Forum Forum GONE Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Rozdział XI
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Forum GONE Strona Główna -> Archiwum / GONE - to tylko ETAP / Archiwum 2.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
bewareofme
Gość





PostWysłany: Sob 18:54, 16 Lip 2011    Temat postu:

[NJGGJCZ]

Anu, po krótce wyjaśniła mu o co chodzi z tymi wszystkimi mocami. Podobała mu się moc Sus, lecz moc Flo uważał za bezużyteczną. Adam analizował wszystko z chłodnym wyrazem twarzy. Nagle dziewczyna zapytała go o jego zdolności.
-To jak z tymi umiejętnościami? - nie kryła przy tym zniecierpliwienia.
-No wiesz...możemy odstawić rozmowę o tym na później? Jestem w lekkim szoku, a gadanie o moich umiejętnościach jest ostatnią rzeczą o której chcę rozmawiać. - powiedział, sprytnie unikając rozmowy o tym.
Po chwili zauważył chłopaka, taszczącego jakieś torby. Flo natychmiast się na niego rzuciła, po czym oboje leżeli na drodze. Może byli parą? Adama to nie interesowało. Jego uwagę przykuły dziwne oczy chłopaka. Były fioletowe...Tak fioletowe, nie przewidział się.
Kiedy dziewczyna wróciła na swoje miejsce, zaniósł torby pod drzewo. Odezwał się w końcu wyciągając coś z największej torby.
- Dwa namioty dla was. Jeden namiot dla mnie. Mam dwie torby jedzenia, które tym razem będę pilnował. I mam nadzieję, że ty nie chcesz z nami zostać? - zwrócił się do niego.
- A co? Boisz się o jedzenie? Nie, dzięki. Widząc Ciebie to śmieciowe żarcie trochę się odbiło na Twoim wyglądzie...I przykro mi, zostaje. Będę nocował pod drzewem. O ile panie pozwolą. -
Chyba go nie polubię - pomyślał Adam.


Ostatnio zmieniony przez bewareofme dnia Sob 18:56, 16 Lip 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Nefeid
Kurczak


Dołączył: 17 Maj 2010
Posty: 1500
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:20, 16 Lip 2011    Temat postu:

- Seth jak zwykle czarujący - uśmiechnęła się ironicznie Susanne. Zwróciła się do Flo - rozkładamy namiot?
Obie miały doświadczenie w rozkładaniu namiotu, bo w podobnym mieszkały przez cztery miesiące. Uporały się z tym szybko, po czym pomogły Anunie i Kate.
- Jak sytuacja w mieście? - zapytała Anu Setha.
- Nie ma Potworka - wzruszył ramionami.
- Jak to nie ma? - zdziwiła się.
- Po prostu. Nie wiem dlaczego - uciął.
- Genialnie - powiedziała nagle Suss - nasz kameralny, przyjacielski wypad tudzież urlop zamienił się w kolonie młodzieżowe. Zwierzynę mi wypłoszycie. Nie wspominając o tym, że jeżeli będę musiała polować, żeby wykarmić sześć osób, to i tak jej szybko zabraknie.
- To samo dotyczy wyrastania roślin - dodała ponuro Flo - twoje jedzenie, Seth, na długo nie wystarczy.
- Zwłaszcza, jeżeli masz tam słodycze - powiedziała ochoczo Anu.
- Aha... ma być spokój, okej? - Flossy zerknęła na Setha i Adama- opanujcie się i rozłóżcie ten namiot.
Seth wymamrotał coś pod nosem i podszedł do nierozłożonego namiotu.
- Nie no, zaczynam podejrzewać, że masz zeza - powiedziała Susanne, po czym podeszła do Adama i odgarnęła mu włosy z twarzy. Cofnęła się o krok - lepiej. Przynajmniej wiem, że nie masz jakiejś zaraźliwej choroby skóry, która mogłaby się przeprowadzić do mnie. Na przykład grzybicy. Zresztą, czesz się jak chcesz - strzepnęła włosy z powrotem - ale z tym grzybem to musiałam sprawdzić. Powiedziałeś miastowym, że Potworka już nie ma? - zwróciła się do Setha.
- Tak, wysłałem... - zerknął na Anu - ...Freda z wiadomością.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marvel
Różowy
Różowy


Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 10:55, 18 Lip 2011    Temat postu:

[PB]

Destrukcyjne zniknięcie morskich potworków znacznie ułatwiło im pokonywanie drogi. Marvel zastanawiał się, gdzie mógłby przebywać Shelton. Ostatni raz widział go, uciekając z więzienia. Chłopakowi podobało się stróżowanie, więc pewnie zaczął robić coś podobnego do jego poprzedniej pracy. ,,Arena..." Pomyślał, gdy czarny plac ukazał się zza zakrętu. Podeszli bliżej. Na arenie krzątało się kilka dzieciaków. Minęło zbyt mało czasu od ataku ośmiornic, by znów zaczęły się walki. Jednak na długim wzniesieniu z ziemi, zastępującym trybuny, siedział Shelton. Podbiegli do niego, lecz tamten nie zareagował. Wiedział, że jest bezpieczny gdy przy nim nie działają moce innych.
- Potrzebujemy twojej pomocy - oznajmił Marvel.
Shelton jakby go nie słuchał, tylko wpatrywał się w Destiny.
- To dziecko... nie mogę wyłączyć jej mocy.
- Co to oznacza? - zapytała Nerissa, tuląc małą do piersi.
- Że jej moc jest silniejsza od mojej. Od was wszystkich.
Nastała chwila ciszy. Shelton tylko potwierdził to, czego wszyscy się domyślali.
- To jak, pomożesz nam?
- Nie. Nie chcę mieszać się w to całe ETAP-owe życie, bo każdy wie do czego to prowadzi...
- Jeśli nam pomożesz... będziesz mógł zostać strażnikiem Destiny.
Marvel dostrzegł u Sheltona błysk w oku. Wiedział, że będzie chciał być przy małej. Każdy tego chce. Czuć jej potęgę.

Za poleceniami Rose, która widziała drogę w swojej wizji, przyszli do elektrowni, a następnie na wyspę. Po jakimś czasie Marvel, Rose, Nerissa z dzieckiem i Shelton stanęli przed wyjątkowymi drzewami.
- To to - powiedziała Rose, wskazując największą jabłoń.
Nerissa dotknęła pnia drzewa.
- Charlie, to ty? Słyszysz mnie? - desperacko przyłożyła ucho do kory. Nic.
- Nerisso, odsuń się. Shelton, rób swoje.
Gdy reszta odeszła pare kroków, chłopak przyłożył dłonie do masywnego pnia i zamknął oczy.
- Jakakolwiek to jest moc, usuń ją.
Shelton skupił się jeszcze bardziej. Usłyszeli odgłosy strzelanych kości lub gałęzi. Coś się zaczęło dziać, tylko czy aby na pewno dobrego?

Tobie bracie zostawiam sposób uwolnienia się. Możesz wykorzystać mój lub napisać, że się nie udał i zrealizować własny. Razz


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Marvel dnia Pon 10:57, 18 Lip 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seth
Kameleon
Kameleon


Dołączył: 06 Cze 2011
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stargard Szczeciński
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 11:36, 18 Lip 2011    Temat postu:

[NJGGJCZ]

Seth przy drobnej pomocy Adama rozłożył namiot. Chwilę potem podszedł do największej torby i rzucił pakunek Adamowi.
-Tutaj jest twój namiot.- powiedział beznamiętnym tonem i odwrócił się do ogniska.
Zatargał dwie pozostałe torby do dziewczyn.
-Nie przyniosłem słodyczy.- rzucił charakterystyczne spojrzenie Anunie.-Tutaj mam konserwy, a w drugiej napoje. Proszę.- rzucił im obie torby.
Przysiadł obok nich i patrzył jak rzucają się na jedzenie. Czekał na przylot Freda... to znaczy jastrzębia. Kiedy nieobecność ptaka przedłużała się Seth zaczął się niepokoić.
-Kto idzie ze mną do Perdido?- zapytał.
Dziewczyny rzuciły mu przelotne spojrzenie znad konserw.
-Ja.- odezwał się Adam.
Wspaniale, zacieśnimy więzy naszej przyjaźni!
Seth odwrócił się i ruszył w stronę miasta.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vringi
Game Master
Game Master


Dołączył: 01 Cze 2010
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 11:41, 18 Lip 2011    Temat postu:

[Crabclaw, tam gdzie szumią jabłonie]
Drzewo pękało pod wpływem mocy chłopaka imieniem Shelton. Wyglądało to jakby z Drzewa miał wyrwać się uwięziony człowiek.
Tak naprawdę człowiek "spał" splątany korzeniami. Czekał na zbudzenie.
Które właśnie nastąpiło.
Charlie otworzył nagle oczy. Trwał w czymś na kształt bańki tlenowej. Wyrastały z niego małe korzenie łączące się z tymi wielkimi.
Zaczął się wyrywać. Miejsca niedawnych ran były załatane.
Przedzierał się przez ziemie. Odkopywał.
Błękit. Ostrze w jego prawej dłoni zaczęło płonąć.
- Tak! - wrzasnął w dzikiej radości wygrzebując się z ziemi. Otrzepał się z ziemi. Był nagi. W czasie przemiany "ciało Drzewa" rozdarło mu ubranie.
Rozejrzał się. Shelton, Rose, Destiny, Nerrisa i Marvel. Podniósł leżący na ziemi owoc i ugryzł go.
Spojrzał smętnie na pień swojej wspaniałej jabłoni. Oparł się o nią i zaszlochał cicho.
Po chwili podszedł do Sheltona i bezceremonialnie zdarł mu spodnie z nóg. Ubierając się zapytał Marvela.
- Gdzie Seth? - tamten zrobił zdziwioną minę. Nikt nie wiedział. - Nevermore!
Stali tak w ciszy. On w oczekiwaniu. Oni nie wiedząc co powiedzieć.
Głos ptaka usłyszał po dłuższej chwili. Oni rozmawiali o czymś, naradzali się. On siedział samotnie pod Drzewem jedząc jabłko.
Skoro Drzewo było mną, a ja nim to czym ono teraz jest?
Jastrząb usiadł mu na ramieniu. Pieszczotliwie podrapał go po głowie.
Wymienili się wspomnieniami.
Podniósł się i w samych spodniach ruszył w stronę miasta. Nevermore leciał nad nim piszcząc co chwilę.

[PB, dom Angelów]
Nie poszli za nim. I dobrze. Nie obchodziło go czy nie zauważyli jego wyjścia czy może chcieli go zostawić samemu. Strzelił się na łóżko swojej ciotki. Nevermore wylądował na szafce.
Musiał się wyspać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bewareofme
Gość





PostWysłany: Pon 11:55, 18 Lip 2011    Temat postu:

[NJGGJCZ]

No cóż, poobserwuję sobie tego Setha.
Chłopak odwrócił się i poszedł w stronę PB. Adam ruszył więc za nim, po czym odwracając się puścił oko do dziewczyn.
Maszerowali tak w milczeniu, aż w końcu Black się odezwał.
- Po co idziemy do PB, fioletowy? -
Seth odchrząknął mrożąc przy tym wzrokiem Adama.
- Po jastrzębia. - burknął.
Aha.. - pomyślał.

[PB]

- No teraz to miasto zasługuje na tytuł 'plaża' - powiedział Adam, widząc miasto przemienione w pustynię. Gdzieniegdzie walały się resztki domów.
Seth uśmiechnął się.
- Przynajmniej nie ma potworów. -
- Kto to wszystko zrobił? - zapytał Black.
- Ja - powiedział Seth, po czym ruszył naprzód.
Adam wzruszył ramionami, wyciągnął szkicownik i ołówek. Narysował na nim manierkę z wodą która po chwili znalazła się w jego dłoni. Seth wytrzeszczył oczy, ale nic nie mówił.
Adam upił dwa łyki z manierki, po czym wyciągnął rękę ku zdziwonemu Sethowi.
- Chcesz? - powiedział, najwyraźniej rozbawiony zdziwieniem chłopaka.


Ostatnio zmieniony przez bewareofme dnia Pon 11:57, 18 Lip 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Seth
Kameleon
Kameleon


Dołączył: 06 Cze 2011
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stargard Szczeciński
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:51, 18 Lip 2011    Temat postu:

[PB]

Seth patrzył na manierkę z wodą jak na zwierzęce ścierwo. Przejechane z pięć razy. Przez wielkie ciężarówki.
Chyba aż tak nie oszalałem?
-Nie, nie chcę. Przed chwilą zaniosłem całą torbę napojów. Myślisz, że nic z niej nie wypiłem?- odwrócił się i rozejrzał.
Perdido Beach było zrujnowane. Pozostało zaledwie kilka domów na obrzeżach, gdzie nie szalała taka wichura.
Tam powinniśmy go szukać.
Bez słowa skierował się w stronę ocalałych budynków. Adam cały czas coś bazgrał w swoim szkicowniku. Chwilę potem w jego ręce pojawiła się kanapka.
Ma potencjał. Mógłby być kucharzem.
Weszli do pierwszego domu. Na parterze nie znaleźli niczego. Weszli na piętro. W sypialni na szafie zobaczyli...
-Fred.- wyszeptał Adam.
-Nie Fred. Nie wiem jak on ma na imię. Poza tym nie jest sam.- wskazał na chłopaka leżącego na łóżku.
Znam go. Nóż zamiast ręki. Charlie.
Seth spróbował się zakraść do ptaka. Kilka kroków i chłopak nastąpił na skrzypiącą deskę. Bezgłośnie zrobił ,,facepalma''. Charlie gwałtownie usiadł na łóżku.
-No i się nie udało.- wyszeptał Seth.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vringi
Game Master
Game Master


Dołączył: 01 Cze 2010
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:25, 18 Lip 2011    Temat postu:

[PB, dom Angelów]
Skrzypiąca deska. Charlie zerwał się na równe nogi. Ostrze wysunęło się z dłoni. Lewy sierpowy. Wykop z prawej nogi. Ostrze do gardła.
- A! To ty Seth! - krzyknął Charlie widząc przy czyjej szyi trzyma swoją broń. Podniósł się z podłogi i pomógł Sethowi wstać. Potem podał dłoń Adamowi którego kopnął w twarz.
- To mnie nie rozpoznałeś? - zapytał Seth szyderczo. Charlie zdjął panel z podłogi i wyjął flaszkę wódki. Angel wypił dwa duże łyki. Następnie gwizdnął i jastrząb wylądował mu na ramieniu.
- Nevermore się spisał? - zapytał wskazując na ptaka. Wtedy nowy "kolega" Setha postanowił się odezwać
- On nazywa się Fred.
Charlie spojrzał na tamtego jak na robaka i uśmiechnął się złośliwie. Pociągnął kolejny łyk.
- Nie lubi tego imienia. Woli to które mu nadałem.
- Skąd to niby wiesz? - zapytał Seth swoim typowym tonem.
- To ptak od Endorayala. Mogę z nim dzielić myśli i jest moją dodatkową parą oczu. Wiem lepiej, prawda Nevermore?
Ptak zapiszczał radośnie. Po chwili wzniósł się ku niebu.
- Jaką masz moc? - zapytał Adama. Zanim tamten zdołał cokolwiek powiedzieć Seth opowiedział mu o manierce. - Hmm. Mógłbyś mi namalować striptizerkę?
Tamtych skołowało. Adam zaczął się jąkać. Seth złapał się za głowę i zaczął nią walić w ścianę.
Nie to nie.
Wyszedł z domu i przetasował wzrokiem ulicę. Dwa stojące samochody.
Pierwszy nie działał. Drugi odpalił i Charlie pojechał.
Pora coś sprawdzić. Musze tam wrócić.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Loki
Super Moderator
<b>Super Moderator</b>


Dołączył: 26 Maj 2010
Posty: 2006
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:38, 18 Lip 2011    Temat postu:

[wyspa Crabclaw]

Większość słoików się stłukło. Podobnie szklane butelki. Musztardy, dżemy, kompoty, oraz soki tworzyły prześliczny kolaż na kolorowych kafelkach, którymi wyłożona była podłoga spiżarni. Sprzątając to, Elizabeth czuła się jak za starych, nie-dobrych czasów, sprzed ETAP-u. Matce czasem odwalało i rozwalała wszystko co miała pod ręką.
Akurat skończyła, gdy katem oka dojrzała Maggie. A raczej samą siebie z duszą Maggie w środku.
-Z własną mocą usłyszałabym cię już z dala -uśmiechnęła się i zaczęła biec prosto na nią. Maggie chyba spodziewała się, że El wyhamuje - pewnie stąd zdziwienie, gdy zderzyły się z całym impetem.
Elizabeth pomasowała się po czole. Swoim własnym czole, w swoim własnym ciele. Miała ładnego guza.
-Nie dało się inaczej? - burknęła Maggie.
-Tak było bardziej widowiskowo - uśmiechnęła się krzywo w odpowiedzi.
-Dobra, teraz słuchaj uważnie. Ciało, które teraz masz, podobnie jak moje, jest udoskonalane. Ba! Jest doskonałe. Silne, sprawne, wysportowane - demonstracyjnie wykonała przewrót w powietrzu, odbiła się i, po kolejnym przewrocie, wylądowała na blacie kuchennego stołu - Nie musisz jeść, pić, siłą rzeczy również robić przerw do toalety, nie potrzebujesz tlenu, a twoje rany nie będą krwawić - serce bije dla niepoznaki. Co nie znaczy, oczywiście, że jesteś nieśmiertelna. Będziesz czuć ból słabiej, ale jeśli się potłuczesz, twoje ciałko nie poskłada się samo. Jesteś odporna na większość trucizn, środków odurzających i tak dalej. Możesz widzieć w ciemnościach. To chyba wszystko... - zaczęła grzebać w jakiejś szufladzie.
-Zostało mi coś z człowieka? - spytała Maggie po dłuższej chwili. W jej głosie była wyczuwalna ironia.
-Możesz zachodzić w ciążę - uśmiechnęła się radośnie - Jakoś musicie się rozmnażać. Acz przykrości związane z menstruacją ci nie grożą - wyjęła z szuflady sygnet Arthura. Nie wisiał już na fragmencie kabla, tylko na srebrnym łańcuszku. Zawiesiła go na szyi i zamarła. Uniosła ostrzegawczo palec.
-Twoja moc również działa - szepnęła - Może będziesz miała okazję ją wypróbować - przeszła przez dom szybkim krokiem. Maggie bez słowa ruszyła za nią.
Elizabeth podążyła do jakiejś sypialni. Nachyliła się nad szufladą i wyjęła dwie sztuki broni. Podała jedną Maggie. Następnie wyjęła dwa magazynki. Naładowały spluwy.
-Cztery osoby - kiwnęła na okno - Słyszę wyraźnie. Sprawdź.
Maggie wyjrzała na zewnątrz i się zaśmiała.
-Nieprawda, bo pięć.
El z niedowierzaniem przysunęła się do szyby. Przecież słyszała chrzęst piasku pod stopami pięciu osób.
Rose, Shelton, Marvel Nerrisa i mała Destiny.
Uśmiechnęła się drapieżnie.
-Maggie, moja droga, zajmij się małą, dobrze? - trzask odbezpieczanej broni - Ja pogadam sobie z Marvelem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Seth
Kameleon
Kameleon


Dołączył: 06 Cze 2011
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Stargard Szczeciński
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 9:37, 19 Lip 2011    Temat postu:

[PB]

Zachciało się przyjaciół. I zwierzątek. I ratowania miasta. Banda szalonych niewdzięczników.
Seth spojrzał na stojąco nieopodal butelkę. Bez namysłu chwycił ją i wylał zawartość za okno. To samo zrobił z resztą alkoholu ukrytą pod poluzowaną deską.
Nie potrzebujemy tutaj takich świństw.
-Zostań sobie tutaj. Porysuj czy co chcesz tam robić. Masz wygodne łóżko, nie musisz wracać do naszego obozu.-chwilę się zastanawiał.-I możesz pofantazjować o Suss.
Seth nie czekając na odpowiedź wybiegł z domu. Zobaczył odjeżdżający samochód.
Po alkoholu. Może się zabije?
Skierował się w stronę NJGGJCZ.

[NJGGJCZ]

Po dość długiej wędrówce znalazł się na miejscu.
- Adam został w Perdido. Mam nadzieję, że na dłużej.- przysiadł pod drzewem i czekał na reakcję dziewczyn.
Pierwsza odezwała się Suss.


Teraz kolej Nefeid Wesoly


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marvel
Różowy
Różowy


Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 10:16, 19 Lip 2011    Temat postu:

[Wyspa Crabclaw]

Marvel, Shelton, Rose i Nerissa szli po plaży, powoli mijając stojące przy niej domy, z zamiarem powrotu do Perdido Beach. Chłopacy szli z przodu, a dziewczyny kilkanaście metrów za nimi, całą uwagę skupiając na Destiny.
To na tą wyspę przeteleportowała go Anuna i tu poznał obecną matkę najpotężniejszego dziecka w ETAP-ie. Ludzie zawsze wracają, tak po prostu.
Nagle usłyszał świst, jakby coś bardzo szybkiego przeleciało mu koło ucha. Gdy spojrzał w stronę Sheltona, tamten leżał bezwładnie na ziemi, a Marvel poczuł jak wraca do niego własna moc. Nie było śladu krwi, dlatego od razu domyślił się, czyja to sprawka. ,,Elizabeth." Pomyślał i słysząc krzyk Rose, odwrócił się do dziewczyn. Prorokini oberwała potężną falą dźwiękową, przez co również została powalona na ziemię. Marvel i Nerissa popatrzyli po sobie, gdy między nich wskoczyła uśmiechnięta Maggie, jednak interesowała się tylko dziewczyną z dzieckiem. Pozbywając się Sheltona, który pozbawia mocy i Rose, mogącej pomóc Nerissie, El i Maggie znacznie wyszły na prowadzenie.
- No dalej, bohaterze... - usłyszał za sobą ten charakterystyczny, ironiczny ton.
Odwrócił się i od razu dostał falą dźwiękową, która posłała go w powietrzu pięć metrów do tyłu. Nie bolało mocno, gdyż piasek zamortyzował upadek.
- A więc teraz jesteś dobry? Dobry Marvelek? - druga fala, jednak tym razem Marvel zdołał zrobić unik. - A pamiętasz jeszcze kim byłeś wcześniej?
Marvel spuścił głowę.
- Tak, zabójcą - i zaczęła się śmiać.
Omberd wykorzystał sytuację i rzucił się do przodu. Wskoczył na El z ciężarem wieloryba, całkowicie przyciskając ją do piasku. Normalny człowiek by tego nie przeżył. No właśnie, normalny. Zacisnął pięść i uderzył ją w twarz, jednak ta zdawała sobie nic z tego nie robić. Potem złapał ją za głowę i skupiając się na zdolności węgorzy, zalał ją wstrząsami elektrycznymi. Elizabeth nadal żyła, uśmiechała się, a on naprawdę chciał ją zabić.
Teraz, gdy stracił wielki ciężar, dziewczyna zrzuciła go z siebie głośnymi dźwiękami, działającymi jak wiatr. Przewrócił się, a ona wstała, kierując na niego lufę pistoletu.
- Jak myślisz, co będzie dla ciebie gorsze, hmmm? Zabicie cię czy Charlie'ego i Rose, jedynych najbliższych ci osób? Tak żebyś został sam, jak ja zostałam, gdy mnie opuściłeś.
- Miałaś Arthura! I zabiłaś go!
El odbezpieczyła pistolet i ustawiła się do strzału. W ostatniej chwili ktoś pociągnął ją do tyłu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zimowykalafior
Super Admin
<b>Super Admin</b>


Dołączył: 10 Wrz 2010
Posty: 2241
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 53 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Australijskie Skierniewice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:39, 19 Lip 2011    Temat postu:

[NJGGJCZ]

Nie wiedziała, czy śmiać się, czy płakać.
Tak to jest, jak człowiek ucieka z miasta po to, żeby sobie trochę popustelniczyć i odpocząć od burmistrzowania. Jest nas w tej chwili siedem osób plus pies. Nie wiem, czy liczyć Freda, który ostatnimi czasy stał się wzorową Hedwigą.
-Wbijasz tego śledzia? - Kate wychyliła się zza poły namiotu.
-Eee... Tak, tak. - Anu zdjęła buta i zaczęła nim energicznie walić w śledzia, uprzednio porządnie naciągnowszy linkę.
Seth i Adam gdzieś poszli. Może to i lepiej, bo chyba zbytnio się nie lubili. Freda vel Świstoświnki też nie było, a szkoda, bo przydałaby się do trzymania linek.
Ściągnijmy tu resztę miasta i zróbmy imprezkę na miarę porządnego ETAP-u.
Anuna wgramoliła się do środka i niemal od razu przywaliła głową w metalowy pręt. Kate rozpakowywała swoje rzeczy.
-Od początku mówiłam, że domki na drzewie byłyby praktyczniejsze - mruknęła Collins i wyszła z powrotem, gdy zorientowała się, że nie ma czego rozpakowywać.
Mel bawiła się z psem. Flo i Susan dyskutowały ożywionymi głosami o sposobie urządzenia ich namiotu.
Anu postanowiła przejrzeć torbę z jedzeniem. To idiotyczne. Żeby nie zabrać żelek?! Widzę, że tutaj na nikogo nie można liczyć.
Potem zrobiła obchód obozowiska, które wyglądało już w miarę ogarnięcie. Flossy zrobiła nawet ogrodzenie z drzewek, centralnie pośrodku znajdowało się miejsce na ognisko, a dookoła stały namioty. Nawet miło, gdyby nie fakt, że Anu tą wyprawę wyobrażała sobie zupełnie inaczej. Miało być spanie pod gołym niebem i jedzenie surowych szczurów...
Endo...
Hmm?
Powiedz Tomowi, żeby wpadł tutaj do nas, jak całkiem wróci do zdrowia.
Mowy nie ma. Wystarczy, że już wykorzystywaliście ptaka na posyłki.
Prooszę...
Nie przekonasz mnie.
Ale ja... No, stęskniłam się.
Przekonałaś mnie.
Flo wypadła z impetem z namiotu, a Susan zaraz za nią.
-Gdzie oni są tak długo?!
I jak na zawołanie zobaczyły na horyzoncie ludzką sylwetkę. Jedną. Seth.
-Adam został w Perdido. Mam nadzieję, że na dłużej. - przemówił, rozsiadając się pod drzewem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jagoda
Przenikacz
Przenikacz


Dołączył: 17 Cze 2011
Posty: 243
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:48, 19 Lip 2011    Temat postu:

[OCEAN]
Carolina leżała na środku, starej, i brudnej łodzi. W pewnym momencie, otworzyła oczy i spojrzała w niebo. No tak, przecież jestem gdzieś, na Oceanie. Ale gdzie?-pomyślała. Usiadła, patrząc się w dal. Ile jej zostało jedzenia? Mało. Bardzo mało. Może na dwa dni. Lub jeden. A teraz czuje głód, i to wielki. Podniosła się z pokładu i ruszyła w stronę magazynu. Tam, wyciągnęła z szafki zupę w puszce, po czym podgrzała ją. Gdy zupa zaczęła "puszczać" swój aromat, wlała ją do miski i zjadła. Odstawiła miskę, i spowrotem wyszła na pokład, rozglądając się po horyzoncie. Gdy już zamierzała się odwrócić, znalazła to czego szukała. Jest! Idę do Ciebie lądzie, a raczej płynę! Pamiętała, dokładnie, gdy jej dziadek zniknął w otchłani i już nie wrócił. Nie znała go dobrze, więc nie płakała za nim. Spojrzała tylko w wodę i nie zobaczyła nic. Na początku czuła strach. Lecz z każdą chwilą zmieniał się w coś, czego nie rozumiała. Po co on w ogóle chciał zobaczyć tą rybę? Głupek. Włączyła silnik i ruszyła w stronę lądu. Po chwili, znów poczuła głód. Ale teraz- gdy widzi ląd, i zmierza w jego kierunku, już się nie martwi. Tam będą dorośli, i jej pomogą wrócić do babci na tę wyspę San Francisco. Ruszyła do magazynku i ponownie zjadła zupę. Dopłynę tam może, hm, w 45 minut? Tak, na pewno. Carolina zaczęła pakować swoje najpotrzebniejsze rzeczy. Po ok. 20 minutach poczuła ze coś się dzieje z łodzią. Oglądnęła wszystko, i znalazła-wielka dziura w podłodze. Zaczęła panikować, krzycząc:
-Pomocy!
Teraz musiała uciekać. Wiedziała to. Gdy zostanie na pokładzie, a łódź zacznie tonąć wir ją porwie. I będzie po niej. Wzięła plecak i wskoczyła do wody. Nie miała daleko do lądu. Godzina i poczuje ląd pod stopami. Przecież jestem najlepsza z klasy, uda mi się. Płynęła już 40 minut, Carolina dyszała już z wyczerpania. Było jej zimno. Jeszcze jakieś 15 metrów i jestem. I wtedy poczuła, że coś ją ugryzło w nogę. I lekko podtopiło. Zaczerpnęła tchu i krzyknęła z całych sił:
-Pomocy!
Wiedziała, że to koniec. Utonie, jak dziadek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Megumi
Niezniszczalny


Dołączył: 04 Mar 2010
Posty: 1550
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: L-wo
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:04, 19 Lip 2011    Temat postu:

[Wyspa Crabclaw]

Maggie skorzystała z ataku Marvela. Zwinnym ruchem znalazła się przy Nerissie i chwyciła po dziecko.
- Oddaj je i stój grzecznie - powiedziała spokojnie, używając swojej mocy. Nerissa oddała je blondynce.
Zauważyła, że Rose szybko ruszaja w jej stronę. Maggie wzięła dziecko w jedną rękę, a w drugiej trzymała odbezpieczoną broń. Bez wahania strzeliła pare razy, w stronę jej nóg.
Bo trzeba ją jakoś zatrzymać
O dziwo trafiła. Leżała już na trawie z raną, które mocno krwawiła. Maggie spojrzała w stronę El. Elizabeth siłowała się z niejakim Sheltonem, a Marvel najwidoczniej szybko oceniał sytuację.
- Zajmij się nią jakoś. - rzucił Omberd w stronę chłopaka, po czym odezwał się do Maggie.
- Oddaj Destiny. - zaczął powoli podchodzić z wyciągniętymi rękami. Maggie wymierzyła strzelbę w dziecko.
- Stul pysk. Drugi raz mi jej nie zabierzesz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bewareofme
Gość





PostWysłany: Wto 13:12, 19 Lip 2011    Temat postu:

[PB]

Seth powiedział temu chłopaczkowi o mocy Adama.
- Hmm. Mógłbyś mi namalować striptizerkę? - zapytał niski chłopak z drwiącym uśmieszkiem.
No pięknie, następny napalony chłopczyk. Ciekawe ile ma lat, no cóż pewnie dwanaście skoro jeszcze nie panuje nad hormonami.
Seth złapał się za głowę i zaczął nią walić w ścianę. W końcu niski chłopak o kruczoczarnych włosach wyszedł. Adam usłyszał tylko ryk silnika.
Fioletowy zaczął wylewać cały alkohol z domu, przez okno.
-Zostań sobie tutaj. Porysuj czy co chcesz tam robić. Masz wygodne łóżko, nie musisz wracać do naszego obozu.- po chwili namysłu:
-I możesz pofantazjować o Suss. - stwierdził Seth, po czym wybiegł z domu. Adam puścił te drwiny mimo uszu.
W sumie ładny dom. Trochę odpoczynku na tym wielkim łóżku mi nie zaszkodzi.
Pościel śmierdziała wódką. Black'owi to nie przeszkadzało.
Rzucił się na łóżko po czym wyciągnął szkicownik i ołówek. Narysował sobie mp3 i słuchawki. Puścił swój ulubiony zespół, założył słuchawki.
Muzyka pozwoliła mu odpłynąć.


Ostatnio zmieniony przez bewareofme dnia Wto 18:49, 19 Lip 2011, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Jagoda
Przenikacz
Przenikacz


Dołączył: 17 Cze 2011
Posty: 243
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:53, 19 Lip 2011    Temat postu:

[OCEAN i PB]
Carolina, czuła że się topi. Coś, ciągnęło ją w dół-pod wodę. Z całych sił, próbowała wypłynąć na powierzchnię. Powietrza- pomyślała. Udało się, wypłynęła. Lecz to coś, dalej ja ciągnęło w dół. Wiem! Przecież mam nóż! Szybko wyciągnęła z plecaka nóż, po chwili zaczęła na oślep machać nożem pod wodą. Udało się puściło, ale niestety Carolina trafiła się dwa razy w nogę. Nie mogła tak płynąć, ale niestety musiała. Płynęła z nożem w ręce, nie zważając na ból w nodze. Czuła, że życie z niej odpływa. Jeszcze trochę. Płynęła, całą wieczność. W końcu dotarła na ląd. Suchy ląd. O boże! Czuję ląd! Byłą na jakiejś plaży. Nie wiedziała dokładnie, bo nigdy tu nie była. Słyszała tylko opisy tego miejsca. Tak, wiem. To jest Perdido Beach. Ludzie, ratujcie mnie. I odpłynęła, zemdlała. Leżała, z krwawiącą nogą. I nożem w ręce.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rose
Wykrywacz Kłamstw


Dołączył: 27 Lis 2010
Posty: 1256
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 27 razy
Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: Wyspa Crabclaw
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:19, 19 Lip 2011    Temat postu:

[ Crabclaw]

Rose krwawiła. Poprawka- Rose umierała Nic dziwnego: ruda nie znała się jakoś specjalnie na medycynie, ale wiedziała gdzie jest tętnica udowa i co się stanie, jesli ktoś w nią trafi Mroczki latały jej przed oczami
-Wykrwawię się- pomyślała przerażona- Och, na litośc boską, wykrwawię się i umrę jeśli coś z tym nie zrobię. Jeszcze tylko chwila...
Oderwała długi pas materiału bluzki i obwiązała ją tuż nad raną. Teraz traciła czucie w nodze, ale życie z jedną było lepsze niż nie-życie. El i Shelton tarzali się na ziemi i jak na razie Elizabeth była górą . Maggie, celujac strzelbą w Destiny, nieruchomo stała przed Marvelem. Impas .Tak to sie nazywało. Nie mogli nic zrobić, żadne z nich. impas. Powoli, cichutko Rose zaczęła czołgać się po ziemi, świadoma do czego to doprowadzi. Bolało ją i bała się Łzy płyneły jej ciurkiem po twarzy. Ziemia brudziła ranę i Rose miała ochotę krzyczeć, wrzeszczeć, ale wiedziała, że ta dziewczynka nie może, po prostu nie może wpaść w szpony Elizabeth . Ostrożnie przysunęła się do Magie i znienacka chwyciła ją kostkę. Bała się Bała się, bo wiedziało co się stanie, kiedy to zrobi. Marvel złapał Destiny, która wypadła z rąk zaskoczonej Maggie.
Wiem. -pomyślała Rose.- Nie chcę umierać
Maggie przypadkiem nacisnęła spust szczelby, która wystrzeliła.
Rose leżała na ziemi i wiedziała, jak małe są szanse, że przeżyje z dziurą w tętnicy udowej i w żołądku .
I zamknęła oczy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Rose dnia Wto 16:20, 19 Lip 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vringi
Game Master
Game Master


Dołączył: 01 Cze 2010
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:21, 19 Lip 2011    Temat postu:

[PB, plaża]
Wschód fałszywego słońca dał Charliemu całe 10 minut wytchnienia. Spokoju od walk, intryg i ogólnego chaosu.
Spokój.
Podniósł się na nogi i otrzepał się z piachu. Przez 4 miesiące urósł do 173 cm. Jego wzrost przyśpieszyła przemiana w Drzewo.
Szedł przez plaże dopóki nie zauważył leżącej na brzegu dziewczyny. Na oko 13 lat. Leżała nieprzytomna trzymając w ręku nóż.
Bez zastanowienia zarzucił ją sobie przez ramie i doniósł ją do samochodu. Potrzebowała ciepłego łózka.

[PB, dom Angelów]
Z piętra dobiegał dźwięk muzyki. Ktoś koczował w jego pokoju. Pewnie ten nowy. Adam, jeśli się nie mylę. Szybko załadował dziewczynę z nożem do ciepłego łóżka ciotki. Wbiegł do łazienki i włączył agregat prądotwórczy. Gorąca herbata.
- Hmm... Nie mam żadnego ogrzewania. - coś mu zaświtało w głowie. Przewalił całą szafkę z książkami aż znalazł tą odpowiednią. Następnie władował się do pokoju w którym urzędował Adam. Klepnął go lekko w ramie. Tamten spojrzał na niego lekko podirytowany tym że mu przerwano.
- Co?
- Musisz narysować ten grzejnik. - pokazał zdjęcie grzejnika halogenowego. Tamten posłał mu złośliwe spojrzenie.
- Ile masz niby lat karle aby mi rozkazywać?
- Piętnaście jeśli chcesz wiedzieć. Słuchaj, na dole jest przemarznięta dziewczyna. Mam gdzieś co robisz w moim pokoju. Narysuj ten grzejnik, bandaż i strzykawkę. Potem dam ci spokój.
Tamten pomruczał coś pod nosem ale zrobił to o co go Charlie. Angel podziękował i z grzejnikiem zszedł do pokoju ciotki. Tam podłączył go do agregatu i odpalił. Następnie opatrzył ranną nogę dziewczyny i wstrzyknął jej swoją krew. Nie minęła minuta a poranie nie było śladu.
Poszedł do kuchni i zrobił dwie kawy. W pokoju na dziewczynę czekała puszka kukurydzy. Angel czekał.
Nevermore powinien już go przyprowadzić.
Widzę że wracasz do gry, Charlie
Jasne MaxiKing, tylko teraz nie będę grał tak jak wcześniej.
Maxi King?
Charlie się uśmiechnął. Uwielbiał się uśmiechać. Nawet wtedy, w tunelu uśmiechnął się do nich.
Nevermore nadleciał prowadząc za sobą Nevila Jaskra.
- Charlie? - zapytał widocznie zaskoczony. Angel kiwnął głową uśmiechając się.
- Widzę że spaliłeś jaja. - Nevil miał całe potarganę włosy i podarte ciuchy. Był cały posiniaczony. Charlie wskazał mu krzesło i nalał mu kawy. - Gdzie reszta miasta? Zresztą nieważne.
Miał coś jeszcze powiedzieć ale usłyszał słaby kaszel dziewczyny.
Wskoczył do pokoju i poklepał tamtą po plecach. Wypluła resztkę wody z płuc.
- Jestem Charlie. Ładny nóż.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jagoda
Przenikacz
Przenikacz


Dołączył: 17 Cze 2011
Posty: 243
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:13, 19 Lip 2011    Temat postu:

[PB, dom Angelów]
Caroline obudziła się. Zaczęła kaszleć, gdy do pomieszczenia wpadł jakichś chłopak, poklepał ją po plecach po czym powiedział:
-Jestem Charlie. Ładny nóż.
Spojrzała na niego, a następnie na pomieszczenie w którym przebywała. Znajdowała się w jakimś pokoju. Tylko tyle wiedziała. W ręku nadal trzymała nóż. Gdzie ja do nędzy jestem?-spytała samą siebie. Po chwili przypomniała sobie o obecności chłopaka.
-Ja,ja jestem, Caroline. Caroline Evans.-powiedziała.
Spojrzała jeszcze raz na niego i zerwała się z łóżka.
-Spoko, zostań, jeszcze nie doszłaś do siebie. Tu masz puszkę kukurydzy.- powiedział wskazując na puszkę.
Caroline jeszcze raz spojrzała na chłopaka i bez słowa ruszyła w stronę drzwi. Tam zobaczyła kolejnego chłopaka i jastrzębia. No pięknie, jeszcze tu przeszkoda. I co tu zrobić? Odwróciła się, aby wrócić do pokoju, i uderzyła w Charliego, który stał w przejściu do pokoju. Kurczę, w razie czego mam nóż.
-Mogę przejść?-spytałam.
-Oczywiście.-odpowiedział.
Weszła do pokoju zamykając za sobą drzwi. Otworzyła puszkę, zjadając łapczywie jej zawartość. Okno. - pomyślała. Podeszła na palcach do drzwi i nasłuchiwała. Rozmawiali. Coś o niej. Szybko podeszła do okna, otwierając je. Zwinnie i po cichu wymknęła się na zewnątrz. Ruszyła biegiem w stronę furtki, a potem gdziekolwiek. Byle by najdalej od tego domu. A czemu najdalej? Sama nie wiedziała. Ustała, odwracając się. Nikt jej nie gonił. Poszła sobie spacerkiem, chodząc bez celu. Nie było dorosłych, nikogo. Co tu jest grane? Ruszyła dalej, siadając na ławkę. Patrzyła na swój nóż, przypominając sobie o nodze. Schyliła się. Prawie spadła z ławki, widząc ze po ranie, ani śladu! Ani zadrapania czy może kreski od blizny. Co to ma znaczyć? Jakieś sztuczki? Czy mi się to przyśniło? Nie. Pamiętała, że coś ciągnęło ją za nogę, pod wodę. Cokolwiek tu się działo, ona nic o tym nie wiedziała. I znowu zemdlała. Z wrażeń lub małej ilości siły.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Jagoda dnia Wto 22:39, 19 Lip 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nefeid
Kurczak


Dołączył: 17 Maj 2010
Posty: 1500
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:44, 19 Lip 2011    Temat postu:

- Przepadacie za sobą, nieprawdaż? - stwierdziła sarkastycznie Susanne - gdzie ty go zostawiłeś?
- W domu Charliego - powiedział lekceważąco Seth.
- Mamy do ciebie ważniejsze sprawy - odparła Suss, patrząc się porozumiewawczo na Anunę.
- Właśnie - powiedziała Anu groźnie - nie wziąłeś ani jednego żelka!
Seth przewrócił oczami, wyminął je, wszedł do swojego namiotu i zaciągnął zamek.
- Chyba pójdę na polowanie - powiedziała Susanne - ale najpierw coś zjem - ruszyła w stronę torby z jedzeniem.
- Nie! - wrzasnęła dramatycznie Flossy i zasłoniła jedzenie własnym ciałem - zjadłaś większość z pierwszej torby. Jesteś jak pijawka! Masz dziesięć żołądków.
Susan uśmiechnęła się pokojowo, po czym rzuciła szczupakiem po torbę. Wyprzedziła ją Anuna, pojawiając się tam, porywając torbę i teleportując się kawałek dalej. Uśmiechała się zwycięsko.
- Nic ci nie dam z moich zdobyczy! - zawołała jeszcze Susanne, uśmiechając się i idąc w stronę lasu. Po drodze zgarnęła nóż. On wystarczał, resztę załatwiała mocą. Dzisiaj musiała naprawdę się postarać, żeby upolować coś, czym nasyci się sześć osób. Co najprawdopodobniej oznaczało całą noc w lesie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Nefeid dnia Wto 21:48, 19 Lip 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Forum GONE Strona Główna -> Archiwum / GONE - to tylko ETAP / Archiwum 2. Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 2 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin