|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Xenomorph
Bez mocy
Dołączył: 16 Wrz 2011
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Gniazda Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 19:36, 17 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Merfuki, nie Morufki Większość ludzi myślało, że od razu Obcych wrzucę do opowieści, ale chciałem zaskoczyć
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
heroin(e)
Debil Roku
Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 2232
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 22 razy Ostrzeżeń: 1/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 10:55, 18 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
Przybyłem, zobaczyłem, przeczytałem, fajne.
Oujee, nie czytałam Metra, obcego czytałam z 2 numery komiksu i coo, podoba mi się to to :3
Mi tam 2 słowne zdania nie przeszkadzają Oo
Głębokie przemyślenia: obcy są ładni. Chcę jednego.
Jakie śliczne *.*
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Xenomorph
Bez mocy
Dołączył: 16 Wrz 2011
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Gniazda Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 12:10, 18 Mar 2012 Temat postu: |
|
|
One nie są śliczne, tylko przepiękne w swej śmiertelnie niebezpiecznej istocie .
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Xenomorph
Bez mocy
Dołączył: 16 Wrz 2011
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Gniazda Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 14:19, 13 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
Pięćdziesięcioletni mężczyzna stał na środku peronu i nerwowo rozglądał się po stacji, co chwilę patrząc na zegarek. Przewijały się tędy setki ludzi; wypatrzeć bratanka spośród tego tłumu nie było łatwe. Rozpogodził się dopiero po kilku minutach, gdy zobaczył znajomą twarz.
- Dymitr! Tutaj! – zawołał.
- Witaj, wujku! – powiedział stalker i mężczyźni padli sobie w ramiona.
- Oj, Dymitr, ja cię chyba ze trzy miesiące nie widziałem. Bałem się, że stało ci się coś na powierzchni.
- Jak widzisz, jakoś jeszcze żyję. Ale powiem szczerze… - Starszy mężczyzna przerwał mu, pokręcił głową
i odrzekł:
- Tutaj nic nie słychać. Porozmawiamy u mnie w mieszkaniu, zaparzę herbatę z WOGN-u.
Pomieszczenia mieszkalne urządzone były pomiędzy arkadami. Dymitr wytarł buty przed otwarciem drzwi, po czym wszedł do środka. U większości mieszkańców metra takie czynności przypominały o spokojnym życiu przed Katastrofą… były miłe. Stalkerom zaś stawał przed oczami widok poniszczonych budynków oraz mutantów swobodnie biegających po mieszkaniach. „Cóż, skrzywienie zawodowe.”
- No mów, co się tym razem wydarzyło? – spytał wujek, gdy Dymitr usiadł przy niewielkim stole.
- Wysłano mnie na misję patrolową, miałem sprawdzić, w których budynkach znajduje się nieprzeterminowane jedzenie, woda oraz przydatne przedmioty. Trzy dni później mieliśmy tam iść w sześciu i zabrać, co się tylko da.
- Wysłali cię samego? – zapytał mężczyzna z niedowierzaniem, parząc „herbatę”. Tym słowem umownie nazywano napar z grzybów.
- Miał pomagać mi jeden doświadczony kolega, ale tuż przed wyjściem zachorował. Poza tym znaczna część stalkerów została wysłana w celu wejścia od góry na Arbacką i Smoleńską. Słyszałeś, ostatnio szły stamtąd takie fale mutantów, że ledwo nadążali z naciskaniem spustu. Moi koledzy zaszli je od tyłu i ten sposób na razie nie grozi nam stamtąd niebezpieczeństwo. – Westchnął – Niestety, zginęło ich sześciu na siedemnastu wysłanych.
- Wielka szkoda… Ale co się tobie przytrafiło?
Dymitr opowiedział o swoim spotkaniu z dziwnym stworzeniem, o którego na próżno szukać w podręczniku stalkera.
- Bardzo zdziwiło mnie to, że taki mały… hmmm… pająk, zaatakował coś większego od niego. I to chyba kilkanaście razy większe! Przecież nie miał ani szczęk, ani kolców… znaczy miał jakieś pazury, ale mógłby mnie nimi co najwyżej podrapać. Taki trochę nieprzystosowany do środowiska. Dziwne, co? Najbardziej zastanawia mnie jednak, dlaczego wykluł się, kiedy wszedłem do pokoju. Tak jakby było to zamierzone… Jakby to jajo myślało… - Zmienił pozycję na krześle i kontynuował - Poza tym, co to za gatunek, który zostawia jajo bez opieki, a nie zajmuje się nim w gnieździe? Przecież jak znajdzie je taki Włóczęga, to wsunie w całości! Nie wiem, dlaczego, ale boję się. Co mnie obchodzi jakiś-tam dziwny stwór, którego łatwo zabić. Jednak coś mi w tej sprawie nie gra…
- Mówiłeś, że mały. Może to larwa? – powiedział zaciekawiony pięćdziesięciolatek. Był znudzony, codziennie słysząc jakieś plotki z metra. Nareszcie ma informacje z pierwszej ręki. I do tego dotyczą one jego dawnej pasji, biologii.
- Kto wie, ale nadal nie wyjaśnia to faktu, po co mnie zaatakował.
- Wspominałeś coś o ogonie…
- A, faktycznie. Miał krótki, giętki ogon. Ale po co mu takie coś? Co najwyżej do duszenia… - Nagle popatrzył na wujka ze zrozumieniem – Jak się teraz nad tym zastanawiam, to on dwa razy próbował mi wskoczyć na twarz! A te jego nogi…
- Odnóża – poprawił wujek. Dymitr westchnął i kontynuował:
- A te jego odnóża wyglądały, jakby służyły do owijania czy przytrzymywania czegoś. Tak, to chyba jakiś głowo…łap. Czy jakoś tak.
- Nie lepiej twarzołap? Jak dla mnie brzmi lepiej. Poczekaj, coś mi się przypomniało - z tego, co mówiłeś wcześniej wynika, że on nie ma paszczy, tylko jakąś rurkę. To jak to coś je? Owadów i innych takich już nie ma, więc nie widzę sensu istnienia kolejnego mrówkojada. – Dymitr nie za bardzo rozumiał to, co mówił do niego wujek, ale chyba wiedział, do czego ten zmierza – Wiesz, że to jajo mogło tam stać jeszcze przed Katastrofą?
- Jeżeli dobrze pamiętam, wtedy nie istniały takie pająki? – spytał stalker bez przekonania.
- Zgadza się. Ale przychodzi Ci do głowy bardziej prawdopodobne rozwiązanie? – odparł starszy mężczyzna
z błyskiem w oczach, kręcąc z niedowierzaniem głową – Być może odkryłeś jakieś stworzenie, które istniało jeszcze w dawnych czasach i czekało na ukazanie światu. Może jesteśmy na tropie jakiejś wielkiej tajemnicy! Będziemy sławni i… - wujek Dymitra zrobił pauzę, westchnął ciężko; błysk w jego oczach zniknął. Nagle postarzał się o dwadzieścia lat – Nie. Nie będziemy sławni. Ta tajemnica jest teraz dla ludzi bezwartościowa. Ech… stare, dobre czasy… Nieważne. Tak czy siak, taka wersja byłaby ci na rękę – Uśmiechnął się smutno - Inaczej matka tego stworzenia mogłaby wpaść w szał po jego śmierci i zrobić wszystko, by cię znaleźć.
- Czy ja wiem… Jak dla mnie to zbyt nieprawdopodobne. Poza tym to… ten pająk nie wydaję mi się naprawdę groźnym przeciwnikiem. Wtedy tak mnie wystraszył, bo w ogóle się nie spodziewałem jego natychmiastowego ataku. Łatwo go zabić.
- Niedocenianie przeciwnika to duży błąd – powiedział pięćdziesięciolatek.
- Zgadza się, ale… - Stalker urwał, przypominając sobie coś jeszcze – Właśnie! Zapomniałem ci powiedzieć. Kiedy zginął i spadł na ziemię, dywan wokół niego zaczął dymić.
Wujek Dymitra wypluł herbatę, którą miał w ustach. Zdumiony stalker odsunął się od plamy napoju na stole.
- Dymić? Wiesz, co to znaczy? – Nie czekając na odpowiedź dodał: – To znaczy, że jego krew jest silnie żrąca! Na przykład ma w sobie kwas. I to nie jest groźny przeciwnik?
Na chwilę zapanowała cisza.
- Im dłużej z tobą rozmawiam, tym większe mam wrażenie, że w Moskwie dzieje się coś dziwnego… Jeszcze dziwniejszego, niż działo się przez ostatnie dwadzieścia lat – Dymitr poruszył się niespokojnie na krześle
– Chyba niedługo będziemy mieli do czynienia z czymś gorszym niż dotychczas… Może niepotrzebnie panikuję, ale sytuacja staje się naprawdę napięta.
- Nie rozumiem cię – Pięćdziesięciolatek pokręcił głową – Najpierw w ogóle nie boisz się tego stworzenia, a gdy wspominam o kwasie, nagle mówisz o napiętej sytuacji – Podniósł szmatkę i zaczął wycierać stół z płynu – Nie oblałem cię herbatą? – spytał; stalker odparł, że nie.
- Mój kolega kilka dni temu mówił o tym, jak zobaczył ciało Tyranozaura – Starszy mężczyzna spojrzał na niego ze zdziwieniem - Tak nazywamy takiego dosyć dużego bydlaka, którego cholernie ciężko zabić. Chociaż z tego, co widziałem w książkach, tyranozaury były o wiele większe… Nieważne. Zobaczył jego ciało. Nie byłoby to dziwne, gdyby nie to, że było rozszarpane. Wielkie kawały mięsa leżały na dwudziestometrowym odcinku ulicy! Natychmiast się stamtąd wycofał, żeby nie natrafić na mutanty zwabione zapachem mięsa. Zanim jednak to zrobił, zobaczył, że wszędzie są jakieś wypalone dziury w ziemi i ścianach. Mówił, że to kwas. Nie wiem, czym jest kwas i dlatego nie skojarzyłem tych rzeczy…
- Czyli prawdopodobnie takie małe stworzenie było w stanie zabić Tyranozaura? – zdumiał się wujek Dymitra.
- I właśnie to jest najstraszniejsze… - westchnął stalker.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
sunshine
Pirokinetyk
Dołączył: 09 Maj 2011
Posty: 769
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 1/5 Skąd: Z jaskini:) Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:08, 13 Kwi 2012 Temat postu: |
|
|
No, nareszcie coś dłuższego. Bardzo ciekawe, no i nie spodziewałam się tyranozaura. Nurtuje mnie to jak takie merufki mogły go zabić. Mam nadzieje, że wkrótce się dowiemy. Powodzenia przy nextach.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|