Forum Forum GONE Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Rozdział XIII
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Forum GONE Strona Główna -> Archiwum / GONE - to tylko ETAP / Archiwum 2.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Rexus Maximus
Gość





PostWysłany: Czw 19:25, 25 Sie 2011    Temat postu: Rozdział XIII

Witojcie w trzynastym rozdziale.

Czy pierwsze dziecko Elizabeth będzie prawnikiem?
A drugie detektywem?
A trzecie ślepym mnichem z jakiejś tandetnej mangi?

Dowiecie się tego (lub nie) w tym rozdziale.
Powrót do góry
Puma
Naczelny Grafficiarz


Dołączył: 15 Mar 2010
Posty: 808
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Paradise City
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:37, 25 Sie 2011    Temat postu:

Ostrzegam, że była ciemna noc, gdy to pisałam. Wbrew pozorom nie byłam pijana. Moje pomysły jak zawsze idiotyczne.

[miasto] - to ten moment jak Anu wychodzi z domu, a wszyscy tam obecni jeszcze śpią. Jak to pisałam to było jeszcze aktualne i nie chce mi się zmieniać xd Jak chcecie możemy to uznać za retrospekcję.

Rose i Nerissa szły przez miasto. Ta druga niosła Destiny, z niemałym wysiłkiem zresztą. Starała się utrzymać swój chód w pozycji pionowej, jednakże wzrastająca z każdym dniem masa córki zmuszała jej kręgosłup do częściowego odchylenia. 
Rose rzucała na nią ukradkowe spojrzenia.
- Ner... Nie wydaje ci się dziwne, że ona... Jest jakby... za duża na swój wiek? Wygląda jak conajmniej 6-miesięczne dziecko.
- A nie wydaje ci się dziwne, że otacza nas surrealistyczna elektryczna bariera?
Tamta już się nie odezwała. 
Za to Destiny gadała jak najęta i z zadowoleniem ciągała mamę za włosy. Początkowy bełkot, teraz już podejrzanie przypominał jakieś konkretne słowa. Góra? A może rura?
Nerissa nagle zatrzymała się i usiadła na przypadkowym fragmencie niegdyś-trawy. Zdezorientowana przyjaciółka dopiero po chwili wyhamowała i usiadła obok niej. 
Swann wzięła z ziemi jakiś patyk (przypominający pejcz) i zaczęła nim machać jak grzechotką przed wyraźnie zadowoloną córką, która już wyciągała radośnie swoje małe rączki. Taka czynność była niesamowicie pasjonująca, jednak Rose ziewnęła i przeciągnęła się, przypadkowo wytrącając "zabawkę" z rąk Nerissy, która niefortunnie ukłuła małą dość boleśnie w twarz.
- Przepraszam! - krzyknęła zaskoczona, próbując załagodzić sytuację.
W tym samym czasie zarówno Destiny, jak i jej matka wydały z siebie jęk rozpaczy. Ale żadnego płaczu. Patyk przeobraził się w pluszowego misia. Swann otworzyła usta i zastygła na dłuższą chwilę w tej inteligentnej pozycji. Potem jednak uśmiechnęła się i pogłaskała Destiny po jej ciemnych, mięciutkich  włoskach.
- Moja mała nas uratuje. Zniszczy ETAP. Zobaczysz.
Nagle dziewczyny zobaczyły jakąś sylwetkę sunącą smętnie po ulicy. Anu. Ner zacisnęła zęby.
Moje żelki... 
Collins minęła je z dość dziwnym wyrazem twarzy.
- Hej, Anu! Coś się stało? - zagadnęła Rose.
Tamta zamyśliła się. 
- Nieee... chyba nic... Tylko El urodziła trojaczki - to mówiąc odwróciła się i zniknęła.
- O f*ck.
- Nie przy dziecku!
- Upss. Wymsło mi się!
- Chcę to zobaczyć.
Swann popatrzła w przestrzeń. 
- Ja też.

[tam, gdzie się dzieją porody]

Dziewczyny wparowały do domu Charliego (oczywiście wiedziały gdzie iść) i wbiegły do pokoju z którego wydobywały się podejrzane, ciche jęki, chrapanie i westchnienia. Na podłodze walali się tam ludzie, ręczniki we krwi, miski, wiadra i dzieci. Nerissie zebrało się na wymioty widząc ten pięknie przystrojony dywan. Rose ścisnęła ją za ramię patrząc w ścianę z wyrazem twarzy nieprzytomnego kojota. 
Elizabeth się obudziła.
- Nerissa! I Rose! I moja śliczna Destiny. Widzicie, też mam dzieci... Też mam... - dziewczyna zasnęła.
Tylko po to, by za chwilę znów otworzyć szeroko oczy ze zdumienia.
- Nerissa! I Rose! I Destiny.
Nowoprzybyłe wymieniły porozumiewawcze spojrzenia. Elizabeth nagle wybuchnęła płaczem budząc Marvela, który podniósł się zbyt gwałtownie, co skończyło się uderzeniem głową w szafkę. Nieprzytomny opadł z powrotem na ziemię.
Swann niepewnie podeszła do El i podała jej małego chłopca, wyrwanego z rąk Suss.
- Powinnaś go nakarmić. - uśmiechnęła się zachęcająco.
Tamta przestała nagle płakać i spojrzała zaskoczona na swojego synka. Powoli jednak wyciągnęła ręce i wzięła go na kolana. 
Destiny, którą aktualnie trzymała Rose, zaczęła na zawołanie piszczeć z radości słysząc o 'karmieniu'. Swann westchnęła i rozebrała się przy wszystkich przykładając małą do piersi. Elizabeth energicznie potrząsała głową, patrząc wielkimi oczami to na nią, to na synka. 
Kiedy pożywianie córki dobiegało końca, Ner westchnęła spoglądając na swoje ciało, kiedy to próbowała oderwać od siebie tą pijawkę. 
- Co ty znowu robisz, co? - szepnęła dziecku na małe uszko. 
To, co przed chwilą piła raczej nie było mlekiem. Dziewczyna otarła delikatnie dłonią koniuszek ust córki, z których spływała ciemna ciecz, a następnie oblizała palce. Uniosła brwi.
- Frugo?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Puma dnia Czw 19:40, 25 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Nefeid
Kurczak


Dołączył: 17 Maj 2010
Posty: 1500
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: łódź
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:51, 25 Sie 2011    Temat postu:

Mój post dzieje się jeszcze przed postem Nerissy, więc to już totalna retrospekcja, ale nie chce mi się zmieniać. Niech zostanie, tak jak jest xd
[dom Charliego]
Pamiętacie tą scenę w "Pan i Pani Smith", kiedy Jane dostała na ręce dziecko? Susan wyglądała podobnie, kiedy Charlie wcisnął jej brudnego bękarta Elizabeth. Stała, osłupiała, trzymając małego w wyciągniętych maksymalnie do przodu rękach. Patrzyli się na siebie, chłopiec z zaciekawieniem, Suss z przerażeniem, aż do kiedy smarkacz głośno beknął. Wtedy Susanne zdecydowała się go komuś oddać i to jak najszybciej. Problem stanowił jedynie fakt, że w dokładnie tym samym momencie El rodziła trzecie dziecko, i za bardzo nie było komu. Gówniarz więc został na rękach Suss, i w sumie zaczął jej się podobać. Miał bardzo ładne brązowe oczka i włoski.
Siedział właśnie na jej kolanach i puszczał bąble ze śliny. Zdaniem Susanne był najładniejszy z całej trójki, ale też niestety najbardziej nieznośny. Podczas gdy chrześniak Anu zasnął, a ten Sonii bawił się radośnie, bachorowi Susan najbardziej podobało się gryzienie (tak, tak, miał już zęby), szczypanie i ciągnięcie za włosy. Po dziesięciu minutach miała go już serdecznie dość i w jej głowie zrodził się szatański plan założenia żłobka, w którym pracowaliby wszyscy tylko nie ona. Pomysł był dobry i postanowiła przedstawić go Sonii.
- Soniu, co ty o tym myślisz, żeby zało... Auuuuu! - zawyła Susanne, kiedy mały smarkacz wpadł na świetny pomysł zjedzenia jej uda. Z trudem odczepiła jego małe i ostre ząbki od swojej skóry, krzywiąc się z bólu. Przyjrzała się krytycznie dziecku.
- Kanibal - burknęła.
Przeszła się po domu Charliego, szukając czegoś przystosowanego do trzymania dzieci w środku. Znalazła tylko całkiem spory karton, w którym dałoby się umieścić gnojka, ale bała się, że byłoby to źle odebrane przez osoby z zewnątrz. Wróciła więc do salonu, i już miała z niego wyjść (głośne chrapanie El na pewno nie uśpi dziecka), kiedy weszła Nerissa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zimowykalafior
Super Admin
<b>Super Admin</b>


Dołączył: 10 Wrz 2010
Posty: 2241
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 53 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Australijskie Skierniewice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:07, 25 Sie 2011    Temat postu:

Następna retrospekcja. Ale nie retrospekcja retrospekcji, tylko taka zwykła retrospekcja. Mój post ma miejsce po poście Pumy i Nef ;>
[PB]

Gdy tylko upewniła się, że Charlie nie ma już w rękach żadnego ostrego narzędzia, Anu ostrożnie do niego podeszła, lustrując przy tym wzrokiem nowo wyrastające gałązki.
-Chciałam tylko powiedzieć, żebyś nie przeklinał głośno w miejscach publicznych. Tu są dzieci.
Angel zaśmiał się ponuro i popatrzył na nią z niedowierzaniem.
-Tylko tyle?
Zawahała się. Trzeba było być głupcem, żeby nie zauważyć, że ten tutaj zieleniący się Charlie rozpaczliwie potrzebował kogoś, kto by do niego przyszedł od tak. Dla towarzystwa.
-No... Nie. Chciałam ci jeszcze pogratulować dobrej roboty. Gdybyśmy organizowali konkurs na najlepszą położną w ETAP-ie, mógłbyś wygrać.
Uniósł brwi. Chyba nie wiedział, jak to skomentować, więc ciągnęła dalej:
-Tylko trochę za nerwowo reagujesz, jak na położną. Mogłeś mnie tym zabić.
Charlie wydawał się być tym kompletnie nieporuszony, wodził tylko oczami w lewo... I w prawo... Tak, był wykończony, to też było widać. Anuna nie miała więc wyjścia - usiadła sobie grzecznie w pewnej odległości na bardzo wygodnych zgliszczach jakiegoś domu i oparła się o ścianę.
-Człowieku, mówię ci, idź spać, bo długo tak nie pociągniesz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gaia
Elektrokinetyk
Elektrokinetyk


Dołączył: 10 Maj 2011
Posty: 1114
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:20, 25 Sie 2011    Temat postu:

[Gdzieś wokół obozu]

Xantiago obiecała sobie, że uroni tylko jedną łzę za Nieposkromionego, ale myliła się. Popłynęło ich dużo, dużo więcej.
Parę razy usłyszała wrzaski. Ktoś właśnie stworzył nowe życie.
Życie.
Czuła, jak chęć do jej własnego życia ją opuszcza.
Jakże marne ono było. Ilu je odebrała? Zbyt wielu.
A teraz straciło sens. Plany legły w gruzach.
Tylko do niego mogła zwrócić się o pomoc.
Z trudem zaczęła przedzierać przez las. Znajdzie go.

[Studnia w lesie]

Przywiodło ją tam przeczucie, inaczej nie można było tego nazwać. Miejsce było dość upiorne. Opuszczona studnia w lesie.
Przysiadła na jej brzegu i skryła twarz w dłoniach. Adam musiał gdzieś tu być.
Jęk. Jęk dobiegający spod jej stóp.
Poderwała się i wsadziła głowę do studni, próbując przejrzeć ciemności. Leżał tam w kałuży krwi, zwinięty w kłębek.
Nie wahała się.
-Adam!-szepnęła.-Adam!
Postać w dole poruszyła się niemrawo.
-Ja...ja...przepraszam. Ja...
-Co ci strzeliło do głowy, żeby tam wchodzić? W życiu cię nie wyciągnę. Potrzebuję pomocy. Ci z obozu mi nie pomogą, wiedzą, że zabiłam Kate. W mieście coś się dzieje.
-Co ty...-wymamrotał.-Przecież możesz mnie zabić z tej odległości.
-Nie chcę cię zabijać, ciemnoto. Jesteś mi potrzebny.
Chłopak z trudem uniósł głowę.
-Do czego?
Policzek Xantiago okryła plama szkarłatu. Postanowiła szybko zmienić temat.
-Masz tam notesik?
-Mam, ale...-spróbował podnieść rękę i krzyknął z bólu.
-Cholera, nie poradzę so...-urwała na widok dziewczyny, która wyłoniła się z krzaków. Miała kolorowe włosy.
-Może ja pomogę?-spytała radośnie.

Po czterdziestu minutach stękania, sapania, zamrażania gałęzi i siłowania się ze studnią, wyłonił się z niej czarny, krwawiący i umorusany Black.
Zdobył się tylko na słaby uśmiech. Ledwo stał na nogach.

Skojarzenie było aż nazbyt oczywiste. Po policzkach Xantiago spłynęły nowe łzy.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Gaia dnia Czw 20:23, 25 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vringi
Game Master
Game Master


Dołączył: 01 Cze 2010
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:40, 25 Sie 2011    Temat postu:

[PB]
- Człowieku, mówię ci, idź spać, bo długo tak nie pociągniesz.
Charlie pokiwał jedynie głową. Gdy jednak dotarł do niego sens tych słów zmierzył Anune badawczym spojrzeniem.
- Dobrze, chodźmy.
Dziewczyna pomogła mu dotrzeć do mieszkania. Tam weszli na piętro gdzie Angel ułożył się w swoim łóżeczku. Dziewczyna już miała iść gdy złapał ją za rękę.
- Zostań. Proszę.
Tak więc usiadła obok niego. On leżał na plecach trzymając jej dłoń.
- Możesz puścić?
Uśmiechnął się i pokręcił głową.
Więc siedziała jeszcze z 10 obok Charliego.
Dopóki nie zasnął.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ihuarraquax
Różowy
Różowy


Dołączył: 17 Maj 2011
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:50, 25 Sie 2011    Temat postu:

[PB] (Za wszelkie błędy co do treści przepraszam!)

Jaskier wstał cały obolały. Elizabeth leżała na łóżku karmiąc jedno ze swoich dzieci. Chłopak wymijając wszystkich wymknął się z domu. Nie zastanawiając się gdzie idzie, ruszył przed siebie. Wiedział, że nie powinien zostać w domu Charliego. Po kilku minutach doszedł do "jeziorka". Ręką przeczesał sklejone włosy. Ściągnął ubranie, ukrył je w krzakach i w samej bieliźnie skoczył do lodowatej wody.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bewareofme
Gość





PostWysłany: Czw 21:13, 25 Sie 2011    Temat postu:

[Koło studni]

Dziewczyna z kolorowymi włosami skakała i klaskała krzycząc.
-Uratowałyśmy go! Uratowałyy-yśmy! No zatańcz ze mną dziewczyno!
Xantiago nie reagowała na entuzjazm kolorowej dziewczyny.
Black, choć cały zakrwawiony wpatrywał się w Xanti. Jego niedoszłą zabójczynię. Jak na ironię on też miał za sobą próbę zabicia jej.
Uśmiechnął się do siebie.
- Dziękuję - zwrócił się do obu dziewczyn - I...przepraszam. - Black odwrócił się, trzymając prawą ręką, otwartą ranę w przedramieniu.
- I co tak sobie teraz pójdziesz, Black? Możesz się wykrwawić po drodze. Umrzeć. Nie będę Cię więcej ratowała.
Black nie odwracając się, a nadal oddalając się ślimaczym tempem powiedział.
- Do zobaczenia, Xanti. Kiedyś.. -


[Skraj lasu]
Adam Black nie był wcale mięśniakiem. Nie wyglądał na silnego. Ale w rzeczywistości był bardzo wytrzymały. Szedł dalej, nie zważając na to iż był na skraju wyczerpania.
Zobaczył dziewczynę. Spacerowała, ale kiedy go zobaczyła, szybko podbiegła do chłopaka.
- Cześć, co tam, bo u mnie wyśmienicie. - powiedział słabym głosem Adam. Zdobył się na uśmiech odsłaniający jego zakrwawione żeby. Okropny widok.
- Trzeba Cię stąd zabrać. Kto Cię tak urządził?!
- Studnia.
- Bredzisz. Powinieneś się wyspać. I trzeba Cię opatrzyć.
Wzięła Blacka pod ramię i się teleportowała.

Ostatnie co zobaczył Adam przed zaśnięciem to dziewczyna. Karmiąca dziecko.


Ostatnio zmieniony przez bewareofme dnia Czw 21:18, 25 Sie 2011, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Rexus Maximus
Gość





PostWysłany: Czw 21:15, 25 Sie 2011    Temat postu:

[PB]

Dookoła wznosiły się coraz solidniejsze baraki. Namiotów też było coraz więcej. Ludzie powoli zaczynali przychodzić po żywność. Teraz jednak, zaszokowani ostatnimi wydarzeniami, ustawiali się w równych kolejkach.
Tom wszedł do Domu Porodu, podejmując ważną decyzję.
- Powitajcie nowego mnie! Zero podstępów, szachrajstw i tego fe. Będę teraz przyjacielem wszystkich, to zawsze było moje powołanie!
By symbolicznie połączyć zwaśnione strony, uściskał najpierw Sonię, potem Nevila, a na końcu Marvela. Pochylił się nad Elką, ale ta podniosła rękę.
Tom uśmiechnął się do wszystkich promiennie. Wyjął pacyfkę z kieszeni i założył ją na szyję.
- Peace, my friends. Yes, you too, Marvel and Elizabeth. Make love, not war. Woodstock!
I odszedł na plac, nadzorować prace nad odbudową Perdido.
W Domu wszyscy spojrzeli po sobie zdziwieni.
Tom usiadł na ziemi. Wstał, podbiegł nad morze i wyrzucił każdą broń jaką miał. Mieczem Fanuela wykopał dół i wrzucił szablę do środka. Rękoma wrzucił ziemię.
Co robisz?!
Przypomniałem sobie, kim jestem, żółciutki.
Ferry wrócił do miasta. Prace nie dotarły jeszcze do połowy, ale widać było wielką poprawę wyglądu miasta.
Generator prądu zaczynał już chodzić na powolnych obrotach. Lampy wokół placu rozbłysły jasnym światłem.
Tom biegał po placu, czując w sobie nową energię i chęć do pozytywnego działania.
Wskoczył, dosłownie, do przedszkola, porywając parę artykułów.
Wpadł do domu porodu, targając za sobą trójniemowlakowy kojec, wypchany po brzegi wszelkimi zabawkami, pieluchami itd. itp. etc.
Wpakował trojaczki do kojca, wepchnął im smoczki do buzi i zaczął czytać baśnie braci Grimm, pokazując im co chwila obrazki.
Chłopcy uspokoili się, słuchając bajki, jakby już rozumieli słowa.
Gdy Tomowi po chwili zaschło w gardle, na magnetofonie puścił im wiązankę muzyki Bacha, po czym skierował się na strych, skąd przyniósł bujany fotel, kłębek wełny i parę drutów.
- Tak, moi kochani, zrobię papucie. Kto chce?
Powrót do góry
Megumi
Niezniszczalny


Dołączył: 04 Mar 2010
Posty: 1550
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: L-wo
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 7:16, 26 Sie 2011    Temat postu:

[Gdzieś na pograniczu PB]

- Niby wszystko na razie się uspokoiło, ale to urojenie długo nie potrwa.[/i] - powiedziała Maggie do zahipnotyzowanej towarzyszki Lene. - [b]Spokój jest iluzją. Swiat składa się tylko z wojen. Ludzie nie sa w stanie żyć w zgodzie. Nie umieją współpracować, bo noszą maski.
Maggie kopnęła kamień leżący na ziemi. Skąd u niej takie mądre słowa? Sama nie wiedziała, jednak czuła, że są pod pewnym względem słuszne.
Lene stała sztywno czekając na rozkazy Maggie. Blonwłosa zaś usiadła na środku kamienistej drogi i podkuliła nogi.
- Czy ludzie kiedyś będą sobie begranicznie ufać? - spytała, jednak nie oczekiwała odpowiedzi. - Wszyscy tutaj uważają mnie za tą złą. Jeżeli przejdę na dobrą stronę mocy, stracę własną walkę o wolność.
Maggie spojrzała w niebo. gdyby nie było ETAP-u stwierdziłaby pewnie, że to kolejny bezsensowny dzień, kolejne wpajanie jakiś bezsensownych formułek i wyznaczanie niewiadomej na matmie. Kto bypomyślał, że kiedykolwiek zatęskni za pałą w dzienniku i dywanikiem u dyrektora?
- Masz jakiś pomysł Lene? - zwróciła się do towarzyszki, która ciągle stała w tym samym miejscu, nienaturalnie wyprostowana.
- Znam pewną osobę, która lubi chemię, fizykę i technikę. Myślę, że on nam pomoże. Poza tym ma u mnie dług.
Maggie kiwnęła głową. Ona też miała dług, którego jeszcze nie spłaciła. U Sonii, której brat umarł. Nawet jeżeli on nie żyje, Maggie ciągle leży jej to na sumieniu. Musi jak najszybciej załatwić sprawę, dopóki jest spokój. Blondynka podniosła się z ziemi, otrzepała i obóciła do Lene.
- W takim razie prowadź do naszego Wybawiciela.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vringi
Game Master
Game Master


Dołączył: 01 Cze 2010
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:03, 26 Sie 2011    Temat postu:

[PB, dom Angelów]Teraźniejszość, tj. przybycie Toma do Perdido i wysadzenie Bazy.
Charlie otworzył lekko oczy. Przez potłuczone okno do pokoju dostawały się promienie słońca. Przeciągnął się w łóżku i schował głowę pod kołdrę.
Następnie wyskoczył z niego. Czuł się jak nowo narodzony. Spojrzał na swoje ubrania i doznał szoku.
Szybko się przebrał w dresowe spodnie i białą koszulkę. Następnie spod łóżka wyjął kartonowe pudełko w którym znajdowały się jego nieużywane halówki. Szybko je założył.
Podszedł do swojego starego biurka i usiadł na obrotowym krześle. Każdy szczegół tego pomieszczenia wprawiał go w nostalgie.
Zajrzał do szuflady i wyjął z niej swoje okulary korekcyjne. Nigdy ich nie nosił w szkole, a od początku ETAPu nie wyjmował ich z pokrowca.
Zakładając je zauważył o ile pogłębiła się jego wada wzroku. Szybko jednak dostosował swój wzrok do nich. Teraz mógł je spokojnie nosić.
Zerknął na półkę z książkami. Podręczniki, gazety i kilka lektur. Jedna ulubiona książka i dwa magazyny PlayBoy.
Poprawił okulary i popsikał się dezodorantem.
W połowie drogi do schodów zderzył się z Anuną. Co mu się ostatnio nie przytrafiło.
- Miałam właśnie cię obudzić. Dość długo spa...- nie dokończyła bo przycisnął ją do ściany i pocałował. Dziewczyna odepchnęła go czerwieniąc się - Co ty wyprawiasz, idioto?!
- Dzięki za to wcześniej. - pogładził delikatnie jej policzek. Następnie ominął ją i zszedł na dół witając wszystkich.
- Masz coś na nosie... - zauważył Tom. Angel uśmiechnął się.
- Okulary korekcyjne. Witaj Adam. - Black spał dalej. - Co chcecie na śniadanie?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rexus Maximus
Gość





PostWysłany: Pią 17:20, 26 Sie 2011    Temat postu:

[Domek]

Tom zatrzymał czas. Sykając i stękając, zrobił siedem par papuci i trzy małe szaliczki.
Już na starcie rozdał kapcie Charliemu, Elce, Anunie, Nevilowi, Marvelowi, Suss a jedne założył sam. Szaliki założył trojaczkom, które coraz bardziej przypominały roczne dzieci. Jeden z nich, według Sonii Aquarius, bawił się butelką. Ślepy otwierał i zamykał usta, jak ryba. A trzeci spał.
Po podziękowaniach za papucie, Tom rozbujał się w fotelu i zaczął czytać chłopcom baśń o dzielnym krawczyku. Gdy był już w momencie, gdy krawczyk "zabił siedem much za jednym zamachem" trojaczki, jak na zawołanie, zaczęli płakać. Ferry wpakował ich do wózka.
- Wyjdę, tylko tutaj na plac. Możecie patrzeć przez okno.
W drzwiach jednak zatrzymał się i porwał ze stołu butelkę z mineralną.
Wyszedł. Obejrzał się. Rzeczywiście, jakaś postać wypatrywała przez szybę, jednak szybko się cofnęła.
Ferry odwrócił się do chłopców. Odkręcił butelkę.
- Mam gdzieś, że Elizabeth to ateistka.
Ochrzcił chłopców, oczywiście bez imion, które nadać powinni rodzice. W końcu chrzest mógł dać każdy cywil.
Aquarius, czując na czole chłodny dotyk wody, natychmiast przestał płakać, lecz drugi rozbeczał się jeszcze głośniej. Ślepiec nawet nie zareagował.
Tom wrócił do budynku.
Siadł znowu w bujanym fotelu, i nucąc Hakuna matata zaczął uczyć się szyć rękawice.
Powrót do góry
Anaid
Przenikacz
Przenikacz


Dołączył: 07 Maj 2011
Posty: 267
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:06, 26 Sie 2011    Temat postu:

[Las]

Po 2 godzinach łażenia „bęs sęsu” Ismira wykrzyknęła w szewskiej pasji:
- Walę to! To i wszystko!
Akurat była przy jakimś zbiorniku wodnym. Gniewnym krokiem zbliżała się do wody.
Chociaż jej krok był mało gniewny, bo chodziła jak pijana, zataczając się.
Klapnęła tyłkiem na trawę.
Wbiła wzrok we własne dłonie.
Nagle, przed nią, jak z podziemi wyrósł niski chłopiec o wyglądzie Chińczyka.
Miał czarne, lśniące włosy, ciemne oczy, i mógł mieć osiem lat.
- Cześć. – powiedział.
- Kim jesteś i czego chcesz? – zapytała niewyraźnie.
Chińczyk spojrzał na nią przenikliwie.
Uniósł dłoń w jej stronę i powiedział:
- Śpij.
Umysł dziewczyny zalała ciemność.

(Przepraszam za takiego beznadziejnego posta)


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vringi
Game Master
Game Master


Dołączył: 01 Cze 2010
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:33, 26 Sie 2011    Temat postu:

[PB, dom Angelów]
Charlie spoglądał idiotycznie na Toma trzymając kapcie. W pewnym momencie odwrócił się do reszty i zapytał:
- Dobraa... Powiedzcie mi co on jarał.
El posłała Angelowi krytyczne spojrzenie.
- Po co ci okulary z twoją mocą?
Chłopak podrapał się po głowie czerwieniąc się.
- Przypominają mi o tym co było kiedyś. Nie chcę tego zapomnieć.
Zaczął rozglądać się po mieszkaniu szukając czegoś. W końcu znalazł jakąś książkę. Następnie wyjął ze schowka pod schodami leżak.
- Co robisz? - zapytała Anuna. Charlie uśmiechnął się do niej.
- Idę odpocząć. Dawno niczego nie czytałem.
- Umiesz czytać? - zapytała złośliwie El. Chłopak zmierzył ją spojrzeniem.
- Przebrałabyś się. Wyglądasz w tym szpetnie.
Angel opuścił mieszkanie nie zwracając uwagi na to kto do niego wchodzi i wychodzi. Swobodnym krokiem skierował się w stronę plaży.
Chyba dziś "to" zrobię.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Vringi dnia Pią 19:36, 26 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gaia
Elektrokinetyk
Elektrokinetyk


Dołączył: 10 Maj 2011
Posty: 1114
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:36, 26 Sie 2011    Temat postu:

[Las]

Gdy tylko otrząsnęła się z szoku, ruszyła przed siebie z wściekłością, zostawiając za sobą zdezorientowaną kolorową dziewczynę.
-Black!-wrzasnęła.-Gdzie jesteś?!
Wyszła z lasu i go zobaczyła. A koło niego-Anuna.
-N...
Zniknęli.

[PB, dom Angelów]

Nie obchodziło ją, jak ją przyjmą i co powiedzą. Była tak wściekła, jak jeszcze nigdy w życiu. Seth odszedł.
Uratowała temu idiocie życie i odkupiła wszystkie winy. Potrzebowała wsparcia. A on sobie poszedł.
Z impetem otworzyła drzwi i wpadła do środka, potrącając przywódcę, Marvela. Właśnie proponował obecnym śniadanie.
Były tu dzieci.
Miała to gdzieś.
Podniosła dłoń i przyłożyła ją do czoła Marvela.
-Jeden ruch, a go zabiję- syknęła do domowników.
Wszyscy znieruchomieli.
Przysunęła twarz do jego twarzy.
-Gdzie jest Black?-wycedziła, wbijając mu paznokcie w czoło.
Zmarszczył brwi i delikatnie się uśmiechnął, po czym wskazał dłonią śpiącego Adama.
Xantiago oderwała rękę od jego twarzy i ruszyła w stronę chłopaka z morderczym zamiarem, ale natychmiast została powalona na ziemię.
Ostatnią rzeczą, jaką pamiętała, był zaspany głos Adama.
-Znowu ona...?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Gaia dnia Pią 19:44, 26 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zimowykalafior
Super Admin
<b>Super Admin</b>


Dołączył: 10 Wrz 2010
Posty: 2241
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 53 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Australijskie Skierniewice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:21, 26 Sie 2011    Temat postu:

[PB]

Anu dalej była w lekkim szoku z powodu obrotu ostatnich wydarzeń. Kompletnie zaskoczyło ją zachowanie Charliego, nie wiedziała, czego powinna się po nim spodziewać, ale na pewno nie tego. Do tego dochodził Adam - wyglądał tak żałośnie w tym lesie, że nie można było mu nie pomóc, za to Xantiago widocznie była gotowa go zabić. Dosłownie. Z takim impetem wpadła do domu, że Collins wypuściła z rąk papucie Toma. Taak, widok Ferry'ego dziergającego szaliczki i czytającego dzieciakom bajki na dobranoc był naprawdę rozkoszny. Miał jakiś taki instynkt macierzyński.
Marvel zgrabnym ciosem powalił Xanti na ziemię. Dziewczyna chyba straciła przytomność, za to Adam został wyrwany ze snu w trybie natychmiastowym.
-Znowu ona...? - spytał zaspany, wygrzebując się z koca, którym był przykryty.
Dzieci, obserwując zaistniałą sytuację, zaczęły przekrzykiwać się nawzajem i wyć. Anuna przesunęła Xanti ze środka pokoju i polała jej twarz zimną wodą, a gdy po chwili tamta się ocknęła, Collins powiedziała wolno i wyraźnie:
-Nie chcemy tu żadnych starć na linii Adam-Xantiago, dlatego jeśli macie jakieś porachunki do załatwienia, to wyjdźcie.
I usiadła. Obie strony konfliktu patrzyły na nią nieprzytomnie. Ale tylko przez chwilę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bewareofme
Gość





PostWysłany: Pią 22:11, 26 Sie 2011    Temat postu:

[Dom Angelów]

Black i Xantiago wpatrywali się w siebie przez chwilę.
- Nie będzie żadnych starć. Skończyłem z nią. Ja jestem cynicznym dupkiem, a ona zimną suką. To nie wyjdzie - włożył w te słowa tyle jadu na ile było go stać. - Może uratowałaś mi życie po tym jak chciałem Cię zabić, ale mnie to nie obchodzi. Pogódź się z tym.
Xanti zszokowana analizowała słowo po słowie które wypowiedział Adam.
W końcu ze zwierzęcym wzrokiem pełnym furii rzuciła najwulgarniejszą wiązankę Blackowi.
-Nie przy dzieciach!- krzyknął Marvel z oburzoną miną.
Xantiago wyszła, rzucając mu przy tym drwiące spojrzenie.

Adam wybiegł za nią.
- Xantiago!
Dziewczyna się obróciła się i wysyczała.
-Spie*rzaj!
Black szybko zbliżył usta do jej ust. Xantiago poczuła pełen żądzy pocałunek Adama.
Lekko się odsunęła. Chłopak poczuł, że ona drży.
- Przestań. - wysapała z trudem dziewczyna.
Black przyciągnął Xantiago do siebie.
Pomiędzy nimi biegła iskra przyjemności i pożądania, łącząc ich ze sobą.
Adam odsunął Xanti od siebie, by popatrzyć jej głęboko w oczy.
- To by było na tyle. Dzięki za uratowanie mnie, ale to niczego nie zmienia.
Odwrócił się i ruszył do domu, zostawiając Xantiago osłupiałą.
Dziewczyna otworzyła usta jakby chciała coś powiedzieć, ale zagryzła wargę i uśmiechnęła się.

- Pozwolicie, że zostanę tu na jakiś czas? - oczywiście dla Blacka było to pytanie retoryczne. - Dzięki Anuno. Za wszystko. - puścił oko do dziewczyny.
Błyskawicznie wskoczył na kanapę na której spał, siadając po turecku.
Z piosenką carry on my wayward son w słuchawkach odchylił głowę do tyłu, nie zważając na płaczące dzieci.


Ostatnio zmieniony przez bewareofme dnia Pią 22:12, 26 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Megumi
Niezniszczalny


Dołączył: 04 Mar 2010
Posty: 1550
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: L-wo
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 6:49, 27 Sie 2011    Temat postu:

[Granica Stefano Rey]

Niski i szczerbaty chłopiec siedział przy laptopie. Niebieskawe światło oświetlało jego wychudzoną twarz pełną piegów i pryszczy. Poza tym był łysy. Ten widok nie wprawił Maggie w zachwyt, ale co można powiedzieć o kimś, kto przed ETAP-em był tylko królikiem doświadczalnym?
Maggie dotknęła ramienia Lene, tym samym rozkazując jej, żeby zaczęła rozmowę.
Dziewczyna kiwnęła głowa i podeszła do chłopca. Stewart zatrzymała się parę kroków od nich.
- Siema Red. - powiedziała Lene, klepiąc go dłonia po łysej głowie. - Widze, ze nawet ETAP nie jest w stanie zepsuć twojego laptopa.
Chłopiec nie podniósł nawet wzroku znad ekranu. Najwidoczniej był czymś bardzo zaapsorbowany.
- Wiem, że nie oczekujesz odpowiedzi. - odparł z chrypką w głosie. Chyba już dawni nie miał z kim pogadać.
- Może przejdźmy do rzeczy. - odezwała się Maggie, tym samym odrywając Red'a od laptopa. Spojrzał na nią wrogim wzrokiem.
- Nie znam cię.
- Cóż, ja ciebie też nie znam, ale zaraz to nadrobimy. - Maggie podeszła do Lene i lekko ją dotknęła tym samym myślowo rozkazując jej by uspokoiła leki chłopca.
- To jest Maggie Stewart. Moja nowa przyjaciółka. - powiedziała dziewczyna lekko się uśmiechając. Red najwyraźniej się rozluźnił.
- Ja jestem Red, obiekt 1040. Mam wszczepione trzy mózgi. Wiem, że tego nie widać, ale tak jest.
- Miło mi. - odpowiedziała Maggie silac sie na przyjazny uśmiech. - Lene powiedziała mi, że nie ruszałeś się z tego miejsca odkąd nastał ETAP...
- Przed ETAP-em też się stad nie ruszałem. Niedaleko jest komora, w której mnie więziono. - przerwał Red z politowaniem w głosie.
- I przez ten czas, kiedy my sobie walczyliśmy, jak rodem z hollywoodzkich filmów, ty tutaj pracowałeś nad pewną bombą...
- Mhm. - przytaknął Red. - Ona ma podobna budowe jak atomowa, ale nie zabija ludzi. No i co w związku z tym?
- Widzisz, chcę jakoś to wszystko skończyć. Ludzie zaczęli się przyzwyczajać do tego świata. Może i wspominają, ale i tak wiedzą, że raczej się stąd nie wydostaną. Ja należę do tych złych i chcę im zepsuć tą sielankę. Dlatego potrzebuję tej bomby, by zdobyc połowę sukcesu.
Red wpatrywał się przez chwilę w blondynke, po czym odwrócił sie do laptopa i zaczął coś na nim pisać.
- Rozumiem, że Lene ci powiedziała jakie skutki przynosi bomba. - zaczął chłopiec. - Chciała jej użyć, ale jak powiedziałem o co tak naprawdę mi chodzi, stwierdziła, że to bezsensu.
Lene nie odezwała się tylko nadal stała sztywno i była nieobecna. Maggie specjalnie sprawiła, żeby była cały czas w transie hipnozującym. Gdyby się obudziła nie byłoby juz tak fajnie.
- Okej, czyli wypalisz te bomby? - zapytała Maggie po chwili ciszy.
- Z tego co widzę masz moc hipnozy. - odezwał się łysy chłopiec. - Nie moge ci ufać, ale chciałbym zobaczyć efekt po wybuchach. Więc zaraz je uruchomię.
Maggie wpatrywała się w niego z zaskoczeniem. Przecież nawet nie użyła swoich oczu, ani mowy, tylko dotkneła Lene, a ten już wie jaką ma moc. Niewiarygodne.
- Skąd... - zaczeła ale Red uciszył ją.
- Mam trzy mózgi, więc dla mnie to nie problem zauważyć. Poza tym ja też jestem mutantem, więc radzę ci uważać.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rexus Maximus
Gość





PostWysłany: Sob 9:13, 27 Sie 2011    Temat postu:

[Domek]

Tom obserwował zaistniałą scenę robiąc na drutach i nucąc znany hit Rozstrojonych Gitar, coś w stylu: miałem dziesięć lat, a dziś jestem stary dziad, dużą szczękę sztuczną mam. O lasce chodzę, ląduję na podłodze, okulary ja też mam.
Na szczęście z przedszkola przyniósł też zatyczki do uszu, które natychmiast wepchnął dzieciakom do uszu.
Gdy wszystko się uspokoiło i Tom odetkał dzieciaki, jeden z nich otworzył usta. Ferry szeroko otworzył oczy.
- Marvel, cho tu, bierz tego pośrodku na ręce. Raz, raz. Zaraz będzie pierwsze słowo.
Zdziwiony chłopak wziął niemowlę na ręce, które, wyciągając do niego rączki, powiedziało:
- Tata!
Elokwentny.
Elizabeth usiadła na łóżku. Tom podał jej drugiego i trzeciego dzieciaka, a sam usiadł w fotelu, robiąc rękawiczki i czapeczki i nucąc inny przebój Rozstrojonych Gitar, coś w stylu: jadę na rowerze, słuchaj do RFN, rower mam posłuchaj taki wprost z NRD.
Powrót do góry
Jagoda
Przenikacz
Przenikacz


Dołączył: 17 Cze 2011
Posty: 243
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:17, 27 Sie 2011    Temat postu:

[Las]
Pomogła, a potem poszli. Wszyscy mieli ją w du**. Owa dziewczyna, pobiegła za Blackiem. A Carol została sama. Ruszyła dalej. Szła, szła, i szła. I wpadła w dziurę. Jechała w niej, jak na jakiejś ślizgawce. potem wpadła do jeszcze większej dziury. Otrzepała się, i rozejrzała. Wielka dziura, pomieszczenie. Były tam ściany zrobione z desek. Starych, ale trzymały. Ale będzie super Weszła w głąb się rozejrzeć.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Forum GONE Strona Główna -> Archiwum / GONE - to tylko ETAP / Archiwum 2. Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin