Forum Forum GONE Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

[Fan fiction] Pamietnik Diany

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum GONE Strona Główna -> Archiwum / Fan-Art-Fan-Fiction!
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Diana22
Odczytywacz
Odczytywacz


Dołączył: 18 Mar 2012
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Perdido Beach
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 9:45, 25 Mar 2012    Temat postu: [Fan fiction] Pamietnik Diany

Miejsce zdarzeń : Skała na której zniknęła Mary
Czas zdarzeń: Przed wyjazdem na wyspę San Francisko de Sales.
Narrator: Diana

PROLOG
Spojrzałam na mur. Wydawał się ciągnąć w nieskończoność. Niczym akwarium. Niczym miska. Otaczała teren nazywany przez dzieciaki ETAP-em.
Kiedyś bym ucieszyła się, gdybym mogła żyć bez zasad, dorosłych, szkoły... I w pierwszym tygodniu rzeczywiście było przyjemnie. Nikt mi nie rozkazywał, nie mówił co mam robić. Żyć, nie umierać.
Ale szybko zauważyłam, ze aby przeżyć, trzeba walczyć. O miejsce, o jedzenie, o przetrwanie.
Gdybym mogła dziś wybrać, czy wole świat bez dorosłych czy z nimi, wybrałabym drugą opcję.
Mogłabym powiedzieć, ze cały świat zwariował z nastaniem ETAP-u. Ale nie powiem. Dlaczego? Bo bym skłamała. Świat zaczął się rozpadać już ponad rok temu
To wtedy uwierzyłam w rzeczy niemożliwe. Rzeczy, które dziś wydają sie całkiem normalne. Mutanci. Strach. Przemoc. Pogwałcenie praw fizyki. Śmierć...
Przedtem na wiele rzeczy bym nie mogła się zdobyć. Na patrzenie jak ludzie giną. Na patrzenie z takim spokojem na przemoc. Na jedzenie ludzkiego mięsa...
Ale to nie jest ,,przedtem". W ETAP-ie panują inne reguły, inne zasady. Zasady Gaiaphage. Reguły ETAP-u. A kto nie potrafi się do nich przystosować, umrze.
Nie da się ich obejść. Nie da się pokonać. To ETAP zawsze wygrywał.
Musiałam się przystosować do tego świata. Świata, gdzie pieczona ryba to przysmak, a pieczony gołąb to luksus. Gdzie stara zupa z puszki to skarb, a szczury z grilla to normalka.
Rzuciłam jeszcze raz okiem na biało-szarą barierę. Co było za nią? Czy z nią byli dorośli? Widzieli wszystko co się tu działo? A może teraz patrzyli na mnie z obrzydzeniem. Może ze współczuciem.
Gdybym mogła się stąd wydostać. ale jak? Skończyłam już te magiczne 15 lat. Gdybym mogła umrzeć... ale Caine nie chce mnie zabić. Zresztą czemu miałby chcieć? Zostałby wtedy sam. Porzucony przez wszystkich, samotny...
Mogłabym wskoczyć do oceanu. I tak nie mam zbyt dużo siły. Zapewne po kilku kilometrach Pacyfik by mnie pochłonął. Dałby mi ulgę. Bilet powrotny z tego więzienia.
Nie potrafię tego zrobić! Nie mogę! Nie potrafię jakoś wejść do tej zimnej, zielonej wody. Nie mogłabym się utopić.
Zatem muszę przeżyć w ETAp-ie. Przystosować się i nie poddawać. Każdy jest niewolnikiem ETAP-u. Ale może... może udałoby mi się to zmienić.
Mam nadzieje, że to wypali...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Neliel
Kameleon
Kameleon


Dołączył: 30 Gru 2011
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:05, 25 Mar 2012    Temat postu:

Zaczyna się fajnie, dosyć szybko i łatwo sę czyta, jest napisane przystępnym językiem i pokazuje to jaka rzeczywiście Diana mogłaby być w środku, bo tak na prawdę w ETAPie nikt zbyt dobrze jej nie zna, nawet Caine. Podsumowując: Podoba mi się. Wesoly Czekam na więcej.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
VeryOriginalNick
Pirokinetyk


Dołączył: 17 Gru 2010
Posty: 768
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Cydonia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:51, 25 Mar 2012    Temat postu:

Ciekawie, że pisane w pierwszej osobie, inaczej niż w książce - lepszy kontakt z bohaterką. Pierwszy rozdział, więc jeszcze nie za wiele dowiadujemy się o jej charakterze, więc czekam na kolejny. Ładne napisane, szybko się czyta.
*Zwracaj uwagę na literówki, tylko tyle.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Diana22
Odczytywacz
Odczytywacz


Dołączył: 18 Mar 2012
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Perdido Beach
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:39, 26 Mar 2012    Temat postu:

I
Miejsce zdarzeń : Wzdłuż bariery
Czas zdarzeń: Przed wyjazdem na wyspę San Francisko de Sales.
Narrator: Diana

II
Miejsce zdarzeń : Coates Academy
Czas zdarzeń: Siedem miesięcy przed nastaniem ETAP-u
Narrator: Diana
I
Jeszcze raz spojrzałam na barierę. A potem odeszłam z powrotem do Coates. Po drodze zauważyłam jeszcze rozbitą barierkę, przez którą wjechał Panda samochodem.
Czemu ETAP zawsze wygrywał? Czemu nie dało się go pokonać? Odpowiedź jest prosta: bo zaskakiwał. Nigdy nie było wiadomo, co się zaraz stanie. Dlatego trzeba było być przygotowanym na wszystkie ewentualności.
Jak przez mgłę pamiętałam dawne życie. Wtedy niewiele rzeczy mi zagrażało. Mogłam dostać jedynkę, albo uwagę. Mogłam też oberwać, ale nigdy zbyt mocno.
Po nastaniu ETAP-u lista tych rzeczy wzrosła kilkakrotnie. Kojoty, przemoc, Drake, Zil i jego paczka, Dekka, Brianna, Taylor. Sam... nie, Sam mi nie zagrażał. On zagrażał tylko Caine’owi.
Ale przede wszystkim głód. Bywało czasami, że chodziłam głodna, ale nigdy to nie był taki głód. Nigdy nie musiałam jeść ludzkiego mięsa, aby go zaspokoić.
Kiedy to wszystko się zaczęło? Z pojawieniem się bariery? Nie, świat zaczął się rozsypywać już ponad rok temu. Siedem miesięcy przed zniknięciem dorosłych.
II
Był to ciepły i słoneczny dzień, ale nie mogłam go podziwiać. Nie spędzałam go, jak większość uczniów, w jednym z licznych ogrodów Coates. Byłam wtedy w jednej z sal Academy.
Nie pamiętam w której. Pamiętam tylko, że długo wpatrywałam się w odległą ławkę z szeroko otwartymi oczami. I krzyczałam. Nawet nie ze strachu, ale ze zdumienia.
-Zrób to jeszcze raz – poleciłam Caine’owi, który mnie tu przyprowadził.
Chłopak posłuchał. Podniósł drżące ręce i rozcapierzył palce. Nie pojawił się żaden blask ani żaden dźwięk. I nagle, książka leżąca po drugiej stronie klasy poruszyła się.
Magia...
Caine zwrócił dłonie ku sobie. Książka jak na sznurku podleciała bliżej. Chłopak opuścił ręce i podręcznik wylądował ciężko na podłodze jak marionetka, której odcięto sznurki.
Caine spojrzał na mnie wyczekująco. Ja też na niego spojrzałam. Czyżbym zwariowała? Czyżby on zwariował? Bo jak inaczej mogłabym zobaczyć coś, co wydaję się niemożliwe.
,,W naturze pewne prawa pozostają niezmienne i nie da się ich obejść. Dlatego niektóre rzeczy są nazywane niemożliwymi. Przykładem takiego prawa jest...”. Wykład z fizyki. Pierwszy raz pożałowałam, że bardziej się nie przykładałam do nauki.
Przykładem takiego prawa jest... Co jest? Może grawitacja? Tak, doskonale już pamiętam. Nie da się obejść grawitacji, jest to po prostu niemożliwe.
Dlaczego więc właśnie zobaczyłam, jak książka po prostu zawisła w powietrzu, jakby żadna siła na nią nie działała?
-Co o tym myślisz Diano? – zapytał w końcu na poły zdenerwowany, na poły podekscytowany Caine.
-Nie wiem... nie wiem co o tym myśleć – odpowiedziałam wymijająco i spojrzałam na chłopaka. Już dawno przyciągnął moją uwagę. Biła od niego jakaś aura, wręcz siła. Nie był największy i najsilniejszy, ale i tak roztaczał wokół siebie aurę grozy, niczym największy łobuz w szkole.
-Czy ja zwariowałam? – zapytałam, nie świadoma, że wypowiedziałam to na głos. Caine warknął głośno.
-Nie wierzysz mi?!
-Caine... to co zrobiłeś nie jest możliwe. A niemożliwe rzeczy się nie zdarzają.
Caine podniósł dłonie, tym razem wyżej niż ostatnio. Rozcapierzył palce. Książka, która leżała na podłodze, podskoczyła do sufitu. Na podłogę spadło trochę tynku.
Dość późno się zorientowałam, że stoję z otwartymi ustami, wpatrując się w sufit. Ale w tym czasie mogłam podjąć decyzję.
-Caine,... rozwijaj tą zdolność.
Caine spojrzał na mnie nie kryjąc zdziwienia. Opuścił ręce. Książka upadła na podłogę.
-Myślałem, że mi nie wierzysz. Że uważasz mnie za wariata.
-Tak myślałam na początku – powiedziałam bez żadnej obawy. Caine by mnie nie skrzywdził. Wydawało się, że czuł coś do mnie. Mogłam go przedrzeźniać i kpić z niego. Nigdy nic mi nie zrobił. – Ale... ale trzy razy zobaczyłam to samo. Trzy razy pod rząd to nie może być przewidzenie. Rozwijaj tą moc w tajemnicy i nie mów nikomu o niej.
Caine spojrzał na mnie jeszcze raz, tym razem jakby weselszy. Chciał mnie chwycić za rękę, ale odsunęłam ją.
-Tobie pierwszy to pokazałem – odparł, starając się mówić spokojnie. Ale mnie nie oszukał. Wiedziałam, że bardzo chce mnie wziąć za rękę. – Bałem się, że inni nie zrozumieją. Ale ty... ty mnie rozumiesz. Nie śmiejesz się ze mnie. Nie kpisz. Dlatego, gdy tylko zdobędę jakiś nowy... poziom, dam ci znać. Tylko ty możesz mnie wspierać i pomagać.
Nie odpowiedziałam, jednak już tego dnia zauważyłam, jak łatwo jest nim manipulować. Zrozumiałam, że chłopak będzie do mojej dyspozycji, kiedy tylko będę tego potrzebować. Dało mi to pewną przyjemność, może nawet satysfakcję. Pozwoliło mi to przetrwać w środowisku Coates.
-Dobrze, Caine. Możesz mi mówić o swojej zdolności i pokazywać mi ją. A ja zawszę będę przy tobie.
Caine spojrzał na mnie ze zdziwieniem, które za chwilę przemieniła się w promienny uśmiech. Zarzucił swoją torbę na prawe ramię. Bez ostrzeżenia złapał też moją torbę, dziś wyjątkowo ciężką, zarzucił ją na drugie ramię. Wyciągnął swoją dłoń w kierunku mojej. Po chwili wahania złapałam jego rękę. Caine wyszedł ze mną z sali, cały czas niosąc moją torbę. Robił to z własnej woli, wystarczyło, że wspierałam go. Teraz widziałam, jak niewiele trzeba, aby nim manipulować. I podobało mi się to...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kira
Super Szybki
Super Szybki


Dołączył: 25 Paź 2011
Posty: 405
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wielkopolska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:18, 26 Mar 2012    Temat postu:

No, mi się podoba . Ciekawie opisujesz jej wewnętrzne przeżycia. Szybko się czyta i jest fajnie napisane.
Nie podobało mi się tylko to zdanie: "Po drodze zauważyłam jeszcze rozbitą barierkę, przez którą wjechał Panda samochodem."
Powinno chyba być "Po drodze zauważyłam rozbitą barierkę, w którą Panda wjechał samochodem". Wiem, czepiam się .
Jak na razie jest dobrze, czekam na kolejny rozdział Wesoly.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
sunshine
Pirokinetyk


Dołączył: 09 Maj 2011
Posty: 769
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Z jaskini:)
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:21, 29 Mar 2012    Temat postu:

Zacznę od minusów. Wesoly
Jest za dużo powtórzeń, radzę Ci przeczytać tekst(jakiś czas po napisaniu) pod kątem gramatycznym. Mi pomaga, napomknę, że mam taki sam problem przy opowiadaniach. Mruga
+
Dużo osób pisze ff o Dianie, więc nie można od Ciebie wymagać jakiejś niezwykłej oryginalności i pomysłowości, podoba mi się to, że akcja to nie wybuchy i bitwy tylko wnętrze Diany. Niezłe retrospekcje. Mruga
Powodzenia przy dalszym pisaniu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Neliel
Kameleon
Kameleon


Dołączył: 30 Gru 2011
Posty: 56
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:07, 29 Mar 2012    Temat postu:

Taka Diana mi się podoba Mruga No i Caine... można odnieśc wrażenie że op nastaniu ETAPu zrobił się bardiej hmm... niedostępny? Mam na myśli to, że w książce był dla Diany bardziej... niemiły, ale to tylko moje spostrzeżenia.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Diana22
Odczytywacz
Odczytywacz


Dołączył: 18 Mar 2012
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Perdido Beach
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:43, 02 Kwi 2012    Temat postu:

Na następną część będziecie musieli trochę poczekać, bo nie mam teraz weny. Bez weny wyszłaby niespójna historia. Ale już kawałek mam

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cukierkowa
Gyrokinetyk


Dołączył: 26 Kwi 2011
Posty: 617
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 11:20, 06 Kwi 2012    Temat postu:

Ciekawie piszesz. Nie takim językiem... Takim... Nie wiem, ale używasz prostego języka, łatwo można wszystko zrozumieć.
Chyba jest kilka powtórzeń, ale się za bardzo nie przyglądałam.
fajnie opisujesz uczucia i to wszystko. Fajny ff.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Diana22
Odczytywacz
Odczytywacz


Dołączył: 18 Mar 2012
Posty: 113
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Perdido Beach
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:46, 10 Kwi 2012    Temat postu:

I
Miejsce zdarzeń : Coates Academy
Czas zdarzeń: Przed wyjazdem na wyspę San Francisko de Sales.
Narrator: Diana

II
Miejsce zdarzeń : Coates Academy
Czas zdarzeń: Siedem miesięcy przed nastaniem ETAP-u
Narrator: Diana

I
Przekroczyłam próg drzwi Coates, a przynajmniej tego, co z nich zostało. Szkoła była w opłakanym stanie. Szyby powypadły z okien. Od ścian i sufitu odpadł tynk. Schody kończyły się w połowie drugiego piętra, a dach był podziurawiony. W niektórych miejscach nawet zapadł się.
Trawnik, niegdyś tak starannie przycinany i podlewany, zżółkł i zarósł. Barwne kwiaty przypominały martwe gałązki.
Minęłam korytarz i weszłam do stołówki. Siedziało w niej kilka dzieciaków, reszta z grupy Caine’a. Większość trzymała się za brzuch i spoglądała tęsknie na stoły, na których jeszcze rok temu leżały tace z jedzeniem.
-Gdzie Caine? – zapytałam. Gdy weszłam, nikt nawet mnie nie zauważył. Po chwili jednak kilka par pustych oczu spojrzało na mnie.
-Chyba wciąż z Robalem tam... tam, gdzie miał być – odezwała sie Penny, jedna z młodszych uczennic Coates.
Wciąż tam jest?! Wymyślił sobie miły spacerek i zostawił mnie samą w Coates! Bez jedzenia! Bez wody! Przynajmniej Drake już nie żył i mi nie zagrażał... a przynajmniej taką miałam nadzieję.
Gdzie on miał iść? A tak, na jakąś farmę. Bo tak mu Robal poradził. Bo Robal zawsze daje dobre rady!! Jak ja mu mówiłam, żeby zawarł sojusz z Samem, to nie słuchał! A jak Robal powiedział mu o tym miejscu, to poszedł!
A zresztą! Niech idzie sobie gdzie chce, niech zostawi mnie samotną i głodną! Mam tylko nadzieje, że nie zamierza spełniać swojego szalonego planu. Odkąd usłyszał o nim od Robala, nie myślał o niczym innym.
Myśl, że gdzieś jeszcze może być jedzenie, woda i prąd nie dawała mi spokoju. Ale jednocześnie bałam sie jej. Jeżeli Caine będzie chciał sie tam dostać, żeby to sprawdzić i okaże się, że tam nic nie ma to... no cóż, raczej nie pożyjemy długo.
Jeszcze raz obrzuciłam wzrokiem pomieszczenie. Zatrzymałam wzrok na tej garstce dzieci, siedzącej na ławkach przy ścianie. Kiedyś było ich wiele więcej.
Kiedy jeszcze wszystko było normalne - no, może troche przesadziłam: większość była normalna - była to nawet dość duża grupa. Grupa dzieci z nadprzyrodzonymi mocami, a na czele Caine i ja, choć miałam tylko dwie kreski. Razem rozwijaliśmy nasze zdolności i dopingowaliśmy sie nawzajem. Można powiedzieć, że byliśmy jak tajny klub, jak grupa przyjaciół. Czy byliśmy przyjaciółmi? Czy można nas było tak nazwać? Tego nie wiem.
Mimo, że minęło tak wiele czasu od tamtych spotkań, nadal niektóre z nich pamiętałam. Te weselsze. Te straszniejsze. To, na którym Caine pokazał pełnie swojej mocy i gdy ja oświadczyłam przy wszystkich, że ma już cztery kreski.
Pamiętałam chwilę spędzone razem. A szczególnie jedną. Taką, która zapadła mi w pamięci, ponieważ była kolejnym dowodem na to, że świat zwariował.
II
-Stój Diano – wołał za mną Caine i przepychał się przez korytarz, aby mnie dogonić.
Nie stawałam. Od czasu tamtego pamiętnego spotkania całe moje życie zaczęło się rozpadać. I postanowiłam trzymac się od tego z daleka.
Przyśpieszyłam kroku.
I nagle stanęłam, jakbym wpadła na mur.
Zaklęłam pod nosem. Znowu! Znowu te niewidzialne sznurki, które Caine wyciągał, gdy mu sie nie przyporządkowywałam. Które obwiązywały mi nargarstki i kostki, a których końce trzymał Caine, by móc mnie kontrolować. Byłam jak marionetka, jak kukiełka. Jak lalka, która tylko czeka na rozkazy tego, który pociąga za sznurki.
Żeby je poluzować, trzeba mieć siłę. Ale żeby je zerwać trzeba mieć nieprawdopodobną siłę.
Minęły dwa tygodnie od naszego ,,spotkania” w jednej z sal akademii. Dwa tygodnie, odkąd Caine zaprezentował mi swoją moc, zrzucając książkę z ławki.
Przerażające, ile nauczył się od tamtej pory.
Z jednej strony to miało plusy. Caine stał się poniekąd moim sługą. Nie, może nie sługą. Ochroniarzem. Strażnikiem.
Gdy tylko mnie ktoś wkurzał albo mi coś zrobił, lądował w szpitalu. Odczuwałam satysfakcję, gdy jakiś nachalny dzieciak obrywał ,,przypadkowo” kamieniem albo krzesłem.
Oczywiscie Caine wykorzystywał swoją moc też dla siebie. Każdy, kto zalazł mu za skórę, popchnął go, śmiał sie z niego, kpił, lub najzwyczajniej zignorował Caine’a, cierpiał. Dzieciaki sie go bały, choć nie miały czego. Caine nigdy nikogo nie uderzył. Ale to przy nim zdarzały się największe i najgroźniejsze wypadki.
Poza tym, ta zdolność, którą posiadał Caine, miała też praktyczne zastosowanie. Jak zapomniałam torby z pokoju, albo zostawiłam książkę w sali, Caine zawsze z chęcią pomagał mi i nigdy nie żądał niczego w zamian.
Ale były też minusy. Caine przyciagnął uwagę Drake’a Merwina, największego łobuza i psychopaty w szkole. Nie wiem czemu, ale Drake od razu mnie znienawidził. Może dlatego, ze sama go dość chłodno powitałam.
Caine pomagał więc trochę Drake’owi, a troche mnie, co chyba temu psyhopacie nie przypadło do gustu. Nie wiem co by sie stało, gdyby Caine nie był we mnie zakochany...
Ale najwiekszym minusem było zdobycie kontroli. Nade mną i nad Drakiem. iCaine rozwinął swoje moce do tego stopnia, że mógł przytrzymać kogoś w bezruchu.Na razie jeszcze dało się wyrwać z jego ,,uścisku”, ale wymagało to naprawdę dużej siły. Drake miał siłę, aby zerwać te przeklęte sznurki. Ja jej nie miałam.
Przez to zdobył nade mna większą niż kiedykolwiek kontrolę. Nie mogłam od niego uciec. Nie mogłam sie schować. Nie mogłam się od niego uwolnić.
Nie pierwszy raz pożałowałam, że zgodziłam się na ten ,,pokaz” sprzed dwóch tygodni...
-Czego chcesz? – warknęłam, próbując uwolnić się.
-Chcę porozmawiać – powiedział cicho Caine i opuścił ręce. Wiedziałam, że moge spróbować uciec. Ale wiedziałam, że i tak to sie nie uda.
Caine wszedł do jednej z wielu klas Coates. Była długa przerwa, więc sale były otwarte i , co tu kryć, puste. Mało kto chciał spędzać przerwy w klasach.
Usiadłam na jednej z pierwszych ławek. Caine natomiast zajął miejsce nauczyciela. Splótł dłonie i oparł łokcie na biurku.
Cisza...
-O czym chcesz porozmawiać? – zapytałam w końcu. Caine westchnął i wstał zamaszyście z krzesła. Z taką siłą, że krzesło przewróciło się.
Chłopak podniósł dłonie i fotel stanął w pozycji pionowej. Potem podszedł do mnie. Usiadł obok
-Kojarzysz Briannę z szóstej klasy? – zapytał po długiej chwili milczenia.
Brianna... Brianna. Przed moimi oczami pojawiła się mała, szczupła dziewczynka z rudymi włosami.
-Tylko z widzenia – odparłam. – Ostatnio zresztą dość często. A co z nią?
Caine zagryzł wargę. Wydawało się, że nie potrafi ubrać w słowa to, co chce powiedzieć.
- Jakby ci to powiedzieć... Powinnaś kiedys zobaczyć, jak ona biega...
Coś mną wstrząsnęło. Te proste, z pozoru nic nie znaczące słowa Caine wymówił specyficznym tonem. Jakby chciał coś zasugerować.
Czyżby znowu... nie, to niemożliwe. Chyba Caine nie chciał zasugerować, ze Brianna też...
-Czyżbyś chciał powiedzieć, że ta szóstoklasistka zdobyła jakąś nadprzyrodzonąa moc tak jak ty?– zapytałam, łapiąc oddech. Wyczuł panikę w moim głosie. Spojrzał na mnie ze współczuciem, ale nie zaprzeczał.
To kolejny dowód, że świat zwariował. Fakt , że istniał chłopak potrafiący podnosić przedmioty za pomocą magii, był niepokojący. Ale fakt, że poza nim istnieli inni tacy jak on, nie był niepokojący. Był przerażający.
- No więc... no więc, jaką ona ma moc? - starałam się mówić jak najspokojniej. - Umie latać?! Może strzela promieniami z rąk?!
Caine spojrzał na mnie z politowaniem.
- Nie udawaj głupią, Diano. Dobrze wiesz, że jej moc musi byc związana z bieganiem, skoro o tym wspomniałem.
- Jak szybko biega?
-Jak... jak maratończyk. Jak ktoś, kto całe życie ćwiczył. A ta Brianna... nigdy nie biegała szybko. W tym miesiącu dzień w dzień mają biegi. Brianna nigdy nie była ostatnia, ale nigdy nie byłą też pierwsza. Ale przedwczoraj, ni stąd ni zowąd, przybiegła pierwsza. Wyprzedziła najlepszą biegaczkę z jej klasy o jakieś pół minuty. Wydawała sie równie zaskoczona jak jej trener. Myślę... myślę, że nawet nie zdawała sobie sprawy, jak szybko biegła.
Lapałam oddech, jakbym się dusiła. Caine patrzył na mnie wyczekująco. Jeszcze raz zaczęrpnęłam powietrza i osunęłam się na podłogę. Caine klęknął przy mnie.
- Nie... nie potrafie w to uwierzyć. Przykro mi Caine. Chyba zwariowałeś, skoro sugerujesz, że ta mała, chuda dziewczynka nagle zdobyła nadludzką moc.
Wiedziałam, że przekroczyłam granicę. Caine warknął. Jego oczy zapłonęły złością. Wstał i podniósł ręce, dłońmi skierowanymi do mnie. Nagle poczułam, jak wzlatuję w górę. Wydałam z siebie okrzyk zdziwienia, który chwile później przeszedł w krzyk ze strachu.
Głową dotknęłam sufitu. Machałam bezwładnie rękami i nogami, próbując odepchnąć się od powietrza. Zacisnęłam zęby i zamknęłam oczy. Bałam się, że mnie nie opuści do ziemi, ale jednocześnie bałam się, że mnie opuści. Obawiałam sie jego złości i tego co może mi zrobić. Może lewitowanie w powietrzu nie było więc takie złe?
Nagle poczułam, że tracę wysokość. Wylądowałam na podłodzę. Kostką uderzyłam o nogę ławki i poczułam palący ból.
Spojrzałam na Caina. Ten wpatrywał sie ze zdumieniem w swoje dłonie. A potem, ku mojemu przerażeniu, uśmiechnął się chciwie.
- Może jeszcze raz? - zapytał. Milczałam. Odebrał to jako zaprzeczenie. - To dobrze. Zatem pozwól, że coś ci wytłumacze Diano. Jeszcze nie wiem jak i dlaczego, ale niektórzy zyskali jakieś nadprzyrodzone moce, których sie nie da w żaden sposób wyjaśnić. Nie wiem dlaczego tak sie dzieje ani kto za tym stoi, ale i ja uległem... takiej mutacji. To sie dzieje tu i teraz, a ty będziesz musiała się do tego przystosować i mi uwierzyć, bo inaczej...
Przełknęłam ślinę i zacisnęłam zęby. Mimowolnie poruszyłam głową w górę i w dół. Caine roześmiał się szyderczo.
- Dobry wybór, Diano. A teraz, jeśli pozwolisz, pójdę porozmawiać z naszą drogą Brianną o jej mutacji. Lepiej, żebyśmy na nią uważali, bo jeśli komuś coś wygada...- Caine jeszcze raz zaśmiał się, zgasił światło, wyszedł i zamknął drzwi.
Zostałam sama...


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum GONE Strona Główna -> Archiwum / Fan-Art-Fan-Fiction! Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin