Forum Forum GONE Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Rozdział III
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Forum GONE Strona Główna -> Archiwum / GONE - to tylko ETAP / Archiwum 3.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Temi
Kameleon
Kameleon


Dołączył: 22 Sie 2011
Posty: 92
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:52, 10 Sty 2012    Temat postu:

(Dzień 12)
G.

[PB]

Biegła dalej, pył, który spowijał wszystko białą mgiełką sprawiał, że nie mogła oddychać. Kaszlnęła i zgięła się wpół. Chwila nieuwagi wystarczyła, by potknęła się o wielki kawał czegoś, co było niedawno mosiężnym krzyżem na wieży. Upadła z cichym krzykiem. Nie miała siły, by się podnieść. Gdy już myślała, że zostanie całkowicie przykryta opadającym wciąż kurzem i gruzem, coś przysłoniło słońce. Spojrzała w górę. Jej oczom ukazała się stojącą nad nią postać, wyciągająca dłoń. Nunca bez wahania ją chwyciła i podciągnęła się do góry. Trzymając się za ręce, przeszły kawałek dalej, chowając się w cieniu drzew. Przez chwilę stały, obserwując w milczeniu powstały zgiełk.
-No, Bandit- odezwała się po chwili Nun, ogarniając wzrokiem zdewastowaną okolicę- myślę, że nasz czas dobiega końca.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Temi dnia Wto 19:54, 10 Sty 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Premit
Super Szybki
Super Szybki


Dołączył: 12 Lip 2011
Posty: 400
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:34, 10 Sty 2012    Temat postu:

[Pb]

Huk. Krzyk. Płacz. Kolejny wybuch. Bandit biegła jak najszybciej, byleby uciec przed walącym się Kościołem. Trzymała za rękę Nuncę. Od jakiegoś czasu naprawdę ją lubiła. Czuła, że Nun jest jedyną osobą, która ją wspiera. Wbiegły pod drzewa, jakby te miały je uchronić przed pyłem i gruzami.
-No, Bandit, myślę, że nasz czas dobiega końca – Nunca spojrzała porozumiewawczo na swoją towarzyszkę.
-Zdecydowanie. Plan jest taki jak umawiałyśmy się wcześniej?
-Tak. To, co? Ruszamy?
Bandit wbiła oczy w Nuncę, a ta przybrała złowrogi wyraz twarzy. Dziewczyny pobiegły do kwatery Nun. Zabrały dużo jedzenia, kilka szmatek do ubrania i jak najwięcej broni. Cała resztę arsenału ukryły w piwnicy, nieznanej nikomu, prócz nich dwóch samych. Po kilkunastu minutach były gotowe do drogi.
-Widzisz tamto czerwone auto? Wydaje się być dobre.
-Podoba mi się. Chętnie poprowadzę takie cudo.
Bandit włożyła wszystkie rzeczy do bagażnika, po czym zajęła miejsce obok kierowcy. Dziewczyna poczuła wzrost adrenaliny.
-Ruszajmy.
Nunca włożyła kluczyk do stacyjki i uruchomiła pojazd. Zostawiały za sobą Perdido Beach.
Choćbym nie wiem gdzie miała szukać, dopadnę cię. Gaiaphage… strzeż się.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anaid
Przenikacz
Przenikacz


Dołączył: 07 Maj 2011
Posty: 267
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:51, 10 Sty 2012    Temat postu:

[PB]


"You make me wanna die.
I'll never be good enough,
you make me wanna die.
And everything you love
will burn up in the light.
Every time I look inside your eyes
make me wanna die"


Nic. Pustka.
W głowie miała jeden wielki mętlik. Jakieś wrzaski.
Wycofała się na bezpieczną odległość i patrzyła bezradnie, jak walą się budynki, a razem z nimi - jej świat.
Rozpacz i bezsilna wściekłość.
Nienawidziła Ciemności. Za to co jej zrobił i co jeszcze zrobi.
Bo on nie ma umiaru. Nie ma sumienia.
Płakała.
- Czemu?
Odwróciła się i ruszyła w kierunku lasu. Musi wszystko przemyśleć.
Czy jej życie tu miało sens? Czy życie w ogóle miało sens?
Co tak naprawdę chce osiągnąć Ciemność?
I czego ona chce?
Kim jest, i dokąd zmierza?
To niewielka namiastka pytań. A musiała poznać odpowiedzi na wszystkie.
Ale niebawem będzie musiała wrócić.
I zmierzyć się z tym, co przygotuje dla niej Ciemność.
Na razie, jednak, odda się rozmyślaniom.
Wbiła wzrok w ciemne niebo, zasnute pyłem.
To będzie trudne. To wszystko.
Głos Ciemności nadal brzmiał w jej uszach, słowa, które usłyszała po zemdleniu.
Nigdy ze mną nie wygracie.[/b]


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Anaid dnia Śro 19:11, 11 Sty 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Temi
Kameleon
Kameleon


Dołączył: 22 Sie 2011
Posty: 92
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:54, 10 Sty 2012    Temat postu:

-Ruszajmy- powiedziała Bandit, z mieszaniną podekscytowania i radości w głosie. Nunca też się cieszyła. Zmęczyła ją rola dobrej, miłej, kochanej dziewczynki. Takie osoby nie przetrwają. Zrozumiała to po zdarzeniach na rynku. Spojrzała jeszcze raz za siebie. Jedyne, czego jej było żal, to zostawiać rodzeństwo. Bliźniaki były naprawdę sympatyczne. Przez chwilę nawet myślała o zabraniu ich ze sobą, ale wiedziała, że bardziej przydadzą się przy pilnowaniu dzieci. To na nich spadły teraz wszystkie obowiązki. Nunca pokazała drogę, oni musieli iść dalej. Na pewno dadzą radę. W końcu mają moją krew... Uśmiechnęła się i zdecydowanym ruchem przekręciła kluczyk w stacyjce. Pojazd ruszył bez problemów. Niedoświadczona w prowadzeniu auta, wcisnęła pedał do końca. Samochód wyrwał do przodu, rycząc dziko. Ale dziewczyny, zamiast spanikować, spojrzały na siebie i wybuchnęły śmiechem. Na razie nie było po co się martwić. Miały siebie, zapas jedzenia, zero problemów... I mnóstwo broni wszelakiego rodzaju w bagażniku.
-Nie zginiemy- westchnęła Nunca, czując, jakby ktoś zdjął jej z ramion ogromny ciężar. Trzymała kierownicę, co jakiś czas tracąc panowanie nad pojazdem, jednak zaraz je odzyskując. Automatyczna skrzynia biegów tylko ułatwiała sprawę.
-To gdzie teraz?
Spojrzała na towarzyszkę. Oto zaczynała się największa przygoda w ich życiu. A Nun miała zamiar przeżyć ją właśnie z Bandit.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jinyi
Przenikacz
Przenikacz


Dołączył: 14 Lip 2011
Posty: 217
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pudełka
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:56, 11 Sty 2012    Temat postu:

Miki leżał na plecach na brudnej od kurzu i pyłu podłodze. Na jego brzuchu okrakiem siedział Jaskier. Z swoim sadystycznym uśmieszkiem przyłożył mu broń do nosa.
Pomieszczenie było bez okien, z powyrywanymi tapetami i odpadajacym z sufitu tynkiem. Jedne z dwóch drzwi znajdujących się po prawej stronie było zabite deskami, a te drugie, ktoś łaskawie raczył wyrwać z zawiasów i rzucić na ziemie.
-...Mamy stare porachunki do skończenia, nie sądzisz? - zapytał z ironią Jaskier - Nie martw się nie zabiję cię, a przynajmniej nieumyślnie. To by było zbyt proste i... nieco nudne. Na początku postrzelę cię w kolana i łokcie. Będziesz cierpiał - przerwa, jaką to w zwyczaju robią czarne charaktery - ale to nie wszystko... Później wezmę nóż i oszpecę ci tą buźkę, bo wprost jej nienawidzę. Jak będziesz miał trochę szczęścia, gdy skończę cię przypalać, to może przeżyjesz - Jaskier niczym zawodowy glina wyprostował ramiona. Barki niemal podeszły mu do uszów. Zmarszczył brwi i oblizał popękane usta.
-No szyyybcciieeeej... - jęknął Miki. Jego napastnik na chwile stracił orientacje i to był jego błąd. Koreańczyk łupnął dłonią o ziemię, wtem podłoga pod Jaskrem zapadła się, a naokoło dziury pozostał piasek. Wstał i kulejąc podszedł do dziury. Spojrzał w dół. Piętro niżej, pod gruzem leżał Jaskier.
-Noo! Niżej niż do piwnicy nie wpadniesz! - krzyknął ze śmiechem Miki - Frajer. - dodał nieskromnie. Niespodziewanie Jaskier podniósł rękę w górę. Podłoga wyżej zatrzęsła się po raz kolejny. Wszystkie jej metalowe elementy aż huczały... Minute później Miki, również leżał zasypany pod gruzem i co więcej... leżał obok swojego przeciwnika. Obaj podnieśli się w tym samym momencie.
-Nie jesteś wyjątkowy - rzucił Jaskier.
-Jestem! - blondyn ni stąd ni zowąd znalazł brudnego ziemniaka i wepchnął go do ust Jaskra, co tylko jeszcze bardziej go rozwścieczyło. Wyciągnął zza pasa scyzoryk, po czym wycelował ostrze w Miki'ego.
-Zaczynamy zabawę... - podniósł rękę. Sufit zatrząsł się. Znowu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shadow Rider
Odczytywacz
Odczytywacz


Dołączył: 11 Gru 2011
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Pustyni

PostWysłany: Śro 18:51, 11 Sty 2012    Temat postu:

[PB]

Co się działo? W Perdido Beach panował straszny zamęt. Kościół się walił. Vall jak większość osób nie za bardzo wiedziała co robić. I w dodatku chyba jeszcze zezłościła Cassandrę, jedną z przywódczyń, swoimi głupimi pytaniami o Gaiaphage.
-Co tu się do jasnej masakry dzieje?!-wykrzyknęła nie za bardzo wiedząc co właściwie mówi-Pył. Wszędzie gruzy i pył! Gdzie oni uciekają? A no tak. Do domów. Dobry pomysł! Wracam do auta i zagram z Gandalfem w karty!
Czemu krzyczę? Czemu krzyczę?!
-Przestań krzyczeć!-skarciła siebie samą. Zakrztusiła się jednak i upadła na kolana bo podczas swego panicznego wrzasku nawciągała za dużo pyłu. Wstała jednak i dalej ciągnęła monolog-Pięknie! Nawet głupi pył nie przeszkodzi mi w krzyczeniu na samą siebie!
Jakiś dziewięcioletni chłopiec przestało kasłać i wbiło zdziwione spojrzenie w Vall. Po pewnej chwili do chłopca dołączyło dwóch jego kolegów. Nagle jeden wpadł w śmiech.
-Patrzcie... hłe hłe! Jakaś wariatka kłóci się sama ze sobą! Hła hłe h... ekhe ekhe!
Dziecko zaczęło kasłać okropnie. Koledzy prowadzili go w stronę plaży. Chcieli jak najszybciej wydostać się z tej chmury.
-Widzisz co narobiłaś? Dzieci przez ciebie dostają napadu kaszlu!-Vall znów zaczęła krzyczeć sama na siebie-Niedługo się zamienię w Golluma mój sssskarbie! Świetny duet. Gandalf and Gollum!
Krzyczała dalej do siebie i nawet nie zauważyła ze pył już prawie całkowicie opadł. Dzieciaki, które przestały się krztusić zaczęły sie na nia gapić. Dopiero po chwili dziewczyna przestała krzyczeć i powiedziała zmieszana:
-To...to...to może ja już... no ten... pójdę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vringi
Game Master
Game Master


Dołączył: 01 Cze 2010
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:42, 11 Sty 2012    Temat postu:

[PBNP]
- Mam coś lepszego.- powiedziała czarnooka piękność, przystawiając do Jamesowego czoła lufę pistoletu. Poczuł przyjemny chłód, gdy tamta odgarniała jego rude włosy.
A niech się dzieje co chce.
Miał dość tych wszystkich ludzi. Mikiego, który chciał w nim mieć swojego sługusa i popychadło. Felice, której służył jako tymczasowe pocieszenie za Scotta i karta atutowa. Mieszkańców Perdido, którzy mieli go za nie męczącego się super człowieka, który ma obowiązek leczyć każdą ich najdurniejszą rankę.
Ta pewnie jest taka sama. - pomyślał z rezygnacją.
- Będziesz robił co ci każę. Będziesz robił co ci każę. Będziesz robił wszystko co ci każę.
I wtedy rzeczywistość się rozmyła. Dalej stał w tym samym miejscu, słyszał, widział, czuł i myślał, ale nie w ten sam sposób. Był już raz pod wpływem hipnozy, ale nie było to aż tak silne doznanie jak teraz.
Wiedział, że pomimo pełna władza nad nim jest w rękach tej dziewczyny.
- Chodź.
I poszedł za nią. Szedł w miarę normalnie, stawiając delikatne, lekko słyszalne kroki. Nie, żeby to planował, ba! żeby mógł to zaplanować. Po prostu od kiedy sięgał pamięcią starał się być niezauważalnym.
Pewne odruchy zwyciężały.
Zatrzymał się tuż za szatynką, która hipnotyzowała jakiegoś... tj. rozmawiała z jakimś chłopakiem.
Zobaczymy. Może będzie ciekawie...

*15 minut później*
Stał w nastawni, czując na sobie spojrzenia ludzi Chrisa i tych drugich, COSE. Już na pierwszy rzut oka widziało się, kto tu stoi na straconej pozycji.
Podczas tej krótkiej analizy sytuacji poczuł, że stopniowo odzyskuje władzę nad własnym ciałem. Widocznie dziewczyna musiała skupić swoją moc na kimś innym.
Wciąż stojąc z boku powoli, tak aby nikt nie zauważył, zdjął soczewki kontaktowe i zastąpił je swoimi okularami.
Jesli nie przeciw nim, to z nimi.
- Można się wtrącić?
Wszyscy odwrócili się w jego stronę, tak jakby dopiero teraz uświadomili sobie jego obecność. Niebieskooki brunet wycelował w niego broń.
- Spokojnie. - odpowiedział lekko przestraszony, unosząc w górę dłonie. - Nie chcesz do mnie strzelać COSE. Jestem człowiekiem, wobec którego każdy prędzej czy później będzie miał dług.
To wystarczyło, aby zaciekawić ich na tyle że opuścili broń. Dziewczyna widocznie nadal biła się z myślami: hipnotyzować Jamesa czy tego drugiego.
- Nazywam się James White, ale możesz mnie nazywać Uzdrowicielem. - uśmiechnął się delikatnie, wyciągając w jego stronę dłoń - Chętnie was zaprowadzę do bazy Afterhean'a.


D, przecinki. Chociaż przed "że" i "który", proszę.
G.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cukierkowa
Gyrokinetyk


Dołączył: 26 Kwi 2011
Posty: 617
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:47, 12 Sty 2012    Temat postu:

[PB]
-Aaaaałaaa... - jęczała przywalona gruzami Angela. - To booooli.
Co mam zrobić?
Dzieciaki panikowały, rozwalony kościół, rozwalał się coraz bardziej. Było strasznie.
Może zostanę tutaj i umrę? Jak widać w mieście nie jest zbyt bezpiecznie.
Rozejrzała się na tyle, na ile mogła.
A gdzie Nunca i Bandit? Je też przywaliły gruzy?
Wtedy dziewczynę olśniło.
Przecież ja mam moc!
Zaczęła myśleć o wydostaniu się spod gruzów tak mocno jak mogła.
Chcę wyjść spod gruzów. Chcę wyjść spod gruzów.
Udało jej się. Moc znowu zadziałała. Ale sądziła, że trzeba coś z tym zrobić. Z rozwalonym kościołem.
-Widziałyście może dziewczynę o buraczkowych włosach? Przywódczynię, jeśli orientujecie się w ostatnich wydarzeniach. - Angela spytała dwie dziewczynki.
-Nie... - odpowiedziała jedna z nich i odeszły. Chyba ta druga była ranna.
-Cassandra!
-Czego?! - warknęła.
-Trzeba zrobić coś z tymi gruzami. Może wyznacz trochę osób, żeby to sprzątały.
-Spróbuję coś z tym zrobić.
-Spoko.
Wtedy zobaczyła dziewczynę. To była ta, którą Angela znalazła w lesie przywiązaną do drzewa. Podbiegła do niej.
-Słyszałam, że szukasz pracy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shadow Rider
Odczytywacz
Odczytywacz


Dołączył: 11 Gru 2011
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Pustyni

PostWysłany: Czw 16:34, 12 Sty 2012    Temat postu:

Vall już miała odejść. Ale nagle ktoś złapał ją i powiedział:
-Słyszałam, że szukasz pracy...
To była Angela, która pojawiła się, uwolniła ją i zniknęła.
-Owszem. Szukam pracy, ponieważ usycham z nudów.
-No to trzeba sprzątnąć gruzy. Ciekawe zajęcie. Chciałabyś...?
-Spoko. To kiedy mam zacząć? Teraz?
-Taaak...-powiedziała Angela powoli-teraz. Nie wiedziałam że zgodzisz się tak od razu. No to bierz się do roboty!
-Dobra. Tylko skoczę do samochodu po łopatę.-Odwróciła się i zaczęła iść w stronę auta. Ale po chwili zatrzymała się i podbiegła do Angeli.-A mam jeszcze jedno pytanie.
-No?
-Ostatnio ciągle słyszę o Ciemności przez duże C. Ludzie o tym gadają. Kojoty też. I od niedawna mój pies. Wiesz może o co chodzi?
-Wiesz co? Śpieszy mi się. Pogadamy kiedy indziej. Pa.-powiedziała i odeszła pospiesznie.
Chyba ta Ciemność to Coś-czego-nazwy-nie-można-wymawiać. No cóż. Pobiegnę łopatę...
-...i biorę się do pracy
Vall wyjęła łopatę. Nakarmiła i napoiła Gandalfa po czym pobiegła na plac. Chyba będzie pracowała jako jedyna.
No cóż pomyślała Nie jest tego aż tak dużo
I wtedy ściana znów zaczęła się sypać. I oczywiście przybyło gruzu.
-No to ja już zacznę.
Załatwiła sobie gigantyczne taczki. Zagarniał gruz na nie, a potem przyczepiała do swojego auta i wywoziła za miasto. Usunęła go całkiem sporo jak na jedną osobę. Po godzinie przyszła Cassandra.
-Wow. Nieźle ci idzie jak na jedną szóstoklasistkę. Jak chcesz możesz już przestać, a skończysz jutro z innymi.
-Dobra, zaraz kończę. Wiesz może co się stało?
-Eeee... no nie do końca. Ale chyba...
-Cassaaaaandra!
Ktoś się wydarł. Szukała jej grupka dzieciaków. Podobno znalazły chłopczyka pogrzebanego pod gruzami i nie wiedziały co mają zrobić z ciałem.
-Słuchaj muszę już iść. Ty też już możesz. Pa!
-No pa!-powiedziała Vall i znów zaczęła zgarniać gruz nucąc coś pod nosem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ihuarraquax
Różowy
Różowy


Dołączył: 17 Maj 2011
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:28, 13 Sty 2012    Temat postu:

[PB]

A więc zaczynamy zabawę, przyjacielu. Jaskier uśmiechnął się i podniósł ręce do góry. Sufit zadrżał, część metalowych rur oderwała się i poleciała w stronę chłopaka. Chłopak skoczył na ziemię, obok niego wylądowały trzy metalowe rury. Jaskier wyciągnął rękę i znalazł wzrokiem pistolet. Broń podskoczyła mu do ręki. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z bólu w lewej ręce. Spojrzał na rękę, która okazała się być cała w krwi. Cholera, później się tym zajmę. Chłopak kątem oka ujrzał kamień lecący w jego stronę. Rzucił się na ziemię, w ostatniej chwili unikając głazu. Jaskier podniósł pistolet do oczu i wycelował. Cisza. Moim ulubionym cukierkiem jest. Batooooonik. Huk wystrzału. Miki padł na ziemię. Jaskier podniósł się i wolnym krokiem doszedł do chłopaka. Ten leżał na ziemi, sycząc z bólu. Znów kolano. Jaskier pochylił się i podniósł lewą rękę.
- Mógłbym Cię zabić, ale po co? Ani ja, ani Ty, tego nie chcemy.
Uśmiechnął się krzywo. Miał wybite dwa zęby. Podniósł lewą rękę, w której wciąż trzymał scyzoryk. Przejechał nim po twarzy leżącego, zostawiając czerwony ślad. Popłynęła kropla krwi. Pierwsza. Druga.
- To na pamiątkę. Pamiętaj, nie tylko ty jesteś wyjątkowy. Podniósł się i rozejrzał w koło. Otaczała ich sterta głazu, w pobliskich domach brakowało ściany, ewentualnie dachu. Zawsze mogło być gorzej . Miki wciąż leżał na ziemi, dotykając krwawiącego policzka. Jaskier skierował się w stronę rynku. Gdy miał wejść na teren rynku, poczuł uderzenie. To wyrwało go z zamyślenia.
-Co?
-Jak chodzisz baranie!
Spojrzał na dziewczynę, siedzącą na ziemi. Kasztanowe włosy, granatowe oczy, jasna cera. Chłopak uśmiechnął się pod nosem. Wyciągnął rękę i czekał.
- Pomóc?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ihuarraquax dnia Pią 21:28, 13 Sty 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Loki
Super Moderator
<b>Super Moderator</b>


Dołączył: 26 Maj 2010
Posty: 2006
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 43 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdańsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 0:06, 14 Sty 2012    Temat postu:

[PBNP]
Kaisie rozchyliła wargi i wypuściła z ust smużkę dymu, która poszybowała ku prażącemu niemiłosiernie słońcu. Nim przespali kilka godzin (Kai wciąż drżała z obrzydzenia po nocy spędzonej na kolanach Blake'a), wymyślili plan - a raczej ona wymyśliła i przekazała przywódcy - nadszedł ranek. A nim zdążyła wyciągnąć z Jamesa kolejno informacje o obozie, Chrisie, jego mocy i życiu prywatnym, południe.
-Felice, tak? Mam dbać by nic się jej nie stało? - łypnęła nań okiem. Siedział przy jej głowie na niewysokim murku, podczas gdy ona wyciągnęła się na plecach i pracowała nad opalenizną nóg.
James wzruszył ramionami i nawet jeśli chciał to skomentować, nie dane mu było nawet zacząć - oto nadchodził Ergo.
-Pakuj się do wozu - krzyknął w stronę Uzdrowiciela - Jedziemy do Chrisa - dodał w jej stronę. Spokojnie zaciągnęła się papierosem.
-Ty nigdzie nie jedziesz. Tylko ja i James. Nikt więcej.
Tu sprawa powinna się skończyć, gdyby Ergo był nadal pod wpływem hipnozy...
-To poważne sprawy - syknął - Nie pozwolę, żeby jakaś baba...
-Blake tak postanowił i tak będzie. James, przynieś mi coś do picia - poprosiła beztrosko, przekręcając się na bok. Lekko pochyliła się do przodu i pstryknęła niedopałkiem w stronę Erga - Nie ty tu rządzisz, słońce - dodała z wrednym uśmieszkiem. Jeżeli to możliwe, chłopak wściekł się jeszcze bardziej. Wskazał na nią palcem, obnażając zęby w złości.
-Odszczekaj to ty mała, pyskata dziw...
-Przywal mu! - rozkazała Jamesowi, marszcząc brwi. Niemal natychmiast niewielka, ale silna piąstka grzmotnęła Erga centralnie w nos. Chłopak zachwiał się, raczej z zaskoczenia, szybko jednak pozbierał się na tyle by złapać swojego agresora za ramiona i przygwoździć go do muru, tuż pod Kaisie. Ledwo zdążył wygłosić parę ordynarnych obelg, palec Kai wylądował na jego czole.
-Wie, gdzie obozuje nasza konkurencja? Uzdrowił tych, których ponacinałeś? Jest naszą przykrywką? Więc nie możesz go nawet tknąć.
Nutkę hipnotyzerskiej mocy włożyła jedynie dla pewności - Ergo musiał dać sobie spokój. Oddalił się, rzucając przez ramię pogróżki i obelgi. Kaisie zeskoczyła z murku i poklepała Jamesa po głowie.
-Mój mały obrońca... Idź coś zjeść. Na pewno już za Tobą tęsknią. Nie pozwolimy im się dłużej martwić.

Pół godziny zajęło jej wyperswadowanie Blake'owi co mają - a właściwie, czego nie mają - robić podczas jej nieobecności, przebranie się w czarne spodenki z wysokim stanem, biały podkoszulek, martensy, wykonanie czarnych kresek na powiekach, znalezienie szwajcarskiego scyzoryka, oraz spakowanie do samochodowego schowka odpowiedniej paczki fajek.
-Przydałaby się broń - zauważył James.
Kaisie wolała jednak dmuchać na zimne, więc chłopakowi pozostało tylko grzecznie siedzieć obok kierującej autem Kai i jeszcze raz dokładnie opisywać obóz, oraz jego mieszkańców.
-Coates mnie kocha - uśmiechnęła się - Z pewnością zaraz na mnie skoczą, wyściskają, każą opowiadać gdzie byłam i takie tam - zachichotała.
Jednak nic się takiego nie stało. Nikt z obozowiczów nawet nie zauważył samochodu - okupowali teren dookoła dużego namiotu, na którymś ktoś niestarannie wymalował dwie czerwone linie, które przecinały się prostopadle w swoich połowach.
-Ktoś zrobił sobie ała?
-Sama spytaj - mruknął Uzdrowiciel. Wpatrywał się gdzieś daleko w jeden punkt i marszczył brwi. Podążyła za jego wzrokiem.
-Felice?
Pokiwał głową. Ponownie na nią spojrzała.
Dobrą minutę sama przyglądała się tamtej dziewczynie. Jej myśli wirowały. W końcu odchrząknęła by wykrztusić z siebie tylko:
-Przedstaw mnie jej.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Loki dnia Sob 13:20, 14 Sty 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
heroin(e)
Debil Roku


Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 2232
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 11:41, 14 Sty 2012    Temat postu:

Cats jak zwykle nie a bardzo wiedziała co dzieje się dookoła. Z jakiegoś powodu wszyscy ją ignorowali, ona więc ignorowała wszystkich. Świat wydawał jej się bardzo chaotyczny.
Rozmyślania przerwał jej upadek. To nowość. Zazwyczaj ludzie ją omijają, coś jak latarnie czy hydranty, nawet nie zauważasz, że obchodzisz je dookoła.
-Jak chodzisz baranie!
Nie ma co, ładnie zaczyna rozmowę. Chłopak pewnie zaraz zacznie się rzucać. Przygotowała się na słowny atak.
-Pomóc?
Z wahaniem chwyciła wyciągniętą rękę i podniosła się. Zaskoczył ją. Uśmiech.
-Myślę, że każda pomoc jest mi teraz potrzebna. Co tu się wogóle dzieje?
-Nie wiesz że nie ma dorosłych? Jesteśmy wolni.- wyszczerzył się jakby to była najszczęśliwsza rzecz w jego życiu.
-I co mam niby zrobić z tą wolnością...
-Nie rozumiesz. Możesz teraz zrobić wszytko.
Chwila ciszy. Cats nie wie co znaczy wszystko. Nie chce niczego. Jej świat zawsze był spokojny i ułożony. Nie potrafi sama dokonać wyboru, bo nie ma pragnień. Nie zna miasta. Dlatego właśnie siedzi w jednym miejscu.
-Hejj...?-Patrzy na swoje buty. To odzywa się nieznana wcześniej nieśmiałość- Mogę, no, iść z tobą...? Nie potrzebuję wiele, nie będę ci przeszkadzać... A ty jesteś pierwszą przyjazną osobą którą spotkałam. To znaczy, nie wiem, tak myślę...
-Hejj.. -chłopak się z niej śmieje. Z jakiegoś powodu robi jej się przykro.
-Chodź.- wyciąga rękę. Po raz drugi.- Jestem Jaskier.
-Catharine.
Nie lubi swojego imienia. Niektórzy mówią że to głupota, ale dla niej imie po jednej z ofiar Dżakaripera nie pomoże jej w życiu.



-----------------------------------------------------------
Trolololo rpg mnie dobija dlaczego ja mam 4 z polaya to ja nie rozumiem nie umiem pisać po polsku.
Powinniśmy się nie lubić, kotku :3
swoją drogą zostawiam ci pole do popisu bo nie wiem co chcesz zrobić a ja w sumie chcę robić wszystko i nic.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shadow Rider
Odczytywacz
Odczytywacz


Dołączył: 11 Gru 2011
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Pustyni

PostWysłany: Sob 12:37, 14 Sty 2012    Temat postu:

[PB]

Vall usiadła na kamieniu. Pracowała już dosyć długo. Zmęczyła się, ale przynajmniej się nie nudziła.
-No to już kończę. Trzeba będzie nakarmić Gandalfa.
Ruszyła w stronę samochodu. Kiedy doszła drzwi były zamknięte od środka.
Czyżby to Gandalf?
Val otworzyła auto bo miała kluczyki. W środku leżał Gandalf. Spał sobie tam gdzie wcześniej zasnął. Ale oprócz niego w samochodzie był ktoś jeszcze.
Dwójka małych dzieci siedziała na tylnych siedzeniach i dobierało się do prywatnych zapasów Valli.
-Sio stąd! Dam wam po batoniku, ale idźcie stąd.
Dzieci posłusznie wyszły i dostały po batoniku. Vall dołożyła jeszcze po jabłku. Gdy dzieci odeszły Vall zamknęła samochód i położyła się na siedzeniu. Ale po chwili wstała.
-Dawno się nie myłam. Pewnie strasznie ode mnie śmierdzi.
Obudziła Gandalfa. Dała mu jeść i pić. Poprawiła mu legowisko i wyszła z samochodu w poszukiwaniu prysznica. Doszła do pierwszego domu. Zapukała. Otworzyła jakaś dziewczyna. Wyglądała na jakieś 13 lat. Uśmiechnęła się do Valli.
-Cześć! Jestem Vall. Mieszkam sobie w samochodzie z moim psem...
-Ach! To ty tu wpadłaś z mieczem świetlnym? Świetny pomysł!
-Tak to ja.
Czyli ktoś jednak mnie jeszcze pamięta.
-A o co konkretnie chodzi. Potrzebujesz czegoś?
-No. Prysznica.
-Spoko. Wchodź. Łazienka to trzecie drzwi po lewej. Ręczniki leżą w szafce.
-Dzięki wielkie.
Vall przeszła przez korytarz. Bez problemu trafiła do łazienki. Umyła się dokładnie i wyszła. Podziękowała dziewczynie jeszcze raz i wróciła do samochodu. Położyła się koło Gandalfa i spróbowała zasnąć. Ale nie mogła mimo ze była zmęczona. Może dlatego że nigdy nie chodziła spać w ciągu dnia. Sięgnęła więc po książkę. Przeczytała jeden akapit i wtedy ktoś zapukał w szybę.
-Kto tam? - spytała Vall. Nie chciało jej się wstawać.
-Otwórz. To zobaczysz.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zimowykalafior
Super Admin
<b>Super Admin</b>


Dołączył: 10 Wrz 2010
Posty: 2241
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 53 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Australijskie Skierniewice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:12, 14 Sty 2012    Temat postu:

[PB]

Cassandra stała nad trupem i przyglądała mu się krytycznym wzrokiem. Trup miał na oko sześć lat, pusty, niewidzący wzrok i rozczochrane włosy. Połamane żebra, jak nic. Prawdopodobnie rozbita czaszka. Lewa ręka wykręcona pod dziwnym kątem.
Leżał na ołtarzu, a wszystkie wyżej wymienione obrażenia odniósł na skutek... Krzyża. Spadł na niego i przygwoździł nieszczęśnika do i tak już popękanych płytek.
Pytanie: co sześciolatek robił na ołtarzu? Chciał złożyć się w ofierze? Bo jeśli tak, to trafił na dobry moment.
-Danse macabre - mruknęła Lewis. Zrobiła niedbały ruch ręką; ramiona krzyża błyskawicznie uniosły się ku górze, a sam krzyż przez moment stał pionowo, po czym zawahał się i grzmotnął o posadzkę z drugiej strony, wzbijając w powietrze tumany kurzu i pyłu.
-Danse macabre - powtórzyła jak echo - Cóż więcej nam pozostało? - uniosła obie ręce. Nieruchome ciało chłopca poderwało się w górę, zostawiając na posadzce plamy krwi. Cass przez chwilę manipulowała wysokością tak, że trup unosił się i opadał, wykonując coś na kształt upiornej parodii tańca. Dookoła tańczyły krople krwi, tylko niektórym udało się dostać poza zasięg mocy i ulec sile grawitacji.
-Zostaw go! - krzyknął ktoś. Buraczkowłosa odwróciła się błyskawicznie, pozwalając ciału upaść na dół. W jej stronę biegła pulchna dwunastolatka z zapłakaną i brudną twarzą - To mój brat! - susami pokonując dosczętnie zniszczone stopnie, wbiegła na ołtarz i klęknęła nad zwłokami.
Błyszczące oczy Cassandry jakby przygasły.
-Wybacz - szepnęła, odwróciła się i wyszła pospiesznie - Przyślę kogoś do kopania grobu. - rzuciła przez ramię.

Wiedziała, co musi zrobić. Kogo znaleźć. Albo raczej: co znaleźć. Pobiegła do domu, wzięła swój niezawodny nóż myśliwski i równie niezawodną broń, którą wzięła z komisariatu pierwszego dnia ETAP-u - na wszelki wypadek, i która aż do tej chwili czekała bezpiecznie ukryta w... No, w kryjówce. Do tego spakowała niewielki zapas jedzenia, bo nie była pewna, kiedy wróci. Zostawiła kilka osób na straży w miasteczku, z tego samego powodu, z którego wzięła zapas żarcia.
Teraz wystarczyło znaleźć środek transportu. Walec sobie odpuściła, był zbyt duży i robił zamieszanie.
Samochodu nie umiała ani nie chciała uczyć się prowadzić. Mogłoby to się źle skończyć, bo samochód nie rozwala beztrosko wszystkiego, co napotka, bo nie był walcem.
Rower - za wolny.
Hulajnoga - tym bardziej.
Wybrała motocykl - nie tyle wybrała, co po prostu się na niego natknęła. Upewniła się, że nie zabije się po dziesięciu metrach i... Wyruszyła.
Na poszukiwanie gadających kojotów.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anaid
Przenikacz
Przenikacz


Dołączył: 07 Maj 2011
Posty: 267
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:01, 14 Sty 2012    Temat postu:

[Las]


"Pain, without love,
Pain, I can't get enough,
Pain, I like it rough,
'Cause I'd rather feel pain than nothing at all..."


Nicole tańczyła.
Pośród drzew i krzewów jej śpiew niósł się daleko.
Czemu miałaby tego nie robić?
Przecież kończył się świat. W pewnym sensie.
Przeciągnęła trzymanym w dłoni nożem po przedramieniu.
Krew spłynęła po jej ręce, i po chwili spadła, tworząc ciemną plamę na ziemi.
Rana piekła.
Ale co z tego?
Jak powiedziała Bandit, tutaj nie mamy przyszłości.

Tymczasem dziewczyna nie przerywała dzikiego tańca.
Mogła żyć. Mogła umrzeć.
I tak nikogo to nie obejdzie, bardziej niż śmierć zwykłego zwierzęcia.
Z resztą, czym ona była?
Potworem.
- A potwory nie mają prawa żyć...
- Żyć, żyć, żyć... - powtórzył las.
Wybuchnęła śmiechem. Może i zwariowała.
Albo była po prostu szczęśliwa.
Od trzech dni nie słyszała Ciemności.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Anaid dnia Sob 19:11, 14 Sty 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ihuarraquax
Różowy
Różowy


Dołączył: 17 Maj 2011
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 20:16, 14 Sty 2012    Temat postu:

[PB]

-Catharine.
Dziewczyna wydawała się być lekko zszokowana. Chłopak spojrzał w stronę rynku. W miejscu gdzie kiedyś był kościół, teraz leżała całkiem pokaźna sterta gruzu. Trochę przesadziłem. Chłopak poczuł pieczenie w lewej ręce. Dopiero teraz przypomniał sobie o ranie. Cholera, trzeba było bardziej uważać. Opuścił rękawy bluzy, zasłaniając ranę. Chłopak ziewnął.
- Przepraszam, jestem zmęczony, muszę się przespać. Idziesz?
Jaskier uśmiechnął się, czekając na odpowiedź.
-No w sumie, to nie
- Chodź
Chłopak odwrócił się i ruszył przed siebie

[Pb, kilka minut później]

Drzwi okazały się być otwarte. Wnętrze domu było nienaruszone. Nikogo tu nie było, odkąd wrócił po broń. Chłopak skierował się do kuchni.
- Chcesz coś pić?
-Nie, dzięki
- Jeść?
-Nie, naprawdę nie trzeba
Chłopak nalał sobie picia do szklanki. Woda mineralna. Lepsze rydz, niż nic.
- Będę na górze, rozgość się. Jak byś coś chciała, to mnie obudź.
-Dobra
Chłopak wszedł na piętro, rzucił się na łóżko. Spał


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ihuarraquax dnia Sob 20:18, 14 Sty 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gaia
Elektrokinetyk
Elektrokinetyk


Dołączył: 10 Maj 2011
Posty: 1114
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:12, 14 Sty 2012    Temat postu:

[Obóz Chrisa-noc]

Felice usłyszała, że ktoś opada obok niej na trawę, ale wciąż się nie odwracała. Jej oczy lśniły złotym blaskiem podniecenia.
-Wróciłeś.
-Wróciłem-usłyszała głos zza swoich pleców.
Dopadła go jednym susem, przewracając na ziemię. Zacisnęła swoje dłonie na jego nadgarstkach i przygwoździła tak, by nie mógł nimi ruszać.
Księżyc oświetlił jego twarz, a w umyśle Felice pojawił się kalejdoskop związanych z nim wspomnień.
Fascynacja, gdy zobaczyła go po raz pierwszy.
Frustracja, gdy okazało się, jak trudno go poskromić.
Poczucie triumfu, gdy w końcu się udało.
-Zdrajca-warknęła, ale jej ostre zęby rozszerzały się w uśmiechy, a w głosie nie pobrzmiewała ani jedna nuta złości.
Nie potrafiła się gniewać. Nie na niego.
-Mhm-mruknął tylko, a w jego oczach zalśnił ten błysk inteligencji i złośliwości, który tak lubiła.
Wpatrywali się przez chwilę w siebie, po czym chłopak delikatnie, acz stanowczo ją z siebie zrzucił. Przeturlała się na plecy i utkwiła wzrok w nocnym niebie.
-Nie-powiedział.-Nie będziesz całowała mnie ustami, którymi dotykałaś Jamesa.
Felice roześmiała się bezczelnie.
-Ach, James...-szepnęła, tłumiąc chichot.
-Co?-obruszył się chłopak.
-Jest uroczy-odparła i zamknęła oczy.
Wymamrotał coś gniewnie pod nosem, ale dziewczyna go zignorowała.
-Nie obchodzi mnie, gdzie byłeś-oznajmiła chłodniejszym tonem.-Chcę wiedzieć tylko, co produktywnego wymyśliłeś.

Gdy skończył opowiadać, zaczynało już świtać.
Felice była pod wrażeniem geniuszu i okrucieństwa, z jakimi opracował plan, ale nie było w niej ani krzty zaskoczenia.
Nie, Scott Saturn Phantomhive nie zdoła jej już zaskoczyć.

Kilka godzin później, znów sama, stała na brzegu jeziora, gdy dostrzegła w oddali znajomą rudą czuprynę.
Wzięła głęboki wdech i przygotowała się na odegranie swojej roli, kiedy zobaczyła, że James prowadzi za sobą jakąś dziewczynę.
Zmrużyła oczy, ale byli zbyt daleko. Rozmyślnie odwróciła wzrok i poczekała na przybyszów.

Kiedy przed nią stanęli, udała zaskoczenie, przyskoczyła do Jamesa i objęła go z całych sił. Za jego plecami mierzyła wzrokiem dziewczynę, więc nie zauważyła jego nieprzytomnego spojrzenia.
Zauważyła za to jej. W tych oczach kryła się potęga.
Nie większa, niż w moich, pomyślała mściwie Felice, przyciągnęła Uzdrowiciela bliżej i szepnęła mu do ucha:
-Kim ona, do cholery, jest?


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Gaia dnia Sob 23:24, 14 Sty 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shadow Rider
Odczytywacz
Odczytywacz


Dołączył: 11 Gru 2011
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Pustyni

PostWysłany: Nie 12:18, 15 Sty 2012    Temat postu:

[PB]

Vall wstała i popatrzyła się przez okno. Stali tam dwaj chłopcy. Ci sami, których przed chwilą wygoniła z samochodu. Ale przyprowadzili kolegę. Wszyscy trzymali coś w rękach. Co? Dziewczyna otworzyła drzwi samochodu i powoli z niego wysiadła.
-No dobra. Czego chcecie? Nie dam wam już batonów. Są moje. Jabłka też.
-Ale my nie chcemy żarcia - powiedział jeden z nich z tajemniczym uśmieszkiem - chcemy się z tobą pobawić.
-No dobra. Ale w co?
Wtedy wszyscy wysunęli swoje zabawkowe miecze świetlne. W powietrzu rozległo się ciche "bzzzzzz... wzyyyym" ponieważ miecze były elektryczne. Vall wgramoliła się do auta. Po chwili wyszła w swym hełmie Vadera oraz w czarnej pelerynie i ze swoim mieczem świetlnym o czerwonej klindze.
Miłe dzieci. Przyda im się jakaś odskocznia od tego koszmaru
-Hłe hłe hłe! Nigdy mnie nie pokonacie nędzni Jedi! - wykrzyknęła i ruszyła na chłopców. Tamci nie czekając aż ona uderzy również, ze śmiechem, rzucili się na nią. Teraz wszędzie rozlegały się radosne krzyki oraz charakterystyczne "kzzzt! kżzyt". Kilkoro czternastolatków zaczęło przyglądać się na grupce z uśmiechem.
Wtedy zza krzaków wyskoczył kolejny, mały kolega w hełmie klona z zabawkowym blasterem na piankowe pociski. Wystrzelił jeden w Vall. Dziewczyna teatralnie opadła na ziemię. Wszyscy mali Jedi otoczyli ją z mieczami skierowanymi w jej stronę. Klon zaraz dołączył do nich i wycelował w Vall.
-Uh... uh... jesteście dobrze.... wyszkoleni. Ale ja... jestem potężniejszy!
Wyciągnęła dłonie przed siebie. Chłopcy wiedząc o co chodzi pobiegli szybko do tyłu i upadli na plecy. Vall wstała i zaśmiała się triumfująco. Lecz wtedy kolejny piankowy pocisk trafił ją. Skuliła się i zaczęła dyszeć. Chłopcy wstali i ruszyli na nią z wielkim wrzaskiem. Ale ona zatoczyła swoim mieczem okrąg i zaśmiała się. Lecz chłopcy dalej stali krztusząc się śmiechem.
-Ej no! Przecież was ciachnęłam mieczem! Nie żyjecie!
-Hłe hłe hłe! Ale było fajnie! Jeszcze raz!
-Nie. Już robi się późno. Widzicie? Jak zaraz nie wrócicie do domów to naśle na was moją armie szturmowców - powiedziała Vall poważnym tonem. Zrobiła krok w ich stronę i wykrzyknęła nagle - ŁAAAA!
-AAAAAAAAAAAAAAAAA! Ha Ha Ha!!! - chłopcy uciekli śmiejąc się do siebie. Vall zdjęła hełm i pelerynę i odłożyła wszystko do samochodu. Jeden z tych czternastolatków, którzy im się przyglądali krzyknął z uśmiechem na twarzy:
-Niezłe przedstawienie. Przyda im się trochę zabawy!
-Taaaa... mnie też


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anaid
Przenikacz
Przenikacz


Dołączył: 07 Maj 2011
Posty: 267
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:05, 15 Sty 2012    Temat postu:

[Las]

"Chances are that ya might find,
That we share a common discomfort now,
I feel I'm walking a fine line,
Tell me only if it's real..."


Kojot stał naprzeciwko Nicole, spoglądając na nią złowrogo.
- Pójdziesz. - powiedział z naciskiem.
- Nie pójdę. - odparła chyba po raz setny dziewczyna.
Bawiła się wyczyszczonym nożem. Jej ręka nosiła cienkie blizny.
Ćwiczyła się w bólu. W blokowaniu.
Musiała jakoś się uodpornić.
Popatrzyła na zwierzę leniwie.
- Czego ty tak właściwie ode mnie chcesz?
Kojot wyglądał jakby się krztusił. To chyba śmiech.
- Ja chcę tylko, żebyś ze mną poszła.
- Na to nie licz.
Podrzuciła nóż w powietrze i złapała.
- Chodź. - warknął.
- Chyba się nie dogadamy.
Odwróciła się i ruszyła w stronę Perdido Beach. Kojot ruszył za nią.
- Jeśli nie pójdziesz, Gaiaphage sam cię przyprowadzi.
- Gaiaphage? - Nicole uniosła brwi.
- Ciemność.
Nie odpowiedziała. Szła nadal, na kojot stąpał cicho za nią.
Kiedy doszli do obrzeży miasta, kojot powiedział:
- Masz jeszcze szansę. Wybierz tą stronę, która ostatecznie zwycięży. Stronę Ciemności. Inaczej zginiesz.
Dziewczyna, nie odwracając się, szła nadal.
- A wcześniej obejrzysz śmierć Grace.
Stanęła, zaszokowana. Odwróciła się na pięcie, ale kojot już był daleko.
A razem z nim odchodziła jej szansa.
Trudno.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Anaid dnia Nie 16:07, 15 Sty 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
zimowykalafior
Super Admin
<b>Super Admin</b>


Dołączył: 10 Wrz 2010
Posty: 2241
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 53 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Australijskie Skierniewice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:10, 15 Sty 2012    Temat postu:

[Poza PB]

Wyjechała na autostradę. Była obeznana w terenie na tyle, że wiedziała, że musi skręcić w prawo - i na tym się kończyło. Nigdy specjalnie nie zapuszczała się w te dzikie okolice, bo nie miała ku temu powodu.
W tylnej kieszeni spodni trzymała niesamowicie pogiętą mapę okolicy, na którą odręcznie naniosła nierówny okrąg. Była to granica ETAP-u, oczywiście w dużym przybliżeniu, biorąc pod uwagę tylko kształt bariery; jej najwyższy punkt znajdował się centralnie nad elektrownią. Przypadek? Raczej nie, ale teraz nie chciała tego roztrząsać. Miała inne sprawy do załatwienia.
Jadąc slalomem pomiędzy rozwalonymi/częściowo rozwalonymi samochodami, dostrzegła drogę skręcającą w stronę pustyni po jednej stronie, a lasu i gór po drugiej. Skręciła bez większego przekonania. Kojoty równie dobrze mogły być całkiem gdzie indziej.
Słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Cass przyspieszyła. Wjechała w jakąś górską ścieżynę i podążyła w górę, skąd mogła mieć lepszy widok.
Rozejrzała się - nic specjalnego. Miasto na południu, Coates ukryte wśród wzgórz, góry i ocean gdzieś na zachodzie, pustynia na północy, góry na wschodzie. Zdawało jej się, że dostrzega jakieś zabudowania daleko przed sobą, tuż przy barierze, ale równie dobrze mógł to być tylko cień rzucany przez cokolwiek.
Zjadła jabłko, które nie było tak smaczne, jak się tego spodziewała. Szukała ruchomych kształtów.
Nic. Robiło się tylko jeszcze ciemniej, co utrudniało poszukiwania. Lewis ziewnęła i stwierdziła, że nie najlepszą porę wybrała sobie na poszukiwanie, kiedy u podnóża góry, na której stała, zobaczyła coś, co mogło być tylko stadem. Kojotów? To miało się za chwilę okazać.
Tak, teraz mogła przeklinać brak posiadania lornetki.
Wyciągnęła z plecaka spluwę, choć chciała uniknąć lub chociaż odłożyć jak najbardziej w czasie konieczność jej użycia. De facto nigdy nie posługiwała się czymś bardziej niebezpiecznym od noża kuchennego.
Wsiadła na motocykl, zapamiętała lokalizację i kierunek poruszania się stada, wzięła poprawkę na ewentualne przemieszczenie i ruszyła w dół zbocza.
Po piętnastu minutach zobaczyła pierwsze błyszczące, zielone ślepia kojota.
A potem innych - było ich około dwudziestu i okrążyły ją niemal błyskawicznie. Wyglądały doprawdy niesympatycznie. Lewis zacisnęła dłoń na pistolecie, ale nie uniosła go.
Tylko i wyłącznie w ostateczności.
Jeden z kojotów zacharczał.
-No proszę cię, wiem, że potraficie mówić. - prychnęła.
-Czego chcesz, człowieku? - ślepia zabłyszczały jeszcze bardziej. Cassandra zadrżała, ale jej głos był stanowczy, acz opanowany.
-Wiem, że... Emm... Przyjaźnicie się z Ciemnością. Imię Gaiaphage nie jest wam obce.
Ten osobnik, który wcześniej się odezwał, teraz wykonał ruch łbem, który mógł być zarówno potwierdzeniem, jak i zaprzeczeniem.
Krąg wokół niej zacieśnił się.
-Czego chcesz? - powtórzył.
-Zaprowadźcie mnie do niej.
Przywódca wskazał - a może tylko tak jej się wydawało - motocykl.
-Bez tego.
Wiedziała, że nie ma co negocjować. Zsiadła. W myślach zakodowała miejsce, w którym zostawia pojazd, choć nie była pewna, czy będzie jej dane tam wrócić.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Forum GONE Strona Główna -> Archiwum / GONE - to tylko ETAP / Archiwum 3. Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 3 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin