nie bój się.- Drake przybliżył się do niej na odległość może pół metra i parsknął śmiechem. Jej reakcja była taka zabawna. Wyciągnął do niej rękę.
I wtedy stało się coś dziwnego. Dziewczyna zachwiała się, jakby nie czując ściany i okna za sobą. Jakby ich tam nie było. Krzyknęła z zaskoczeniem i spróbowała złapać parapet, by utrzymać równowagę, ale jej palce przeniknęły przez niego i dziewczyna poleciała do tyłu. Upadła. Na trawnik. Coś się stało. Coś… Uratowało jej życie. Wstała szybko i dysząc ciężko, wpatrywała się w solidny mur. Rozległ się dźwięk tłuczonego szkła i obsypał ją deszcz odłamków, gdy bicz stłukł okno. Twarz Drake’a była wykrzywiona złością, a w oczach czaiła się chęć mordu.
Nie podejrzewał, że sytuacja aż tak wymknie się spod kontroli. A ona najwyraźniej miała szansę ucieczki. Ciekawe, czy z niej skorzysta. Znał ją na tyle, że wiedział, iż jest bardzo tchórzliwą dziewczyną. Bała się go? Zaśmiał się ochryple.
-Idź do Sammy’ego.- krzyknął z jakąś obsesyjną radością, która ją przeraziła. On zwariował.- Jakbyś jeszcze nie wiedziała, to on ci powie, wytłumaczy ci, jak to jest, gdy przed zabójstwem powstrzymują cię tylko więzy krwi.
Otworzyła szeroko oczy i gwałtownie odwróciła się. Szlochając, wybiegła na chodnik. Co z tego, że była boso, w bieliźnie i tylko krótkiej koszulce? Nie mogła wrócić do domu. Chciała iść do Quinna, ale sytuacja była zbyt poważna. Adrenalina dodała jej siły i biegła szybko jak nigdy, wciąż obracając się przez ramię z przerażeniem w czekoladowych oczach. Miała wrażenie, że ją ściga, wciąż słyszała jego śmiech i chyba dlatego w ogóle nie zwróciła uwagi, że kilkukrotnie potykając się upadła i zdarła sobie kolana i dłonie do krwi. Miała problem ze złapaniem oddechu, ale widmo ścigającej jej śmierci przesłoniło wszystko inne. Mógł czaić się wszędzie, w mrocznych zaułkach, w ciemności. Gdyby ją złapał, już by nie żyła. Krzyknęła z bólu, gdy nadepnęła na ostry, szklany odłamek z rozbitej na ulicy butelki, ale to nie było ważne. Musiała… Uciec.
Gdy dopadła drzwi nie bawiła się w kulturalne pukanie i nie zważając na to, że jest noc, załomotała w drzwi. A raczej, załomotałaby, gdyby nie to, że jej dłoń zanurzyła się w drewnie, jakby nie było niczym i przeszła na wylot. Siłą impetu przeleciała przez drzwi i runęła na dywan w przedpokoju, przy okazji potrącając wieszak, który z okropnym łoskotem spadł na ziemię. Nadal płacząc, usiadła na podłodze, zbyt przerażona i wycieńczona długim biegiem, by cokolwiek zrobić.
Kiedy nagle przed nią rozbłysło zielonkawe światło, wrzasnęła cienko i zachłysnęła się łzami.
-Możesz mi łaskawie powiedzieć, co tu się dzieje?- usłyszała zaspany, lekko zirytowany głos nad sobą. Nie wiedziała, czy powinna się bać. Czy może raczej oddychać z ulgą, że koszmar się skończył. Niczego nie była pewna.
Powoli uniosła bladą, zapłakaną twarz, a zielony blask nadał jej rysom nienaturalny, nierealny wygląd.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Loki
Super Moderator
<b>Super Moderator</b>


Dołączył: 26 Maj 2010
Posty: 2006
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 22:01, 16 Lis 2010    Temat postu:

O żesz. Na serio dobrze piszesz. Piszę jedną ręką, bo drogą nadal trzymam się za gardło. Glub... W końcu mam idealny opis, mojej reakcji na widok Drake'a. No i moc przenikania Jezyk Supcio.
Czekam....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fire-mup
Biczoręki


Dołączył: 08 Maj 2010
Posty: 2051
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:22, 17 Lis 2010    Temat postu:

Więzy krwi? W sensie, że są jakąś rodziną, czy coś?
Tego jeszcze nie było! Wesoly
Po prostu świetnie piszesz! Oryginalny pomysł, do tego świetne wykonanie i zdolność do przekazywania czytelnikowi emocji bohatera. Zazdrościć! Jezyk


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nicole
Super Silny
Super Silny


Dołączył: 25 Paź 2010
Posty: 334
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:23, 20 Lis 2010    Temat postu:

Dziękować Wesoly Aż dostałam skrzydeł po takich komentarzach ;* Oto kolejny rozdział.


-Kim jesteś?- chłopak opuścił jarzące się lekko ręce i stanął nad nią, zmarszczywszy brwi.
-O Boże, Drake… On…- nie potrafiła dokończyć, wyrzucając słowa z siłą bezwładnego potoku.- On mnie… Ja…- szloch ściskał jej gardło.
Sam zbladł i uklęknął przy niej. Scena ta dla osoby postronnej wyglądałaby zgoła dziwnie. Ale tu wszystko było dziwne. Zauważył, że dziewczyna cała się trzęsie, z zimna, ze strachu, że cały czas szlocha i nie może się uspokoić. Jego twarz mimowolnie złagodniała, a w jego oczach pojawiła się troska.
-Co się stało? Albo czekaj, zaraz mi powiesz.- zreflektował się i jednym spojrzeniem ocenił jej stan. -Co prawda całą apteczkę dałem Mary i Lanie, ale trzeba coś z tym zrobić- wskazał ręką na jej krwawiące stopy i zmarszczył brwi. Nie wyglądało to dobrze.-… bo może wdać się zakażenie. Zaczekaj chwilę.
Siedziała na podłodze w jednopiętrowym domu Sama, jak do niej teraz dotarło, prawie naga. Kiedyś wstydziłaby się tego, ale teraz cieszyła się, że choć tu Drake nie stwarza dla niej zagrożenia. Przetarła twarz dłonią i zacisnęła zęby. Gdy adrenalina zniknęła, powoli zaczynała odczuwać ostry ból w skaleczonych dłoniach i nogach, szarpiące, palące ukłucie targało jej przebitą szkłem stopą. W przedpokoju panował półmrok i dlatego nie zwróciła uwagi na to, ile krwi straciła. Choć czuła mdlące zawroty głowy, nie powiązała ich ze skaleczeniem. Zignorowała przeczucie, że może być poważne.
Chciała… Chciała iść do jedynej osoby, która by ją zrozumiała, pozwoliła się wypłakać, pocieszyła. Póki co, znalazła się tu. Miała nadzieję, że dowie się, co znaczyły tajemnicze, bezsensowne słowa Drake’a, i jak miały się do niej.
Podszedł do niej Sam, już w dżinsach i ciemnej koszulce, pod pachą miał stos ręczników, a w ręce miskę z wodą. Usiadł obok niej po turecku.
-Dlaczego jesteś w takim stanie?- spytał cicho.
-Ja… Musiałam uciekać.- odwróciła wzrok.- Drake mnie gonił.- suchy szloch targnął jej ramionami i dziewczyna zadrżała konwulsyjnie. Zaniepokojony głos drżał, gdy mówiła, a w oczach widniał ślad przerażenia, teraz stłumiony i wyciszony.
-Rano pójdziemy do Lany, ale muszę wyciągnąć szkło z twojej nogi.- tłumaczył łagodnie Sam. Bezwiednie pokiwała głową.
-Skąd wiesz, co robić?- spytała, gdy chwycił jej stopę i położył sobie na kolanie.
-Jestem synem pielęgniarki.- czy jej się zdawało, czy się uśmiechnął? Wydawało jej się. Przez jego twarz przemknął cień.- Nie bój się, będzie dobrze.
Chwycił jej nogę w kostce i westchnął, przyglądnąwszy się skaleczeniu. Rozbita szyjka butelki przebiła stopę na wylot. Wyciągnięcie jej na pewno nie będzie łatwe, ani dla niej, ani dla niego.
-Będzie bolało.- posłał jej krótkie, przepraszające spojrzenie i chwycił szkło.
Dziewczyna zagryzła wargi i odwróciła wzrok. Jej oddech przyspieszył, gdy poczuła, jak ostrze porusza się w jej ciele. Stłumiony krzyk wyrwał się z gardła, a palce zacisnęły na ramieniu chłopaka tak mocno, że poczuł ból.
Sam zamarł. Szkło nie chciało wyjść. Pewnie jakaś jego część wbiła się mocniej w ciało, w jakiś mięsień. Odetchnął głęboko; dziewczyna cała drżała, a łzy ciekły jej po policzkach. Było widać, jak bardzo cierpi. Musisz to zrobić, nakazał sobie w myślach. Lana później się tym zajmie. Ale na razie…
Ostry, gwałtowny ruch ręką. Przeraźliwy, pełen bólu krzyk. I zakrwawione, prawie piętnastocentymetrowe szkło leżące na podłodze.
-Już w porządku.- powtarzał Sam mechanicznie, mokrym ręcznikiem wycierając jej czerwonawe kolana i dłonie. Stopa mocno krwawiła; chwycił jedną z przyniesionych koszulek i podarł ją na pasy. W takiej sytuacji mogła liczyć tylko na prowizoryczny opatrunek. Gdy opłukał ręcznik w misce, woda momentalnie zabarwiła się purpurą. Popatrzył na nią z troską i wstał niespiesznie. Zniknął za drzwiami na końcu korytarza.
Popatrzyła tępo za nim. W zasadzie co mogła zrobić? Mogła się ukrywać, jak robiła to przedtem, mogła komuś powiedzieć, prosić o pomoc. Przeczuwała, że będzie zmuszona to zrobić. I nie spodobało jej się to.
Wrócił po kilku minutach, tym razem zamiast miski z wodą trzymał ubrania. Podał jej.
-Ubierz się, pewnie zmarzłaś.
Taktownie odwrócił się od niej, gdy ściągała koszulkę.
-Moja mama jest dużo wyższa od ciebie, więc myślę, że moje rzeczy będą najbardziej odpowiednie.- zaczął, wpatrując się w ścianę, w deskę surfingową opartą o drzwi. Symbol niespełnionych marzeń, dziecięcych fantazji. Symbol normalnego życia. Nie widział, że machnęła ręką.
-Dziękuję.- odparła z ciepłem w głosie.
-Nie ma sprawy.- mruknął.- Dobra. Jak masz na imię? Wybacz, nie przypominam sobie ciebie…
-Jestem Nicole. I nie dziwię się, że mnie nie pamiętasz.- w jej głosie zabrzmiała gorycz.- Nigdy… Nie udzielałam się publicznie.
-Nicole. Teraz powiedz spokojnie, co się stało.
Pokręciła lekko głową, a on zaprowadził ją do kuchni i gestem nakazał, by usiadła na jednym z krzeseł.
-Co się stało?
Ukryła twarz w dłoniach.
-Miałam koszmar.- wymamrotała spomiędzy palców.- Gdy się obudziłam, w drzwiach stał Drake.- głos jej się załamał i odsunęła ręce od mokrych policzków. Spojrzała na Sama.- On… Wyglądał strasznie. Bałam się, że zrobi mi krzywdę.- szepnęła i opuściła wzrok. Nie chciała przyznać się, jak bardzo była przerażona. Wspomnienie strachu tu wydawało się czymś nierealnym, nierzeczywistym.- Zbliżał się do mnie. Nie wiedziałam, co mam robić, po co przyszedł. I… On powiedział coś dziwnego.- uniosła głowę, by na niego spojrzeć. W jej oczach kryło się zaskoczenie. Dopiero teraz dojrzała, jak blado Sam wygląda, jakie sine cienie ma pod oczami. I wolała na razie nie mówić nikomu, że dzieje się z nią coś dziwnego, jak wtedy, gdy ściana nie stanowiła żadnej przeszkody.
-Co powiedział?- głos Sama był łagodny, ale i w jakiś sposób stanowczy, władczy.
-Że… Że mam iść do ciebie, ty mi wytłumaczysz, jakbym nie wiedziała…- urwała, bojąc się dalej wypowiadać te słowa. Bała się ich treści.- Jak to jest, kiedy przed… Przed zabiciem jakiejś osoby powstrzymują cię tylko więzy krwi.- ucichła.- Nie wiedziałam, co robić, więc… On mnie gonił i przybiegłam do ciebie.- wiedziała, że mówi chaotycznie, nieskładnie, ale to nie było coś, o czym chciała mówić. Podwinęła rękaw szaro-granatowej, trochę za dużej jej bluzy i przeczesała drżącymi palcami potargane, krótkie włosy, zaczesując je za uszy.
Sam milczał już dłuższą chwilę. Wpatrywał się w swoje splecione palce, ale jakby ich nie widział. Słowa dziewczyny poruszyło go, przypomniały coś, o czym tak usilnie starał się zapomnieć. Kogoś. Te słowa tak dobrze pasowały do sytuacji ,w której się znalazł…
Była tylko jedna osoba, o której mógł tak powiedzieć. Że tylko więzy krwi powstrzymują go przed dokonaniem mordu.
Caine.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
akimoda
Uzdrowiciel
Uzdrowiciel


Dołączył: 14 Cze 2010
Posty: 805
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Łąka/zachodniopomorskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:07, 21 Lis 2010    Temat postu:

Uuu, dziewczyno, Ty naprawdę masz talent! Nie tylko świetnie rysujesz, ale także niesamowicie piszesz Kwadratowy Podziwiam Cię Mruga I czekam oczywiście na więcej Wesoly

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Loki
Super Moderator
<b>Super Moderator</b>


Dołączył: 26 Maj 2010
Posty: 2006
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:51, 21 Lis 2010    Temat postu:

Nie, no - to się robi coraz bardziej porąbane. Super Wesoly
Czekam, dalej, czekam....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fire-mup
Biczoręki


Dołączył: 08 Maj 2010
Posty: 2051
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:29, 21 Lis 2010    Temat postu:

Ała! To boli od samego czytania! Ale to dobrze! Wesoly
Nawet nie masz pojęcia, jakie to cudne uczucie - po całym dniu męczenia się z "Krzyżakami"(Aaaaa!), przeczytać TAKIE COŚ!
To było świetne. Z rozdziału na rozdział robi się coraz ciekawiej. Wesoly
Czekam!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nicole
Super Silny
Super Silny


Dołączył: 25 Paź 2010
Posty: 334
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:59, 26 Lis 2010    Temat postu:

Dziękuję Wam bardzo Wesoly Od razu się lepiej pisze...

-I wtedy…- odetchnęła.- Uciekłam.
Quinn trzymał ją za rękę i wyrzucał sobie, jak mógł do tego dopuścić. A był tu, bo uparła się, by poszedł z nimi, mimo lekkiego sprzeciwu Sama. Ten siedział obok, podpierając głowę rękoma wspartymi o stół. Pod ścianą Astrid myślała nad czymś głęboko, mrużąc oczy.
-Zaczekaj.- ocknęła się i wstała, zerkając przelotnie na bawiącego się Pete’a.- Nie sądzę, żeby Drake od tak cię puścił, skoro zadał sobie tyle trudu, że zaryzykował i do ciebie przyszedł.
Nicole drgnęła czując, jak na jej policzki wlewa się zdradziecka czerwień.
Sam powoli pokiwał głową.
-Gdyby mu zależało, gdyby naprawdę chciał cię zabić, już byś nie żyła.
-Drogą dedukcji można dojść do wniosku, że wcale nie miał zamiaru cię zabijać i po prostu pozwolił ci uciec. Wziął to pod uwagę i był przygotowany.
-Co to znaczy?- Quinn zmarszczył brwi.- Czego on od niej chciał?
-Właśnie tego zamierzamy się dowiedzieć.- odparła Astrid, pocierając skronie.
-Intryguje mnie jedno.- Sam wstał i podszedł do okna. Oparł się o parapet.- Mówiłaś, że cię przestraszył i że miał wrogie zamiary.- patrzył na nią wyczekująco tak długo, że musiała unieść wzrok i pokiwać głową. Wtedy mówił dalej.- W jaki sposób uciekłaś? Oknem? Drzwiami? Nie zdążyłaś się ubrać…
-Co?- Quinn uniósł głowę, zaskoczony. Przecież siedziała przed nim, ubrana. Co prawda rzeczy były na nią za duże, a ta szaro-niebieska bluza była mu dziwnie znajoma…
-Zmusił ją, by tylko w koszulce i boso biegła przez miasteczko.- Sam krzywo się uśmiechnął do wstrząśniętego kumpla.- On jest do tego zdolny, zapomniałeś?
-Zamorduję…- wycedził Quinn przez zęby.
-Ej, spokojnie, dobra?- Astrid uniosła ręce w obronnym geście.- Pozwól jej mówić.
-Ale… Ja…- Nicole zaczerwieniła się i zaczęła jąkać.- Ja po prostu wyszłam…
-Jesteś pewna? Skoro tak cię gonił, to musiało mu zależeć, i po prostu wyszłaś?- Sam sceptycznie uniósł brwi.- Coś m tu nie gra…
-Daj jej już spokój, dobra?- warknął poirytowany nagle Quinn.
-To jest ważne!- w głosie Sama pojawiła się niebezpieczna nuta.- Nicole, co zrobiłaś? Przecież widać, że coś ukrywasz.
Quinn zacisnął gniewnie usta i odwrócił wzrok od Sama. Nie podobało mu się to przesłuchanie. Nie podobało mu się, że słowa kumpla w jakiś sposób ranią dziewczynę, że cała się trzęsie i najwyraźniej jest przestraszona, mimo że zagrożenie już minęło.
-Ja… Nie wiedziałam, co robić, nie miałam, jak się bronić, ani jak uciec…- zająknęła się i zagryzła wargi. W jaki sposób przyznać się, że jest się odmieńcem? Może w ogóle się nie przyznawać? Nie chciała dołączyć do armii Sama, nie chciał, by wykorzystał jej zdolności. Chciała spokoju…
-Nicole, co zrobiłaś?- spytał Quinn, nie spuszczając z niej wzroku. Nie mogła kłamać, nie przed nim. Pobladła i wstała powoli. Potykając się, podeszła do ściany. Noga już nie bolała, wyleczona przez Lanę, ale kroki dziewczyny nie były pewne.
Położyła drżącą dłoń na ścianie. Pod palcami wyczuła lekki chłód tapety.
-Ja… Nie wiem. W jakiś sposób przeniknęłam przez mur.- wyszeptała.
Quinn parsknął krótkim, niedowierzającym śmiechem pozbawionym wesołości, huśtając na krześle.- To czemu teraz to nie działa?
Zapadła cisza. Bardzo długa cisza.
-Bo wtedy się bałam.- szepnęła dziewczyna, a ramiona zatrzęsły jej się w tłumionym szlochu.
Nagle powietrze wokół niej rozjaśniło się upiornym blaskiem, a zielonkawe światło oświetliło od dołu męską, nagle obcą jej twarz, która wykrzywiona była grymasem wściekłości.
-Tak jak teraz?- wycharczała postać i zbliżyła rozświetloną dłoń do twarzy dziewczyny. Ta krzyknęła, niemal zdzierając sobie struny głosowe i cofnęła się. Przez mur, wprost na kafelki łazienki.
-Zwariowałeś?!- Quinn zerwał się z miejsca i szybkim krokiem podszedł do Sama. Był wściekły.- Stary, kompletnie ci odbiło?!- w jego oczach była gorycz i złość.- Przecież ona… - popatrzył na chłopaka i bez słowa wybiegł z pokoju.
-Sam, to było niepotrzebne.- Astrid położyła mu dłoń na ramieniu.- Nie musiałeś od razu jej straszyć.
Chłopak zgarbił się, westchnął.
-Wiem. Ale musiałem sprawdzić.- pokręcił lekko głową.- Przeproszę ją. Ale… To nie wszystko.
Powiedział jej o poleceniu Drake’a, a tym, czego się domyśla. Gdy skończył, Astrid wyglądała na wstrząśnięta.
-Myślisz…?
-Nie wiem. Muszę z nią porozmawiać.
Za dużo „muszę”. Za dużo poleceń, za dużo w tym wszystkim przymusu.
-Weź Peta’a i Quinna. Przy nim… Ona nie będzie mówić prawdy.
-Dlaczego?
-A jak myślisz?- Sam lekko się uśmiechnął i chwycił jej dłoń.- Gdybym mógł, też nie powiedziałbym ci o tym, co potrafię.
Również się uśmiechnęła.
-Rozumiem.
Quinn nie chciał jej zostawić. Czuł się zdradzony, oszukany. Czuł, że Sam się zmienił. Sam sprzed ETAPu nigdy nie przestraszyłby dziewczyny tylko po to, by czegoś się dowiedzieć. Teraz tulił ją w ramionach, siedzącą pod wanną i uspokajał.
-Wszystko będzie dobrze, rozumiesz? Będę przy tobie, jak pójdziesz spać. Ochronię cię. Poprosimy Edilia, nauczy cię korzystać z broni. Wszystko się ułoży, zobaczysz. Nie pozwolimy, by znów stało się coś takiego.
A potem przerwała im Astrid. Wyglądała na przejętą. Poprosiła na moment chłopaka i wyszła z nim z domu. Dała polecenie, by Nicole się pozbierała, więc chcąc nie chcąc, dziewczyna musiała wyjść z łazienki. Wyszła tak samo jak weszła. Przez ścianę. Z niechęcią zauważyła, że w pokoju nadal siedzi Sam.
-Zadowolony z siebie jesteś?- mruknęła, kierując się w stronę wyjściowych drzwi.
-Nicole, zaczekaj.- podszedł do niej.- Przepraszam. To było z mojej strony bardzo niestosowne. Nie powinienem…
-Daruj sobie.- chwyciła klamkę, ale on położył dłoń na drzwiach.- Mógłbyś mnie wypuścić? O co znowu chodzi?
- Ile pamiętasz ze swojego dzieciństwa?- twarz Sama była nieprzenikniona, nieczuła na jej błagalny wzrok.- Ile?!- warknął, gdy nie odpowiadała.
-O co ci chodzi?
-Musisz mi powiedzieć. Jaka jest szansa, że miałaś brata, o którym nic nie wiedziałaś? Więzy krwi, mówi ci to coś? Drake jasno dał ci do zrozumienia, że jesteście rodzeństwem, nie zauważyłaś?
-Co? Zwariowałeś? Pozwól mi stąd wyjść!- szarpała klamkę, ale on zbyt mocno trzymał drzwi. W jej głosie pojawiła się błagalna nuta.- Proszę, ja nic nie wiem. Nigdy nie miałam brata…
-Tak sądzisz? No to jesteś w błędzie.- zaśmiał się gorzko.- Nie bój się, ja też nie mogłem zaakceptować, że mój brat jest na wskroś zły.
Ona tylko na niego patrzyła.
-Masz pecha, dziewczyno. Oboje mamy pecha.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nicole dnia Sob 21:14, 27 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fire-mup
Biczoręki


Dołączył: 08 Maj 2010
Posty: 2051
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:16, 28 Lis 2010    Temat postu:

Wow.....
To jest jeden z tych ff, na które naprawdę czekam z zapartym tchem (tak więc ruchy, ruchy żebym się nie udusiła! Mruga ). Jak bym czytała jakąś super zajmującą książkę, po prostu muszę wiedzieć co będzie dalej!!!! Drake jako brat? Matko, nie mogę się doczekać ich następnego spotkania....
Tak więc czekam...
Czekam..
Czekam...
Nadal czekam....
Wciąż czekam....
Nie już nie mogę! Powaliłaś mnie tym na łopatki, serio. Tak więc z wieeeelką niecierpliwością oczekuje ciągu dalszego.
I czekam dalej... Jezyk


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nicole
Super Silny
Super Silny


Dołączył: 25 Paź 2010
Posty: 334
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:32, 05 Gru 2010    Temat postu:

Ok, następna część. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że pisałam z 39,3 stopni C. Więc...
Czytacie na swoje ryzyko.

Było ich trzech. Drake. Nicole. I Sam. Krajobraz wyglądał jak pole bitwy. Tak chyba było. Klęska Perdido Beach. Zwycięstwo CA, chociaż… Nie. Zwycięstwo Drake’a.
Uśmiechał się. Nicole również. Sam tylko na nich patrzył.
Ostry, krótki trzask. Zduszony krzyk. Śmiech.
Wielki Sam Temple odwraca się i biegnie w stronę zawalonego budynku.
-Złap go.- syczy Drake nieludzkim głosem.
Nicole, ubrana w krótką, krwistoczerwoną sukienkę z kaburą na pasie, salutuje mu i rusza w pogoń za chłopakiem. Jej nie skrzywdzi. Rycerski Sammy nie użyje swoich laserowych rąk przeciw dziewczynie.
-Co ty robisz?- pyta, a z jego głosu znika zwyczajna pewność siebie. Teraz on się boi.- Dlaczego z nim jesteś?
-To mój brat.- warczy i nie spuszcza go z oczu.- On najlepiej wie, co jest dla mnie dobre.
-Oczywiście.- mruczy Sam z ironią, cofając się kilka kroków.
Dziewczyna podchodzi do niego i wymierza mu policzek.
-Zamknij się, Sammy.- syczy mu do ucha i kopie w krocze. Gdy ten z jękiem zwija się z bólu, wykręca mu ręce do tyłu i prowadzi do Drake’a.
-Wstyd, Sammy. Wstyd. Dać się załatwić dziewczynie.
Jest zadowolony. Bardzo.
Nicole uśmiecha się szerzej i kopie chłopaka w zgięcie kolan. Ten pada wprost pod nogi Drake’a, który zaraz rani go swoim biczem. Przeraźliwy wrzask rozdziera ciszę. Nicole śmieje się bezdusznym śmiechem. Po chwili krzyk miesza się ze smagnięciami bicza, krew tryska z porozcinanego ciała na ścianę, na dziewczynę, na Drake’a.
-Połam mu ręce- decyduje Biczoręki, wpatrując się w leżącego Sama z pogardą.- Trzeba to zakończyć.
Dziewczyna klęka przy nim i uśmiecha się słodko.
Okropny, suchy trzask łamanej kości. Krzyk. Krzyk mrożący krew w żyłach, pełen bólu, cierpienia. Znów trzask. Agonalny wrzask, który trwa tak długo, jak Sam ma w płucach powietrze. Potem słychać tylko jęki.
Drake unosi lufą pistoletu podbródek Sammy’ego.
-Żegnaj, Sammy.- mówi, uśmiechając się szeroko i naciska spust.

Drake obudził się z szerokim uśmiechem i leżał, wpatrując w sufit. Piękny sen. Niedługo stanie się rzeczywistością. Wstał szybko. Musi sprawdzić, jak miewa się siostra. Niedługo świt.

Świeciło słońce. Promienie migotały w gałęziach drzew i malowały na twarzy dziewczynki płoche refleksy. Siedziała na hamaku pomiędzy dwoma drzewami i czytała książkę. Uśmiechała się i nuciła coś pod nosem. Słyszała szum oceanu, niezbyt daleki, dość dobrze słyszalny, łagodny, uspokajający. Bardzo lubiła ten dźwięk. Lubiła chodzić z bratem na plażę, gdzie on gonił ją wśród fal, zakopywał w piasku czy razem z nią robił piaskowe fortece. A właśnie, gdzie on był?
-Drakey!- zawołała, zrywając się z hamaku. Jej buzię rozświetlił promienny uśmiech, gdy biegła do chłopaka, stojącego w drzwiach tarasowych. Ten roześmiał się i potargał jej włosy.
-Co tam, Nikki?
Tylko on miał prawo się tak do niej zwracać. Gdy powiedział tak ktoś inny, zaraz był płacz, tupanie nogami i ucieczka do pokoju.
-Nudzę się. Pobaw się ze mną, Drakey.- zadarła głowę do góry, by na niego spojrzeć. Był taki duży, taki silny…
-No nie wiem.- spojrzał na nią kątem oka i udał, że się zastanawia.- A nie jestem za stary na takie zabawy?
Pociągnęła go za rękę z niecierpliwością.
-No chodź. Nie bądź taki…
Nie odpowiedział. Patrzył za ogrodzenie, na chłopaka przechodzącego pod murem. Dziewczynka zauważyła, że zmarszczył brwi. Odsunęła się od niego z butną miną.
-Nie to nie.- powiedziała, obrażona.
-Hmm?- ocknął się i zwrócił ku niej. Uśmiechnął z rozbawieniem. Jego mała księżniczka…-Oczywiście, że się z tobą pobawię, Nikki. Tyle że…- jego uśmiech zbladł, jak zobaczył, że chłopak otwiera furtkę i wchodzi na ich podjazd, a później na trawnik z wyraźnym, ponurym uśmiechem.
-Tyle że co?- spytała, spuszczając głowę.
Westchnął, i podszedł do niej.
-Nikki…
Nie zareagowała. Płakała. Delikatnie chwycił jej twarz w dłonie i pocałował w czoło.
-Muszę coś załatwić.- szepnął łagodnie i znów spojrzał na idącego w ich stronę chłopaka. Posłał mu wrogie spojrzenie i znów zwrócił się do dziewczynki.- Pobawię się z tobą, obiecuję.
-Zawsze tak mówisz. A później wychodzisz gdzieś z tatą…
Znów potargał jej włosy, a ona uśmiechnęła się lekko. Jej oczy lśniły; ten widok zawsze poruszał Drake’a, tym spojrzeniem dziewczynka potrafiła wymusić na nim wszystko.
-No proszę, Merwin, znów ratujesz swoją siostrunię?- zadrwił cichy, chłopięcy głos. Drake wyprostował się.
-Holden, gnojku, spadaj stąd.- warknął, stając przed dziewczynką.- Idź do domu, Nikki.- rzucił przez ramię.
-Idź do domu, Nikki.- przedrzeźnił go Holden, chwytając się pod boki.- Siksa Nikki wieje do domu.- zawołał za nią. Od ciosu w twarz zachwiał się, stróżka krwi spłynęła mu z nosa do ust.
-Zamknij się, Holden.- odezwał się Drake zimno. W jego oczach pojawił się niebezpieczny błysk, furia wykrzywiła jego wargi w mściwym, nienawistnym uśmiechu.
-Idiota.- Holden zacisnął dłonie w pięści.- Ty i ta twoja…
-Powiedziałem, zamknij się.- głos Drake’a opadł o kilka tonów, stał się zimny jak lód.
-Taak? Bo co mi zrobisz?
Ciszę rozdarł huk wystrzału. Wyciągnięty z błyskawiczną prędkością zza paska jeansów pistolet wciąż dymił, pewnie trzymany ręką, która nie drżała. Zapanował chaos. Drake zaśmiał się ochryple. Holden zaczął krzyczeć, wpatrując się w ranę na udzie, na spodnie, które momentalnie barwiły się na czerwono. Nicole krzyczała, wpatrując się w brata z przerażeniem. Przeraziło ją jego spojrzenie. Było nieludzkie, wypełnione nienawiścią, triumfem i dziką, nieokiełznaną radością. Krzyczała, gdy przybiegła do niej mama. Krzyczała, gdy próbował ją uspokoić. Zaciskała powieki, spod których sączyły się łzy. Cała się trzęsła. Jej Drakey… Jej starszy braciszek… Zmienił się w potwora.

Nicole obudziła się z wrzaskiem.
-Drake!- zerwała się z łóżka i chwyciła ukryty pod poduszką długi, kuchenny nóż.-Drake! O Boże!
Zrozumiała wszystko. Z podłogi wstał Quinn, usiadł obok i wyjął z jej ręki nóż. Otoczył ją ramionami.
-Cii, cicho, jesteś bezpieczna, Nicole.
-To prawda. To wszystko prawda.- szlochała mu w koszulkę.- Teraz pamiętam. On jest moim bratem.- oparła głowę na jego ramieniu i wtuliła się w niego, drżąca, przestraszona. Zamarła, a oddech zatrzymał się w gardle.
Lustro. Coś było nie tak z lustrem. Te słowa… Było wystarczająco jasno, by zdołała odczytać namalowane czerwoną szminką słowa na powierzchni zwierciadła.
Nie chcę Cię skrzywdzić, Nikki. Pozwól mi z Tobą porozmawiać.
D.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Loki
Super Moderator
<b>Super Moderator</b>


Dołączył: 26 Maj 2010
Posty: 2006
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:52, 05 Gru 2010    Temat postu:

OMG!
Niesamowicie! Że też Drakey ma siostrę. I to dla niej postrzelił Holdena! Aaaa!
Piszesz to tak, że czuję całym sercem, że to prawda. Serio - jeśli Grant wspomni coś o siostrze Drake'a, nie zdziwię się i przyjmę to jak oczywisty fakt. Super. Super!
No i ten chory sen Biczorękiego. Miodzio Jezyk

Proszę, proszę. Ja chcę już następny rozdział........!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rose
Wykrywacz Kłamstw


Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 1256
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Wyspa Crabclaw
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:55, 05 Gru 2010    Temat postu:

Lał ..... brak mi słów...... Coś niesamowitego! Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zimowykalafior
Super Admin
<b>Super Admin</b>


Dołączył: 10 Wrz 2010
Posty: 2241
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 53 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Australijskie Skierniewice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:19, 05 Gru 2010    Temat postu:

Genialny, o matko, genialny jest ten F-F! Jezyk
Aż nie wiem, co powiedzieć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vickiee
Bez mocy
Bez mocy


Dołączył: 15 Lis 2010
Posty: 16
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: J-bie Zdrój
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:40, 06 Gru 2010    Temat postu:

Taaa laski mają rację.. Naprawdę super Wesoly

Hahh i ja też czuję, że nie moge się doczekać Jezyk

Więc pisz, pisz i dodaj coś nowego Cool


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum GONE Strona Główna -> Archiwum / Fan-Art-Fan-Fiction! Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4  Następny
Strona 1 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin