Forum Forum GONE Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

Rozdział III
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Forum GONE Strona Główna -> Archiwum / GONE - to tylko ETAP / Archiwum 3.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Shadow Rider
Odczytywacz
Odczytywacz


Dołączył: 11 Gru 2011
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Pustyni

PostWysłany: Sob 19:19, 28 Sty 2012    Temat postu:

[PB]

Vall siedziała w samochodzie i po raz piąty czytała "Hobbita". Bardzo lubiła tę książkę. Równie dobrze mogłaby przeczytać ją kolejne pięć razy. Na chwilę oderwała się od książki bo zrobiła się głodna. Wtedy poczuła straszny ból w nodze.
-Wiesz co Gandalfie, jak czytam to zupełnie zapominam że mnie noga boli. Ale jak przestaję czytać to piekielnie boli. A ciebie coś boli?
-Nie
-Acha. A może jesteś głodny?
-Nie
-Ok. Ale ja coś zjem. Może... jabłka? Trzeba je szybko jeść bo dużo z nich już zgniło.
Vall zabrała się do jedzenia. Zjadła jabłko po czym spróbowała zasnąć. Spróbowała. Bo jej nie wyszło. Okropny ból, który co chwilę przeszywał jej nogę nie pozwalał jej zasnąć. W końcu jej się udało. Ale po pół godzinie się obudziła. Miała koszmar. Okropny koszmar. Śnił jej się zielony blask w głębi sztolni. Okropny blask. Coś szeptał. A potem cały ten blask pochłaniał wszystkie dzieci. One do niego szły. Potem robiły okropne rzeczy.
Ile spałam? Kilka minut? Godzin? Okropny koszmar. Może ten blask to...
-... Gaiaphage?
Rozejrzała się po samochodzie.
-Gandalf? - Gandalfa nie było - Gandalf! Gdzie jesteś
Próbowała się zerwać z fotela, ale poczuła okropny ból. Nie mogła się ruszyć. Zasnęła wciąż męczona koszmarem. Koszmarem o Gaiaphage.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cukierkowa
Gyrokinetyk


Dołączył: 26 Kwi 2011
Posty: 617
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:00, 28 Sty 2012    Temat postu:

[PB]
Angela szła. Ulice były puste. Dzieciaki siedziały w domach. Najwyraźniej jej przemowa coś zdziałała.
Anna. Pewnie też jest w domu.
Dziewczyna ruszyła w stronę domu przyjaciółki. Po parunastu minutach dotarła na miejsce. Dom był otwarty.
-Anna!
-Angela! - rozległ się głos Anny.
Wbiegła po schodach. Do pokoju Anny. Dziewczyna siedziała na podłodze i patrzyła na swoje ciało.
-Co jest?
-Ja nie wiem. Jakaś dziewczyna podała mi rękę. ja coś poczułam. Sama nie wiem co. Jakby... Jakiś obraz. - mówiła roztrzęsiona Anna.
-Nie mam pojęcia co to znaczy.
-Daj mi rękę.
-Słucham?
-Podaj mi rękę!
Angela posłusznie podała rękę przyjaciółce. Ta zacisnęła na niej obie dłonie. Trzymała tak przez parę minut.
-Ja, ja nie wiem. Widziałam coś, jakiś obraz. Znów. Była tam postać... A potem zniknęła. Pojawiła się kawałek dalej. Jakby... Się teleportowała.
-O, Boże!
-Co?
-Ja... Bo ja po prostu. Ja to potrafię. - żeby pokazać użyła swej mocy i przeniosła się na drugi koniec pokoju i z powrotem. - Nie wiem skąd się to wzięło. Po prostu przyszło.
-Czemu mi nie powiedziałaś?!
-Nie wiem.
Anna skuliła się na podłodze.
-Idź. Uciekaj!
Angela posłusznie wybiegła z domu. Nie wiedziała dlaczego ma to zrobić. Po prostu ufała przyjaciółce.
Jak to możliwe. Ale... Może to nam pomoże.
Biegła.
Cassandra i Nicole.
Biegła.
Muszę im powiedzieć. Trzeba będzie sprawdzić wszystkich.
W tej sekundzie poczuła przeszywający ból.
Gaiaphage.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anaid
Przenikacz
Przenikacz


Dołączył: 07 Maj 2011
Posty: 267
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:40, 29 Sty 2012    Temat postu:

[PB]


"Life goes on, it gets so heavy,
The wheel breaks the butterfly,
Every tear a waterfall,
In the night, the stormy night,
She closed her eyes,
In the night, the stormy night,
Away she flied"



Bim, Bam, Bom,
W głowie dzwoni dzwon.
Uciekaj, póki czas,
Noc nie złapie nas.

Stara rymowanka tłukła się jej po głowie.
Nicole przekręciła się na drugi bok i otworzyła oczy. Leżała na piachu, niedaleko wody. Nie wiedziała, jak się tu znalazła.
Podniosła się chwiejnie. Świat wirował wokół niej.
Zataczając się, podeszła do wody.
I kiedy zobaczyła swoje odbicie na nierównej tafli, wyrwał jej się okrzyk zdumienia. Jedno pasmo jej czarnych włosów zmieniło kolor na jadowicie zielony.
Drżącymi rękoma dotknęła włosów. Z jej oczu pokapały łzy.
Gaiaphage ją naznaczył.
Uderzyła pięściami o ziemię. Musi coś zrobić.
Poszła do miasta. Ulice były opustoszałe.
W którymś momencie wędrówki zobaczyła znajomą postać.
Angela.
Podbiegła do niej. Dziewczyna była nieprzytomna.
Uklękła obok niej. Angela raptownie odzyskała przytomność, otworzyła szeroko oczy, zatrzęsła się, jęknęła i znów zemdlała.
Nicole dotknęła jej czoła. Było rozpalone.
Krzywiąc się z wysiłku, zarzuciła sobie dziewczynę na plecy i toczyła się w kierunku domu.
Kiedy dotarła, położyła ją na kanapie i zwilżyła jej usta wodą.
Usiadła obok niej i czekała.
Niedługo się obudzi.
Zaczęła nucić.
- Bim, Bam, Bom,
W głowie dzwoni dzwon.
Uciekaj, póki czas,
Noc nie złapie nas.

Grace usiadła obok niej w milczeniu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Premit
Super Szybki
Super Szybki


Dołączył: 12 Lip 2011
Posty: 400
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:59, 29 Sty 2012    Temat postu:

[Poza Pb]
Nie dosięgniesz mnie.
-Hej, wyjdźmy stąd. Musimy znaleźć coś, czym zdołamy ją zniszczyć. –Bandit spojrzała na swoje towarzyszki.
Ruszyły w stronę wyjścia.
-Przydałby się mój walec. –jęknęła Cassandra.
-Najważniejsze żebyśmy stąd wyszły. Potem coś wymyślimy. – Nunca, starała się podtrzymywać rozmowę.
Szły przez długi czas. Bandit zrobiłaby to o wiele szybciej, jednak nie chciała zostawiać Nuncy i Cassandry. Gdy ujrzały światło dzienne, były zmęczone i mokre od wilgoci, i potu. Kojoty czekały na nie. Warknęły porozumiewawczo i zbliżyły się do nich.
-Wróćcie do Ciemności. Ona was chce. Spełnijcie me rozkazy.
-Odsuń się bo rozwalę ci łeb! –Bandit wyciągnęła pistolet i wymierzyła go w stronę kojota.
Zwierzęta odeszły.
Kto by pomyślał. Służą Gaiaphage, a takie posłuszne
Dziewczyny dotarły do starej szopy i zaczęły ją przeszukiwać.
Oczy Bandit zaiskrzyły. Stała przed nią koparka, najprawdziwsza koparka.
-Hej, jak myślicie możemy to wykorzystać? –wskazała ręką na mechanicznego potwora.
Dziewczyny spojrzały na siebie porozumiewawczo.
Mam cię.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cukierkowa
Gyrokinetyk


Dołączył: 26 Kwi 2011
Posty: 617
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 11:37, 30 Sty 2012    Temat postu:

[PB]
Ciemność. Nie było nic. Tylko Angela. A wokół niej ciemność. Była sama.
Ale nagle pojawiła się postać. Angela poczuła, że świat wokół niej staje się jaśniejszy. Po jakimś czasie się obudziła. Pierwszą zobaczona rzeczą było pasmo jadowicie zielonych włosów. Potem zobaczyła Nicole. Koło niej była jakaś dziewczynka.
-Obudziłaś się! Co się stało? - spytała Nicole.
-Nie ważne. Mam ci coś ważnego do powiedzenia.
Nicole patrzyła na nią pytającym wzrokiem.
-Moja przyjaciółka... Ona ma moc. Przez dotknięcie czyjejś ręki wie jaką ta osoba ma moc. Można to wszystko wykorzystać. Sprawdzimy wszystkich z miasta, zbierzemy wszystkich z przydatnymi mocami i może dzięki temu pokonamy Gaiaphage.
-Nie wiem, czy to możliwe. Ciemność wszystkich nas zniszczy.
-Musimy spróbować! Spotkajmy się za pół godziny na placu, przedstawię ci Annę.
[Pół godziny później]
Nicole stała na placu. Angela i Anna podeszły do niej. Anna podała Nicole rękę.
-Ból. - powiedziała Anna. - Sprawiasz, że innych boli.
-To prawda... - powiedziała wolno Nicole.
-Wymyślisz coś? Mogę pomóc? - pytała Anna.
-Zastanowię się. Musze pogadać z Cassandrą.
Anna odeszła.
-Właściwie, to gdzie jest Cassandra?
-Z Bandit i Nuncą są...
-Gdzie?
-W Sztolni. Chcą zniszczyć Gaiaphage.
-Acha...
Nicole odeszła szybkim krokiem. Angela poszła do swojego domu. Chciała coś zjeść. Ostatnio coś jadła... Właściwie nawet nie pamiętała kiedy.
Weszła do domu. Znalazła resztkę paczki płatków i odrobinę jogurtu. Może był przeterminowany, ale Angelę to nie interesowało. W szafce znalazła też parę kromek czerstwego chleba, na, który położyła trochę sera. Nie było na nim pleśni, więc chyba był zjadliwy. Po jedzeniu poszła do pokoju. Zdjęła ubranie, włożyła tylko jakąś starą koszulkę i położyła się spać.
Może jakimś cudem przeżyjemy...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Temi
Kameleon
Kameleon


Dołączył: 22 Sie 2011
Posty: 92
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:29, 30 Sty 2012    Temat postu:

Bandit jako jedyna nie okazywała zmęczenia długim marszem. Za to Cassandra i Nunca wlokły się noga za nogą, wyczerpane drogą i sztucznym upałem, lejącym się z nieba.
-Band, nie wyrobię- wysapała Nunca, opierając dłonie na kolanach. Przyjaciółka podeszła do niej i wskazała ręką coś, czego Hiszpanka jeszcze nie dostrzegła. Po dłuższym wpatrywaniu się w rozedrgane powietrze wreszcie zauważyła drewnianą chatkę ukrytą pośród drzew.
Po kolejnych dwudziestu minutach spaceru doszły do szopy. Nunca wymacała włącznik i pstryknęła nim. Rozchybotane światełko oświetliło całkiem spore wnętrze. Rozdzieliły się. Cassandra zajęła się przeszukiwaniem szafy, stojącej w rogu pomieszczenia, Bandit wyszła na zewnątrz, a Nun zbierała przydatne rzeczy z podłogi. Nie wiedziały, ile minęło czasu, ale gdy Bandit je zawołała, pomału się ściemniało. Wyszły na zewnątrz z całkiem pokaźnym łupem. Cass wydobyła kilka swetrów, koce i torbę, Nunca niosła latarkę, nóż myśliwski, ciężką, stalową menażkę i karimatę.
-No no, ktoś, kto tu mieszkał, musiał być pustelnikiem- zauważyła Bandit. Potem zaprowadziła je na tyły chatki. Ich oczom ukazała się niewielka, acz solidnie wyglądająca koparka. Była wyraźnie brudna, a jedna z szyb wybita, ale robiła wrażenie. Hiszpanka gwizdnęła z podziwem.
-Działa?
Obeszły maszynę dookoła, szukając otwartych drzwi. W końcu jedne ustąpiły i trzy dziewczyny władowały się do środka. Ekwipunek został zapakowany do torby, a koce położone na zakurzone siedzenia. Kluczyk, nieprzewidzianym cudem tkwił w stacyjce. Bandit przekręciła go. Pojazd zakrztusił się i odpalił. Huczał i trząsł się niemiłosiernie, ale odpalił.
-Bomba- powiedziały wszystkie trzy z zachwytem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Premit
Super Szybki
Super Szybki


Dołączył: 12 Lip 2011
Posty: 400
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Rzeszów
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:43, 30 Sty 2012    Temat postu:

[Poza Pb]
-Bomba – powiedziały równocześnie.
-Wiecie co, ja mam wprawę w prowadzeniu takich… pojazdów. – Cass podjęła rozmowę.
-To dobrze, plan jest taki: musimy podjechać do kopalni. A potem, to już chyba same wiecie.
-A jeśli to nie zadziała. – odezwała się z niepokojem Nunca.
-Całkiem możliwe, ale trzeba spróbować.
Cassandra zapaliła koparkę i wszystkie trzy wzdrygnęły się na siedzeniu. Jechały powoli, droga była kręta i pełna dziur. Ogarniał je strach. W końcu walczyły z Gaiaphage.
Po kilku chwilach dotarły do kopalni. Spojrzały na siebie porozumiewawczo.
Cassandra zaczęła pracę. Po pół godziny zamieniały się obowiązkami. Wybieranie ziemi nie było trudne. Praca była ciężka, ale się opłaciła. Sztolnia została zakopana.
-No, może teraz da nam spokój.
-Nie, ona i tak zwycięży. To nie jest jej koniec. Wróci. – dziewczyny usłyszały charakterystyczne warknięcie za plecami.
-Trudno, my nie damy za wygraną. – Nunca powiedziała z zadowoleniem.
Nie dostaniesz mnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shadow Rider
Odczytywacz
Odczytywacz


Dołączył: 11 Gru 2011
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Pustyni

PostWysłany: Wto 17:03, 31 Sty 2012    Temat postu:

[PB]

Vall po raz tysięczny zbudziła się nagle ze snu. Tym razem nie śniła o niczym. A może śniła o deserze lodowym? Nie wiedziała tego. Nie pamiętała również z jakiego powodu nikt ni mruczy koło niej.
-Gandalf? Gandaaaalf? Nie ma go. Ach. No tak. Nie ma go. Zniknął. - westchnęła głęboko po czym spróbowała zmienić pozycję, ale zrezygnowała kiedy poczuła ostry ból w nodze. - Aua! Och. Ale tu w aucie mogę przynajmniej swobodnie pogadać do siebie. A może lepiej wyjdę na pole. Dobra. Wezmę książkę i idę. Co ty na to Gand... - tu przerwała i rozpłakała się.
Czemu jego nigdy nie ma? CZEMU?!
Otarła łzy, otworzyła drzwi, zabrała książkę i poduszkę i wypadła na chodnik. Wypadła. Bo raczej nie można było nazwać tego wychodzeniem z auta. I kiedy już z tego auta wypadła to podciągnęła się na nogi. Zamknęła drzwi i wyciągnęła z kieszeni kluczyk. Nacisnęła duży zielony guzik i opadła na chodnik. Potem razem z poduszką i książką podczołgała się pod ławkę w cieniu. Weszła na nią, położyła się i zaczęła czytać. Po kilkunastu minutach znów zasnęła.
[Dwadzieścia minut później]
Znowu śnił się jej Gaiaphage. Ale już się tak nie bała. Wyobraziła sobie wielki marker i dorysowała Ciemności wąsy. Nie wiedziała gdzie są usta i nos i czy Gaiaphage w ogóle je ma, ale i tak gdzieś po środku narysowała wąsy. I wtedy usłyszała szept.
-Vaaaaall.....
Czy to on? Wkurzył się że mu dorysowałam wąsy? Ale to tylko sen?
-Vaaaaalllll....
A niech on przestanie! Nie zapisuje się do żadnej armii Ciemności. Ja...
-...po prostu chce spać...
-Dobra wiemy, ale mamy do ciebie sprawę.
-Gaiaphage! Mówiłam że nie zapisuje się do twojej armii! - wykrzyknęła dziewczyna.
-Eeee... ale my nie jesteśmy żaden Gaiaphaog... Gaiaphega... Gaiacośtam. To my. Mali Jedi, mistrzu.
Vall zerwała się zrzucając książkę na ziemię. Usiadła i popatrzyła na chłopców. Stali tam, a ten mały chłopiec, który ją postrzelił trzymał coś za plecami.
-Ach to wy! Co tam?
Najmniejszy chłopiec wyjął zza pleców batonika i dwa żółte kwiatki wyrwane z ziemi łącznie z korzeniami. Podał jej to.
-Proszę. To dla ciebie. Przepraszam że w ciebie strzeliłem. Powinienem sprawdzić czy to mój pistolet.
Vall wzięła kwiaty i podziękowała. Jednak batonika oddała chłopczykowi.
-Nic się nie stało. To nie twoja wina że po ulicy wala się broń. A batonika sobie weź. To rzadkość.
-Och! Na prawdę? Dziekuję! Pa pa!
-Pa! Jak wyzdrowieje to się pobawimy
Chłopcy ruszyli w stronę placu.
Mili chłopcy. Ale ciekawe czy wiedzą gdzie jest Gandalf.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anaid
Przenikacz
Przenikacz


Dołączył: 07 Maj 2011
Posty: 267
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:02, 01 Lut 2012    Temat postu:

[PB]



"Now and then I think of all the times you screwed me over,
But had me believing it was always something that I'd done,
And I don't wanna live that way,
Reading into every word you say,
You said that you could let it go,
Now you're just somebody, that I used to know."
Gotye - Somebody That I Used To Know (feat. Kimbra)



Nicole szła wolno ulicami, rozglądając się.
ETAP odcisnął swe piętno na Perdido Beach.
Po pierwsze, wszędzie było pełno śmieci.
I nie było nikogo. Wszyscy pozostali w domach, z rodzeństwem, lub przyjaciółmi.
Część już nie żyła.
Skrzywiła się. Miała opiekować się tym miastem.
Ale cóż dobrego zrobi, gdy Ciemność ma na nią wpływ?
Odwróciła się i zaczęła iść tyłem. Nuciła cicho "Somebody that I used to know". Ta piosenka była dla niej czymś więcej, niż utworem.
Słuchała jej z Alecem.
Wpadła na kogoś. Odwróciła się błyskawicznie.
Napotkała spojrzenie zielonych oczu, patrzących na nią ze zdziwieniem zza okularów.
Chłopak miał czarne włosy do ramion.
Dziewczyna uśmiechnęła się, zażenowana.
- Przepraszam. Trochę się zamyśliłam.
- Nad czym tak myślisz?
Nicole postanowiła zmienić temat jak najszybciej.
- Jestem Nicole - powiedziała, jakby nie usłyszała tamtego pytania, i podała mu dłoń.
Po chwili uścisnął ją i odparł:
- Mam na imię Jaskier.
Dziewczyna, rozbawiona, uniosła brwi.
- Zupełnie jak trubadur z Wiedźmina, mam rację?
Chłopak po raz pierwszy uśmiechnął się.
- Niezaprzeczalnie masz.
Nicole zatknęła kosmyk włosów za ucho. Jego uśmiech jakoś zbił ją z tropu.
W jej głowie rozległ się cichy śmiech Gaiaphage.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cukierkowa
Gyrokinetyk


Dołączył: 26 Kwi 2011
Posty: 617
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:29, 01 Lut 2012    Temat postu:

[PB]
Angela zsunęła się z łóżka. Nie wstała, ale się zsunęła. Chociaż kilka godzin snu jej pomogło, to i tak była padnięta. W końcu podeszła do szafy i wywaliła z niej wszystkie rzeczy.
Tą bluzę dostałam od rodziców na urodziny...
Patrzyła na fioletowa bluzę z kapturem. Odłożyła ją na bok i ponownie zajęła się grzebaniem w szafie. W końcu wyciągnęła z niej wytarte dżinsy.
-Dlaczego jest tu tak źle?
Jakieś pół godziny później była ubrana. W szafce znalazła swojego iPoda. Na szczęście bateria była pełna, ładowała go jeszcze przed zanim zaczął się ETAP.
W końcu wyszła z domu. Włożyła słuchawki do uszu. Poczuła chłód, więc zarzuciła na głowę kaptur. I tak szła. Nie obchodziło ja nic. Po prostu szła. Nic nie było ważne. Ruszyła na plażę.
Jakiś czas później usiadła na piasku. Zdjęła buty i położyła się. Potem chyba zasnęła. Nie wiedziała, czy spała, czy nie. Ale marzyła. Marzyła o tym, żeby ETAP był snem. Mogłaby się obudzić i tak jak zwykle pójść do szkoły. Opowiadałaby znajomym jaki miała dziwny sen. Wystarczy się obudzić.
Ale to niemożliwe. ETAP to nie sen.
-Jak bardzo bym chciała, żeby to był sen! - Angela wrzasnęła, nieświadoma tego, że krzyczy.
Ale dziewczyna nie chciała dłużej być na plaży. Ruszyła do miasta. Po jakimś czasie znalazła. pusty dom. Przeszukała go. W końcu znalazła to czego szukała. Tryumfalnie podniosła z ziemi butelkę. Otworzyła butelkę.
Zaczęła pić zawartość. Za jednym razem wypiła prawie całą półlitrową butelkę.
Czy coś mi odbiło, że pije piwo?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ihuarraquax
Różowy
Różowy


Dołączył: 17 Maj 2011
Posty: 262
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nysa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:52, 01 Lut 2012    Temat postu:

[PB]

Jaskier uśmiechnął się krzywo. To była pierwsza osoba, która skojarzyła jego nazwisko z Sagą Sapkowskiego. Już ją lubił. Zmienił piosenkę. Slipknot- Everything end's. Jenda z najlepszych. Bateria padała, za długo muzyki nie posłucha.
- Wiesz może co tu się dzieje?
-Nie wiem.
-Jak każdy
Chłopak odwrócił się i ruszył wolnym krokiem. Dziewczyna ruszyła za nim.
- Czytałaś Wiedźmina?
-Tak, wszystkie części. A Ty?
-Z takim nazwiskiem obowiązkowe -chłopak zaśmiał się-Ulubiona postać?
-Jaskier
-Cóż za zbieg okoliczności
Wybuchnęli śmiechem. Chłopak spostrzegł swój dom. Uśmiechnął się pod nosem.
-Chcesz coś pić?
-A masz?
-Chodź
Przyśpieszył kroku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cukierkowa
Gyrokinetyk


Dołączył: 26 Kwi 2011
Posty: 617
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 19:47, 02 Lut 2012    Temat postu:

[PB]
Angela powoli wstała. Chyba wcześniej spała. Nie wiedziała tego. Wróciła na plażę.
Czemu?
Leżała na piachu. Nic nie robiła. Tylko myślała.
Może łatwiej będzie jeśli z tym skończę? Kulka w głowę i będzie po wszystkim.
Trzęsła się z zimna. Z kieszeni wypadł jej iPod.
-Don't worry, be happy. - cicho zanuciła. - Ale tu się nie da cieszyć...
Dziewczyna zapadała się w lodowaty piach. Ale nie wstawała.
[Kilka godzin później]
Angela podniosła głowę. Nie mogła się ruszyć. Piach ją pochłonął. Po paru minutach szarpania oswobodziła się.
Ruszyła w stronę wody. Była prawie nieruchoma.
W końcu zamoczyła stopy. Potem po kolei nogi, tułów, ręce. Zagłębiała się w lodowatej wodzie coraz bardziej.
Ubranie ciągnęło ją na dno. Trzęsła się zimna. W końcu upadła do wody.
Zaraz zabraknie mi powietrza i z tym skończę.
Nie zamierzała krzyczeć "pomocy". Zresztą pod woda nie da się krzyczeć.
Czy to próba samobójcza?
Leżała na dnie.
Może teraz umrę i wrócę do rodziców.
-Nie wiem. - powiedziała, ale i tak nie wydała żadnego dźwięku.
Nagle mimowolnie wstała, by wziąć oddech, ale później znów upadła do wody.
A powietrza w płucach miała coraz mniej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Anaid
Przenikacz
Przenikacz


Dołączył: 07 Maj 2011
Posty: 267
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:31, 02 Lut 2012    Temat postu:

[PB]


"Popatrz jak wszystko szybko się zmienia,
Coś jest a później tego nie ma
Człowiek jest tylko sumą oddechów,
Wiec nie mów mi że jest jakiś sposób
Chciałbym coś wiedzieć teraz na pewno,
To moja udręka, to jej sedno"

W domu było cicho i pusto.
Rozejrzała się.
Jaskier uśmiechnął się i zapytał:
- Czego się napijesz?
- Wina? - Nicole uśmiechnęła się łajdacko.
Chłopak spojrzał na nią z zagadkowym wyrazem twarzy i wyszedł, by po chwili wrócić z butelką. Wyjął z szafki dwa kieliszki i jeden podał dziewczynie.
Nalał do niego czerwonego płynu.
Nicole pociągnęła łyk. Zdecydowanie półsłodkie.
Jaskier zawtórował jej.
Zaczęli opowiadać o sobie, na początku nieufnie, a z upływem czasu i ilości wina w butelce coraz śmielej i rzeczy, których trzeźwo na pewno by nie mówili.
- Ile razy się upiłaś? - zapytał chłopak. Włosy opadły mu na oczy.
Dziewczyna zaśmiała się.
- Niewiele. - uśmiechnęła się, nieco rozkojarzona.
Jaskier sięgnął po butelkę, jednak byłą pusta.
Westchnął, niepocieszony.
- I co teraz robimy? - mrugnął do niej.
Na twarz Nicole wypłynął szelmowski uśmiech.
- Najpierw mnie złap.
Podniosła się gwałtownie i zaczęła uciekać między krzesłami, omijając w pędzie kwiatki i inne przeszkody. Niechcący strąciła wazon.
Jaskier biegnący za nią zaśmiał się.
Wybiegła z kuchni i odgłos pogoni nagle zniknął.
Zanim zorientowała się, poczuła, że ramiona chłopaka oplatają się wokół jej talii.
Jego oddech łaskotał ją w ucho.
- I co teraz? - szepnął.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Shadow Rider
Odczytywacz
Odczytywacz


Dołączył: 11 Gru 2011
Posty: 105
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Pustyni

PostWysłany: Pią 15:46, 03 Lut 2012    Temat postu:

[PB]

Gdzie jest Gandalf? Gdzie on może być? Gdzie?
Vall zadręczały potworne myśli. Co mogło się stać z Gandalfem? On jedyny ją rozumiał. Nie miała nikogo innego. Dla innych była tylko "tą wariatką, co gada sam do siebie" lub "nienormalną Vall z lasu". I ona się z tym zgadzała. Rzeczywiście ciągle gadała do siebie i przyszła z lasu. I zapewne nie była do końca normalna. Ale w ETAPIE to całkowicie normalne, ze ktoś jest nienormalny. To normalne. Ktoś zapukał w szybę wyrywając Vall z głębokiego zamyślenia. To jeden z tych chłopców. Jej jedynych kolegów. Czyli jednak ktoś ją lubił. Otworzyła drzwi.
-Co tam?
-Wiem że boli cię noga, ale musisz iść ze mną. Tylko się nie przestrasz jak dojdziemy.
Vall wyszła z samochodu. Zaczęła kuśtykać za chłopcem.
O nie! Pewne chodzi o Gandalfa!
Chłopiec zatrzymał się przy krzakach na skraju miasta. Vall podskoczyła do niego na zdrowej nodze. Skakała tak szybko jak tylko potrafiła. Kiedy rozchyliła krzaki zamarła z przerażenia. Po dłuższej chwili odzyskała panowanie na d sobą i głos i wykrzyknęła:
-Nie! Gandalf! - zapłakała i upadła na kolana obok nieruchomego, pokrwawionego ciała swojego psa. - Nie, nie, nie! Czemu?! Czemu akurat Gandalf?! Czemu...? - ukryła twarz w dłoniach i płakała. Po pewnym czasie wstała, otarła łzy i omiotła spojrzeniem cały teren obok Gandalfa. - Czekaj, czekaj. Tam leży coś jeszcze. To... to... kojot! Kojoty zbiły Gandalfa. To te parszywe świnie z ludzkim głosem! Jak je znajdę to tak im skopię tyłki że się nie pozbierają! Nienawidzę kojotów!
[Pół godziny później]
Vall jeździła samochodem po Perdido Beach i szukała domu. Odbył się już pogrzeb Gandalfa. Sama nie mogła wykopać dołu więc pomógł jej jakiś chłopak. Był to jeden z tych czternastolatków, którzy przyglądali się jej zabawie z jej kolegami. Pomógł jej wykopać grób dla Gandalfa. Była mu za to wdzięczna. Ale teraz skupiła się na znalezieniu domu.
-Ten wygląda na nienaruszony
Wysiadła z samochodu i zapukała w drzwi. Nikt nie odpowiedział.
Pusty. Wchodzę
Nacisnęła klamkę i naparła na drzwi. Zamknięte. Cofnęła się i rozpędziła. Wbiegła w drzwi. Zamknięte. Ale zobaczyła okno. Otwarte. Weszła przez okno i przez chwilę nie mogła uwierzyć w to co widzi.
-Łoł.
Trafiła do domu jakiegoś obsesyjnego fana Gwiezdnych Wojen. Wszędzie były plakaty, figurki i gadżety. Vall zupełnie zapomniała o bólu nogi. Zaczęła oglądać wszystko z wielką powagą. Wbiegła po schodach na górę i prawie przewróciła się z zachwytu gdy weszła do sypialni.
-No to już mi się nie będzie nudzić!
Góry komiksów i książek. Pełno gier na PSP. Sama konsola leżała na szafce obok łóżka. Vall szybko wrzuciła swój marny dobytek do domu zaparkowała samochód i wbiegła do sypialni. Wskoczyła na miękkie łóżko i zabrała się za lekturę.
-No to teraz jestem chwilowo niedostępna.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vringi
Game Master
Game Master


Dołączył: 01 Cze 2010
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 15:41, 04 Lut 2012    Temat postu:

[PB]
- Chris oślepł? - zapytał zaskoczony Miki. James z równą koncentracją i wyczekiwaniem wpatrywał się w Jacoba. tamten czując na sobie ich wzrok podrapał się po głowie.
- Gałąź mu się wbiła w oko. - odparł brunet. Kim spoglądał przez chwilę na ucznia CA z nietęgą miną, po czym wybuchnął śmiechem.
- I dobrze mu tak. Prawda Płomyczku?
James kiwnął głową spoglądając w okno. Siedział skulony na siedzeniu w furgonetce obejmując nogi. Miki chwycił go za brodę i przyciągnął jego twarz do swojej.
- Co cię gryzie? - zapytał spoglądając mu w oczy. White zaczerwienił się lekko i wrócił do swojej poprzedniej pozycji. - Dobra, dziś ci odpuszczę bo widzę że jesteś nie w sosie. Christiane ja pójdę po tą broń z Jacobem.
- Dlaczego ze mną? - zapytał zaskoczony chłopak wychodząc za Azjatą z furgonetki.
- Chce cię dokładnie wypytać o Chrisa.

*2 minuty później*
W wozie panowała absolutna cisza. James co chwila spoglądał na dziewczynę.
- Ładną mamy dziś pogodę, nie?
Nadal cisza. James widzi jak kilku kolesi pokazuje palcami ich samochód.
Nagle Christiane otwiera drzwi i wychodzi zostawiając go samego. Bez żadnego słowa, czy czegoś podobnego.
Gdy zniknęła za winklem James również wysiadł z pojazdu. Rozciągnął się i rozejrzał na boki.
I wtedy coś ciężkiego uderzyło go z tyłu głowy. Stracił przytomność zanim jeszcze upadł na ziemię.

*pół godziny później*
James White zamrugał niemrawo odzyskując przytomność. Leżał na materacu w niewielkim pokoju. Za plecami miał okno a naprzeciw niego drzwi.
Nie związali mnie, a drzwi otwierają się do środka. Są wystarczająco blisko ściany. Więc..
Z ociąganiem podniósł się i spojrzał na okno. Przez chwilę zastanawiał się czy dobrze robić, po czym zbił szybę. Syknął czując jak odłamki szkła wbijają mu się w pieść. Chwycił w dłoń duży szpiczasty odłamek i skoczył w róg za drzwiami.
- Co to za dźwięk? - odezwał się pierwszy głos.
- To z pokoju Uzdrowiciela. Idź sprawdzić. - odparł drugi głos
- Dobra. - rzekł trzeci głos.
James w napięciu wsłuchiwał się w kroki jednego z porywaczy. Zakrwawiona dłoń drgała mu lekko, a oddech wydawał mu się nienaturalnie głośny.
Drzwi otworzyły się zasłaniając całkiem rudowłosego. Osobnik przypatrywał się rozbitemu oknu.
White wolną dłonią zatrzasnął drzwi i zanim nieznajomy zdążył zareagować wepchnął jego twarz w potłuczoną dziurę, jednocześnie ją powiększając. Następnie dźgnął go ostrym końcem odłamanego szkła w gardło. Wyciągnął go i powtórzył tą czynność wbijając go w inne miejsce na szyi. Po trzecim dźgnięciu z całej siły trzasnął tamtego w nos.
Chłopak padł na ziemie a Uzdrowiciel natychmiast przeszukał jego kieszenie w poszukiwaniu jakiejś broni. Teraz już nikt nie chodził po mieście bez czegoś do samoobrony.
Nikt poza mną. Idiota.
Znalazł przywiązany z boku tasak. Odważył go w dłoni i ruszył w stronę drzwi zostawiając na pastwę losu krwawiącego chłopca.
Przeszedł na palcach wąskim korytarzem i uchylił drzwi pokoju z którego dochodziły głosy.
- To ty Mike? - zapytał wysoki gruby chłopak siedzący do niego plecami. Ten drugi, chudy jak patyk chłopak o ziemistej cerze, spoglądał w karty. Widocznie grali w karty nie przypuszczając że Uzdrowiciel może się im postawić.
James podszedł do niego na palcach i uniósł do góry nóż, spoglądając na wystający zza pleców pistolet grubasa.
- Kim ty... - zapytał zaskoczony chudzielec. Grubas się odwrócił i nóż opadł na jego bark tnąc obojczyk.
- Aaaaaa! - wrzask bólu tamtego wytrącił z równowagi chudzielca, który zaczął gorączkowo czegoś wypatrywać.
- Tego szukasz? - zapytał machając kijem do krykieta który nierozważny porywacz zostawił tuż pod drzwiami. James zamachnął się i uderzył idealnie w kość skroniową.
Upuścił kij i podszedł do jęczącego z bólu grubasa wyciągając mu zza pasa pistolet. Obejrzał dokładnie broń i przystawił ją tamtemu z tyłu głowy.
- Wiesz że w taki sposób żołnierze Armii Czerwonej wykonywali egzekucje na swoich jeńcach. No wiesz, w czasie II Wojny Światowej. - uderzył w tasak minimalnie zmieniając jego położenie. - Myśleliście że jeśli mnie porwiecie to nic wam się nie stanie? Że nie spróbuje się opierać?
Dźgnął palcem wystający mięsień, przyłożył go do warg i odbezpieczył broń.
- Błąd. Jestem człowiekiem. Mogę jeść, pić, spać kiedy chcę. Mogę się śmiać, smucić, tańczyć, śpiewać. Mogę zabijać.
Nacisnął spust i poczuł siłę odrzutu. Mimo to trzymał dymiącą lufę tuż przy otworze w czaszce tamtego.
- Nie jestem rzeczą.
Już nigdy więcej.
Podszedł to nieprzytomnego chudzielca i przyłożył mu lufę do szczęki.
Bum!
Rozdarta szczeka i wyciekający mózg. James wyszedł z pokoju i poczłapał do pokoju w którym się obudził. Stanął nad pół przytomnym chłopakiem spoglądając na niego obojętnie. Tamten zamrugał w momencie gdy rudzielec usiadł na nim okrakiem i wycelował otwór lufy w oko zakrwawionego chłopca.
- Bum. - rzekł naciskając na spust. W twarz trysnęła mu krew, nie po raz pierwszy dzisiejszego dnia.

*10 minut później*
James znalazł prysznic i szczegółowo się umył. Wytarł dokładnie szkła okularów i znalazł w miarę pasujące ubrania. Biały podkoszulek i czarne dresowe spodnie. Ubrał czarne glany leżące na wejściu i opuścił mieszkanie zamykając je na znaleziony uprzednio klucz.
Gdy oddalił się na jakieś 50 metrów uklęknął przy studzience kanalizacyjnej i w jej otwór wepchnął klucz. Poprawił okulary i poprawił związane z tyłu głowy włosy. Kilka kosmyków opadało mu na czoło.
Ciekawe co u reszty.
Z boku wystawał mu zamontowany na uprzęży pistolet. Znalazł trochę amunicji którą schował w kieszeni. Usiadł na wysepce na środku ulicy wąchając samotnie rosnącą stokrotkę. Parsknął pod nosem.
- Ale ja jestem głupi. Przecież w ETAP-ie pogoda się nie zmienia


Bum. Podobają mi się te przecinki.
G.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cukierkowa
Gyrokinetyk


Dołączył: 26 Kwi 2011
Posty: 617
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:52, 05 Lut 2012    Temat postu:

[PB]
Dobra, właściwie to nie chce mi się umierać.
Angela z trudem wypłynęła na powierzchnię oceanu z ustami pełnymi wody. Spędziła pod wodą tylko kilka minut. A może aż kilka minut.
Wypluła wodę i zaczęła łapać powietrze.
Z wielkim wysiłkiem dopłynęła do brzegu, chociaż znajdował się może z 10 metrów od niej.
Po co ja to zrobiłam? Przecież chcę żyć.
Położyła się na piasku i zaczęła powoli oddychać. Po parunastu minutach mogła normalnie oddychać.
-Muszę... Wrócić... - dyszała. - Do domu...
Ale nie wstała. Po jakimś czasie zasnęła. Przed oczami miała czerń. Nic nie widziała, miała wrażenie, że jest ślepa.
Ale czemu?
Gwałtownie się obudziła.
-Wiem, że jestem idiotką, ale nie aż tak. - to powiedziała już na głos.
Powoli wstała i ruszyła w stronę domu. Chciała odpocząć.
Nalała do wanny wody i wlała jakiś płyn.
Znalazła w szafce paczkę ciastek. Jej dom ciągle był zamknięty więc nikt nie ukradł żadnej z jej rzeczy.
Jedyna mądra.
Weszła do wanny i przesiedziała w niej z godzinę. Zjadła paczkę ciastek i pizzę z mrożonki.
-Może spędzę tu resztę życia.
Założyła suche ubranie i usiadła na parapecie w swoim pokoju. Patrzyła na ulice. Pusto wszędzie pusto.
Dzieciaki się boją.
Wtedy Angela się zachwiała i spadła z wysokiego parapetu. Na głowę. Powstało na niej spore rozcięcie. Angela wstała i włożyła głowę pod zimną wodę.
Obwiązała ją potem bandażem. Wyjęła z kuchennej szafki duży nóż i schowała go do kieszeni. Zamknęła przeciwwłamaniowe drzwi na klucz i wyszła na ulicę.
Jeśli ktoś wyszedłby na ulicę, pewnie gapiłby się na nią. Ale było pusto, cicho...
Za cicho.
Coś uderzyło Angelę i straciła przytomność.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vringi
Game Master
Game Master


Dołączył: 01 Cze 2010
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 1:08, 08 Lut 2012    Temat postu:

[PB]
James stał na progu swojego mieszkania. A ściślej rzecz ujmując starego mieszkania.
Butelki po szkockiej i whisky. Pełno brudu i błota. I ten zapach rozkładu.
- Co tak cuchnie? Przecież pies nam nie zdechł.
"W końcu żadnego nie posiadaliśmy"
Zatkał nos wchodząc do środka.
"Przynajmniej nic mi o nim nie wiadomo"
Na wejściu nadepnął na potłuczone zdjęcie w oprawce. Podniósł je uważając aby się nie skaleczyć.
Na zdjęciu znajdował się jego wuj Michael i matka Elizabeth. No i on. Małe zawiniątko, przypominające zwinięte prześcieradło.
Spoglądał na te promienne uśmiechy, coraz mocniej zaciskając zęby. Zamachnął się rzucając zdjęcie w stronę ściany.
Fałszywe! Fałszywe! Fałszywe gnidy!!!
Dysząc ciężko zrobił sobie przejście do kuchni i spod kredensu wyjął czarne worki na śmieci. Następnie otworzył lodówkę i niemal całkowicie opróżnił jej zawartość. W lodówce zostało mleko, słoik ogórków, puszka kukurydzy i trzy butelki Pepsi. Zajrzał do szafek w kuchni powtarzając tą czynność. Pełen wór wywalił na chodnik po czym wrócił do mieszkania.
Wszystkie butelki i puszki władował do drugiego wora, który wyrzucił z progu wprost na ulicę. Nie przejmując się dźwiękiem roztrzaskiwanego szkła ruszył w stronę pokoju wuja.
Pokonawszy skrzypiące schody wparował do dużego pomieszczenia z obszernym łóżkiem, telewizorem stojącym pod oknem i szafą pełną ubrań. Pierwszą rzeczą jaką zrobił było wypchnięcie szklanego pudła przez okno. Usłyszał miły dla jego uszu trzask, po czym wywalił z szafy wszelkie ubrania wkładając je do trzeciego worka.
Zebrał wszystkie papiery wuja i po zejściu na dół władował go do kominka. Kominek miał raczej znaczenie ozdobne, ale mimo to był całkiem nieźle ogrzewał mieszkanie.
O ile dobrze się w nim zapaliło.
White przeniósł wszystkie ubrania do oczyszczonego pokoju wuja. Łóżko Michaela Thomsona było dwa razy wygodniejsze niż jego wcześniejszy materac.
Załadował broń, chowając resztę amunicji w szafce koło łóżka. Swoje ubrania umieścił w pustej szafie zapełniając ją w połowie.
Wyjął spod łóżka album ze zdjęciami i siadając przy kominku palił każde z nich z osobna.
Teraz ten dom należy do mnie.
Myśl ta naprawdę go zszokowała.
W końcu to znienawidzone miejsce, miejsce z którego jak najczęściej uciekał, mogło się zmienić.
- Dom...

Trochę psychiczny post, nie?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gaia
Elektrokinetyk
Elektrokinetyk


Dołączył: 10 Maj 2011
Posty: 1114
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 22 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 22:01, 09 Lut 2012    Temat postu:

[Autostrada-dom Jamesa]

Felice kroczyła szybkim krokiem autostradą. Jej oddech stawał się coraz cięższy, a myśli bardziej paniczne, ale wciąż parła przed siebie.
Opuściła obóz natychmiast po tym, gdy dotarła do niej wieść o wypadku Chrisa.
To nie zajmie wiele czasu-przemknęło jej przez głowę- nim zaczną się tam dziać straszne rzeczy.
Bała się. Strach otulał ją niczym mgła i wprawiał jej mięśnie w drżenie.
Zeszła na pobocze i zmusiła się do stawiania dłuższych kroków. Uspokoiła się nieco, czując pod stopami żwir.
Nagle w ciemności coś błysnęło, a potem rozległ się cichy krzyk. Serce podskoczyło jej do gardła i trzęsącymi rękoma zaczęła macać kieszenie w poszukiwaniu pożyczonej z obozu latarki. Wzrokiem badała nieprzenikniony mrok.
Kiedy jej palce odnalazły wreszcie odpowiedni przycisk, kawałek drogi wypełnił się światłem, a Felice ujrzała stojącego na przeciwko chłopca. Nie mógł mieć więcej niż dziesięć lat.
Chłopiec był nieruchomy. Nieruchomy jak kamień.
Dziewczyna zachłysnęła się gwałtownie powietrzem, a nogi odmówiły posłuszeństwa.
Nie!-krzyczała bezgłośnie-nie, nie, nie.
Chłopiec nie był jak kamień. Żadne "jak" nie miało w tym przypadku prawa bytu.
Kamień. Nie "jak" kamień.
Felice zerwała się z miejsca i pobiegła w stronę miasta, nie zdając sobie sprawy z tego, że jej oczy świecą jak dwie bryłki złota, a kły zupełnie nie przypominają już ludzkich. Biegła, nie wiedząc jeszcze, że z każdym dniem traci człowieczeństwo.

Kilka godzin później dowlokła się do miasteczka i stanęła przed drzwiami ciemnego domu. Z jednego z okien bił słaby blask, jak gdyby ktoś w środku palił w kominku.
Uniosła rękę, by zapukać, zamarła jednak, widząc swoje odbicie w czarnej szybie. Oczy wróciły do stalowoszarego koloru, ale zęby...zasłoniła usta dłonią i spostrzegła coś jeszcze-paznokcie.
A teraz już raczej pazury.
Powstrzymała szloch i stuknęła dwa razy we framugę.
Potem uczyniła coś, czego nie spodziewała się uczynić nigdy w życiu:
Felice Ororo Monroe spuściła głowę.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Gaia dnia Czw 22:21, 09 Lut 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vringi
Game Master
Game Master


Dołączył: 01 Cze 2010
Posty: 452
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 12 razy
Ostrzeżeń: 2/5

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 14:18, 10 Lut 2012    Temat postu:

[PB, dom Jamesa]
James odłożył młotek idąc w stronę wejścia.
Kogo niesie o tej porze?
Nacisnął klamkę otwierając drzwi. Na progu stała rudowłosa dziewczyna w potarganych ciuchach i ze spuszczoną głową.
- Felice? To ty? - zapytał White spoglądając na nią. Dziewczyna nadal stała z opuszczoną głową. Chłopak złapał ją za policzki i unióśł jej twarz do góry. - Chryste, wyglądasz jak Drakula. Wejdź.
Dziewczyna nadal stała w miejscu, więc Uzdrowiciel chwycił ją za ramię i wciągnął do środka.
- Co ty... - zaczęła z pretensją, ale przerwał jej pytaniem:
- Głodna?
Nieznacznie kiwnęła głową. Rudzielec posadził ja na sofie obok albumu ze zdjęciami.
- Poczekaj tutaj, zrobię ci coś do jedzenia. - spojrzała na niego niezbyt rozumiejąc - Noo, musisz być głodna. Zresztą ja też dziś padam.
Zostawił dziewczynę samą sobie uciekając do kuchni. Wyjął z topniejącego zamrażalnika chleb i sięgnął do lodówki po słoik miodu.
- To musi nam wystarczyć. - mruknął pod nosem po czym uderzył głową w blat stołu.
Co się ze mną dzieje? Dlaczego znowu tak o niej myślę?
Wziął do ręki wielki tasak i zaczął nim kroić topniejący chleb.
Z opłakanym skutkiem.
Wrócił do salonu ssąc skaleczony kciuk. Gdy zobaczył jak Felice spogląda na stare fotografie coś w nim drgnęło.
Chciał wyrwać jej album z ręki i wrzucić go do kominka, albo chociaż wyrzucić przez okno. Zamiast tego usiadł obok niej i położył dłoń na jej ramieniu. Spojrzała na niego zaskoczona.
- Te szare oczy... - wymruczał pod nosem, po czym spuścił głowę i przeciągle westchnął.
Po chwili ciszy wyjął jej z dłoni album i usiadł przed kominkiem.
- Mówiłeś coś o jedzeniu.
- Chleb musi się roztopić - odparł wymijająco wrzucając pierwsze zdjęcie do ognia. Siedział do niej tyłem próbując odzyskać normalną barwę twarz.
- Brzydzisz się mną? - zapytała spoglądając na niego żelaznym wzrokiem. James odwrócił się spoglądając na nią z zaskoczeniem.
Co jej się w tej głowie uroiło?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cukierkowa
Gyrokinetyk


Dołączył: 26 Kwi 2011
Posty: 617
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 16:48, 10 Lut 2012    Temat postu:

[PB]
Angela wstała. Była sama na ulicy. Nie obchodziło ją po co ktoś ją walnął.
Był wieczór, słońce zaszło. Było ciemno.
A może...
Pobiegła do domu. Wyciągnęła rower i ruszyła.
Do elektrowni...
Jechała pustymi uliczkami. Słabo widziała, bo było ciemno.
[Później]
Angela jechała autostradą. Była już padnięta.
Muszę... Dojechać...
[Jeszcze później]
Dziewczyna ledwo co jechała. Opadała z sił, w końcu elektrownia była daleko. A nie przejechała chyba nawet połowy drogi.
[Jeszcze później]
Nie mam siły...
Angela upadła na ziemię. Rower upadł na nią nieco ja przygniatając.
Ale w oddali było widać elektrownię.
Właściwie po co ja to robię?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Forum GONE Strona Główna -> Archiwum / GONE - to tylko ETAP / Archiwum 3. Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 5 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin