Forum Forum GONE Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Rozdział I
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Forum GONE Strona Główna -> Archiwum / GONE - to tylko ETAP / Archiwum 2.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Candace
Niezniszczalny


Dołączył: 27 Gru 2009
Posty: 1686
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:29, 05 Lis 2010    Temat postu:

[PB]

-Nie w tej części, ale prawa strona też niedługo się zawali!- krzyknęła do Briana. W tym samym momencie coś koło niej śmignęło. Kilka sekund później Marvel wyniósł na rękach Dianę, jedną ręką ciągnąc za sobą małego chłopca. Brian i Sonia podbiegli do nich, zdjęli przewieszoną przez plecy chłopaka dziewczynę i położyli ją na ziemi. Marv runął na trawę.
-Anuna! Brian! Trzeba ich przenieść z dala od ognia!
Chwilę później wszyscy byli po drugiej stronie ulicy.
-Moja siostra! Ona nadal tam jest! - krzyczał chłopiec.
-Idę! Zajmijcie się nimi!- krzyknęła i pobiegła w kierunku pożaru.
Nie ma jak się dostać do środka!
Podbiegła do drzwi od strony ogrodu. Ogień jeszcze tu nie dotarł. Wbiegła.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bisqit
Pirokinetyk


Dołączył: 19 Lip 2010
Posty: 746
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Perido Beach
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:05, 05 Lis 2010    Temat postu:

[PB]

-Idę! Zajmijcie się nimi!- wykrzyczała do nich Sonia, po czym wkroczyła do budynku. Brian i Anuna próbowali ocucić nieprzytomną Dianę. Wtem ogień zaczął powoli sie zmniejszać, znowu się wzmógł, a potem nagle całkiem zniknął. Brian rozejrzał się. Kto mógł to zrobić? Jego uwagę przykuła Emilly, która dziwnie machała rękoma. Jak?! Lecz teraz nie było czasu na zastanawianie się. Budynek powoli opadał, aż w końcu zawalił się. Brian rzucił się do przodu.
- Nie!!!- krzyknął próbując "złapać" budunek. Ku zdumieniu jego i wszystkich obecnych, Sonia wisiała w powietrzu! Wyglądała, jakby olbrzym trzymał ją za biodra. Chlopak spróbował przyciągnąć ją do siebie... Udalo się! Wisiała jakieś 2 metry nad ziemią. Jeszcze tylko...Brian nagle poczuł ogromne zmęczenie, opuścił ręce i opadł nieruchomo na ziemię.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fix
Super Szybki
Super Szybki


Dołączył: 29 Gru 2009
Posty: 422
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:11, 05 Lis 2010    Temat postu:

Sirius po krótkiej chwili słabości otworzył oczy i spojrzał na pokój, w którym się znajdował. Nikogo w nim nie było. Dziwne. Pamiętał, że było tu pełno osób. Może miał jakieś zaćmienie umysłowe, lub coś w tym stylu. Nagle poczuł tak ostry ból w nodze, że aż krzyknął. Opuścił wzrok i zemdliło go. Cały naskórek od kolana w dół był spalony. Nogawka również.

Nagle, chłopak poczuł w sobie dziwną siłę, energię. Czuł, że musi ją wyzwolić. Nie wiedział tylko jak. W kolejnej fali bólu zgiął się i przez przypadek dotknął rany. Całkiem niespodziewanie, przestał czuć ból. Spojrzał w dół i nie wierzył własnym oczom. Mięśnie zrastały się, a nowy naskórek i tkanka tłuszczowa zaczęła już się tworzyć. Po kilku minutach, noga była w pełni sprawna. Kierowany instynktem, dotknął wszystkich zadrapań na swoim ciele, a te znikały. Tak, jakby nigdy ich nie było. Zrozumiał, że szybko musi wspomóc tych ludzi, które gasiły pożar. Zerwał się z krzesła i puścił się pędem do palącego się domu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zimowykalafior
Super Admin
<b>Super Admin</b>


Dołączył: 10 Wrz 2010
Posty: 2241
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 53 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Australijskie Skierniewice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:14, 05 Lis 2010    Temat postu:

-Idę! Zajmijcie się nimi!- krzyknęła Sonia i pobiegła w kierunku budynku.
To wszystko działo się za szybko. Nawet jak dla Anuny. Męczyły ją wyrzuty sumienia, że nie pobiegła na pomoc Dianie, ale na szczęście Marvel, wydawałoby się, że w ostatniej chwili ją uratował. Coś było z nim nie tak. Biegł jakoś... Szybko... A teraz leży nieprzytomny. Tak jak Diana. Tylko co zrobić? Odciągnęła ich jeszcze dalej, na trawnik. Możliwe, że trochę za mocno szturchnęła Dianą.
-Diana! Żyjesz? Odezwij się! Brian, przynieś wody...!
An była kompletnie zagubiona, nie wiedziała, jak postępuje się z nieprzytomnymi. Może trzeba ich walnąć?
-Marvel! Wszystko w porządu?!
Zdawało jej się, że otworzył oczy, ale nie była pewna.
Brian przyniósł wody i Anuna wylała trochę na twarz Diany.
Dziewczyna odzyskała przytomność. Przynajmniej tak się An zdawało.
-Co się dzieje?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Diana
Jr. Admin


Dołączył: 22 Lut 2010
Posty: 899
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Siemianowice Śląskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:53, 05 Lis 2010    Temat postu:

Diana była na pustyni. Znowu sama. Znowu uciekała przed policją.
Zgubiła ich, udało się. Dochodziło południe, było okropnie gorąco. Brak picia zwalał ją z nóg.
Trzeba się gdzieś ukryć, pomyślała. Wtem zauważyła, że niebo na zachodzie nad horyzontem jest jakieś dziwne, rozmazane. Nie wiedziała co się dzieje, myślała, że to tylko złudzenie. Nie miała racji.
Burza piaskowa zbliżała się w nieprawdopodobnie szybkim tempie. Diana nie zdążyła uciec. Piach był w jej buzi, oczach, uszach, wszędzie. Ciało piekło ją niemiłosiernie. Zaczęła już się godzić ze śmiercią.
Wtem nadszedł policjant. Wróg. Tylko czemu ją stamtąd wynosił, ratował ją? Nie rozumiała. Położył ją na piasku, z dala od burzy. Odszedł.
Nagle na jej twarz spadł strumień zimnej wody.
Krzyknęła.
- Co się dzieje? - była zupełnie zdezorientowana. Dookoła niej biegali ludzie. Dwie osoby, które zdawały się być znajome, stały nad nią, a obok leżał jakiś chłopak, nieprzytomny. Marvel... Tak, właśnie tak miał na imię. Powoli zaczynała sobie przypominać. Wcześniej wbiegła do domu, potknęła się, zemdlała. Ktoś musiał ją stamtąd wynieść. Tylko kto?
Nagle dotarło do niej, jak straszliwie wszystko ją boli. Krew cieknąca z czoła przysłaniała jej widoczność. Jej ciało było całe poparzone, dostrzegła też w nim kawałki szkła. Zaczęła wrzeszczeć i tarzać się po ziemi, cierpienie było nie do zniesienia.
- Ludzie, potrzebna pomoc! Błagam, pomóżcie! - krzyczała Anuna.
Ból ponownie odebrał Dianie przytomność.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fire-mup
Biczoręki


Dołączył: 08 Maj 2010
Posty: 2051
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:15, 05 Lis 2010    Temat postu:

Ratusz opustoszał w mgnieniu oka. Została tam zupełnie sama, jakby skamieniała. Pożar. Musiała tam iść. Czuła, że będzie potrzebna. Ale nie mogła. Cała zaczęła się trząść. Nie może tam iść. Nie może! Nie może! Nie może!
Przed oczami pojawił jej się obraz płonącego samochodu. Dziewczęcy krzyk. Wszędzie walające się kawałki szkła. Nikła nadzieja, która została zniszczona nagłym wybuchem pojazdu. Tak, jak i wszystkich się w nim znajdujących. Wybuchnęła płaczem, lecz po chwili oprzytomniała. Tam może się znajdować ktoś, kto jest komuś bliski. A ona nie pozwoli, by ktokolwiek przeszedł przez to samo co ona. Już nigdy więcej. Zacisnęła zęby i ruszyła w stronę płonącego budynku.

Gdy się tam pojawiła, było już praktycznie po wszystkim. Na ziemi leżały dwie nieprzytomne postaci. Znała je od wczoraj. Marvel i Diana. Podeszła do pierwszego z nich. Chłopak oddychał, nie miał na ciele poważniejszych obrażeń, więc postanowiła przyjrzeć się dziewczynie. Wymknął jej się cichy krzyk. Wyglądała okropnie. Nad nią stała Anuna z wodą.
- Ludzie, potrzebna pomoc! Błagam, pomóżcie! - krzyczała .
Elise natychmiast do niej podbiegła i zaczęła jak najdelikatniej wyjmować z ciała rannej odłamki szkła. Zdjęła bluzę i spróbowała zatamować nią krwotok. Co chwile ocierała nadgarstkiem oczy, by słone łzy które spływały jej po policzkach, nie podrażniły obrażeń.
-Potrzebny jest ktoś jeszcze! Jakieś bandaże, cokolwiek!- krzyknęła, poczym mruknęła do siebie – Nie pozwolę ci umrzeć. Nie po raz kolejny.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Fire-mup dnia Pią 20:18, 05 Lis 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Candace
Niezniszczalny


Dołączył: 27 Gru 2009
Posty: 1686
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 17 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Lublin
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:30, 05 Lis 2010    Temat postu:

[PB]

Sonia wisiała 2 metry nad ziemią, kiedy siła ciążenia wróciła. Upadek był dość bolesny.
Brian...!
Podbiegła do niego.
-Nic Ci nie jest?!
-Chyba... - odpowiedział słabym głosem.
-Dziękuję za ratunek.
Chłopak w odpowiedzi uśmiechnął się lekko po czym stracił przytomność.
Sonia odwróciła się. Płomienie trawiące dom od ponad półgodziny zniknęły. Sam budynek legł w gruzach. Skierowała wzrok na stojącą kilka metrów dalej Emilly, która z niedowierzaniem patrzyła na swoje ręce.
Jak to możliwe? Brian i Emilly...
Na rozważania przyjdzie później.
-Anuna! Elise! Co z nimi?
-Są nieprzytomni, ale żyją. Trzeba ich stąd zabrać.
-Jasne.
-Poczekajcie! - krzyknął chłopak, który kilkanaście minut temu wtargnął do ratusza.
-Odsuńcie się - dodał i podszedł do leżącej na ziemi Diany.
...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zimowykalafior
Super Admin
<b>Super Admin</b>


Dołączył: 10 Wrz 2010
Posty: 2241
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 53 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Australijskie Skierniewice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:21, 05 Lis 2010    Temat postu:

[PB]

Nie chcę tu być. Chcę tylko trochę odpocząć... Gdzie moja siostra? Ja... Chcę... Chcę do domu.
Już w następnej chwili Anuna znajdowała się w swoim ukochanym, przytulnym pokoju. To było co najmniej... Dziwne? Jakim cudem w tak krótkim czasie pokonała odległość kilkuset metrów? Jak to się nazywało... Teleportacja. Tak. Do tej pory widziała takie coś tylko na filmach. I nigdy w to nie wierzyła. A teraz...
Miała ochotę rzucić się na łóżko i spać, zapomnieć o tym szalonym dniu, jednak coś kazało jej wziąć się w garść. Przez chwilę toczyła wewnętrzną walkę z samą sobą, po chwili jednak już była w łazience i szukała apteczki.
Chwyciła bandaże i masę innych rzeczy, które nawet nie wiedziała, jak się nazywają, i intensywnie pomyślała o miejscu, z którego przed chwilą zniknęła. Tylko żeby nie wpakować się w sam środek pożaru...

Udało się. Ale za to teraz zdawało się jej, że ma halucynacje, bo budynki, które przed chwilą płonęły, zamieniły się w kupę gruzu i kamieni.
-Jak to...?
Może to wszystko to był jeden, szalony sen.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fix
Super Szybki
Super Szybki


Dołączył: 29 Gru 2009
Posty: 422
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:22, 05 Lis 2010    Temat postu:

Sirius podszedłszy do dziewczyny, pochylił się nad nią. Pragnął znów poczuć w sobie tą energię, która pozwoli na leczenie ran. Musiał się skupić. Zamknął oczy i spróbował wyobraził sobie to uczucie. Przypomnieć to, co zrobił kilkanaście minut temu. Przyłożył rękę do tętnicy dziewczyny. Teraz bardzo wyraźnie wyczuwał wszystkie funkcje organizmu. Puls był słaby, na pewno były jakieś obrażenia wewnętrzne. Wreszcie udało mu się przywołać ten rodzaj energii. Wysłał je za pomocą rąk do ciała dziewczyny. Czuł jej zrastające się kości, łączące mięśnie i powracające bicie serca. Diana (bo tak ją chyba nazywano), otworzyła oczy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość






PostWysłany: Pią 21:51, 05 Lis 2010    Temat postu:

[CA]
Kolejny piękny słoneczny dzień. Teraz Wojtek postanowił , że nie spędzi go w domu leżąc i rozmyślając. Wyszedł na spacer, oglądając biegające wokół dzieciaki , oraz starą zniszczoną restaurację. Patrząc na drzewa , ptaki , błąkające się psy, pomyślał , że życie jest piękne aczkolwiek okrutne.Szedł przed siebie nikt go nie widział, miał włączoną swoją moc niewidzialności. On tak lubił kiedy nikt nie zwracał na niego uwagi, czuł swobodę. Jednak tym razem było inaczej w myślach pomyślał sobie ''czas na zmiany'' i w ukryciu sprawił za pomocą rąk , że znowu widać go jak innych. Szedł uśmiechając się do ludzi , nagle jakiś dzieciak poprosił by spróbował naprawić mu autko. Wojtek w prawdzie nie znał się , ale udało mu się to zrobić . Przykucnął by wypróbować na płaskim chodniku , autko ruszyło Wojtek pogłaskał chłopca i odszedł patrząc w tył jak mały radośnie odchodzi. W tym momencie zderzył się z jakąś osobą upadł na ziemię , spojrzawszy w górę ujrzał dziewczynę , wpatrywał się w jej piękne oczy. Po chwili dodał - yy... bardzo przepraszam.
-Nie nic nie szkodzi --odpowiedziała miłym tonem dziewczyna
- Mimo wszystko - wyjąkał zakłopotany.
-W porządku , to jak masz na imię , -zapytała
-Wojtek.
-Miło mi widywałam cię w szkole , ale nigdy nie miałam okazji z tobą porozmawiać .
-A ty jak się nazywasz?
-Eleonora -powiedziała tak radośnie , że aż pojawił mu się uśmiech na twarzy.
-Miło mi , będę już szedł do zobaczenia.
Dziewczyna odeszła , a Wojtek znowu włączył moc by nikt nie zauważył jego rumieńców na twarzy. Wpatrywał się jak dziewczyna odchodziła . W myślach powiedział sobie ''Jeszcze nigdy nie widziałem takiego pięknego Anioła''.


Ostatnio zmieniony przez Gość dnia Pią 21:57, 05 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
leszczowata
Super Silny
Super Silny


Dołączył: 11 Kwi 2010
Posty: 305
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 2/5
Skąd: Krk <3
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 22:35, 05 Lis 2010    Temat postu:

[PB]

-Mój batonik!
-Nie, oddaj! To moje!
-Ja pierwszy sobie wziąłem!
Wtem rozległ się głos tłuczonego szkła. Amy szybko poleciała do kuchni. Rozbity wazon leżał na podłodze.
-To już nawet na chwilę was samych nie można zostawić. Tylko odrazu musicie się kłócić.Może zajmiecie się czymś pożytecznym! Pierd*lone smarkacze!
-A ty co?! Nasza matka?
Amy nic nie odpowiedziała. Wystarczyło, że spojrzała na nich swoim morderczym wzrokiem. Joe i Chester się uspokoili, chociaż widać było, że nie są do końca zadowoleni. Am wróciła na swój ukochany fotel i znowu zaczęła rozmyślać.
Rodzice zniknęli. Nauczyciele zniknęli. Wszyscy powyżej 15 roku zniknęli! Jak to się mogło stać?! Dlaczego?!
Dzieczyna nie lubiła siedzieć bezczynnie na tyłku, więc poszła się przejść po mieście. Jeszcze tylko wychodząc krzyknęła chłopakom, żeby się zachowywali.
Może usłyszę jakieś nowe wieści
Przechodząc ulicami napotykała wiele dzieci brudnych, bijących się ze sobą, bojących się... Nie wiedziały co ze sobą zrobić i tak jak ona włóczyły się po mieście. Nie wyglądał to dobrze.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez leszczowata dnia Pią 22:37, 05 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fire-mup
Biczoręki


Dołączył: 08 Maj 2010
Posty: 2051
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:24, 05 Lis 2010    Temat postu:

Ok, to było co najmniej dziwne. Rany dziewczyny zagoiły się w kilka sekund, a to tylko za sprawą dotknięcia jakiegoś chłopaka. Sonia, lewitowała nad ziemią. Anuna, która z wyglądy miała jeszcze trochę czasu do piętnastki., po prostu zniknęła. A w tle tliły się zgliszcza domu. Nie, to musiało jej się śnić. Miała jakiś porąbany koszmar. I tyle. Ale przynajmniej Diana się obudziła. Więc chyba nie było to takie złe.... Skoro ratowało życie.

Never mind, miała tego dość. Była zmęczona, obolała, brudna, przerażona, a przede wszystkim samotna. Ogień sam w sobie przywoływał niechciane wspomnienia. Przypominał jej, że nikogo już nie ma, że jest zdana wyłącznie na siebie...
Nikt nie zwrócił uwagi, kiedy wycofała się z tłumu. Miasto poradzi sobie bez niej te parę godzin. Musiała to wszystko przetrawić. Później wymyśli piep****e zasady, poudziela się w radzie. Albo i nie.
Ostatnio działała zbyt impulsywnie. Ale koniec z tym.
Pędem pognała do domu, przebrała się w błękitne bikini i raźnym krokiem ruszyła na plażę. Przez kilka minut szukała odpowiedniej skarpy, poczym nie znajdując jej, wdrapała się na rosnące nad wodą, rozłożyste drzewo. Niemiała z tym kłopotu, uwielbiała wysokości, po za tym była drobna i lekka, więc wspinaczka przychodziła jej bardzo łatwo. Stanęła na gałęzi, ostatni raz spojrzała na oddalającą się chmurę dymu i z radosnym krzykiem wskoczyła do zimnej wody.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cpt. Hetero
Gość





PostWysłany: Sob 0:49, 06 Lis 2010    Temat postu:

Arthur czytał niewiele ponad trzy minuty, gdy z zewnątrz usłyszał krzyki. Z każdą sekundą, były coraz głośniejsze i liczniejsze. W końcu nie wytrzymał i wyszedł przed dom. Od razu zrozumiał, że hałasy dobiegają z płonącego domu. Chłopak rozejrzał się po okolicy, po czym ruszył w stronę dymu. Nie, nie zamierzał nikomu pomóc. Poszedł z czystej ciekawości. Im bliżej podchodził, tym wyraźniejsze widział kształty, dookoła domu biegało sporo osób. Panowało tu ogromne zamieszanie. Jednak to nie poruszające się po ziemi osoby przykuły jego uwagę. Zainteresował się czymś, a raczej kimś, kto wisiał w powietrzu. Trwało to tylko chwilę, więc ciężko było uwierzyć temu, czemu się widziało. Zdawało mu się, że jakaś dziewczyna fruwała. Tak, jakby ktoś wyłączył grawitację. Gdy Arthur zastanawiał się, czy to tylko złudzenie, druga, równie nieprawdopodobna sytuacja właśnie zdarzyła się na jego oczach. Inna dziewczyna, stojąca kilka metrów obok tej pierwszej, rozpłynęła się w powietrzu. Może nawet nie rozpłynęła, a po prostu znikła. Arthur przetarł oczy ze zdumienia i ponownie skupił wzrok na grupce osób. Nie dostrzegł jednak ani lewitującej dziewczyny, ani znikających kolejnych osób. Musiało mi się zdawać. Te ciągłe siedzenie w domu źle na mnie wpływa. Tak, na pewno mi się przewidziało. Chłopak zawrócił szybko w stronę domu i żwawym marszem pokonał odległość pomiędzy dwoma domami. Rhino już czekał na niego w środku, radośnie merdając ogonem na przywitanie. Podbiegając do swojego pana, potknął się o leżące na ziemi buty i przewrócił się. Ostatnimi czasy, było to częste zjawisko, obaj przyzwyczaili się do tego. Kiedyś jednak, nie zdarzało się to nigdy, ponieważ Rhino był w pełni zdrowy. Jakiś czas temu przydarzył mu się wypadek z kręgosłupem. Miał sparaliżowany cały tył tułowia. Nie było mowy o powrocie do dawnej kondycji, do dawnych czasów. Psu i tak na tyle się polepszyło, że mógł normalnie chodzić, nawet biegać. Jednak prawa, tylnia łapa nie zregenerowała się do końca. Nadal brakło mu w niej czucia i dlatego często się wywracał. Na szczęście psy szybko zapominają o swoim kalectwie i nadal są szczęśliwe. Tak było z Rhinem. Nie zwracał uwagi na w połowie bezwładną łapę i szalał dalej. Arthur pogłaskał go i poszedł do pokoju, aby po raz kolejny zasiąść w fotelu. Tym razem jednak nie sięgnął po książkę, ani nawet nie zamierzał słuchać muzyki. Po prostu siedział. Nie miał pojęcia ile czasu to trwało, zrobił się nawet senny. W końcu, z totalnej apatii wyrwało go donośne pukanie do drzwi.

Ostatnio zmieniony przez Cpt. Hetero dnia Sob 0:51, 06 Lis 2010, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Marvel
Różowy
Różowy


Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 13:40, 06 Lis 2010    Temat postu:

[PB]

Zaraz po wyjściu z budynku Marvel zemdlał. To były dosłownie sekundy. Nawet nie był w stanie określić kto wziął od niego Dianę, co działo się wokół niego. Mdlenie było dość dziwnym uczuciem. Już w środku jego oddech stał się ciężki. Jak gdyby każdy wdech był ogromnym wysiłkiem. Później, kiedy wydostali się z domu czas wokół niego jakby spowolnił tak, że wydawało mu się iż każde mrugnięcie zajmowało mu po kilka sekund. Chciał się uspokoić. Opanować oddech i zmęczenie po biegu, ale nie mógł. Kolejny raz mrugnął, lecz nie otworzył już oczu. Upadł na ziemię. Nie czuł bólu.

- Marvel! Wszystko w porządku?! - krzyknął odległa, jakby nieznany głos.
Omberd lekko uchylił oczy. Obudził się i dopiero po chwili dotarło do niego, że zemdlał. Czas, kiedy był nieprzytomny, jakby nie istniał. Jakby zasnął i po sekundzie się obudził. Nic mu się nie śniło. Ból, spowodowany tym dziwnym biegiem, po części ustał, ale zaczął czuć coś innego. Pieczenie skóry na nogach, rękach, szyi, twarzy, plecach. Dosłownie wszędzie. Choć nie było to czymś poważnym na całym ciele miał niewielkie, czerwone plamy. Znaki poparzenia. Mimo to w duchu był wdzięczny bo gdyby nie odkrył... tego czegoś mogłoby być z nim o wiele gorzej.
Nadal leżał na trawie, a że nie odzyskał jeszcze pełnej kontroli patrzył się po prostu w niebo. Nie ruszał się. Bał się, że każdy ruch wznieci jeszcze bardziej pieczenie. Słyszał głosy dookoła. Krzyk, płacz, panika... Widział cienie. Chłopięce i dziewczęce sylwetki. Świat wokół niego wirował.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Megumi
Niezniszczalny


Dołączył: 04 Mar 2010
Posty: 1550
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: L-wo
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 14:10, 06 Lis 2010    Temat postu:

[CA]
Maggie wyjrzała jeszcze raz za okno w poszukiwaniu wiewiórki, jednak jej wzrok padł na dym unoszący się nad Perdido Beach.
- Mówiłam, że nie warto zadawać się z plebsem – powiedziała do siebie.
Nagle ktoś zapukał do jej drzwi. Dziewczyna podeszła do nich i otworzyła je. Naprzeciw niej stał ten sam chłopiec, który chciał by ukradła akta z ratusza w Perdido Beach.
”Bardzo dobrze się składa.” pomyśała. Może coś od niego wyciągnę…
Zanim chłopiec wydusił z siebie jakiekolwiek słowo, Maggie wciągnęła go za ramię do swojego pokoju i zamknęła drzwi z trzaskiem. Obróciła się do chłopca, pochyliła się lekko, by znaleźć się na poziomie jego oczu i położyła mu obie ręce na ramionach.
- Gadaj, kto jest twoim zleceniodawcą. – wypowiedziała te słowa delikatnie, by nie przestraszyć chłopca. Nagle oczy dziecka z niebieskich zmieniły się na czarne i odpowiedział mechanicznie:
- Moim zleceniodawcą jest „L”.
Maggie nie mogła oderwać wzroku od jego oczu. Musiała znać prawdę, a podobno oczy nigdy nie kłamią.
- Kim jest „L”? – zapytała łagodnie.
- Nie wiem - odpowiedział
Nie zająknął się, czyli jest to prawdą Pomyślała dziewczyna.
- Ok, możesz iść. - powiedziała na głos do chłopca. Ten posłusznie wyszedł mechanicznymi ruchami i zamknął drzwi.
"Mam dar hipnozy. Fajnie ale teraz mam ważniejsze sprawy..."
- Trzeba zaleźć tajemniczego "L" - dodała na głos po czym wyszła z pooju.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Megumi dnia Sob 14:16, 06 Lis 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kakunia
Lewitator
Lewitator


Dołączył: 24 Lut 2010
Posty: 564
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sosnowiec
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 16:49, 06 Lis 2010    Temat postu:

Morgana dalej obserwowała wydarzenia w PB. Wystraszyła się chłopaka idacego w stronę ratusza ciągnącego kolegę. Następnie z budynku kolejno wybiegały dzieciaki. Po jakimś czasie zdecydowała się udać za nimi. Słyszała wystraszone głosy opowiadające o pożarze. Gdy dotarła na miejsce zobaczyła kilka dziwnych rzeczy: wiszącą w powietrzu dziewczynę, znikające ,,coś", chlopaka biegnącego chyba setkę na godzinę i drugiego leczącego rany. Powoli podeszła do grupki osób, które starając się ratować budynek odniosły obrażenia i zapytała się nieśmiało:
-Wiem, że to może nienajlepszy moment, ale czy mogę wam się jakoś przydać?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fix
Super Szybki
Super Szybki


Dołączył: 29 Gru 2009
Posty: 422
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 6 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:53, 06 Lis 2010    Temat postu:

Sirius wstał i rozejrzał się. Zobaczył leżącego nieopodal chłopaka. Podbiegł do niego i nachylił się nad nim. Cała jego skóra była czerwona, jakby poparzona. Oddech był płytki i przerywany, tak, jakby chłopak się dusił. Przyłożył rękę do jego klatki piersiowej i wsłuchał się w bicie serca. Biło bardzo nieregularnie, więc postanowił uleczyć również tego chłopaka. Kiedy spróbował coś zrobić, coś go odepchnęło. Spróbował raz jeszcze. Siłował się chwilę z organizmem chłopaka, ale mieli podobną siłę mocy. Czemu nie mógł go uzdrowić?

Sirius poczuł podobną energię, do jego mocy, kiedy ją odkrył. Wtedy zrozumiał, że to co się dzieje, to naturalna reakcja ciała na obecność silnej mocy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bisqit
Pirokinetyk


Dołączył: 19 Lip 2010
Posty: 746
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Perido Beach
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 18:02, 06 Lis 2010    Temat postu:

[PB]

Brian przebudził się. Ból glowy nie ustępował... Lecz najgorszy był ból rąk. Nie wyglądały nadzwyczjnie, lecz Brian to czuł... Czuł Moc. Zaraz, co on tak właściwie zrobił? Te zdarzenia wydawały się tak odległe... Miał wrażenie, że minęło kilka dni. Ale nadal czuł dym... Dopiero teraz zdał sobie sprawę gdzie jest.
Kiedyś był to z pewnością gabinet, lecz teraz po biurku walały się bandaże i różne leki. Brian leżał na "łóżku". Było one wykonane z trzech połączonych krzeseł. Na sofie leżał chłopiec, którego Marvel uratował z pożaru. Oprócz nich nie było nikogo... Choć Brian spał co najmniej 4 godziny, to nadal czuł się wyczerpany. Jeszcze tylko chwileczkę...
Otulił się kocem, po czym znowu zasnął.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zimowykalafior
Super Admin
<b>Super Admin</b>


Dołączył: 10 Wrz 2010
Posty: 2241
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 53 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Australijskie Skierniewice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 18:54, 06 Lis 2010    Temat postu:

[PB]

Okazało się, że bandaże An nie były potrzebne. Diana ozdrowiała, w jakiś cudowny sposób. Marvel nadal był nieprzytomny. I wyglądał jakoś dziwnie... Anuna już nie wnikała, kto, co, jak i dlaczego, teraz było jej obojętne, jakim cudem wszelkie obrażenia z ciała Diany zniknęły. To tylko kolejna niedorzeczność.
Pomogła paru osobom przenieść Briana i nieznajomego chłopca z powrotem do ratusza, gdzie miał być tymczasowy szpital.
An wyszła poszukać siostry. Sądziła, że znajdzie ją na placu, gdzie kazała jej zaczekać. Taa, na pewno... Ona nie wysiedzi w jednym miejscu pięciu minut. Pewnie gdzieś polazła. Nie będę jej szukać. Jak będzie chciała, to wróci do domu.
Anuna pomyślała intensywnie o swoim pokoju i po chwili już w nim była. Włączyła ulubiony film na DVD i wyjęła z szafki ostatnie chipsy.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Marvel
Różowy
Różowy


Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 284
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 13 razy
Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 19:34, 06 Lis 2010    Temat postu:

[PB]

Ktoś przyszedł do leżącego Marvela. Po dłuższej analizie stwierdził, że to chłopak. W dodatku z blizną na prawym policzku. ,,To chyba ten sam, który przyszedł do ratusza z martwą ofiarą pożaru." Pomyślał. Chłopak dotknął jego klatki piersiowej, czuł to. Powtórzył to kilka razy, lecz Marvel nie wiedział dlaczego.
- Co się dzieje? Źle ze mną? - zapytał z paniką, choć właściwie nie widział czego zbytnio się boi.
- Właśnie chodzi o to, że nie - odparł tamten patrząc na niego szeroko otwartymi oczyma.
Marvel zbytnio nie wiedział o co mu chodziło. W końcu świat przestał się kręcić, co znaczyło, że doszedł do siebie po straceniu przytomności. Bał się, lecz skoro "wszystko było w porządku" postanowił wstać. Najpierw podniósł tułów, a potem z pomocą tamtego chłopaka wstał. Teraz pieczenie zastąpiło okropne swędzenie. Na całym ciele. Marvel podrapał się pod brodą. Nieznajomy popatrzył z niedowierzaniem na szyję Marvela. Było coś nie tak, ale tamten milczał.
- O co chodzi?
- Twoja... masz tutaj coś... - odpowiedział, wskazując na sobie owe miejsce.
Omberd dotknął pokazanego miejsca, po którym z resztą podrapał się przed chwilą. Pomacał palcami i u podnóża brody najechał na delikatną, cienką linię odstającą od jego szyi. Złapał za to i stwierdziwszy, że go to nie boli, pociągnął. Zaczęło się odrywać od jego ciała i po chwili Marvel trzymał w ręku trzydziesto centymetrowy kawałek tego.
W tym momencie uświadomił sobie, że właśnie oderwał od brody, kawałka policzka i aż ciągnący się przez szyję do klatki piersiowej skórę. Jego skórę! Teraz wszystko do niego dotarło. To jak biegł z prędkością geparda. Jak wszedł do płonącego budynku, mając skórę wilgotną jak żaba. Marvel potrafił przyswajać swojemu ciału cechy zwierzęce.
- Popełniłem błąd... - wyszeptał.
- Co? Jaki błąd?
- Wiesz co zrobiłem, kiedy tam byłem... w tym budynku? Wypowiedziałem w myślach pewne słowo. Nazwę. Wiesz jaką? - Marvel mówił jak szaleniec i to w dodatku bezpośrednio do chłopaka. A przecież on zawsze unikał kontaktu z ludźmi. - Wąż. Przez tą głupią myśl dzieje się ze mnę to!
Połapanie się w tym wszystkim nie było nawet trudne. Marvel wbiegł do budynku. Wszędzie był ogień i dym. Nic nie widział. Wtedy, jako iż wie wiele o zwierzętach pomyślał o wężu. Nawet nie chodziło mu o żaden gatunek. Otóż wiedział, że niektóre gatunki węży posiadają receptory wrażliwe na podczerwień. Dzięki temu łatwiej odnajdują położenie swoich ofiar. A Marvel chciał odnaleźć Dianę. Zrobił to. Wykorzystał tę cechę, co było błędem gdyż nie umiał kontrolować swojej mocy i co za tym stoi - sprawić, żeby przestała... działać.
Przerażony opuścił to co z siebie zerwał i zaczął biec.
- Hej! Zaczekaj! - chłopak krzyknął za nim.
Ale Marvel nadal biegł. Normalnym tempem. Chciał uciec. Odizolować się od innych jeszcze bardziej niż przed nastaniem ETAP-u. Mimo iż podświadomie nie chciał być sam, uciekał. Zawsze był inny, odstawał od grupy, ale teraz... bał się o to co się z nim dzieje. Musi przejść to co każdy wąż w swoim życiu. I prawdopodobnie będzie musiał zrobić to sam...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Marvel dnia Nie 15:17, 07 Lis 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Forum GONE Strona Główna -> Archiwum / GONE - to tylko ETAP / Archiwum 2. Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 3 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin